To nie miało tak być – "Dlaczego mi to robisz?!"

To nie miało tak być – "Dlaczego mi to robisz?!"Sprawdź tu, ja tam. Ostrożnie"– usłyszała męski głos.  
W korytarzu panował donośny gwar i jakieś zamieszanie. Struchlała, nasłuchując bacznie szmeru otwieranych kolejno drzwi. Policja?! – przeszło jej przez myśl i natychmiast podniosła się miejsca. Boże… – podnieciła się, chłonąc całą sobą tą piękną rzeczywistość. A może nie, może to jacyś inni bandy…
Z hukiem otworzyły się drzwi i do pokoju wtargnął wysoki mężczyzna, ściskając przed sobą broń. Od razu się skuliła, facet celował prosto w nią.
– Czysto! – krzyknął nieznajomy, szybko schował pistolet i podszedł do dziewczyny.
Strach zniknął, wiedziała, że teraz już wszystko będzie dobrze, że wróci do domu.
– Spokojnie, już jesteś bezpieczna – rzekł policjant, kucając obok zdezorientowanej Cassie.  
Milczała, gapiąc się na mężczyznę, jakby zobaczyła Boga.  
– Już dobrze, zabierzemy cię stąd. Chodź – funkcjonariusz wyciągnął dłoń.  
Ruszyła za nim grzecznie, wciąż nie wierząc, że to się dzieje, że to już koniec.  
Gdy wyszli z budynku, zobaczyła skutą kajdankami, leżącą na masce cywilnego samochodu Roxy, a obok niej Igora i chłopaka, którego nie znała. Camila i Sandra siedziały wewnątrz. Ale jak to? – natychmiast opanował ją żal i poczucie olbrzymiej niesprawiedliwości. Nie mogła zrozumieć, jak można tak grać i bezczelnie robić z siebie ofiarę. Sandra wyglądała tak naiwnie, tak potulnie, że brunetce zrobiło się niedobrze… dosłownie. Nie odzywała się jednak, chciała być już jak najszybciej jak najdalej stąd.  
– Gdzie są te cholerne posiłki? – zapytał ze zniecierpliwieniem policjant, gdy już posadził Cassandrę na przednim siedzeniu auta. Cassie w okamgnieniu dało to do myślenia, przywracając do rzeczywistości. No właśnie, we dwóch robią nalot na burdel? – pomyślała i w tym momencie usłyszała strzał. Przerażona spojrzała w prawo – jej wybawca leżał martwy, gdy drugi z gliniarzy przyglądał mu się z grobową miną, starannie wycierając broń. Po chwili jednak odwrócił się i ruszył w kierunku dziewczyny, patrząc na nią złowieszczo. Pchnięta instynktem samozachowawczym Cassandra migiem wstała z fotela i chciała rzucić się do ucieczki, niestety, zmaltretowane ciało nie dało jej żadnych szans.  
Leżała przy samochodzie, a facet był coraz bliżej…



Z głośnym jękiem zerwała się za łóżku, oddychając z trudem. Rękoma opatuliła mokre, drżące ciało i gdy po chwili zorientowała się w sytuacji, odetchnęła ciężko. Chlipała przez sen, więc uczucie rozżalenia nadal nią szarpało, starała się jednak nie dopuścić do wybuchu płaczu. Nie udała jej się to, po chwili już łkała, z głową wtuloną w kolana.  
Nie miała pojęcia, ile czasu drzemała, czy Camila już była i czy w ogóle przyjdzie. Obraz sennego majaka tak natarczywie stał w jej głowie, że zaczęła wręcz wierzyć, że coś w tym jest, że to jakaś przepowiednia i na pewno prędzej czy później do takiej sytuacji może dojść. Przecież słowa Camili na  temat władz były bardzo jednoznaczne, więc…?  
I nagle poczuła się bardzo nieswojo, jakaś dziwnie rozbita i pusta. Spojrzała na ręce – lekko drżały. Kurwa! – zaklęła cicho, bo nagle zrozumiała! Czy to już głód? – pomyślała spanikowana, obserwując swoje dłonie. Te zaczęły trząść się jeszcze mocniej. Kurwa! – powtórzyła i rozpłakała się na dobre. Cholernie bała się nałogu. Wiedziała, co to oznacza i ten fakt przerażał ją w tej chwili bardziej niż bicie i gwałty. Boże, i co teraz? – szalała z rozpaczy, widząc już siebie rzucającą się na łóżku, wyjącą z bólu i żebrzącą o kolejną działkę… za wszelką cenę.
– Płacz tu nic nie pomoże – rzuciła dość oschle Camila, siadając obok. Zaskoczona Cassie uniosła głowę, zupełnie nie zorientowała się, kiedy dziewczyna pojawiła się w pokoju.        
– Już… dobrze – nowa znajoma przytuliła brunetkę. Jej głos nieco się ocieplił, nie było to jednak żadnym pocieszeniem dla udręczonej psychicznie Cassandry. – Przyniosłam ryż z warzywami, radzę zjeść. Co się stało? – zapytała Camila, nie odrywając wzroku od starszej koleżanki.  
Cassie w milczeniu wyciągnęła przed siebie dłonie.  
– To jeszcze nie głód, bo jest za wcześnie, ale organizm zaczyna już domagać się tego, do czego powoli się przyzwyczaja. To minie, ale musisz zrobić wszystko, aby cię już nie faszerowali. Wiem, nie jest to łatwe, ale innego wyjścia nie masz. I tak się stąd nie wydostaniesz, ratuj się więc chociaż w taki spos… Przepraszam – jęknęła nagle Camila, zerwała się z łóżka i wybiegła z pokoju.
Załamana Cassandra odprowadziła ją wzrokiem, po czym legła w pozycji embrionalnej, aby dać upust kolejnemu wybuchowi rozpaczy. Nie widziała już dla siebie przyszłości.
Widząc, co dzieje się z Camilą, że nawet, gdy o tym mówi, jest rozdarta i rozbita, coraz czarniej widziała zbliżające się godziny, dni, tygodnie… I czy naprawdę nikt jej już nie pomoże, czy zostanie tu do końca życia, które, notabene, nie będzie pewnie trwało zbyt długo? A może to i lepiej? Bo co za przyszłość ją czeka? Wykorzystywanie, bicie, ciągła niepewność i wieczny strach? Nie, kurwa, lepiej już umrzeć – myślała. Ale jak umrzeć? W cierpieniu na narkotykowym głodzie, czy skatowana, leżąca z połamanymi kończynami, otoczona bólem, jakiego nie byłaby sobie w stanie nawet wyobrazić? A seks? Przecież to dopiero początek, a ludzie mają różne odchyły. A jeśli każą jej to robić dzień i noc, bez ustanku, z osobami bardziej skrzywionymi psychicznie niż George? Przecież świat jest ostro pojebany, ludzie są pojebani. I przecież mają różne zboczenia.  
A zwierzęta? Tak, to na pewno będzie to. Prędzej czy później, w ramach kary, głupiego dowcipu, lub po prostu dla chorej rozrywki równie chorym ludziom…
Zrobiło jej się słabo. Dołujące perspektywy tak zawładnęły dziewczyną, że teraz była już pewna, że spotka ją każda makabryczna rzecz, jaką tylko jest w stanie wymyślić niezrównoważony człowiek.
Z zamyślenia wyrwał ją huk otwieranych drzwi.
– Kurwa, czemu mi to robisz? DLACZEGO MI TO, KURWA, ROBISZ?! – zagrzmiała nagle diabolicznie Roxy, machając agresywnie rękoma, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła, mocno łupnąwszy drzwiami.
Zdezorientowana, nie mająca pojęcia o co chodzi Cassie zastygła w bezruchu. Znów ogarnął ją strach...



