To nie miało tak być – "Już możesz sobie ją wziąć"

To nie miało tak być – "Już możesz sobie ją wziąć"Auto się zatrzymało i Cassandrze serce podeszło do gardła.  
      – Spokojnie – szepnęła Rita.
      Wysiedli z samochodu i Leo wcisnął umieszczony przy drzwiach budynku guzik. Zawieszona nad ich głowami kamera natychmiast zareagowała, wydając cichy dźwięk. Po chwili zamek zabrzęczał i weszli do ciemnego korytarza. Obskurne wnętrze tylko podkręciło nerwówkę dziewczyny. Niemożliwie, żeby kiedykolwiek przejeżdżała tędy policja, a nawet jeśli, nie będą sprawdzać jakiejś rudery. – Przyszło jej nagle na myśl.
      – Idź – warknął Leo, mocno popychając Cassandrę, która o mało nie upadła.
      – Zostaw ją – fuknęła Roxy, przepuściła brunetkę przodem i ruszyła za nią, odgradzając dziewczynę od kolegi.
      Za moment przeszli przez kolejne drzwi i tu wnętrza wyglądały już ładnie i świeżo.
      – No nareszcie, wódka się grzeje – rzekł wesoło wysoki mężczyzna i podał dłoń Antonowi. – Twoje kobiety tu? – zapytał, z sympatią patrząc na Ritę. – Witam.
      Cassie się zdziwiła, facet nie wyglądał na bandziora. To dodało jej trochę otuchy, jednak gdy za chwilę pomyślała, że nie szata zdobi człowieka, strach powrócił. Przecież jest tu, w Red, a to zapewne szef tej meliny. I to właśnie on zarządza tą całą masakrą, która się tu rozgrywa, więc?
     – Zapraszam – rzekł facet, ruszając w głąb korytarza, a następnie po schodach.
      Dotarli do ładnie urządzonego pomieszczenia, coś w stylu biura z mnóstwem atrybutów do zabijania nudy.
      – Drogie panie. – Mężczyzna się uśmiechnął, wskazując dłonią wielką brązową kanapę.
      – Usiądź – nakazała Roxy, zajmując miejsce.
     Cassie niepewnie przysiadła z samego brzegu.  
     – Czego się napijecie? – zapytał Ronnie, raz po raz zerkając na dziewczynę. W jego wzroku było coś tak niepokojącego, że Cassie przeczuwała, a była wręcz pewna, że facet będzie czegoś od niej chciał. Wyglądał na takiego, co lubi się zabawić.
      – Sama zrobię – bąknęła sucho Rita i podeszła do zastawionego alkoholami i przekąskami stołu. – Wypij – Po chwili wręczyła Cassandrze szklankę.
      Opanuj się. – Zganiła się w duchu brunetka, widząc, jak bardzo dłonie jej drżą. Nie chciała, aby to sprowokowało mężczyzn do niepożądanych zachowań.  
      – Spokojnie – rzuciła cicho Rita, aczkolwiek wyglądała na równie zdenerwowaną. To nie był dobry znak.
      – Kim jest ta piękna pani? – zaczął w końcu nieznajomy, stając nad Cassie.    
      – Przyjechała kilka dni temu – odparł Anton, rozpierając się na kanapie.
      – A to? Pozwalasz na to? To ci psuje interes – kontynuował gospodarz, wskazując pobitą twarz dziewczyny.
      – Nie rozumiała, co do niej należy – wyjaśnił oschle Anton.
      – Kurwa, dobre sobie. – Ronnie się roześmiał. – To twoje dzieło? – Pogardliwie spojrzał na Leo.
      – A o co chodzi, bo nie rozumiem? – warknął sutener.
      – Nadal masz problem z trzymaniem rąk przy dupie? Anton, daj go do mnie, znajdę mu tu zajęcie. Brakuje mi szofera, więc chyba sprawa jest prosta – oświadczył Ronnie.
      Anton wymownie spojrzał na swojego pracownika, lecz nie odniósł się do słów wspólnika.
      – Zejdź ze mnie, dobra? – syknął zmieszany Leo.
      Ronnie parsknął pod nosem i znów spojrzał na brunetkę.
      – Pokaż się.
    Cassie zupełnie nie zrozumiała, o co chodzi facetowi.  
      – No... rozbieraj się.
