To nie miało tak być – Wspomnienia

To nie miało tak być – WspomnieniaKurwa mać – rugała, zła na siebie i swoją słabość. Wiedziała, że nie może interweniować, że nie pomoże dziewczynie, bo będą z tego tylko kłopoty. Nie potrafiła jednak odpędzić od siebie wyrzutów sumienia, czuła się winna tego, co się dzieje na górze.  
      Wzięła z baru kolejną butelkę i usiadła na sofie, czekając, aż Max opuści sypialnię Cassie. Pociągnęła potężny łyk, a po nim drugi, wciąż mając przed oczyma projekcję seksu; gwałtu, który właśnie ma miejsce na drugim piętrze. I nagle coś przyszło jej do głowy. Zerwała się z miejsca i zaczęła przewalać szufladę w barze. Gdy niczego nie znalazła, z butelką w dłoni ruszyła w kierunku pokoi. Jak torpeda wpadła do sypialni Sandry – ciemno i cisza jak makiem zasiał. Zapaliła światło – dziewczyna spała. Wznowiła poszukiwania, zaczynając od komody i wywalając wszystko na podłogę. Tu trawy także nie znalazła, chwyciła więc torebkę blondynki i przewróciła do góry nogami, wytrząsając na mebel całą jej zawartość. Wysypała się tona kosmetyków, kokaina i inne zbędne śmieci, lecz marihuany wśród nich również nie było. To jeszcze bardziej rozgniewało dziewczynę, która odrzuciła torebkę w kąt i poczęstowała się kolejną porcją alkoholu.  
      Postanowiła zapalić, żeby zagłuszyć zjazd po proszku. Wiedziała, że alkohol nie pomoże do końca, a kolejnej porcji amfetaminy brać nie chciała, miała dość.
      – WSTAWAJ! – zagrzmiała na cały pokój.
     Sandra nie zareagowała, więc Roxy bez chwili zastanowienia zawisła nad głową podopiecznej i polała wódką jej twarz.
      – Co, kurwa? – Blondynka się wybudziła i niemrawo przetarła oczy. Wyglądała, jakby jeszcze była pijana.
      – Wstawaj, ruro! – warknęła Rita. Alkohol już działał i dziewczyna czuła się zdecydowanie lepiej.
      Sandra uniosła powieki i półprzytomna usiadła na łóżku, chyba wciąż nie kontaktowała, kto do niej mówi.
      – Masz, kurwo, jakąś trawkę? – syknęła Roxy, kolejny raz wylewając na głowę dziewczyny przeźroczysty płyn.
      – Kurwa – zaklęła Sandra, zrywając się z miejsca. – Nie mam – odparła wściekła, odsuwając się od Rity; na nic więcej nie było jej stać.
      – A kto ma? Potrzebuję skręta, i to natychmiast. I twoja w tym głowa, żebym zaraz go dostała, rozumiesz? – rzuciła ostrzegawczo Roxy, wciąż będąc myślami w pokoju brunetki.
      – Ale skąd ja mam wziąć? – zapiszczała Sandra.
      – Kurwa, szmato, gówno mnie to obchodzi! Masz pięć minut! – warczała Rita, przystawiając szyjkę butelki do twarzy dziewczyny.
      Bardzo nie lubiła Sandry i jej cwaniackiego zachowania, dlatego nie miała problemu, aby nakręcić się na nią niepozytywnie.  
     – Poczekaj, zapytam Isabel – miauknęła blondynka i wyszła z pokoju.
      Nakręcona wódką Roxy nie siedziała bezczynnie, tylko otworzyła szafę i tu zaczęła robić bajzel. Znalazła małe pudełko. Otworzyła – kilka tłustych zwitków banknotów. Nieźle dawałaś szpary, dziwko – zaśmiała się do siebie, odstawiła pudełeczko i zaczęła grzebać głębiej wśród ułożonych w kostkę ubrań. Macała i macała, i nagle znieruchomiała. Chwyciła zimną rzecz i szybko wyjęła spod ciuchów. Sandra właśnie pojawiła się w pokoju.
      – Po co ci to? – zapytała oschle, pokazując dziewczynie mały, srebrny rewolwer.
      – Eee… dla ochrony. Nawet nie jest naładowany – wystękała zaskoczona Sandra.
      – Szef o tym wie?
      Blondynka zamilkła, w kwestii odpowiedzi wyciągając do Roxy dłoń z małą torebką. Ręka drżała.
      – Umiesz się w ogóle tym posługiwać? – zapytała złośliwie wzburzona Rita.
      Sandra milczała.
      –  Nie rób tego więcej. – Dziewczyna machnęła bronią przed twarzą podopiecznej, po czym wyrwała jej pakiet z dłoni i wyszła, nabuzowana.


