– Dziękuję – uśmiechnęła się, zatrzaskując drzwi taksówki i odpaliwszy papierosa, pospiesznie ruszyła w stronę lokalu. – Cześć – przywitała stojącego za barem Igora. – Odebrano? – Tak. Co ty? Miałaś jutro być – rzucił olbrzym, bez zastanowienia stawiając na ladzie pełną szklankę wódki z sokiem. – Coś nie tak? – warknęła dziewczyna. – Ja tylko pytam – mruknął Igor. – Będę na górze – poinformowała Roxy, chwytając literatkę…
Otworzyła drzwi i zdębiała; leżąca na podłodze dziewczyna wyglądała jak ścierwo, nie dając żadnych oznak życia. Kurwa – syknęła pod nosem, krążąc wokół Cassie jak drapieżnik wkoło ofiary. Ukucnęła. – Wstań – poprosiła, łapiąc dziewczynę za ramiona i teraz dopiero brunetka nerwowo się poruszyła. Ritę natychmiast ogarnął żal, a po nim niepohamowana złość, i gdy już przy pomocy Igora udało się przemieścić Cassandrę na łóżko, po chwili nieudolnej rozmowy z porwaną, chwyciła telefon i wyszła. Szybko wybrała numer. – Nie mam jak – wyjechał od razu mężczyzna, rozdrażniając dziewczynę jeszcze bardziej. Na nic się jednak zdały jego wykręty, po stanowczych słowach Roxy facet w końcu ustąpił. Zjawił się po godzinie, niezbyt zadowolony. Szybko zbadał dziewczynę i jeszcze szybciej ulotnił się z pokoju. – To po to mnie tu ściągnęłaś? – warknął, pretensjonalnie gapiąc się na Ritę. – Czy to za mały powód? – syknęła, wskazując głową drzwi sypialni. – Słyszałem o tym, co zaszło. Po co się wtrącasz? Ona ma pracować, nie urządzać sobie wakacje. – Że co? Kurwa, będziesz mnie pouczał?! – wkurwiona dziewczyna podniosła głos. – Anton doskonale wie o metodach Leo, które, jakbyś nie wiedziała, przynoszą pożądany skutek. – Do chuja, skutek? To jest, kurwa, skutek?! I co? I co? Myślisz, że goście będą zadowoleni, gdy pokażę im taki towar? No… chyba, że gustują w gównie, jak Georgie – fuknęła zdegustowana Rita, zamaszyście machając rękoma. – Dobrze, rób jak chcesz, nie moja sprawa. Do zobaczenia – rzekł sucho facet i ruszył po schodach. – Kretyn – burknęła Roxy i wróciła do Cassie.
– Dokąd? – syknęła i Sandra natychmiast się zatrzymała. – Co tam robiłaś? – zapytała szorstko, przeszywając podopieczną suchym spojrzeniem. – Nic. – Nic? Nie masz nic do roboty? Sandra milczała. – Dobrze, więc znajdę ci zajęcie. Chodź – nakazała blondynka, ruszając w stronę baru. Weszła na główną salę, wzięła spod lady pęk kluczy i po chwili stała już na zapleczu, przy otwartych na oścież drzwiach schowka. – Proszę bardzo, wybieraj, co ci potrzebne i za dwie godziny widzę czystą toaletę – oznajmiła z pełną powagi miną. – Chyba sobie żartujesz – Sandra natychmiast wniosła sprzeciw. – Słucham? – Nie będę myć kibla, co ty sobie wyobrażasz? – burknęła dziewczyna. Rita podeszła i mocno ścisnęła policzki koleżanki. – Słucham? Dziewczyna się wyciszyła. – Masz dwie godziny – powtórzył Rita, mocno odpychając twarz Sandry, po czym odwrócił się na pięcie i wyszła. Była wściekła.
– Witaj – uśmiechnęła się szeroko. – Jak interes? Oczekuj mnie jutro… z dziewczyną. I bądź miła, ona osobiście podjęła decyzję o pracy u nas. Wyraziłem się jasno? – rzekł Anton. A czy ja kiedyś byłam niemiła? – zaświergotała Roxy. Boss jednoznacznie się zaśmiał. – Pojawi się też Max z żoną, więc przygotuj odpowiednie przywitanie, rozumiemy się? Wiesz, co lubi. – Jasne. – Jak sprawy? – Wszystko w porządku. Mamy nowy towar, tylko… Nastała cisza. – Roxy. – Leo tym razem przesadził, musisz z nim porozmawiać. Tak dalej być nie może – rzuciła dziewczyna. – To znaczy? – Skopał ją jak psa, dziewczyna ledwo żyje. A jest naprawdę warta zachodu, bardzo dobry wybór – odparła. – Dobrze, porozmawiam, ale teraz muszę już kończyć. Zadzwonię przed wylotem. I Rox… pilnuj jej. I pamiętaj o Maxie, wiesz, że to ważne – zaakcentował odpowiednio, po czym się rozłączył. Odetchnęła, wiedziała, że szef zrobi porządek z bydlakami, a przynajmniej da im do zrozumienia, aby nie jechali tak ostro. Nie wiedziała tylko, jak Anton pokaże Maxowi Cassandrę w takim stanie. Pewnie nie pokaże – wnioskowała, zaraz się jednak zmobilizowała, pomknęła do biura i chwyciła słuchawkę telefonu. Umówienie się z właścicielką restauracji trwało moment i po chwili grzebała już pod ladą przy barze. – Gdzie są moje kluczyki? – zapytała Pavla, który pojawił się w pracy. – A skąd mam wiedzieć? – Czy Blackie brał moje auto? – warknęła. Nie zwróciła uwagi, wysiadając z taksówki, czy samochód jest na miejscu. – Kurwa, Roxy, nie wiem, nie jestem parkingowym, ja tu sprzedaję drinki – wkurzył się chłopak. Dziewczyna wznowiła poszukiwania i po dłuższej chwili znalazła breloczek z logo Bmw, leżący w szufladzie pomiędzy masą niepotrzebnych śmieci. – One tu nie leżały – sugestywnie wystawiła palec przed nos barmana i wyszła, pałając gniewem.