      Neutralna maniera Ronniego stała się nagle zimna i nieprzyjemna. Cassandra ukradkiem spojrzała na Roxy, która pokiwała głową. Zdenerwowana dziewczyna wstała i wolno zdjęła z siebie ubrania, zasłaniając miejsca intymne. Bardzo się wstydziła, tym bardziej, że w pokoju było tyle osób.
      – Zabierz ręce! – warknęła Rita.
      Cassie przeszły zimne ciarki. Reakcja blondynki zupełnie ją zaskoczyła i wywołała spore zmieszanie. Dziewczyna jeszcze przed chwilą była pewna, że Roxy będzie jej bronić, nie dobijać gwóźdź do jej trumny. Odsłoniła ciało, unikając wzroku obecnych.
      Piękna, tylko oklepana – skomentował Ronnie.
      Cassie ukradkiem spojrzała na mężczyznę – oczy mu błyszczały.
       – Nie rozumie, co do niej należy? – rzekł gospodarz i chwycił telefon. – Przyjdź do biura – rzucił w słuchawkę.
      Minutę później w pokoju pojawił się czarnoskóry facet, który bez słowa wyjął swój narząd i stanął na środku w rozkroku.
      – Na kolana – syknął Ronnie, przecinając Cassandrę demonicznym spojrzeniem.
      Dziewczyna ze ściśniętym przełykiem uklęknęła przed murzynem.
       – No? Zajmij się panem – zarządził cynicznie wspólnik Antona.
      Cassie zamknęła oczy i wzięła członka do ust. Wiedziała, że musi dobrze wywiązać się z zadania, aczkolwiek świadomość tego, co trzyma buzi sprawiała, że nie dała rady przyłożyć się do pracy jak należy. Starała się udawać, że robi to sumiennie, lecz chyba nie była zbyt przekonująca, bo nagle Roxy zerwała się z miejsca, chwyciła dziewczynę za włosy i mocno odchyliła jej głowę.
      – Kurwa, ssij, suko! – zagrzmiała diabolicznie.
      Cassandra momentalnie dołożyła starań, prosząc w myślach, aby szybko skończył. Mężczyzna był chyba równie niezadowolony, bo po chwili zaczął pomagać brunetce, wpychając jej członka głęboko do ust. Cassie zaczęła się dławić, lecz bała się przerwać katorgę. Murzyn z sekundy na sekundę wdzierał się  coraz agresywniej, przestawał tylko wtedy, gdy Cassie dostawała konwulsji.  
      Dokończ! – usłyszała cierpki głos Roxy, która najwidoczniej zauważyła odruchy dziewczyny.  
       Cassie starała się jak mogła nie zwymiotować, choć była już na skraju wytrzymałości. Minęła jeszcze chwila, w końcu facet wydał z siebie ciężki jęk i Cassandra poczuła w ustach ciepłą maź.  
      – Połknij – nakazał Ronnie.
      Spanikowała, słysząc jego słowa i mimo że bardzo starała się wykonać polecenie, obrzydzenie wzięło górę i dziewczyna wypluła wszystko na dywan, zanosząc się kaszlem.
      – Kurwa! – Poczuła potężne uderzenie w twarz, które powaliło ją na podłogę
      Kurwa, Ronnie! – wrzasnęła Roxy.
      Cassie za moment z trudem usiadła i spojrzała na blondynkę, walcząc z kłującym bólem prawej strony twarzy.  
       – Wracaj na miejsce – rzekła beznamiętnie Rita i zamoczyła usta w drinku.
      Rozżalona zachowaniem Roxy dziewczyna z trudem wstała i usiadła obok blondynki. Miała ochotę się rozpłakać.  


       – Chyba czas na wycieczkę – rzekł Ronnie.  
      Nie – pomyślała zatrwożona Cassie, będąc pewną, że znowu coś dla niej szykują.
      – Chodź. – Facet spojrzał na dziewczynę.
     Cassie wstała, myśląc tylko: Boże, nie, błagam. Roxy również się podniosła, zeszli na dół i dotarli do dużego, umieszczonego w ścianie okna. Ronnie nacisnął guzik i wisząca w nim roleta podjechała do góry. Wewnątrz, obskurnym pokoju na łóżku klęczała dziewczyna, a trzech mężczyzn dobierało się do niej ze wszystkich stron. Ręce przywiązane miała z tyłu do sufitu drutem kolczastym, a nogi metalowymi linami do łóżka. Krzyczała przeraźliwie, lecz na facetach nie robiło to wrażenia, we trzech gwałcili dziewczynę, celowo robiąc to bardzo brutalnie. Ręce i nogi ofiary już krwawiły, a odgłosy dobiegające z jej ust stawały się coraz cichsze. Facet stojący za dziewczyną właśnie skończył, ciągnąc ją mocno za włosy i po nim doszła również pozostała dwójka. Gdy uwolnili ofiarę, ta bezwładnie opadła głową w dół.