      – Kurwa, czemu w tym chlewie niczego nie ma – warczała bezgłośnie, uparcie szukając w barze bibułek. Nie znalazła, poszła więc do pokoju Krisa, lecz ten był zamknięty. Wkurzona coraz bardziej, oparła się o ścianę i kolejny raz zaczerpnęła z butelki. Była już mocno podcięta, przez co chęć na trawę wzrosła.
      – A kurwa jego mać – zaklęła pod nosem, wróciła do baru, wykruszyła papierosa i w niego napchała narkotyku pomieszanego z tytoniem. – I bez łaski – dodała z uśmiechem i szybko odpaliła używkę.
      Zaciągała się powoli, delektując mocnym smakiem. Wypaliła bez pośpiechu, wzięła nową wódkę, sok i ruszyła na górę. W pokoju Cassie panowała już cisza, weszła więc do środka. Przy blasku stojących za oknem lamp zobaczyła dziewczynę skuloną w kłębek.
      – Nie bój się, to ja – rzuciła, usiadła na łóżku i zaraz ucałowała brunetkę. Cassie ponownie się poddała, lecz Roxy zaraz oderwała się od ust dziewczyny. – Co zrobił? – zapytała.
      – Nic – wybełkotała Cassandra i Roxy od razu wyłapała, że płakała.
      – Nic? Nie kłam – syknęła.
      – Nie kłamię.
      – Cass, nie wkurwiaj mnie, dobrze?
      – Nic, nie dał rady. Był bardzo pijany i… i mu nie stanął – wydusiła Cassie.
      Roxy wcale nie rozbawiło to stwierdzenie, wręcz przeciwnie – wkurzyła się jeszcze bardziej. Wiedziała, że gdyby nie to, Max zgwałciłby dziewczynę.  
      – Która godzina? – zapytała cicho brunetka.
      – Nie mam pojęcia. – Zaśmiała się Roxy i zaraz zapaliła światło. – Trzecia. Spałaś trochę?  
      – Tak.
      – Tak, ja wiem, jakie to było spanie. Chcesz coś zjeść?
      – Nie.
      – Dobra, ale wódki się ze mną napijesz. Nie dawałam ci dużo, ale to mocny towar i na pewno jeszcze krąży we krwi, więc alkohol się przyda. Potem ładnie pośpisz, a rano grzecznie zjesz śniadanie, tak? – zaświergotała blondynka.  
      Gdy dowiedziała się, że Max wypił na tyle dużo, że mu się zepsuł, humor jej się poprawił. Cassie się nie odzywała, leżała i gapiła się na dziewczynę. Rita od razu stwierdziła, że wzrok brunetki nie jest już tak wystraszony, aczkolwiek wiedziała, że to tylko i wyłącznie kwestia obecności jej osoby. Gdyby był tu Leo, zapewne byłoby inaczej.  
      – Dobra, maleńka, wstań, a ją przyniosę szklanki i coś tam jeszcze. A… kieliszki przecież! – zawyła radośnie dziewczyna, szarpana już z każdej strony działaniem marihuany. Wiedziała, że to będzie dobre posunięcie i się nie pomyliła.