– Witaj – Paulina, właścicielka „Black Lotos” podała rękę dziewczynie, robiąc przymilne miny. Roxy nawet nie ruszyła się z miejsca. – Potrzebuję tego, co zawsze. Na jutro. I oczywiście z pełną obsługą – poinformowała bezemocjonalnie. – Daj mi wódkę z sokiem porzeczkowym. Kobieta migiem zniknęła za barem i równie szybko wróciła, stawiając na stole szklankę. Położyła plik kartek przed nosem blondynki. – To są wszystkie wasze zamówienia jak dotychczas. Może chcesz wybrać coś konkretnego? – pisnęła niepewnie, definitywnie czuła się nieswojo w towarzystwie dziewczyny. Roxy chwyciła kartki i wlepiła w nie wzrok. – Nie będę ci przeszkadzać, powiadomisz barmana, jak będziesz mnie potrzebować – wymamlała Paulina i zniknęła dziewczynie z oczu. Rita była coraz bardziej podminowana. Wizyta Krisa w biurze i jego podejrzane zachowanie nie dawało jej spokoju. Zdążyła już zauważyć, jak dziwne podejście chłopak zaczął mieć do Cassandry i to ją niepokoiło. Lubiła i szanowała kolegę, nie chciała, aby wpakował się w kłopoty. No i Cassie – była zbyt cenna, aby pozwolić na dziwne kombinacje. Kłótnia z Leo także rozstroiła dziewczynę nerwowo, gdyby mogła, najchętniej rozerwałaby go na strzępy. Uśmiechnęła się tylko na miłe wspomnienie figli w biurze szefa.
Wertowała kartki, zaznaczając niebieskimi kółeczkami poszczególne rzeczy, lecz sama nie wiedziała, czy dokonuje dobrego wyboru. – Podać coś jeszcze? – wystraszyła ją kelnerka, zawisając znienacka nad głową dziewczyny. – To samo – Roxy odsunęła szklankę, nie spojrzawszy nawet na dziewczynę. – I papierosy – puknęła palcem w pustą paczkę Marlboro. – Zawołaj Paulinę. Ta zjawiła się w okamgnieniu, zdawałoby się, że chodzi przy blondynce jak w zegarku. – Jutro zadzwonię i powiem, na którą planowana będzie impreza – rzekła ozięble, jednym duszkiem wypiła drinka, chwyciła papierosy i oczywiście nie płacąc, wyszła z lokalu.
Witam niedzielnie Ciekawy odcinek, przekładaniec poprzednich obrazów, to co się działo poza. Anton bardzo luźno podszedł do informacji Roxy...czy odmieni chociaż trochę los Cassie? No i Kriss poszedł pod lupę i jego zainteresowanie dziewczyną. Roxy ma prestiż i dominację nad innymi, ale do pewnej granicy. Jest pracownikiem jak wszyscy.
No. Już miałam strzelać focha, że publikukesz wszystko, oprócz tego, co ja chcę... Ale masz szczęście. Teraz jestem usatysfakcjonowana... Do przyszłego tygodnia
5 komentarzy
angie
Będę oszczędna w słowach: WIĘCEJ!
agnes1709
@angie W swoim czasie :P
kaszmir
Witam niedzielnie
Ciekawy odcinek, przekładaniec poprzednich obrazów, to co się działo poza. Anton bardzo luźno podszedł do informacji Roxy...czy odmieni chociaż trochę los Cassie? No i Kriss poszedł pod lupę i jego zainteresowanie dziewczyną.
Roxy ma prestiż i dominację nad innymi, ale do pewnej granicy. Jest pracownikiem jak wszyscy.
Miłej niedzieli
agnes1709
@kaszmir Roxyw to suka... z daleka widać Dzięki za koment. Miłej, słońce
dangerWolf
nie moge sie doczekać kolejnego ale tym razem zrób dłuższe
agnes1709
@dangerWolf Żeby to było takie proste... Dzięki za odwiedziny
AnonimS
Nie pokręciłaś. Zestaw na tak
agnes1709
@AnonimS
Somebody
No. Już miałam strzelać focha, że publikukesz wszystko, oprócz tego, co ja chcę... Ale masz szczęście. Teraz jestem usatysfakcjonowana... Do przyszłego tygodnia
agnes1709
@Somebody Daj odetchnąć, babo, i tak - cytuję: "wyrzygałam" ten tekst Nie podoba mi się Ale cieszę się, że "mam szczęście"