To nie miało tak być – Perspektywy

To nie miało tak być – PerspektywySiedziała w brodziku, wciąż nie mogąc dojść do siebie. Nie rozumiała też, dlaczego tak szybko i w ogóle doszła do orgazmu. Przecież sytuacja, w jakiej się znajduje, ten ciągły stres, strach i oczekiwanie na niewiadome, to przecież nie mogło pomóc jej libido. Do tego była w tych sprawach niedoświadczona i na dodatek dotykała ją kobieta, więc o co tu chodzi? I jeszcze to golenie. Nie chciała, aby zrobiła to Roxy, czuła się zażenowana. Pomyślała też o Leo i okresie, którego, jak na zbawienie, dostała w samą porę. Groził jej, obiecał, nie wiadomo, co kazałby jej robić. Teraz, jak widać, odpuścił, tylko czy to naprawdę zasługa miesiączki, czy Roxy, która się pojawiła? Zresztą nieważne, ważne, że mnie nie bił – pomyślała, lecz kruche to było pocieszenie; przecież tyle jeszcze przed nią.



Szła jak na szpilkach, że strachu prawie zapominając, że wszystko ją boli. Alkohol trochę ten ból uśmierzył, jednak nie w takim stopniu, aby mogła poczuć się dobrze. Na dodatek czuła się dziwnie w obecnym stroju. Nigdy nie przepadała za sukienkami i nakładała je tylko wtedy, gdy sytuacja tego wymagała. Uczucie dyskomfortu dopełniał też fakt, że nie zakrywała ona zbyt wiele. Owszem, nie należała – jak stwierdziła Roxy – do ciuchów dziwkarskich, aczkolwiek odsłonięty dekolt, ramiona i nogi wystarczyły, aby czuła skrępowanie.  
Weszły do ładnej, dużej sali i Rita kazała jej usiąść. Po chwili wytrzasnęła skądś buty na obcasie, lecz gdy po chwili stwierdziła, że nie każe jej z nich korzystać, brunetka odetchnęła z ulgą. Takich butów także nie miała w zwyczaju nosić.
W progu pojawiła się Isabel i Cassie głęboko wciągnęła powietrze. Fakt, Roxy była obecna, ale wspomnienie gwałtu i tego, jakie brutalne były dziewczyny, wciąż tkwiło w głowie Cassandry. Rita cierpko fuknęła na podopieczną i wyszła. Cassie spięła się jeszcze bardziej, nie w smak jej było zostawać sam na sam z zarozumiałą dziewczyną. Isabel postawiła tacę na stoliku obok brunetki. Ta spuściła głowę, bała się patrzeć na dziewczynę.
– Co jej powiedziałaś? – warknęła szatynka, krzątając się przy stoliku.
– Nic – wydusiła Cassie.
– Nic? – prychnęła Isabel. – Informuję, że jeśli myślisz, że Roxy ci pomoże, to jesteś w błędzie. Pamiętaj, że ona nie siedzi tu dwadzieścia cztery godziny na dobę, a ty i tak już sobie przegwizdałaś. Za bardzo się stawiasz, a wiedz, że chłopaki na to nie pozwolą. Roxy myśli, że ma władzę, ale to bzdura, rozumiesz? Pamietaj, że jak będziesz podskakiwać, odpowiednio się tobą zajmiemy. Choć może to i lepiej, nie będziesz wpierdalać się nam w interes i przy okazji odstraszać klientów – dodała oschle dziewczyna i wyszła.  
Cassandrze zaczęło zbierać się na płacz, te słowa totalnie ją rozstroiły. Wiedziała, że Isabel ma rację, że w razie jakiejkolwiek wpadki nie zawahają się i  skrzywdzą ją ponownie. A wtedy i tak nie poskarży się Roxy, bo gdy tylko dziewczyny nie będzie, znów poniesie karę. I tak w kółko.  
Siedziała struchlała, modląc się, aby Isabel już nie przychodziła, kiedy jest sama. Przez głowę przebiegały jej tysiące myśli, perspektywa spotkania z szefem napawała ją nie mniejszym lękiem, niż bicie i gwałty. Nie wiedziała, jaki jest, a to, że Rita mówiła to i tamto? Pewnie ma trochę racji, bo zna faceta, ale czy może być w stu procentach pewna jego zachowania? Przecież to agencja, tu się zarabia na krzywdach dziewczyn. A ta żona? To przerażało dziewczynę jeszcze bardziej. Może być kwaśna? A czy ja jestem tu, kurwa, z własnej woli? – zadrwiła zrezygnowana.  
Wpadanie w coraz większy dół przerwała Rita, która wtargnęła do sali z butelką w dłoni. Widok dziewczyny, nie wiedzieć, czemu, sprawił, że Cassie nagle poczuła się bardzo nieswojo. Rita była dziwna, nieodgadniona. Opiekuńcza – ciepła i miła, lecz gdy targała nią złość, wyglądała jak demon, jak zimna suka, która nie da sobie w kaszę nadmuchać. To wywoływało sporne emocje, Cassie raz niemal bezgranicznie ufała dziewczynie, raz panicznie się jej bała.
– Wypij, rozluźnisz się. – Przed nosem brunetki pojawiła się literatka.
Nie była zbyt przekonana co do zażycia narkotyku, nadal siedziała więc jak posąg, nie biorąc szklanki. Nie minęła minuta, jak wypiła wino, słowa Roxy, mimo iż nie brzmiały surowo, w okamgnieniu skłoniły ją do kapitulacji.
– Masz chęć? – zapytała blondynka, wskazując głową tacę.
– Nie.
– A na co masz ochotę?  
– Mogę się czegoś napić? Bez alkoholu?
– Bez alkoholu to nie – oznajmiła Rita i wyszła.
Dwie minuty później Cassie po namowie Roxy już miała w dłoni kufel z colą i wódką. Upiła łyk – drink był piekielnie mocny. To nic. Może ma rację i trochę się rozluźnię – pomyślała Cassie i pokładając w alkoholu płonną nadzieję, zaczerpnęła kolejny łyk.



