Czarna Krew r.21

Czarna Krew r.21- No no… Wylądowałaś w lochu – powiedziała cicho Elaine, stając przed drzwiami więzienia swojej siostry. – Mogę wiedzieć, coś głupiego znów zrobiła?
- Nie twój interes! – warknęła młodsza wampirzyca, nie podnosząc nawet wzroku na siostrę.
- Wiesz, że w twojej obecnej sytuacji powinnaś być dla mnie milsza?...
- Nie obchodzi mnie to!
- Jak chcesz… Przetrzymajcie ją tu jeszcze kolejny tydzień – powiedziała cierpko do dowódcy straży. – Może wtedy się czegoś nauczy…

Rok później.

- Masz na to niezbite dowody? – zainteresowała się jedna z kobiet siedzących przy stole. Można było ją rozpoznać jeno po głosie, bo na twarzy nosiła ceramiczną maskę wenecką, a całą jej suknie spowijał długi płaszcz, którego kaptur przysłaniał włosy. Podobnie jak pozostałeś piętnastki uczestników spotkania.
- Chyba nie powiesz mi, moja droga, że sama tego nie zaobserwowałaś w czasie przyjęcia? Widziałaś, jak oboje na siebie patrzyli… No i wyszli jako ostatni…
- Nie zapominajmy jednak, że jest jej wierny. Chroni ją…
- Śmiem twierdzić, że jego rola nie ogranicza się jeno do ochrony życia i zdrowia naszej królowej…
- Więc co sugerujesz? Powiedz to wreszcie głośno!
- Sądzę, iż Gabriel jest kochankiem Elaine – padła natychmiastowa, dość cicha, ale wyraźna odpowiedź.
- Sądzisz więc, iż z jego strony nie jest to zwykłe, acz ze wszech miar zakazane zauroczenie naszą królową, lecz iż ta dwójka ma romans i chodzą wspólnie do łożnicy? – po zadaniu tego pytania w zamkowej komnacie zapadła długa cisza.
- Są nad wyraz ostrożni, ale jestem o tym przekonana!
- Możesz nam jednak powiedzieć, dlaczego nie raczyłaś zainterweniować wcześniej?
- A według was, jak miałam upozorować to spotkanie bez wzbudzania podejrzeń królowej? Jej urodziny są po temu doskonałą okazją. Każdy z was musiał zjawić się w zamku, więc…
- Dobrze już dobrze, nie kłóćmy się o szczegóły! Teraz najważniejsze jest przyłapać ich na tym ich…akcie, jeśli coś takiego między nimi zachodzi… A jeśli owszem, to oznacza to, że nasza królowa zdradziła swój ród i poddanych!
- Jestem więc pewien, że gdy Elaine odejdzie, Amelia zajmie należne jej miejsce!
- Nie zapominajmy wszakże, że gdzieś na świecie jest jeszcze prawowity następca tronu. Pierworodny syn królowej matki!
W komnacie ponownie nastała cisza. W końcu odezwał się mężczyzna siedzący przy końcu stołu:
- Trzeba więc odnaleźć księcia i powiadomić go o wszystkim.
- Książe już wie o zaistniałej sytuacji, lecz nie życzy sobie, by go ujawniano.
- Dlaczego? Czyżby obawiał się swej siostry?
- Oczywiście, że się jej nie boi. Pragnie jednak sam zdemaskować siostrzyczkę i zgładzić Gabriela. Takie wyjaśnienie powinno ci wystarczyć, lordzie!
- Oczywiście…
- No dobrze, a czy można wiedzieć, w jaki sposób zamierzacie ujawnić romans królowej?
- Ten szczegół pozostaw już nam, moja droga…
- Z całym szacunkiem, ale…
- Ale co? Śmiesz twierdzić, iż nie poradzę sobie z tak banalną sprawą?
- Pragnę przypomnieć tylko, że wciąż panująca nam Elaine, jest o wiele od ciebie silniejsza… Nie pokonasz jej w walce bezpośredniej…
- Zapewniam cię, że doskonale sobie z tym poradzę!
- A czy można wiedzieć, kiedy chcesz oskarżyć królową o łamanie wampirzych pra?
- Niebawem, moi drodzy… Niebawem. A tymczasem wracajmy na salę, nim zorientuje się, że coś jest nie tak i zacznie nas szukać, a przy tym węszyć pewien podstęp.

