Nigdy nie lubiłam poniedziałków i czułam, że tego także dobrze nie będę wspominać. Musiałam wstać już o 4:30. Niecałą godzinę później niepewna wchodziłam do szkoły. Nie wiedziałam, co zastanę, w szatni. Starałam się na spotkaniu z nimi być przekonującą, ale nie mogłam mieć 100% pewności, że uwierzyli w to, co mówiłam. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby w szatni nie było nikogo, a ja miałabym już łatkę puszczalskiej nauczycielki. Na moje szczęście się pomyliłam. Cała czwórka siedziała już przebrana i czekała tylko na mnie. Uśmiechnęłam się bardziej do siebie niż do nich.
– Cieszę się, że was widzę – powiedziałam, rzucając na ławkę swoją torbę.
– My też się cieszymy – powiedział Dawid.
Skoro wymieniliśmy już uprzejmości, postanowiłam przejść do rzeczy. Wiedziałam, że na to tak naprawdę czekali. Choć byłam nauczycielką WF-u, nigdy nie chodziłam do szkoły w dresie. Przede wszystkim byłam kobietą i to zawsze starałam się wyeksponować. Również dziś przyszłam do szkoły ubrana w jedwabną bluzeczkę i elegancką spódnicę. Obiecałam im że będę ćwiczyć razem z nimi, więc teraz musiałam się przebrać. Zamierzałam zmienić wszystko, oprócz majtek. Wyjęłam z torby dres i sportowy biustonosz. Tego ostatniego nienawidziłam, ale nie miałam innego wyjścia. W normalnych stanikach nie da się biegać. Nie dość, że piersi przemieszczają się we wszystkie strony, to jestem pewna, że żaden z chłopaków nie byłby w stanie się na niczym skupić. Nie chciałam przeginać, dlatego odwróciłam się przodem do ściany a tyłem do nich. Spodziewałam się buczenia i gwizdów ewentualnie jakichś komentarzy, Najwyraźniej nie doceniłam poziomu ich dojrzałości. Zdjęłam z siebie bluzkę i delikatnie powiesiłam ją na wieszaku. Rozpięłam stanik i zrobiłam z nim to samo. Bez zbędnej zwłoki założyłam sportowy biustonosz a na niego koszulkę przeznaczoną do biegania. Rozpięłam spódnice i jak najszybciej zamieniłam ją na dresowe spodnie. Choć wizualizowałam sobie to cały weekend, trzęsły mi się lekko ręce, kiedy to robiłam. Mimo wszystko byłam sama w pustej jeszcze szkole w szatni z czterema chłopakami. Mogli zrobić ze mną, co tylko chcieli. Natychmiast odrzuciłam od siebie takie myśli, ponieważ czułam, że ta sytuacja zaczyna mnie podniecać.
– To, co panowie, gotowi?
Nie odpowiedzieli, tylko wstali, z ławeczki. To był dla mnie jasny sygnał. Zabrałam małą sportową torbę, w której było trochę niezbędnego sprzętu i pobiegliśmy na trening. Miałam nadzieję, że z ich formą jest lepiej. Dopiero teraz zauważyłam, ile pracy będę musiała włożyć w ten projekt. Już po trzystu metrach zaczęli sapać i sami przyznali, że w ogóle nie mają kondycji.
– No panowie nie jest dobrze. Mam nadzieję, że moja kuracja, jaką wam zadałam, podniesie waszą formę. Oczywiście mam nadzieję, że dostosowaliście się do moich poleceń. Chłopcy uśmiechnęli się ze zrozumieniem, co przyjęłam jako potwierdzenie tego, o co ich zapytałam.
– Wiem, że to dla was bardzo trudne, ale ta metoda jest naprawdę skuteczna. A poza tym to, co mówiłam ostatnio, to nie jest jakiś głupi żart i wierzę, że dzięki temu znajdziecie motywację do działania.
– Myślę, że nam jest potrzebna motywacja do braku działania – powiedział Dawid, czym wywołał uśmiech zarówno u swoich kolegów jak u mnie.