– Kurwa mać! – warknęła, unosząc stopę. – KURWA JEGO PIERDOLONA ZAJEBANA MAĆ! – zagrzmiała makabrycznie, wyciągając z nogi odłamek szkła.  
Pokuśtykała do kuchni i tam zrobiła prowizoryczny opatrunek, mrucząc pod nosem wszelakie bluzgi. Pies nie odstępował jej na krok, co jeszcze bardziej drażniło dziewczynę. Minutę później siedziała już na kanapie z butelką wódki. Kurwa, kurwa, kurwa! – wściekała się, machając przed sobą butelką. Wyglądała jak znerwicowana małolata lub chora psychicznie wariatka, która zupełnie nie wie, na jakim świecie żyje.
– Dlaczego, kurwa, ja muszę to znosić? No powiedz, bo chyba popadam w paranoję – zagadała sucho, tuląc się do psa.  
Siedziała, raz za razem popijając i gadając to do siebie, to do Rico. Wyglądała jakby zupełnie postradała rozum. Osoba Cassie do tego stopnia zaczęła wypalać jej dziurę w mózgu, że dziewczyna, mimo usilnych prób, nie była w stanie skupić się na czymkolwiek innym, czy to miłym, wesołym, czy chociażby smutnym. Była tylko złość, złość i jeszcze raz złość. Tak, miała olbrzymia pretensję do brunetki za to, że się urodziła, za to, że jest i że bezczelnie nie chce się od niej odczepić.
– Ty? A może ja się zakochałam? – zaśmiała się żałośnie, patrząc dzikim wzrokiem na leżącego obok pupila. – Tak, kurwa, zakochałam się! – zawyła, unosząc do góry butelkę, gdy nagle mina jej zrzedła, ni z tego ni z owego szybko podniosła się z miejsca i ruszyła do sypialni. Po dłuższej chwili, chwiejąc się na nogach, ubrała się w końcu, i bujając się na lewo i prawo, jakimś cudem udało jej się doczłapać do drzwi.
– Rico, idziemy!

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i erotyczne, użyła 1488 słów i 8348 znaków, zaktualizowała 20 sty 2020.

3 komentarze

 
  • kaszmir

    Napisałam wcześniej i gdzieś wcięło. Sen ponoć ma znaczenie w naszym życiu. Sen Cassie ma dwa oblicza dobre i złe. Wreszcie Cassie zaczyna racjonalnie myśleć... albo narkotyki, albo uległość. Czy Camila ma dobre intencje w stosunku do dziewczyny czy istnieje jakieś drugie dno. W tej idylii nie ma nic za darmo.  
    Furia Roxy? Co się za nią ukrywa? A jeśli zakochanie to co się za tym kryje?

    Pozdrówka

    14 sty 2020

  • Somebody

    Kto to wrócił?  :lol2: Już myślałam że się nie doczekam.... :rolleyes: Wspaniale jak zawsze  :przytul:

    5 gru 2019

  • agnes1709

    @Somebody To tylko ja, ta trzepnięta sadystka:D Miło Cię widzieć:kiss:

    5 gru 2019

  • AnonimS

    Senne koszmary! Strach przed biciem, seksem przede wszystkim strach przed uzależnieniem.  No i Roxy i Camila. Opiekunki, przyjaciólki czy tylko chichot losu? Dobrze, ze wrociłaś . Pozdrawiam

    4 gru 2019

  • agnes1709

    @AnonimS Dzięki:kiss:

    4 gru 2019