Starszy mężczyzna z impetem trzasnął drzwiami do pokoju nauczycielskiego. Siedząca w nim nauczycielka biologii aż podskoczyła z wrażenia.
- Panie Staszku co się stało?
Mężczyzna spojrzał na nią z grymasem i z lekką pogardą. Jego zachowanie nie pasowało do jego stylu bycia. Miał opinię kulturalnego i lubianego nauczyciela wf-u.
Szczególnym szacunkiem darzył nauczycielki, zwłaszcza Elę. Był jednym z tych, na których najbardziej działały jej wdzięki.
- Ty pytasz, co się stało? Emerytura się stała.
Ela Spojrzała na niego ze zdziwieniem i pretensją.
- Ale to moja wina?
- A czyja? Mógłbym pracować jeszcze rok, ale pomogłaś tej młodej siksie w trenowaniu tych gówniarzy i mnie wygryzła. Dyrektorka powiedziała, że po zwycięstwie ogólnopolskich zawodach nie może jej zwolnić, a kogoś musi i padło na mnie.
- Panie Staszku - powiedziała Ela, podnosząc się z krzesła.
- Nawet się do mnie nie zbliżaj. Stary, więc na emeryturę. Młodzi lepsi.
Ela nie zważając na jego sprzeciw, usiadła obok.
- Naprawdę chciałby pan zachować posadę, wiedząc, że przez to Ala wyleci na bruk?
- Na jaki bruk? Jest młoda, ładna poradziłaby sobie.
- No bez przesady. Ładna to ja jestem, ona jest co najwyżej niebrzydka - szepnęła mu na ucho.
Mężczyzna po raz pierwszy zaśmiał się i spojrzał na nią.
- Miałem nadzieję, że popracuję jeszcze rok, może dwa, że ktoś doceni moje doświadczenie.
- Przecież wszyscy je cenią.
- Poza dyrektorką, zapomniałaś dodać.
Ela położyła dłoń na jego ramieniu.
- Będzie pan miał więcej czasu dla siebie, dla żony.
- Ona też ma mnie gdzieś. Zresztą nie zamierzam się poddać. Wiem, że ta młoda siksa to twoja przyjaciółka, ale zamierzam jej sporo nabruździć. Nie zależy mi.
Mężczyzna wydawał się na tyle pewny siebie, że Ela poczuła niepokój.
Do tej pory nie doszły do niej żadne plotki ani sygnały, że ktoś wie o tym, co działo się na treningach i na zgrupowaniu. A może to tylko złudna nadzieja?
- Co pan ma na myśli?
- Widziałem, jak kiedyś wychodziła uśmiechnięta z pracowni fizycznej. Sprzątaczka też widziała. Podobno nie raz tam bywała. Ciekawe po co? - rzucił na koniec z przekąsem.
- Może po prostu miała jakąś sprawę do naszego fizyka? - powiedziała bez przekonania Ela.
Cholera jasna! To musiało się tak skończyć! Nie mogli bardziej uważać?
- Tak. Pewnie czyścił jej komin. Tak się teraz mówi?
- Panie Staszku! - upomniała go nauczycielka. - To przecież nasi koledzy, poza tym nie wie pan, co tam robili. Zamierza pan powiedzieć o tym dyrektorce?
- Sam nie wiem. Jestem wściekły na tą dziewczynę.
- Rozumiem, ale to nie powód, żeby rzucać takie oskarżenia.
Nauczyciel obruszył się jeszcze bardziej.
- A może zrobimy tak, że postaramy się znaleźć jakieś pozytywne strony zmiany w pana życiu.
- Niby jakie?
- Będzie pan mniej zmęczony, żona będzie bardziej zadowolona...
Mężczyzna parsknął śmiechem.
- Proszę cię Ela, nie dobijaj mnie.
Nauczyciel spojrzał na swoją koleżankę.
- Wiesz, czego będzie mi najbardziej brakowało?
- Rozkapryszonych uczniów? - rzuciła bioloszka z uśmiechem.
- No jasne... Największą motywacją dla mnie było zawsze to, że zobaczę ciebie. Uwielbiam twoje ciało i zawsze marzyłem, aby móc cię kiedyś zobaczyć.. - urwał i zaczerwienił się.
Ela uśmiechnęła się do niego zalotnie.
- Przepraszam - powiedział mężczyzna, po czym zakrył twarz w dłoniach.
- Nie ma za co - szepnęła mu na ucho.
W głowie dziewczyny od razu zrodził się pomysł jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji.
- Mam dla pana pewną propozycję...
Chwilę potem oboje wyszli z pokoju nauczycielskiego.
W niewielkim kantorku sali biologicznej Ela przypomniała koledze kilka ciekawostek dotyczących anatomii kobiecego ciała.
Nauczyciel dostał pozwolenie, na zrobienie z nią co tylko będzie chciał. Nie spodziewała się po nim żadnych perwersji. Dokładne macanko i powolna, ale dokładna penetracja, to wszystko, co był w stanie jej zaoferować. A raczej, ona jemu...
W porównaniu do tego, co przeżyła ostatnio w ośrodku i tak było to niczym.
- Tylko przypominam, że moja koleżanka nie może doznać żadnych przykrości - powiedziała zapinając stanik.
Mężczyzna z lubością patrzył na jej piersi, marzył o tym widoku od dawna.
- Oczywiście. Trzeba się pogodzić z metryką i odejść z honorem.
- No i to jest właściwy punkt widzenia - pochwaliła go dziewczyna. - Na razie do końca roku może pan tu wpadać, kiedy tylko chcę.
- Taki mam zamiar.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.