      – Wiesz, jak najlepiej wywołać w widzu poczucie realizmu? – zapytał cwaniacko Ronnie, obejmując Cassie w pasie. – Nie udawać.
      Dziewczynie zrobiło się słabo, miała wrażenie, że zaraz się przewróci.
      – Chcesz zająć jej miejsce? Skoro Anton nie jest z ciebie zadowolony... – kontynuował blondyn.  
      – Ronnie, dość już, ona zrozumiała – wtrąciła w końcu wkurzona Roxy.  
      – Pytałem o coś? – furknął facet, mocno ściskając policzki brunetki.
      – Już będę posłuszna – wydusiła Cassie, zmuszona patrzeć w oczy mężczyźnie.
      – A ja mam nadzieję, że nie, znajdzie się u nas dla ciebie miejsce.
      – Możemy już iść? – zapytała zniecierpliwiona Roxy
      – Sprawa nie jest jeszcze przesądzona – stwierdził twardo Ronnie.
       Rita zrobiła dość oryginalną minę, co dało brunetce do myślenia. Dziewczyna nie wyglądała już na ta pewną siebie jak dotychczas, Cassie czuła, że to się dobrze nie skończy. No i Ronnie, który definitywnie zawziął się, aby dopiąć swego i tak łatwo nie odpuści.


      Wrócili na górę. Cassandrze czas płynął bardzo wolno, zarazem zbyt szybko. Bała się, co będzie, gdy spotkanie dobiegnie końca. Towarzystwo bawiło się w najlepsze, a ona marzyła, żeby jak najszybciej wrócić do Alfy i być jak najdalej od tego koszmarnego miejsca. Ronnie gapił się na nią bezustannie, co zatrważało dziewczynę. Im dłużej ją obserwował, tym bardziej była przekonana, że tu zostanie. Nie zwracała już nawet uwagi, o czym dyskutują obecni, w głowie miała tylko wizję swojej nieciekawej przyszłości.
       – Zbierajmy się – zarządził w pewnym momencie Anton.
       – Zostaw mi ją na noc – poprosił Ronnie.
       Cassie natychmiast skierowała wzrok na swojego nowego szefa, a następnie na Roxy, w popłochu czekając na decyzję.  
      – Anton – mruknęła zdenerwowana Rita.
      – Nie mogę, obiecałem jej. – Anton wskazał głową podopieczną.
      Ronnie zaśmiał się ironicznie.
      – Dobra, dziewczyny, idziemy. Igor, podstaw samochód – zadecydował Anton i wstał.
      – Ona zostaje. – Ronnie stanął naprzeciw Cassie, blokując jej przejście.
       Dziewczyna słysząc te słowa, poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę.
       – Odpierdol się! – wrzasnęła Roxy i mocno odepchnęła faceta.  
      Ronnie się odwinął i pełnym impetem zdzielił dziewczynę po twarzy, powalając na podłogę.
      – Spokój! Ronnie, co to ma znaczyć?! – zagrzmiał wściekły Anton.  
      Facet nie odpowiedział, tylko skrzywił twarz i wyszedł. Roxy wstała i chwyciła rękę struchlałej Cassandry.
            

      Poczuła niesamowitą ulgę, gdy znalazła się w swoim pokoju. Nie przejmowała się już nawet Marco i Leo, najważniejsze było, że nie została w Red. Usiadła na łóżku i czekała na Roxy, która miała zaraz przyjść.  Żal już jej minął, zaczęła domyślając się, że oschłe zachowanie Roxy było tylko na pokaz. Czekała i czekała, i gdy dziewczyna się nie pojawiała, położyła się, podkulając kolana. Leżała i nasłuchiwała, gdy nagle za drzwi doszły ją dziwne szmery i trzeszczący dźwięk czegoś upadającego. Wystraszona zerwała się do pozycji siedzącej i wytężyła słuch. Igor! – za moment usłyszała głos Roxy, a później jakąś szamotaninę. Wsłuchiwała się w dźwięki i rozpoznała głos najpierw Marco, potem Leo. Szmery nie trwały długo, po kilku chwilach zapadła cisza. Cassie odetchnęła z ulgą, była już przygotowana na wizytę obu panów.
