Głos wydawał się troskliwy i ciepły, wywołując przykre uczucia, lecz sytuacja, w której się obecnie znajdowała sprawiała, że wywoływał również strach. Owszem, przed chwilą było jej już wszystko, jednak teraz, gdy nieznajoma znalazła się tak blisko, lęk zwyciężył. Przecież w takim przybytku nie ma miejsca na litość, a tym bardziej na odrobinę współczucia, więc to na pewno kolejna gierka, aby przywrócić ją do żywych, a później znów zmusić, pobić, upokorzyć… – Hej – rzekła kobieta, czy raczej dziewczyna. – Wstań, pomogę ci – upierała się, delikatnie ciągnąc Cassie za rękę. Napełniona chwiejną nadzieją brunetka usłuchała i podjęła próbę podniesienia się z podłogi, jednak nic z tego nie wyszło, za bardzo bolało. – IGOOOR! – wydarła się nagle nieznajoma, o mało nie ogłuszając Cassandry, która wzdrygnęła się, zaskoczona. Mięśnie się napięły, co wywołało jeszcze większą katorgę, czuła się, jakby ktoś wkręcał jej ciało w gniotące tryby. Jęknęła cicho. Po chwili ponownie usłyszała kroki, tym razem jednak nie tak subtelne, lecz ciężkie i groźne. I znowu jakiś Igor… Następny facet, który pewnie, jeśli zaraz się nie podniesie, zada jej kolejny ból. – Nie, proszę, ja już… ja już wstanę… proszę – wystękała spłoszona, usiłując się podnieść. Na nic, niestety, zdały się jej próby, nie miała sił. – Co jest? – jej uszu dotknął rosyjski akcent. Struchlała. Wiedziała, jak bezwzględni potrafią być ludzie tej narodowości, tym bardziej pracując w takim biznesie. Oglądała wiadomości. – Pomóż mi. Tylko delikatnie – poprosiła stanowczo kobieta. – Kurwa, zajebany idiota, co on, do chuja, odpierdala? – klęła soczyście i po chwili Cassadra uleciała w górę, aby sekundę później spłynąć na miękkie łóżko. – Co tu? – zapytał mężczyzna, jego splątany wschodnią nutą angielski i kulawa wymowa brzmiały dość zabawnie. Cassie jednak nie było do śmiechu, w tej chwili modliła się do wszystkich możliwych bóstw, aby tylko znowu nie bicie. – Co tu, co tu? Nie widać? To tu! – drwiła gorzko nieznajoma, była ewidentnie wkurzona obecnym stanem brunetki. – Chłopaki niedobrze porobili, Anton będzie wściekał się – rzekł pociesznie mężczyzna, głos miał łagodny i spokojny. Cassie bacznie nasłuchiwała rozmowy i nagle doszła do wniosku, że ci wszyscy fajtłapowaci, głupkowaci bohaterowie komedii kryminalnych o rosyjskiej mafii istnieją. – Dobra, idź przynieś apteczkę, miskę ciepłej wody i mydło – poprosiła, a raczej rozkazała dziewczyna i facet wyszedł. – I telefon z baru! – krzyknęła jeszcze i usiadła obok pobitej. Cassie nie otwierała oczu, wolała nie widzieć. – Ja się nazywasz? – zapytała przybyszka. – Cassie – z ust Cassandry wypłynął jedynie niewyraźny szept. – Ja jestem Rita… lub Roxy, jak wolisz – rzekła nieznajoma z wesołym wydźwiękiem. Brunetka nie odpowiedziała. Nie miała pojęcia, jakie zamiary ma dziewczyna, dlatego wolała milczeć. Koleś wrócił i Roxy zniknęła z łóżka, a następnie wyszła z pokoju. – Pete? – doszło z oddali. Teraz już Cassandra starała się wyłapać