- Gdzie byłaś? – zdenerwowała się Elaine, patrząc niecierpliwie na swoją siostrę, która właśnie zjawiła się obok niej. – Goście zaczynają się niecierpliwić, czas ruszać na przejażdżkę, a ty pałętasz się gdzieś po zamku!...
- Racz wybaczyć mi moją nieobecność, wasza wysokość, zmuszona byłam iść za potrzebą, a wcześniej sprawdzałam była, czy wszyscy opuścili już swe komnaty… - wyjaśniła prędko, kłaniając się jej nisko. – Przy okazji udało mi się sprowadzić kilku maruderów.
- Dobrze, już dobrze – warknęła królowa. – Ale następnym razem coś takiego zgłoś swemu dowódcy, albo znów spotka cię chłosta…
- Oczywiście, wasza wysokość… Czy w takim razie mogę już powiadomić dowódcę, że wszyscy już się zebrali?
- Oczywiście! Na co czekasz?...

Konna przejażdżka była już tradycją związaną z urodzinami królowej. Podczas niej niejednokrotnie już przychodziło uczestnikom walczyć z hordami wilkołaków, lecz tym razem zapowiadała się urocza wyprawa. Królowa dawała wtedy wszystkim więcej swobody, więc szyk jeźdźców nie był tak zwarty. Zazwyczaj jechano wtedy parami, trójkami, właściwie jak ktoś chciał, bo grupki rozmówców często się zmieniały i toczono przy tym niezobowiązujące dysputy na najróżniejsze tematy. Stroje jeźdźców również nie były wtedy tak formalne, stawiano na prostotę i praktyczność, lecz zawsze każdy wampir jechał z przytroczoną do siodła bronią białą. Były więc to miecze najróżniejszej maści, rapiery, szable, szpary, kordelasy, a nawet sztylety, nierzadko o nawet metrowych ostrzach. Konie również stanowiły zasadniczą różnicę, były większe, szybsze, takie, by zbyt szybko się nie przemęczały.
Jedynie straż zawsze uzbrojona była po zęby, czujna i podążała wokół jeźdźców w pewnym oddaleniu, który pozwalał im nie krępować uczestników swoją obecnością, a jednocześnie zapewniał odległość na tyle bliską, by w razie ataku mogli szybko przejść do szarży. Oczywiście takie eskapady odbywać się mogły jedynie w najciemniejsze noce, gdy wampiry doskonale wtedy widziały, a ludziska bali się wyściubić nosy poza próg własnych domostw.
Oczywiście daleko im jednak było do tych wypadów, w których czasie niejednokrotnie wyżynali w pień całą wioskę. Głównie oczywiście dla zabawy, choć często i dla zaspokojenia pragnienia. To było coś! Ich miecze i kły spływały ludzką krwią, często brali jeńców. Gdzie by się nie pojawili, siali chaos i zamęt… A teraz? Musieli się w głównej mierze ukrywać.
- Co się dzieje, moja pani? – zapytał Gabriel, zrównując się z nią. – Coś cię trapi?
- To, że moi ludzie nie mogą żyć we własnym państwie… Nie zawsze jednak tak było. Kiedyś istniało królestwo na terenie niemal całej Europy…
- Jak to? Jedyne takie państwo znane nam w dziejach, to Cesarstwo Rzymskie!... Chyba że prawisz, pani o czasach jeszcze odleglejszych…
- Nie, mości Gabrielu… Istnieliśmy właśnie wtedy. I to my rządziliśmy Rzymem.
- Naprawdę? Ale jak to?
- Oh, ówcześni ludzie mieli doskonałą krew… Żywiliśmy się na nich bardzo chętnie. Później wielu zmieniliśmy w nas samych… Poza tym tamtejsi mężczyźni spłodzili wiele potomków z naszymi kobietami. Kiedyś nie uważaliśmy tego za taki straszny czyn jak obecnie… Dzieci zrodzone z rzymskich wojowników posiadały tak wiele pożądanych przez nas cech. Niestety to nas w końcu zgubiło. Nie mieliśmy bowiem pojęcia, że takie hybrydy są tak samo śmiertelne, jak ich ojcowie… To nas przetrzebiło, zmuszając do wycofania się i ukrycia. Wojny Cesarstwa, w których również niejednokrotnie braliśmy udział, również w tym dopomogły – wyjaśniła, prowadząc wierzchowca jedną ręką. Jechali jednak spokojnym stępem, więc w gruncie rzeczy, nie była to jakaś sztuka cyrkowa…
- Więc…Nie posiadacie już nigdzie swoich włości? Skoro byliście tak potężni…