       Cass, otwórz. – Nagle usłyszała Ritę.
       Gdy niepewnie uchyliła drzwi, zobaczyła dziewczynę ledwie trzymającą się na nogach. Roxy wtoczyła się do środka i ciężko usiadła na stojącym obok krześle.  
       – Boże, co się stało? – zapytała wystraszona Cassie, wyraźnie widząc, że dziewczyna jest pobita.      
       – Odkręć.  – Roxy podała Cassandrze butelkę wódki.
        Cassie spojrzała na lewą rękę blondynki – była mocno obrzęknięta i zwisała bezwładnie na przedramieniu drugiej ręki.  
       – Kurwa, kurwa, kurwa – zbluzgała Roxy płaczliwym głosem. – Nalej sobie, gdzieś tu powinna być szklanka. – Wręczyła brunetce alkohol.
       – Powinnaś jechać do szpitala – zasugerowała Cassandra, patrząc na kończynę Rity, która puchła coraz bardziej i robiła się już sina.
      – To nic. Napiję się i będzie ok – odparła Rita, uśmiechając się niewyraźnie.
      – Masz złamaną rękę. – tłumaczyła Cassie, bojąc się jednocześnie, że  
dziewczyna może wybuchnąć.
      – Daj spokój, jutro to załatwię. Masz tą szklankę?
      – Nie ma, ktoś wszystko zabrał.
      – Na korytarzu leży krótkofalówka, idź po nią. Ja nie dam rady – poprosiła  
Roxy. – I nie bój się, oni już dziś nie wrócą.
      Cassie wyszła z pokoju, bacznie obserwując schody. Zobaczyła leżącą słuchawkę, wiaderko i porozwalane dookoła kostki lodu. Teraz już wiedziała, co za dziwny dźwięk słyszała. Podniosła sprzęt i przyniosła blondynce, zastanawiając się jednocześnie, co wydarzyło się na korytarzu. Roxy wyglądała bardzo źle, co nasuwało mnóstwo spekulacji.
       – Igor, przynieś do nowej dwie szklanki – wypalała w słuchawkę blondynka.  
       Chłopak zapukał po minucie.
        – Zostaw pod drzwiami! – krzyknęła Rita, lecz Igor po chwili wszedł do pokoju.
       – Roxy! – W mig doskoczył do dziewczyny. – Co ci? Co z ręka?
       – Nic. Miałeś nie wchodzić! – Dziewczyna się zdenerwowała.
       – To Leo? Zadzwonię do sze…
       – Nie!
       – Ale Anton kazał.
       – Kurwa, masz nigdzie nie dzwonić! – Zagrzmiała dziewczyna. – Igor, ile się znamy? Nigdzie nie dzwoń, tu się nic nie stało, rozumiesz?
       – Ale Roxy…
       – Zaufaj mi, dobrze?
      – Dobra, jak chcesz. Ale szef powinien wiedzieć. A może ja…?
      – Co ty?
      – Ja porozmawiam z nimi, ja ich zlać – rzekł Igor.
      Roxy się zaśmiała, lecz zaraz skrzywiła twarz w grymasie bólu. Cassie była bardzo za, żeby chłopak powiadomił szefa. Miała nadzieję, że przez to Marco i Leo wylecą do Red i będzie miała spokój. No i propozycja Igora, nie miała nic przeciwko, aby w końcu ktoś porządnie przetrzepał im skórę.
      – Idź już. I nie dzwoń! – rzekła Roxy, próbując pozbyć się Igora.
      – Dobrze. Ale ja przyjdę potem, zobaczyć. Ale… Ale trzeba do szpitala z ręka – naciskał chłopak.      
      – Idź już!  
      – Ale ja przyjdę potem zobaczyć – powtórzył Igor i wreszcie wyszedł.
      – On ma rację, ta ręka paskudnie wygląda – bąknęła Cassie.
      Nie mogła patrzeć na cierpienie znajomej, a sądząc po manierze dziewczyny, było ono olbrzymie.
      – Nalej wódki z sokiem – mruknęła Roxy.