każdy dochodzący do niej dźwięk, miała nadzieję, że może chociaż dowie się, na czym stoi lub co czeka ją w najbliższej przyszłości. – Nie za godzinę, tylko już! Mam tu pobitą dziewczynę i nie zamierzam z tobą dyskutować! – warknęła szorstko Rita i po chwili łóżko znów się poruszyło. – Spokojnie, zaraz przyjedzie lekarz, zobaczymy, co z tobą – rzekła ciepło, kładąc rękę na ramieniu brunetki. – No kurwa, banda zwierząt – burczała. Cassandra nieco odetchnęła, słowa nieznajomej odrobinę ją uspokoiły i miała coraz większe wrażenie, że nie zrobi jej krzywdy. – A ty co? – zaśmiała się nagle Roxy. – Ja… czekam – odparł Igor. – Na co? – śmiech się nasilił. – Na… – Idź lepiej zrób coś do jedzenia – poprosiła radośnie dziewczyna i facet zniknął tak samo szybko, jak poprzednio. – Dobra, Ca… Cassie, obejrzymy cię – poinformowała Rita, przekręcając klucz w drzwiach. Napięcie powoli uchodziło z brunetki, Roxy z minuty na minutę dawała jej coraz więcej pozytywnego myślenia. Młoda kobieta usiadła i od razu chwyciła ręce dziewczyny. Gdy już się napatrzyła, co trwało moment, odchyliła jej szlafrok i obejrzała plecy. – Pięknie, kurwa, bardzo ładnie – burknęła. – Za co? – Nie wiem – wydusiła Cassie, dobrze zrozumiała, do kogo kierowane jest to pytanie. – No tak, za niesubordynację – warknęła Roxy i po chwili pstryknęła zapalniczka. – Palisz? – Nie. – To Marco, tak? Cassandra zamilkła, bała się mówić. – Marco?! – powtórzyła cierpko Rita. – Tak… nie – wydusiła w końcu Cassie, bojąc się, że milczenie może nie wyjść jej na dobre. – Nie rozumiem… Cisza. – No mów, dziewczyno. Chodzi mi o plecy, kto cię pobił? – L... Leo – wystękała Cassie, czując, że skarżąc się, robi bardzo źle. – No tak, po co pytam – prychnęła pogardliwie nieznajoma i kolejny raz wstała. Po pokoju rozszedł się trzask, a po nim znajomy szmer. Cassie domyśliła się, że Roxy przewala apteczkę, co tchnęło w nią wiarę, wiedziała już, że dziewczyna jej pomoże. – Kurwa, same śmieci, to ma być apteczka? – fuknęła Rita, ze złością zatrzaskując skrzynkę. – Kupić wódy i prochów to nie zapomną, ale żeby zrobić to, co jest ważne, to nie, nie trzeba. No tak, kurwa, bo po co? – wkurzała się, co brzmiało nieco komicznie. – Zaraz wracam. Dziewczyna wyszła i Cassie otworzyła oczy. Czerwone pudełko stało na biurku w towarzystwie telefonu, paczki papierosów i drinka. Roxy wróciła bardzo szybko, dzierżąc w dłoni butelkę wódki. Ponownie przekręciła klucz. Ciekawość jednak zwyciężyła i Cassandra nie zamykała już oczu, bardzo chciała dowiedzieć się, jak wygląda dziewczyna. Od razu zszokował ją ten widok – zgrabna, przeciętnego wzrostu farbowana blondynka była piękna. Tak, nie ładna, nie bardzo ładna, lecz piękna… przepiękna. Cassie po wszystkich bluzgach i złości nieznajomej w życiu nie spodziewałaby się takiego widoku, nastawiona była raczej na przeciętną, a nawet brzydką kobietę z kwaśnym wyrazem twarzy. Ale przecież to ciepło i troska…? Tak, to by pasowało. – Co? – Roxy nagle się roześmiała, widząc, że