      Weszła do bankietowej i wzięła tacę z koreczkami, których prawie nie ubyło. Kurwa, czy ja muszę latać w kółko, nie mogłam od razu tego zabrać? Nie, Rox, nie masz dziesięciu rąk – zaśmiała się do siebie, odwiedziła jeszcze bar, chwyciła papierosy i po chwili była z powrotem w sypialni brunetki. Dziewczyna już siedziała na łóżku i wyglądała, jakby czekała na wyrok.
      – Mam! – Rozanielona Roxy triumfalnie uniosła srebrną paterę, szczerząc zęby jak wariatka.
      Cassie wpływała na nią bardzo pozytywnie, dziewczyna w jej towarzystwie czuła się, jakby nie była tu, w tym syfie, tylko zupełnie gdzieś indziej. Spojrzała na podopieczną – miała dziwną minę.
      – Wyluzuj, maleńka, to tylko w razie, gdybyś zgłodniała – stwierdziła Rita. – A teraz…?! Chluuup! – zachichotała, z gracją zapełniając kieliszki; nie zachowywała się zbyt dorośle. – Proszę. – Podała Cassandrze wódkę i szklankę soku.
      Na twarzy Cassie pojawił się uśmiech, wygłupy Roxy nie mogły przejść bez echa.
     – Zdrowie – rzuciła blondynka, szybko opróżniając kieliszek. Cassie również wypiła, Roxy nalała po drugim i zasiadła obok dziewczyny, natychmiast obejmując ją w pasie. – Spokojnie, pogadam z szefem, żeby ostudził trochę zapędy Maxa. To zboczeniec, jak się napije, chce ruchać wszystko, co się rusza. Jesteś nowa, dlatego przyszedł; chciał moczyć, jebane chamisko. Masz szczęście, że wychlał za dużo.
      Cassie milczała, gapiąc się w ścianę i kurczowo trzymając kieliszek.
      – No to jedziemy! – ponagliła Roxy, przechylając kolejną porcję. – Zapalisz? – Pokazała dziewczynie trawę.
      Cassandra zaprzeczyła głową.
      – W porządku, ale jak się namyślisz, wal śmiało – Zaśmiała się blondynka.
      – Czy…? – mruknęła Cassie, ale nie dokończyła.
      – Cass? – Roxy przecięła dziewczynę nakazującym spojrzeniem.
      – Czy… czy jak będę posłuszna, to nie będą mnie już bić i dawać prochy? – wydusiła brunetka.
      Mina, jaką zrobiła w tej chwili Rita, była niepojęta. Nie mogła uwierzyć, że akurat ta dziewczyna tak szybko się złamała, choć z drugiej strony nie dziwiło jej to za bardzo. Wiedziała, jak potrafią tłuc koledzy, sama miała przyjemność oberwać kablem, po którym nie dała rady spać dwie lub trzy noce. Doskonale pamięta palące cięgi na plecach i rękach, które zafundował jej Leo, gdy dostał szału po tym, jak nieszczęśliwie zwymiotowała na klienta. Był bardzo pijany, więc i pokopał ją też brutalnie. Nie zapomniała też o heroinie, jak wariowała, gdy narkotyk przestawał działać. Nie miała jeszcze głodu, lecz czuła zjazd i drażniący niedosyt, przez które nie mogła znaleźć sobie miejsca, pocąc się i nie dając rady ani chwili się zdrzemnąć. Tak jej minęło pięć dni, z biciem, ćpaniem na przymus i dwoma koszmarnymi zbliżeniami. Zakończył to dopiero Anton, kiedy zemdlała przed nim, wyczerpana, pobita i niedożywiona.  
      Przypomniał jej się też znienawidzony George, który odwiedził również i ją. Facet zawsze sprawdzał „jakość nowego towaru”. Mężczyzna miał to do siebie, że im dziewczyna była ładniejsza, tym on stawał się brutalniejszy. Gdy zobaczył Roxy, od razu wyszczerzył się w chorym uśmiechu; Rita od razu domyśliła się, co oznacza ten uśmiech. To był jej pierwszy stosunek analny, do tego trwał tak długo, że Roxy myślała, iż nigdy się nie skończy. Pamięta również, jak bez skrupułów wpychał jej członka do ust, mocno i do samego końca, dusząc ją i boleśnie szarpiąc za włosy.
      Drugi epizod miał miejsce już tego samego wieczoru i mimo iż klient był bardzo delikatny, sponiewierane ciało w drastyczny sposób odczuwało każdy jego ruch, każdy dotyk…
      – Roxy – wymruczała Cassie, niepewnie dotykając ramienia blondynki.
      – Co? Mówiłaś coś? – Rita wróciła do żywych.
      Brunetka się wyciszyła, gapiła się tylko dziwnie na dziewczynę.
       – Wypijmy. – Zaproponowała Roxy, czując napływające do oczu łzy.  
     Nie zamierzała pokazać słabości, nie przy Cassie, która – jak sądziła – znalazła w niej oparcie.
      – Nie chcesz pogadać? – zapytała nagle Cassandra i Roxy osłupiała. Takiego pytania się nie spodziewała, na pewno nie od tej zastraszonej, potulnej dziewczyny.
      – To nic – bąknęła, zdając sobie sprawę, że Cassie wszystko zrozumiała, że doskonale odczytała jej zachowanie.
      Cassandra już nic nie mówiła, tylko posłusznie wypiła alkohol. Roxy przestała dowcipkować, humor z niej uleciał. Cały czas myślała, że decyzja Cassie jest chwilowa, że jeśli przyjdzie co do czego, dziewczyna się nie przełamie. A nawet, jeśli, to i tak będzie bierna, czego klienci nie lubią, co też będzie doskonałym pretekstem do wymierzania kar. Nie chciała, aby działa jej się krzywda, samej nie pojmując, co się dzieje i czemu akurat Cassie. Podobieństwo w zachowaniu do nieżyjącej Alex, ta skromność i słodycz, uderzały we wszystkie struny emocji, Rita nie potrafiła zignorować krzywdy dziewczyny. Wiedziała, że robi źle, że nie powinna się angażować, ale to było silniejsze od niej.  
      Przez chwilę pomyślała też, żeby naprawdę wywieźć ją do Red i mieć problem z głowy, zaraz jednak podświadomość obłudnie zaśmiała jej się w twarz. Przecież wtedy czułaby się jeszcze gorzej, do czego doszłyby wyrzuty sumienia, a co za tym idzie – nieracjonalne decyzje, aby naprawić własny błąd.
      Znów spojrzała na brunetkę – dziewczyna nie odrywała od niej wzroku.
      – Zapalmy – zadecydowała i za moment miała w dłoni drugiego zaprawionego papierosa.
      Wiedziała, że to trawa wzmogła w niej te niepotrzebne przemyślenia, aczkolwiek miała nadzieję, że druga porcja skieruje ją na właściwe tory i przywróci wesoły stan. Spaliła pół i podała Cassie.
      – Muszę? – mruknęła dziewczyna.
      – Nie musisz, ale pomaga na zjazd i będzie łatwiej ci zasnąć. Weź, niedużo.
      Cassie ustąpiła i pociągnęła trzy razy, robiąc to nadzwyczaj delikatnie.
      – Ooo, kochana, co to miało być? – zapytała Rita, której lekki uśmiech powrócił na oblicze.  
        – Nie chcę… nie palę tego – mruknęła Cassie. – To już wolę tą wódkę – dodała cicho.
      – O proszę, pijaczka. – Roxy się roześmiała. – Ale bardzo mnie cieszy twoja postawa, bardzo – wygłupiała się, zapomniawszy na chwilę o przykrościach.
        Cassie się uśmiechnęła, dało się już zauważyć, że alkohol zadziałał na dziewczynę. Rita dopaliła używkę i po chwili, nakręcona marihuaną jeszcze bardziej, ponownie zapełniła kieliszki. Była już rzetelnie naćpana i mocno podpita, dolegliwości po dniu wczorajszym zniknęły.
      W otoczce żartów i głupiego zachowania blondynki wypiły całą litrową wódkę i Roxy była już kompletnie nawalona. Cassie również znacznie poruszył  trunek, bo siedziała półprzytomna, operując zmęczoną miną.
      – Chodźmy spać – wybełkotała Roxy, przekręciła klucz i legła obok brunetki, ściśle obejmując ją w pasie.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i erotyczne, użyła 2393 słów i 13553 znaków, zaktualizowała 10 cze 2020.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik kaszmir

