– Więcej nie piję! Pierdolę! – powiedział wstając z łóżka.
Niedziela. Wczorajsza impreza najwyraźniej się udała. Ale co się na niej działo? Pamiętał tylko początek. Środkową część jak przez mgłę, a końcówki ani trochę. Głowa pęka, i cholernie chce się pić. Rozgląda się po pokoju i coś mu nie pasuje. Coś jest nie tak, jak być powinno. Proste. Nie wie gdzie jest. Ale to teraz nieważne. Szuka wody. Nie ma. Ostatecznie piwa, ale też nie ma. W końcu znalazł małą butelkę soku pomarańczowego. Po zaspokojeniu pierwszego pragnienia wyciąga telefon komórkowy, ale jak zwykle padła bateria.
– Bartek! Nie obijaj się o ściany tylko dawaj do nas! – krzyknął jego znajomy, którego zna od jakichś dwunastu godzin.
Wyszedł z pokoju i szuka źródła głosu. Łeb nadal pęka. Gdzie on do jasnej cholery jest? Nic nie jest tak, jak powinno. Absolutnie nic! Wczoraj bawili się w klubie, potem chyba pojechali do domu na imprezy ciąg dalszy. Może to ten dom? Znalazł znajomych. Nadal piją. A on na samą myśl o alkoholu dostaje torsji.
– Czy ktoś mi może powiedzieć gdzie my jesteśmy? – zapytał reszty.
– A czy to ważne? Siadaj, napij się i wyluzuj.
– Serio chciałbym wiedzieć.
– Zrobiliśmy sobie mały wypad w plener i trafiliśmy tutaj.
Wkurzył się. Wypił piwo i starał sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Nic z tego. Mózg odmawia współpracy.
– Dobra. Koniec tych podchodów. Gdzie jesteśmy!?
– Kawałek od domu.
– Marcin! Do rzeczy!
– Wczoraj tak jakby odpadłeś w trakcie imprezy. A my wpadliśmy na pomysł. Wiesz, na spontanie...
– Mniejsza. Adres. Wzywam taksówkę i wracam do domu.
– Nie jestem pewien czy cię stać na taki kurs...
– Mam jeszcze stówę w portfelu. Starczy.
– Ale tu taryfy to jeżdżą, ale za euro.
– Jak to kurwa za euro?
– No bo jesteśmy we Włoszech...
– Coooo!?
No tak. Zasnął, wpakowali go do busa i wywieźli z kraju. Ale jakim cudem przespał całą podróż, przeniesienie do i z samochodu? Kurwa!
– Więcej z wami nie piję!
– Taaa... każdy tak mówi... – odpowiedzieli mu chórem.
Dodaj komentarz