Doskonale słyszała złośliwą uwagę, która wypłynęła z ust barmana i zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio. I bez jego przytyku zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda, więc po co to powiedział? To jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że gdy zobaczy ją szef, będzie miała kłopoty. Prześladowcy na pewno powiedzą, że to jej wina, dopowiadając bajki o jej nieposłuszeństwie. Tak, z pewnością zrobią wszystko, żeby się usprawiedliwić, przez co poniesie kolejne, gorzkie konsekwencje. Dlaczego?
Usłyszała dochodzące zza drzwi szmery i oblał ją zimny pot. Mimo wypicia dwóch potężnych drinków nadal była zdenerwowana. Do sali wkroczył Igor, a za nim niski, łysy facet z brzuszkiem, kobieta po czterdziestce, wysoki, młody brunet i dwie ładne dziewczyny. Niższy z mężczyzn serdecznie uściskał Roxy, dzięki czemu Cassie właśnie dowiedziała się, który to szef. Nie wyglądał groźnie, wręcz przeciwnie – miał ciepły, łagodny wyraz twarzy. Co innego Veronica – obwieszona złotem, umalowana czerwoną do bólu szminką, jakby chciała się odmłodzić i operująca bardzo nieprzychylną miną, od razu wzbudziła w Cassie negatywne emocje. Jej wyraz twarzy był aż nadto sugestywny, kobieta nie musiała otwierać ust, aby przekazać wszem i wobec: ja tu rządzę.
Roxy powitała pozostałych i za moment wręczyła Cassie kieliszek z szampanem. Dziewczyna nadal nie patrzyła na przybyłych. Głowę miała uniesioną, aczkolwiek bała się zatrzymać wzrok za kimkolwiek z obecnych. Wolała nie widzieć, wystarczyło, że słyszała.
– Ile masz lat? – zapytał nagle Anton.
– Dwadzieścia dwa – bąknęła Cassandra, czując coraz większy przypływ paniki.
– Dlaczego ona jest taka pobita? – wtrąciła chłodno Veronica.
– Bo była niegrzeczna – odparł wesoło Leo, pojawiwszy się w sali.  
– Niegrzeczna? Kpisz sobie? – warknęła kobieta.
Leo zamilkł. Brunetka nie widziała, co robi, ale doskonale wiedziała, że zupełnie wybiło go to z rytmu. I w tej chwili po raz któryś z kolei dało jej to do myślenia, była przekonana, że to ona poniesie konsekwencje za obecną sytuację. Była już tak wykończona psychicznie, że bała się wszystkiego i bezustannie widziała wymierzane jej kary; czy byłaby to jej wina, czy też nie. W sali pojawiły się Sandra z Isabel i gdy już wystarczająco podlizały się przełożonym, zasiadły obok Cassie z kieliszkami w dłoni. Dziewczyna poczuła nieprzyjemny dreszcz i ciężko przełknęła ślinę.
Dyskusja szefa z Roxy powoli przestawała docierać do brunetki, jej głowę zaprzątały coraz bardziej pesymistyczne perspektywy. Starała się jak mogła śledzić obecne wydarzenia, to było jednak silniejsze od niej. Wertowała, co i kiedy jej zrobią, jak długo będzie to trwało i jak będzie bolesne; i dopiero, gdy Veronica niespodziewanie oznajmiła, że jedzie do domu, Cassie wróciła do żywych. To do niej dotarło i dziewczyna z miejsca poczuła lekką ulgę. Nie pocieszyła się jednak długo, bo gdy kobieta kazała Roxy iść ze sobą, Cassie znowu zaczęła nabierać do głowy. Bo po co niby ma iść? Rita wróciła jednak bardzo szybko i nie mówiąc słowa, zajęła miejsce obok Antona i wznowiła przerwany wątek.