    No, proszę Roxy powraca do bolesnych wspomnień. Chce za wszelką cenę chronić Cassie. Czy jej to się uda? Cassie też sprawia wrażenie bardziej wyluzowanej i pewnie to nie jest do końca zasługa alkoholu, tylko otwarcie się na pomoc Roxy. Czy obydwie połączy miłość? Noc ukaże oblicze. Ciekawa część. Jeszcze Sandra i jej broń.

    Pozdr:bravo:

    20 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @kaszmir Pistolet na wodę  :lol2: Nie wiem, czy połączy, wyjdzie na spontan, jak zawsze. :kiss:

    20 cze 2020

  • Użytkownik Ola23

    :) świetna robota

    14 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @Ola23 Bardzo dziękuję ;)

    14 cze 2020

  • Użytkownik AnonimS

    Kolejny dobry odcinek. Dziewczyna  zaczyna myśleć  ,co daje nadzieję ze bedzie mniej.bita. chociaz nie wiadomo czy da radę nauczyć "nowego zawodu".

    6 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @AnonimS O, witam Pana :D Wszystkiego można się nauczyć. Fajnie, że jesteś :przytul:

    6 cze 2020

  • Użytkownik AnonimS

    @agnes1709 zaczynam wracać .

    6 cze 2020

  • Użytkownik Somebody

    CASSIE MOJA JEST!
    DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ CI AGA, KOCHAM <3  <3  <3  <3
    Taki spokojny ten odcinek, lubię jak tak czasami zwalniasz  :przytul:

    5 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @Somebody Ojej:redface:Ja też czasem lubię przymulić ;)

    5 cze 2020

  • Użytkownik Iga21

    Widzisz jednak się przełamałaś 🙂
    Mam nadzieję, że dalej pójdzie.
    Ale na pytanie jej nie odpowiedziała.  
    Albo za mocno ją wspomnienia wkręciły, albo po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć.

    5 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @Iga21 Wyjaśnię to w kolejnej.

    5 cze 2020

  • Użytkownik Iga21

    @agnes1709 no ja myślę 😀

    5 cze 2020