       Cassie ledwie zdążyła zrobiła drinka i podać dziewczynie, gdy nagle drzwi agresywnie się otworzyły i do środka wpadł Marco.  
      – Chodź tu! – syknął, chwycił Cassie za ramię i wyciągnął na zewnątrz, przekręcając klucz w zamku.
      Maaarco! – wrzasnęła Roxy, waląc w drzwi.
      Mężczyzna ją olał i poprowadził, a raczej powlekł Cassandrę po schodach przy akompaniamencie krzyku i pogróżek zamkniętej w sypialni blondynki. Szedł bardzo szybko, Cassie nie dała rady nadążyć, walcząc z obolałym ciałem. Zeszli na dół, przeszli długi korytarz i dotarli do ostatniego pokoju po lewej. Marco uchylił skrzydło i wepchnął dziewczynę do środka, zamykając drzwi na klucz. Cassie zdrętwiała, patrząc wielkimi oczami na stojącego w pomieszczeniu faceta.
       – Witaj, maleńka. – Ronnie szeroko się uśmiechnął.  
        Cassie się cofnęła, wtedy Marco chwycił ją za włosy i powalił twarzą na biurko.
       – Zrób to szybko, ucho szefa gdzie tu łazi – nakazał koledze.
       Cassie się poddała. Strach nie pozwalał jej walczyć, poza tym wiedziała, że to nie ma sensu. Po chwili Ronnie ściągnął z niej dolną część ubioru i bezlitośnie wcisnął się w dziewczynę. Gdy jęknęła przejmująco, Marco mocniej przydusił jej głowę do blatu. Poczuła okropny ból, facet przyciskał tę stronę twarzy, w którą kopnął ją Ronnie. Z ust dziewczyny wydobył się kolejny mimowolny odgłos udręki, choć bardzo tego nie chciała.  
      Zamknij się, suko, bo popamiętasz – zagroził Marco i w tej chwili ktoś pociągnął za klamkę.
      Marco, otwieraj! – zagrzmiała zza drzwi Roxy.
      – Streszczaj się – ponaglił Ronniego, który poczynał sobie w najlepsze, gwałcąc Cassie zaciekle.
      Był bardzo napalony na dziewczynę, o czym świadczyło głośne sapanie, które dobiegało z jego ust. Facet doszedł w okamgnieniu, wydając z siebie przeciągły, euforyczny odgłos, po czym powalił się na dziewczynę, oddychając ciężko. Roxy nadal apelowała z korytarza, lecz Marco miał ją w głębokim poważaniu.
      – Jesteś boska – mruknął Ronnie, ucałowawszy Cassie w policzek i po chwili ciężar zniknął z jej pleców.
      Gdy Marco puścił dziewczynę, osunęła się na podłogę. Mężczyźni ponaciskali jej pokaleczone, obolałe ciało i Cassandra znów zrobiła się bardzo słaba.
      – Wstawaj, nie udawaj tu pokrzywdzonej – syknął sutener, szturchając dziewczynę nogą.
      Marco, ty chuju, ostrzegam cię! – grzmiała Rita.
      – Otwórz, bo wyważy drzwi – zadrwił wesoło Ronnie, zapinając rozporek.
      Gdy Marco przekręcił klucz, Roxy jak strzała wpadła do pokoju, lecz szybko zastygła w bezruchu.
      – Ronnie?  
      – Cześć… szefowo. – Mężczyzna złośliwie się uśmiechnął.  
     – Ty pierdolona gnido! – wrzasnęła Roxy i chciała rzucić się na Ronniego, wtedy Marco złapał ją za złamaną rękę i sprowadził na kolana.
      Roxy wydarła się na całe gardło, ale facet nadal ją trzymał, patrząc na koleżankę nienawistnym wzrokiem.
      – Puść – wyjęczała dziewczyna, uderzając w płacz.
      – Będziesz grzeczna?
     – Będę. Puść – potwierdziła, wtedy Marco ją uwolnił.
     Cassie siedziała przy biurku i patrzyła na to wszystko w głębokim szoku.
      – Już możesz sobie ją wziąć – rzekł cierpko sutener. – Ronnie, spadamy.
      Gdy panowie wyszli, Cassie na kolanach doczłapała do Roxy.
      – Musisz jechać do szpitala...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i erotyczne, użyła 3019 słów i 17651 znaków, zaktualizowała 16 gru 2021.

Dodaj komentarz