Rozmowa trwała dość długo, w końcu Roxy usiadła przy Cassandrze, która już ledwo żyła i marzyła tylko o tym, aby wrócić do swojego pokoju. Te wszystkie słowa, które usłyszała, nie brzmiały dobrze. Najbardziej jednak poruszyło ją to, co usłyszała od Rity: Jest jeszcze lekko nieprzystosowana, ale to się zmieni – to dobiło ją ostatecznie.
– Wytrzymaj jeszcze trochę, niedługo przyjedzie lekarz i pójdziesz do siebie. Oni będą teraz gadać o interesach, więc nie widzę sensu, abyś tu siedziała – poinformowała Roxy.
Dzięki Bogu. Jeszcze tylko trochę – pomyślała brunetka, nie odpowiadając dziewczynie. Dostała kolejnego szampana. Nie protestowała, coraz bardziej czuła kojące działanie alkoholu. Szef z towarzyszami zupełnie nie zwracali na nią uwagi, co odrobinę dziwiło dziewczynę. Nie pytają o nic, nie pokazują swojej wyższości? A te suki? Zachowują się zupełnie inaczej, choć pewnie boją się pokazać przy szefie, jakie naprawdę są. Poza tym są tak zajęte lizaniem dupy, że pewnie nie dokuczanie mi teraz im w głowie – szydziła przez łzy dziewczyna.
Wypiła jeszcze jeden kieliszek i teraz już wyraźnie poczuła jego działanie. Lekarz w końcu się pojawił i Rita, ku wielkiej uciesze Cassie, zabrała ją wreszcie z tego demonicznego miejsca.
– Streszczaj się, zaraz muszę wracać – warknęła Roxy, patrząc zimno na faceta.
Pete zaczął dotykać brunetkę z każdej możliwej strony. Nie wykazał się delikatnością, naciskał tu i ówdzie, zupełnie nie bacząc na cierpienie dziewczyny. To jednak, dzięki wypitym drinkom, było zdecydowanie mniejsze i badanie nie było już tak dokuczliwe.
Mężczyzna skończył bardzo szybko i wyszedł z Roxy z sypialni. Cassie nie wiedząc, co robić, zastygła na brzegu łóżka, czekając na „co dalej?". Rita wróciła bardzo szybko.  
– Muszę wracać, ale zostawię ci to – uśmiechnęła się cwaniacko, pokazując dziewczynie butelkę Cristala. – To jeszcze potrwa, zapewne do późnych godzin wieczornych, a że wzięłaś odrobinę proszku, to pomoże ci zasnąć, albo przynajmniej poleżeć spokojnie. Nie będzie cię nosiło. Spotkanie przeszło gładko, więc niepotrzebnie ci dałam. Ale cóż, stało się, więc musimy sobie teraz z tym poradzić – dowcipkowała Roxy.
– Ale… – mruknęła Cassie.
– Ale?
– Boję się tu zostać. A Leo? Przecież on się teraz na mnie zemści – wywaliła brunetka.
– Nie zemści się, za bardzo boi się tej starej suki – Roxy się zaśmiała. – Jesteś głodna?
Cassie zaprzeczyła ruchem głowy.
– No tak, po co pytam. Dobra, zmykam. Będę zaglądać co jakiś czas, a ty spróbuj się zdrzemnąć. Jest cały twój – oznajmiła blondynka, pogłaskała Cassie po policzku i zniknęła za drzwiami.
Brunetka uniosła butelkę – nietknięta.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i erotyczne, użyła 2008 słów i 11225 znaków, zaktualizowała 26 kwi 2020.