- Ludzie z czasem zrobili się coraz bardziej zuchwali, chociaż wciąż drżą na samą myśl o wampirach. Niestety, gdy część z nich dowiedziała się o naszym istnieniu, zaczęli palić nasze domostwa. W dzień… Zginęło wiele wampirów. Musieliśmy na jakiś czas zejść do podziemia. Obrośliśmy legendą… Wróciliśmy…w najgorszym momencie, kiedy w Europie szalała największa pandemia ówczesnego świata – czarna śmierć…
- Sądziłem, że wampiry są na nią odporne! – zdumiał się.
- Bo są – przytaknęła spokojnie. – Lecz niestety nie, gdy pijemy krew zarażonych… Na szczęście szybko dotarło do nas, co jest na rzeczy. Zabiliśmy naszych zarażonych towarzyszy, a sami przestaliśmy się żywić… Zapewne jeszcze tego nie wiesz, ale wampir jest w stanie wytrzymać rok bez krwi… W stanie uśpienia, kilka lat…
- Imponujące! Więc przeżyliście bez krwi…
- Owszem. Byliśmy osłabieni, ale żywi. Szukaliśmy zdrowych. Chyba dzięki nam przypisuje się taką śmiertelność na dżumę w owym czasie…
Przez chwilę panowała między nimi cisza, słychać było tylko oderwane od siebie strzępy innych rozmów, podzwanianie uprzęży i stukot końskich kopyt. W końcu jednak Gabriel przemówił:
- Całe moje życie sądziłem, że wampiry i wilkołaki są jedynie wytworem czyjejś chorej wyobraźni… A teraz sam jestem wilkołakiem… Na usługach wampirze królowej. Nie sądziłem, że w życiu spotka mnie coś takiego… Czy to prawda, że wilkołaki są niebywale czułe na srebro?
- Owszem – przytaknęła cicho. – W walkach zawsze używamy takiego oręża… Nie wiem, dlaczego tak reagujecie na ów szlachetny metal, ale dla nas jest to niebywale użyteczne.
Znów umilkł i widać było, że myśli o czymś intensywnie. Zerknęła na niego tylko, nie chcąc przeszkadzać mu w tej, jakby nie było, prywatnej chwili.
- Pani moja…? – zagadnął ją w końcu z cicha.
- Słucham, mości Gabrielu.
- Czegoś nie rozumiem. Od wieków walczysz z takimi jak ja, zabijasz ich, a mimo to traktujesz mnie niemal na równi ze sobą… Dlaczego?
Teraz to ona umilkła na chwilę.
- Stałeś się wilkołakiem wbrew swej woli – powiedziała w końcu łagodnie jakby w zamyśleniu. – Wtedy, gdy cię uratowaliśmy, ujrzałam w twych oczach strach przed nieznanym i niemą, błagalną prośbę o pomoc. Coś podszepnęło mi, że tak właśnie czyniąc, zyskam potężnego sojusznika. Mogłam się jednak nad tobą zlitować i zakończyć twój żywot cięciem miecza… Jak widać, nie pomyliłam się w swej decyzji i nie żałuję jej, Gabrielu…
- Pomimo tego, co mówią o mnie inni? – zapytał nieco zaskoczony. – Dobrze wiesz, że twa siostra nadal mnie nie zaakceptowała…
- Tak, pomimo tego. Widzisz, zawsze uchodziłam za niebywale upartą i krnąbrną władczynię, często sprzeciwiałam się radom moich ministrów, jeśli tylko sądziłam, że droga obrana przeze mnie jest lepsza, niż ich…
- Chyba nie kochali cię za to zbytnio… - zauważył. – A teraz i nadal mają ci za złe opuszczenie starego pałacu.
- W końcu im przejdzie, zawsze tak bywało, a ja nauczyłam się nie zwracać uwagi na ich śmieszne zachowanie. Być może upłyną nawet dziesięciolecia, lecz wiem, że w końcu przyjdą do mych stóp, skomląc i prosząc o wybaczenie.
- Rozumiem…

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1945 słów i 10972 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AuRoRa

    Nowa intryga, królowa nie może spać spokojnie. Ciekawe czy się domyśli, że chcą ją zdemaskować. Świetna część.

    3 sty 2019

  • elenawest

    @AuRoRa dziękuję   ;)

    3 sty 2019

  • AnonimS

    Czytałem.  Fajnie napisane.  I czekam.. Wiesz na co... Pozdrawiam

    1 sty 2019

  • elenawest

    @AnonimS na kolejna czesc ;-) na szczęście już napiaana, wiwc powinna sie pojawic za niedlugo :-) znow mam wiecej czasu bo roboty niestety brak, wiec bede pisac czesciej - tak sadze :-P

    1 sty 2019

  • AnonimS

    @elenawest cieszy mnie ze napisana.  Co do roboty.. Wierzę że Ci się  rozkręci.. Pozdrawiam

    1 sty 2019

  • elenawest

    @AnonimS no musze nowej po prostu poszukac :-/

    1 sty 2019