Cassandra wgapia się w nią jak w obraz. Brunetka natychmiast spuściła wzrok. – Masz ochotę na drinka? – zapytała nieznajoma, machając butelką. Bez odpowiedzi. – Zrobię ci – sama zadecydowała i minutę później na powrót siedziała obok brunetki, z namoczoną wódką gazą. – Dobrze, przemyjemy trochę twoje plecy. Uwaga, będzie piekło – ostrzegła, po czym delikatnie przyłożyła materiał do skóry. Cassie syknęła przejmująco – nie piekło, paliło żywym ogniem. – Wytrzymaj. Muszę to przemyć, szybciej się zagoi i nie będzie tak bolało – rzekła blondynka, nie przerywając pracy. – Ładna z ciebie dupa, wiesz? Świetna, muszę cię kiedyś przelecieć – wywaliła nagle, chichocząc i wcale nie brzmiało to, jakby żartowała. Cassie przeszedł zimny dreszcz, bała się, że Roxy może wpaść na jakiś głupi pomysł. – Spokojnie – roześmiała się nieznajoma, widząc minę Cassandry. – Czy Blackie tu był? – Tak – odparła cicha Cassie, głos jej drżał. – Wykąpał cię – stwierdziła Rita, sugerując, że takie zachowanie chłopaka jest normą. – Tak. – Dobrze, gotowe. A teraz wstań. Dasz radę? Cassandra pokiwała głową i mocno zacisnąwszy zęby, z pomocą blondynki powoli usiadła. Na jej czole pojawiły się pierwsze kropelki potu, a ciało zaczęło zachowywać się dziwnie. Nagle poczuła się gorzej, nie mając pojęcia, co się dzieje. Roxy chyba to zauważyła, bo zaraz wstała i zawisła nad stojącymi na biurku szklankami. Po chwili w jej dłoni pojawiła się torebka z białym proszkiem, którą bezzwłocznie otworzyła. – To tylko zjazd – poinformowała z pełną powagą, wsypując do literatki narkotyk, po czym wróciła do Cassie i wcisnęła jej szklankę w dłoń. Brunetka wiedziała, czego oczekuje, zaczerpnęła więc odrobinę. – To jeszcze nie głód, ale wystarczyło, żebyś teraz czuła się jak ścierwo – oznajmiła, przejeżdżając palcami po nakłuciach na rękach. – Ile czasu tu jestem? – zapytała niepewnie Cassie, nagle opanowała ją jakaś dziwna, niezrozumiała odwaga. – Co dziś mamy? Wtorek, czyli trzy d… Przerwało jej pukanie, a raczej łomotanie do drzwi. Cassandra zdrętwiała. – Otwieraj! – huknął z tamtej strony Marco i brunetkę oblał zimny pot. Roxy wstała i przekręciła klucz. Mężczyzna w towarzystwie Leo wpadł do pokoju i obaj stanęli przed blondynką, pałając gniewem. Cassie w okamgnieniu spuściła głowę, dusząc się strachem. – Co tu robisz? – syknął Marco, lecz Roxy w odpowiedzi z miejsca huknęła Leo w twarz. – Kurwa! – facet się zamachnął, lecz nie uderzył dziewczyny. – Co tu się dzieje?! – zagrzmiała Rita. – Co tu robisz? – powtórzył Marco. Przyszłam zobaczyć nowy towar i jak widzę, ma się bardzo dobrze – drwiła dziewczyna. – Miałaś być jutro – kontynuował Marco. – A to ci niespodzianka – zapiszczała złośliwie blondynka, odpalając papierosa. – Cassie, podnieś głowę – nakazała. Brunetka spojrzała przed siebie, trzęsąc się ze strachu. Roxy podeszła i chwytając brodę dziewczyny, szarpnęła do góry jej twarz. – Co to ma znaczyć? – zapytała demonicznie, gapiąc się na mężczyzn. – Była