– A w tym masz rację – powiedziałam rozbawiona. – Żeby wam się ręce nie odzwyczaiły mam dla was mały substytut. Dałam każdemu z nich ręki drewnianą pałeczkę. – Przez najbliższe kilka tygodni możecie w rękach trzymać tylko taką. O innych pałeczkach radzę zapomnieć.
Chłopcy ponownie zaczęli się śmiać i pobiegli naokoło stadionu, trzymając w rękach drewniane pałeczki do sztafety. Wykonali jeszcze kilka okrążeń, a ja nabrałam nadziei, że mimo wszystko nie jest z nimi tak źle, jak myślałam.
- Miała pani z nami biegać?– zapytał Dawid, ledwo stojąc na nogach. Jako ostatni, zameldował się na mecie.
– Wybaczcie chłopcy, ale jestem przyzwyczajona do znacznie większego tempa niż to, które prezentujecie.
– To się pani udało – powiedział niemniej zdyszany Kajetan.
– Dobra chłopcy teraz pobiegniecie na czas. Muszę was jakoś zmotywować. Ten, kto osiągnie najlepszy wynik, dostanie małą nagrodę po treningu.
Chłopaki spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, ale nie zadawali żadnych pytań. Ustawili się na starcie i na mój sygnał rozpoczęli bieg. Choć nic na to nie wskazywało, pierwszy do mety dobiegł Dawid. Najwyraźniej zachował w sobie najwięcej siły albo zmotywowała go wizja nagrody.
Było już przed siódmą i trzeba było kończyć. Za chwilę do szkoły mieli zacząć przychodzić pierwsi uczniowie, a ja nie chciałam, żeby ktoś widział mnie w męskiej szatni z czterema uczniami! Pamiętałam umowę, jaką zawarłam z dyrektorką.
- No to chłopcy teraz pod prysznic — powiedziałam tuż po tym, jak Marek, który wszedł jako ostatni do szatni, zamknął do niej drzwi.- Tylko mam dwie uwagi.
Spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Po pierwsze pamiętajcie, żeby się dokładnie umyć, i to wszędzie. Po drugie, to żadnego podglądania, zrywania kotarki itp.
- Jasna sprawa — powiedział Seweryn. W tej ekipie to on dowodził, o czym po raz kolejny miałam okazję się przekonać.
Chłopcy dotrzymali słowa. Nie było żadnych incydentów pod prysznicem. Kiedy wyszłam okryta ręcznikiem, oni już się ubierali.
Majtki założyłam już w kabinie. Wiedziałam, że teraz będę pod ścisłą obserwacją. Znów poczułam się z tego powodu bardzo przyjemnie.
- Dawid, czas na twoją nagrodę. Podejdź do mnie — powiedziałam.
Chłopak podszedł. Ja w tym czasie przygotowałam sobie biustonosz.
- Mam nadzieje, że potrafisz zapiać stanik? - zapytałam, choć nie brałam pod uwagę innej możliwości.
- Oczywiście — powiedział chłopak. Zaraz po zakończonej czynności otrzymał brawa od kolegów. Trzeba przyznać, że w naszej szatni panowała bardzo dobra atmosfera.
Nie śpieszyłam się z bluzeczką. Robiłam to powoli. Chciałam, żeby sobie popatrzyli na moje plecy i wyobrażali, co jest z przodu. Ich poziom testosteronu zapewne wzrósł w tej chwili.
- No to panowie, widzimy się jutro o tej samej porze, i pamiętajcie o zakazie zabaw pod kołdrą i z koleżankami.
- Pamiętamy — powiedział zasmucony Marek.
Wyszłam niepostrzeżenie z szatni. Kiedy znalazłam się w pokoju nauczycielskim i zastanowiłam się nad tym, co robię przeszły mnie ciarki. Problem był taki, że to nie były ciarki ze strachu, ale z czegoś innego.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Rafaello
Zapraszam na mojego Facebooka ŚWIAT KOBIET OCZAMI MĘŻCZYZNY.
izabela
Bardzo fajnie się czyta, Swoją drogą czy chłopcy w wieku dorastania tak mało potrzebują?
Rafaello
@izabela rozwiń myśl na priv.
MrX
Wszystko idzie w dobrym kierunku. Dobrze pomyślane.