Trenerka 28

Trenerka 28Spojrzałam na Elę i zobaczyłam na jej twarzy przerażenie. Nie ulegało wątpliwości, że nasz ofiarodawca i zawodnicy mieli jakiś układ, o którym zapomnieli nam wspomnieć. Mogłyśmy się tego domyślić wcześniej, mieli klucze do jego apartamentu. Przecież nie dałby im ich ot tak...
     - Jeszcze raz gratuluje wygranej, a teraz wybaczcie chłopcy, ale pozwolę wam jedynie popatrzeć.  
     - Nie ma za co. My i tak już odebraliśmy co nasze, teraz pana kolej - powiedział z uśmiechem Sylwester.
     Co za gnojek. Dwa razy chciał dostać zapłatę za to samo? Chciałam mu wykrzyczeć w twarz, że ma amnezję i przypomnieć o naszym trójkąciku tuż przed przyjazdem chłopaków.  
     Nie mogłam tego zrobić. To całkowicie skompromitowałoby nas przed zawodnikami. Ten skurwiel o tym wiedział. Na pewno wiedział także, co robiliśmy chwilę wcześniej. Głupie gnojki nie potrafiły dotrzymać tajemnicy. To koniec. Skoro on wie, zaraz dowie się cała szkoła. Wszystko na nic!
     - Przypominam panowie o naszej gentlemeńskiej umowie. Nic z tego, co się tutaj wydarzy, nie może wyciec na zewnątrz. W przeciwnym razie zapomnijcie o stypendiach.
     Ponownie spojrzałyśmy na siebie.
     - O jakich stypendiach? - wypaliła Ela.  
     Dopiero kiedy usłyszałam jej głos, dotarło do mnie, że wprawdzie byłyśmy przykute i przywiązane do łóżka, ale mogłyśmy mówić.
     - Widzę, że panie są skonsternowane, więc wytłumaczę. Z racji, że chłopcy mają taki talent do sportu, postanowiłem ufundować dla każdego z nich comiesięczne stypendium, aż do matury. W ich wieku pieniądze to konieczność. W zamian za to ci młodzieńcy obiecali dochować tajemnicy względem tego wszystkiego, co się tutaj wydarzyło i tego, co dopiero się wydarzy.  
     Zawodnicy potwierdzili skinieniem głowy jego słowa. Uspokoiło mnie to, ale tylko trochę. Pieniądze miały być dla nich motorem do milczenia, ale czy wystarczającym?
     Nie zdążyłam się nad tym zastanowić. Bez najmniejszego skrępowania zdjął swoje markowe ciuchy i wskoczył między nas, jakby skakał do basenu. Zachowywał się jak dzikus. Może chciał się popisać przed chłopakami? Tylko czym?
     W jego zachowaniu nie było nic przyjemnego. Szczypał nas i kąsał po piersiach. Nie chciałyśmy go drażnić i obie udawałyśmy, że jest nam cudownie. W końcu odwrócił mnie na plecy i po małych kłopotach znalazł wejście do mojej muszelki.                     Zrobienie tego, co miał zrobić, zajęło mu ku mojej uciesze mniej czasu.      
     Oczywiście udawałam, że mam nieziemski orgazm. Podobne zachowanie przejawiła po mnie moja koleżanka, ale w jej przypadku było mniej teatru. Facet ją pociągał i nawet gdyby ja gwałcił, byłoby jej dobrze.  
     - Pamiętajcie chłopaki. Prawdziwy facet bierze tylko od tyłu.
     Chłopcy lekko zachichotali. Nie dziwiłam się, bo jego złota myśl była wręcz żałosna.
     Bogdan poszedł do łazienki, a my zostałyśmy uwolnione.
     - Tego nie było w umowie! Macie świadomość, co zrobiliście? Pozwoliliście mu nas zgwałcić! - krzyczała bez przekonania Ela.
     - Jakoś nie było słychać, żeby wołała pani pomocy... - odparł szybko Sylwester. - Poza tym nie jesteśmy idiotami i wiemy, że nie zrobiłyście tego pierwszy raz. Obsługa tego kurortu sporo plotkuje.
     - Co za gnojki - wypaliłam patrząc na nich. Miałam ochotę wystrzelać wszystkich po pysku.
     - No więc skontaktowaliśmy się z naszym sponsorem z pytaniem, czy nie miałby ochoty na seksik z nauczycielkami...- oświecił nas Dawid.
     - W zamian za stypendium - dokończyła Ela.
     Czułam się wykorzystana i oszukana, ale w głębi duszy nie miałam żalu. Ela również, wiedziałam o tym. Byli młodzi, głupi i skorzystali z okazji. Dostali od nas to, na co się umawialiśmy, ale najwyraźniej było im mało.  
     Ach te dzisiejsze dzieciaki, pomyślałam, kiedy w końcu kładłam się w swoim łóżku i spokojnie mogłam odpocząć.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.