Badanie testosteronu u czterech chłopaków, którym towarzyszyła nauczycielka, wywołało lekkie zdziwienie w przychodni. Ponieważ była sobota, wyniki miały być szybko, jeszcze tego samego dnia.
- Macie jakieś plany na jutro? - zapytałam, kiedy wyszliśmy z laboratorium.
- Jest niedziela, będziemy się pilnie uczyć, a potem jak rodzice pozwolą, to pooglądamy telewizję — oznajmił Sylwester głosem dwunastolatka.
Chłopak potrafił rozbawić towarzystwo. Jego koledzy i ja nie mogliśmy inaczej na to zareagować.
- Co powiecie na trening o siódmej rano?
- Mamy wstawać tak wcześnie w niedziele? Pani chyba żartuje — oburzył się Marek, który na szczęście dołączył do ekipy. Jego matka pozwoliła mu na dalsze treningi po rozmowie z Koźmińskim. Wiedziałam, że będę musiała mu za to podziękować na naszym kolejnym wspólnym okienku. Prawdę powiedziawszy, nie mogłam się już tego doczekać.
- A co może wolisz kuć fizykę? - zapytałam z lekkim przekąsem.
- A tak w ogóle, to jak pani przekonała Koźmińskiego, żeby mu odpuścił. Z tym typem nie da się nic załatwić!
Poczułam lekkie zakłopotanie. Mogłam przewidzieć, że prędzej czy później padnie pytanie o to, ale nie przygotowałam się. To był błąd! Nastała chwila niezręcznej ciszy. Uśmiechnęłam się i oznajmiłam, że mam swoje kobiece sposoby. Chłopcy zareagowali, tak jak przewidziałam, udając, że już wiedzą, o co chodzi.
- Tylko nie chce słyszeć jakichś teorii i plotek. Obowiązuje taka sama tajemnica jak o tym, co dzieje się w szatni! Poza tym z Koźmińskim nie doszło do tego, o czym myślicie. Po prostu go poprosiłam i tyle. Idziemy — rzuciłam, chcąc zakończyć te dyskusje.
- Jeśli naprawdę mamy jutro przyjść na trening, to będziemy potrzebować dodatkowej zachęty — powiedział Kajetan.
- Jakiej to zachęty Kajtuś potrzebujesz? - zapytałam.
Rozległa się ponowna salwa śmiechu.
- No nie wiem. Może tym razem poza zapięciem stanika dla najlepszego dorzuci pani możliwość poprawy miseczek — powiedział, czym zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się takiej odwagi z jego strony. Do tej pory zdawał się nieśmiały.
- Proszę, proszę, co za propozycja.
- A tam propozycja. Lekka sugestia. Może też być, że w ramach dbałości o czystość i oszczędność wody wykąpie się pani z zawodnikiem, który osiągnie najlepszy czas.
Zatrzymałam się i spojrzała na niego jak na wariata.
- Luźna sugestia tylko, sama pani wie, od tygodnia gotuje się w nas sperma, to nie powinna się pani dziwić, że mamy takie myśli — powtórzył jeszcze raz z uśmiechem.
Miał racje. Wiadome było, że po jakimś czasie zacznie im odbijać.
- A nie boi się pani, przyjść jutro na trening. Przecież w szkole nie będzie nikogo, poza panią i nami.
Wizja prysznica, a teraz to, sprawiły, że zaczynałam czuć się coraz lepiej. Mam na myśli oczywiście to, że podniecało mnie poniekąd to, co mówili i jakie wizje roztaczali.
- Słuchajcie, skończmy już te gadki. Proszę was, żebyście przyszli jutro, bo wasza forma jest daleka od ideału. Rozumiem, że potrzebujecie zachęty i mam pewną propozycję.
- No, no, czekamy — rozległo się gdzieś za moimi plecami, ale nie wiedziałam, który to powiedział.
- Co byście powiedzieli, gdyby do naszego zespołu dołączyła w ramach poprawy własnej kondycji, i pewnego rodzaju konsultacji pani od biologii?
Chłopcy zaniemówili.
- Pani chyba nie mówi poważnie? - zapytał zaskoczony Kajetan.
- Jak najbardziej poważnie. Pani Ela pomogłaby mi w opracowaniu planów treningowych i w doborze odpowiednich suplementów dla was i tak dalej.
Spojrzeli po sobie.
- A czy ona również by z nami biegała, przebierała się w naszej szatni i trzeba byłoby jej pomóc w zapięciu stanika?
To było ciekawe pytanie. Wiedziałam, że Ela jest na to chętna, ale bałam się im od razu o tym powiedzieć.
- A zjawicie się jutro na treningu? -zapytałam.
- A ona będzie? - zapytał lekko podniecony Marek.
- Ej chłopaki! A ja wam nie wystarczę? Normalnie czuje się zazdrosna! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Zupełnie niepotrzebnie. Pani jest dla nas najważniejsza, ale panią Elę bardzo lubimy i także chcielibyśmy....
- Co byś chciał? - zapytałam zadziornie.
- No chcielibyśmy, żeby z nami trenowała. Jak byliśmy na wycieczce w górach, to miała zadyszkę!
- Jasne — powiedziałam, a mój uśmiech dobitnie świadczył o tym, że takie argumenty mogą sobie włożyć między bajki.
Ruszyliśmy dalej.
- Przyjdźcie jutro na trening, a nie pożałujecie!
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
izabela
Fajnie się rozwija