3 komentarze

 
  • kaszmir

    Ciekawie prowadzisz czytelnika. Obraz z innej perspektywy. Cassie i jej powroty do przeszłości. Obawa i groźby innych dziewczyn napawa jeszcze większym strachem. Nie wiem, czy lepiej milczeć, czy wrzasnąć i sprzeciwić się upokorzeniu. W tym świecie liczy się siła i ciągła walka o swoje.  
    A czy ja jestem tu, kurwa, z własnej woli? – zadrwiła zrezygnowana… pierwsza myśl przeciwstawna sytuacji - brawo Cassie!
    Ufność i zarazem strach przed Ritą pozwoliły jej na zgadzanie się na wszystko. Pojawienie się szefostwa nie rozwiało jej rozmyślań na temat winy. Znowu pesymizm i znowu lęk przed karą. Obok też szydzenie z dziewcząt. Jednak nie jest tak źle, powoli otwiera oczy i widzi co tu jest grane. Sama w pokoju?
    Pozdrawiam

    14 cze 2020

  • agnes1709

    @kaszmir Chyba lepiej siedzieć cicho, choć człowiek ma w sobie emocje, które często wywalają nie wtedy, kiedy trzeba. Nie wiemy, jak to jest być na jej miejscu, oczywiście improwizowałam, ale wiem, że ja na pewno posrałabym się ze strachu. :lol2: Buźka  :kiss:

    14 cze 2020

  • Somebody

    Co to za łapa down? Komu nosek utarłaś ostatnio?  :lol2: Ode mnie 10 w górę, bo jak inaczej  :zakochany:

    27 kwi 2020

  • agnes1709

    @Somebody Wszędzie mam, już 177 się zrobiło. Ale to też jakiś dorobek, nie? :D Cóż za bolesna zemsta:rolleyes: Ale odwagi, żeby się ujawnić, już komuś zabrakło. Dzięki  :przytul:

    27 kwi 2020

  • agnes1709

    @Somebody p. s. No i gdzie te dziesięć w górę? Obiecanki, macanki... :sad2::lol2:

    27 kwi 2020

  • Somebody

    @agnes1709 Jest przecież  :shrug:

    28 kwi 2020

  • agnes1709

    @Somebody  Napisałaś "ode mnie dziesięć w górę", a ja widzę jedną, dlatego pytam :lol2:

    28 kwi 2020

  • Somebody

    @agnes1709 Ach, 10 = 1+0, wiec wszystko działa  :lol2:

    28 kwi 2020

  • agnes1709

    @Somebody Chytruska :D

    28 kwi 2020

  • enklawa25

    Świetne opowiadanie dobra robota

    26 kwi 2020

  • agnes1709

    @enklawa25 Dzięki.

    26 kwi 2020