niegrzeczna, więc postawiłem ją do pionu – odparł byle jak Marco, zupełnie ignorując złość młodej kobiety. – Do pionu, kurwa?! To się u ciebie nazywa dyscyplina?! A to?! – ryknęła blondynka, agresywnie podnosząc tył szlafroka. – Co to, kurwa, ma być?! – Ostrzegałem – syknął Leo. Nieznajoma migiem doskoczyła do faceta i mocno odepchnęła go do tyłu. – Jak ona teraz wygląda, co?! – ponownie się wydarła. – A zamknij już dupę, nie będziesz mnie uczyć, jak mam pracować. Poza tym miałaś być jutro – warknął Leo. – Że co? – Jajco! Żadna podrzędna kurwa, która poczuła się ważna, nie będzie mi mówić, co mam robić – rzucił rozsierdzony facet. Roxy znowu się zamachnęła, lecz złapał jej rękę. – Uważaj – zagroził sucho, wystawiając palec przed nos dziewczyny. – Wyjdźcie! – fuknęła Roxy, wskazując palcem drzwi. – Nie podskakuj, szmato – prychnął Leo, po chwili jednak odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. – Głupia suka – warknął jeszcze, agresywnie strącając z biurka butelkę i za moment obaj panowie zniknęli z pola widzenia. – Kurwa! – zaklęła Roxy, wyglądając za nimi przez drzwi, była totalnie wkurwiona. Cassie ogarnęła panika, czuła, że ta awantura odbije się tylko i wyłącznie na niej. Zemdlała.
Drabina i poszczególne szczeble zaczynają trzeszczeć. Każdy ciągnie w swoja stronę ile może. Rita ma jakąś pozycję ale nie do końca. Czy pomoże Cassie? Jak widać też ma na nią ochotę. Pozdrawiam i łapkę daję
Roxy może być wybawieniem ale chce się zabawić z naszą Cassie...może być ciekawie i wierzę, że opiszesz nam to bardzo szczegółowo. Roxy musi być ważna skoro Leo spękał czyżby szykowała się jakaś zmiana właściciela Cassie?
@Somebody Kreatywność - pojęcie względne Dzięki, kochana Btw – przypomniała się akcja. Kiedyś, gdy Armageddon" był jeszcze świeżym filmem, wpadłam do kumpla z dołu i wrzeszczę, zajarana: – "Kurde, na Hbo będzie Armageddon". – Kiedy? – pyta kumpel. – WKRÓTCE! Buziaki
4 komentarze
Helen57
Wspaniale ! coraz lepiej ! ciekawe przygotowania.....
agnes1709
@Helen57 Dzięki.
kaszmir
Drabina i poszczególne szczeble zaczynają trzeszczeć. Każdy ciągnie w swoja stronę ile może. Rita ma jakąś pozycję ale nie do końca. Czy pomoże Cassie? Jak widać też ma na nią ochotę.
Pozdrawiam i łapkę daję
agnes1709
@kaszmir Dzięki😘
iamnaughty1990
Roxy może być wybawieniem ale chce się zabawić z naszą Cassie...może być ciekawie i wierzę, że opiszesz nam to bardzo szczegółowo. Roxy musi być ważna skoro Leo spękał czyżby szykowała się jakaś zmiana właściciela Cassie?
agnes1709
@iamnaughty1990 A jak, lasek jeszcze u mnie nie było
Somebody
Jestem usatysfakcjonowana. Mam nadzieję, że kolejna część będzie WKRÓTCE Wgl jak na kogoś bez pomysłów to ci wyszło bardzo kreatywnie
agnes1709
@Somebody Kreatywność - pojęcie względne Dzięki, kochana Btw – przypomniała się akcja. Kiedyś, gdy Armageddon" był jeszcze świeżym filmem, wpadłam do kumpla z dołu i wrzeszczę, zajarana: – "Kurde, na Hbo będzie Armageddon". – Kiedy? – pyta kumpel. – WKRÓTCE! Buziaki