Trenerka 7

Trenerka 7Siedziałyśmy przy winku, świętując zakończenie kolejnego tygodnia w szkole. Moją towarzyszką była nauczycielka biologi Ela, prawdopodobniej najseksowniejsza nauczycielka w szkole, a prywatnie moja przyjaciółka. Była w moim wieku, ale w szkole pracowała już na studiach. Absolwentów biologii jest znacznie mniej, niż tych po AWF i problem redukcji etatów jej nie dotyczył.  
Ela miała długie kręcone blond włosy. Uczniowie mówili na nią nawet „loczek blond” i była ulubienicą zwłaszcza chłopaków. Miało to pozytywne skutki, wbrew temu, co mogłaby sądzić osoba z boku. Jej uroda i seksapil nie rozpraszały uczniów, a nawet niektórych motywowały do nauki. Zdarzało się, że słabi uczniowie, którzy ze wszystkiego mieli ledwo tróje z biologii, dostawali piątki.
Dziewczyna siedziała i z zaciekawieniem słuchała mojej opowieści o tym, co wydarzyło się w moim życiu zawodowym w ciągu ostatniego tygodnia. Opowiedziałam jej o ultimatum, jakie postawiła mi dyrektorka i o tym, jak reaktywowałam drużynę biegaczy.
Nie chciała uwierzyć mi w to, że przebieram się z nimi i pozwalam zapinać stanik. Choć było to dla niej abstrakcją, na jej twarzy pojawił się rumieniec, a to oznaczało, że sama czasem musiała fantazjować o takiej sytuacji z jakimś uczniem.
Kończyłyśmy pierwszą butelkę, kiedy powiedziałam jej o wykluczeniu Marka i o tym, jak załatwiłam to z Koźmińskim.
- W to ci nigdy nie uwierzę! - skwitowała, patrząc na mnie podejrzliwie. - Kochałaś się z nim w pracowni fizycznej?
- Nie w pracowni tylko w kantorku za pracownią, i nie kochałam, tylko pokazałam mu co nieco, żeby go zachęcić.
- Czyli de facto nie dałaś mu? - zapytała.
- No nie, ale nie będę ukrywała, że miałam na to ochotę.
- Jak myślisz, dałby rade porządnie wypieścić i przelecieć? Obserwuje go od jakiegoś czasu i nie wygląda na jakiegoś ogiera. Czasem rzuci jakimś żartem, jest inteligentny, to fakt, ale poza tym nie wydaje mi się, żeby potrafił coś więcej — podsumowała.
- Wydaje mi się, że źle go oceniasz. Nie wiem, co ma w sobie, ale jak siedziałam u niego na kolanach, to było mi jak w raju!
- Powiem ci Ala, że zaczynam się martwić o ciebie. Z jednej strony chcą cię wywalić, bo nie ma etatu, a z drugiej robisz wszystko, żeby wylecieć dyscyplinarnie. Nie wiem, czy dyrektorka nie wpuszcza cię w jakiś kanał!
- Skąd taka opinia? Przecież nie robię nic złego — powiedziałam w obronie, uśmiechając się, z miną grzecznej dziewczynki.
- Nie no jasne! Seks z innym nauczycielem na terenie szkoły, poza tym jeszcze molestowanie i uwodzenie uczniów i to czterech na raz. Nie zdziwię się, jak któregoś dnia wyprowadza cię ze szkoły w kajdankach!
- To mogłoby być nawet podniecające — skomentowałam.
- Dla niektórych uczniów widok skutej seksownej wuefistki będzie jak najbardziej podniecający.
Nastała chwila milczenia. Obie musiałyśmy przetrawić całą tę sytuację i to, co wynikało z naszej rozmowy. Dla Eli chyba stało się jasne, że to, co mówię, jest prawdą i podejrzewałam po jej reakcji, że zrobiło jej się nawet trochę żal. Z kolei mnie w głowie utkwiła ta kwestia o tym, że trochę za dużo sobie pozwalam. Co mi z tego, że zachowam posadę, jak razem z nią dorobię się łatki szkolnej dupodajki?
- Nie masz jeszcze jednej butelki? To, co usłyszałam, nie kwalifikuje się do przetrawienia na trzeźwo.
- Jeśli chcesz, to jasne, ale ja podziękuję, bo jutro idę z chłopakami do przychodni.
- A po co? Nie kumam!
Uśmiechnęłam się, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Wiedziałam, że to, co teraz jej powiem, wywoła jeszcze większy szok i falę komentarzy.
- Kazałam im zachować całkowitą abstynencję seksualną. Chce, żeby podniósł im się poziom testosteronu. Mam nadzieję, że dzięki temu osiągną lepsze wyniki. Jutro mają badanie poziomu testosteronu we krwi.
Ela zaczęła się śmiać.  
- O co chodzi? - zapytałam.
- Po pierwsze o to, że ciężko mi wyobrazić sobie, że banda osiemnastolatków nie będzie się trzepać przez tydzień, a po drugie rozwaliłaś mnie swoją wiedzą w tym zakresie. Podejrzewam, że miałaś na studiach jakieś zalążki biologi i biochemii organizmu, ale chyba nie za bardzo uważałaś.
W tym, co powiedziała, było coś niemiłego, ale z drugiej strony bardziej niepokoiło mnie to, że koleżanka może mieć rację. Tak naprawdę to o tej metodzie czytałam tylko dwa artykuły i miałam nadzieje, że to wystarczy.
- Posłuchaj Ala. Prawda jest taka, że jeśli oni faktycznie przestaną to robić, to może to pomóc, ale cudów bym się nie spodziewała. Po pierwszych siedmiu dniach nastąpi spory wyrzut testosteronu do organizmu, ale potem jego poziom będzie się utrzymywał.
- Czyli ta metoda jest bez sensu?
- Ta metoda ma ogromny sens i wielu o niej mówi, zwłaszcza w kolarstwie i biegach, ale wszyscy ukrywają jeden fakt.
- Jaki? - zapytałam z zaciekawieniem i nadzieją, że mimo wszystko uda mi się jakoś z tego wybrnąć.
- Jaskóła faktycznie uprawiał seks trzy razy w roku i powstrzymywał się od aktywności, ale te trzy razy to były zawsze kilka godzin przed najważniejszymi startami.
Ściągnęłam brwi, dając do zrozumienia mojej koleżance, że nie bardzo rozumiem i oczekuje dodatkowych wyjaśnień.
- Posłuchaj Ala. Jeżeli chcesz, żeby twoi chłopcy....
- To nie są moi chłopcy! - poprawiłam ją śmiejąc się.
- Jeżeli chcesz, żeby twoi zawodnicy osiągnęli najlepsze wyniki, to musisz zadbać o to, żeby kilka godzin przed startem do ich krwiobiegu trafiło jak najwięcej testosteronu. Największe wyrzuty tego hormonu do krwi mają miejsce w trakcie normalnego stosunku z kobietą.
Widziałam lekkie speszenie i zakłopotanie na twarzy mojej koleżanki. Kiedy przetrawiłam to, co powiedziała, zrozumiałam, dlaczego tak zareagowałam. Moja wyobraźnia wyemitowała obraz seksu.  
- Poczekaj, to znaczy, że abstynencja będzie miała sens, jak załatwię każdemu dziewczynę, którą będzie mógł przelecieć kilka godzin przed startem? - zapytałam z niedowierzaniem. Chciałam, żeby Ela roześmiała się i powiedziała, że mnie tylko wkręca. Tak się jednak nie stało. Koleżanka doprecyzowała jedynie, że najlepiej, aby do kontaktu doszło na trzy godziny przed zawodami, inaczej cała metoda nie zadziała.
Byłam załamana. Liczyłam, że buzująca w nich sperma załatwi sprawę, ale najwyraźniej nie zawsze to, co piszą nawet w renomowanych czasopismach, jest prawdą.
- To, co ja mam teraz skompletować żeńską drużynę i położyć ich razem w noc przed zawodami?
Moja propozycja wywołała salwę śmiechu mojej koleżanki. Alkohol najwyraźniej pomógł jej się rozkręcić.
- Jest to jakiś pomysł, ale nie sadze, żeby to ci się udało. Oni są bardzo wybredni, uwierz mi.
- No to co, mam opłacić cztery dziwki? - zapytałam, rozkładając bezradnie ręce.
- Nie koniecznie. Wystarczą dwie i nie musisz nikogo opłacać.
Dopiero po chwili do mojego mózgu dotarł jej przekaz.
- Nie żartuj sobie!
- A dlaczego niby nie! Ja jestem marzeniem każdego z nich, a ty też wcale nie odstajesz. Zrobi się losowanie, karze im siedzieć cicho. Nigdy nie miałaś ochoty na porządne ruchanko z takimi młodymi, napalonymi i wysportowanymi chłopakami?
Wyobraziłam to sobie. Poczułam wilgoć w wiadomym miejscu.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik JohnCale

    Zaciekawiło mnie. Może w końcu któryś z chłopaków dobierze się do trenerki pod prysznicem albo na odwrót.

    31 paź 2021

  • Użytkownik TomoiMery

    No czekamy na dalsze przygody robi się coraz ciekawiej 😁

    27 paź 2021

  • Użytkownik izabela

    Trenowałam biegi ale takich metod nie było u mnie w klubie.

    27 paź 2021

  • Użytkownik psychoDad

    @izabela a jak miałby na Ciebie oddziaływać męski hormon ?

    28 paź 2021

  • Użytkownik elninio1972

    @izabela takich nie, a jakie inne były ?

    28 paź 2021

  • Użytkownik Gosc

    Naprawdę ciekawe chyba zacznę biegac

    27 paź 2021