Opowieść inna, niż inne - rozdział 38

Opowieść inna, niż inne - rozdział 38- Ale jak? – zapytałam całkowicie zaskoczona. – Jak to w ogóle możliwe?
- Prawdopodobnie wytworzyli w nim „odruch Pavlowa”, pani Barnes – odezwał się jeden z mężczyzn ubranych w białe kitle i asystujących w tej niebezpieczniej próbie. – Miał być im posłuszny za wszelką cenę. Na nasze i ich szczęście, zostawili sobie jednak furtkę, która miała niezawodnie pozwolić im odzyskać go, na wypadek, gdyby jakimś sposobem im się urwał.
- Tak – przytaknął Marciniak. – Dziwi nas jednak to, że nie chcieli „dezaktywować” go w czasie tej akcji w głównej siedzibie HYDRY.
- Może nie mieli czasu?... Albo nie był im już potrzebny i po prostu woleli, żeby tam zginął – zaczęłam zastanawiać się na głos.
- Gdyby chciała pani rozpocząć z nami współpracę śledczą, to jesteśmy jak najbardziej gotowi, by rozważyć taką propozycję – powiedział agent, nie patrząc nawet na mnie. Za to ja spojrzałam na niego tak, jak gdyby był nad wyraz oślizgłym i obrzydliwym robalem.
- Kiedy się obudzi? – zapytałam, przenosząc wzrok na Sebastiana. Ciągle trwałam w miejscu, nie bardzo wiedząc, czy w ogóle wolno mi do niego podejść.
- Nie obudzi się – wyjaśnił agent. – Przynajmniej nie sam z siebie… Zaraz go wybudzimy.
Dał znak swoim ludziom, którzy z niemałym wysiłkiem podnieśli Bucky’ego z podłogi i usadzili na krześle. Następnie jeden z obecnych w pomieszczeniu lekarzy dał Sebie jakiś zastrzyk, po którym ten niemal natychmiast się obudził. Rozejrzał się i skrzywił mocno.
- Gdzie jestem? – zapytał, łapiąc się za głowę.
- W jednostce rządowej – wyjaśnił Marciniak.
- Nic ci nie jest? – zapytałam cicho, bo Seba nawet mnie nie zauważył. Podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, a tobie?
- Też nic… Tyle że musimy pogadać – mruknęłam niezbyt chętnie.
- Po co? Przecież i tak mnie wsadzą – warknął.
- W tym rzecz – powiedziałam, podchodząc do niego. – Seba, posłuchaj mnie uważnie. Oni mają dla ciebie propozycję. Jeśli się na nią nie zgodzisz, już nigdy więcej się nie zobaczymy.
- Nie byłbym taki pewny – syknął, patrząc na stojącego za mną Marciniaka. – Uciekłem HYDRZE…
- Bucky, błagam, nie pogrążaj nas! – jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach. – Pomyślałeś, co będzie ze mną i dziewczynkami, gdy ciebie zabraknie? Ja sobie sama nie poradzę, a wątpię, by rząd wtedy otoczył mnie jakąś opieką…
- Ma pani rację, nie otrzyma pani wtedy wsparcia…
- Mógłby pan choć przez chwilę się nie wtrącać? – ofuknęłam go jadowicie. Spojrzał na mnie krótko i oddalił się kilka kroków. Westchnęłam i spojrzałam ponownie na Sebastiana, który uważnie lustrował całe pomieszczenie. – Bucky? Musisz mnie wysłuchać. To dobra propozycja…
- Mógłbym stąd nawiać – szepnął, wciąż się rozglądając. – Nie mają zbyt dobrej ochrony…
- Seba! – wydarłam się i uderzyłam do w tył głowy. Jęknął i spojrzał na mnie jakby przytomniej. – Opamiętaj się! Ty nie masz stąd uciekać, tylko mnie, do jasnej cholery, wysłuchać! Zaproponowali ci współpracę, rozumiesz? Medyczną, bo chcą dokładnie dowiedzieć się, jak Rosjanie złączyli twoje ciało z biomechanizmem oraz na tle politycznym. W końcu byłeś szpiegiem, wiesz wiele rzeczy, które przydadzą się rządowi.
- A jeśli odmówię? – zapytał jeszcze buntowniczo.
- To już nigdy więcej się nie zobaczymy. A ja nie chcę cię po raz kolejny tracić, Bucky!
- Jakie są warunki? – zapytał, spuszczając mocno z tonu.
- Dziesięcioletni zakaz opuszczania kraju, wstrzymany dowód i pięcioletni nadzór. To dobra oferta…
- Znośna – przytaknął. – Wychodzi jednak na to, że chyba nie mam szans i muszę się na to zgodzić, prawda?
- Jeśli mnie kochasz… - mruknęłam, czując, jak po policzkach znów zaczynają płynąć mi łzy.
- Hej, maleńka, nie płacz – przytulił mnie mocno do siebie. – Już nic nam nie grozi.
- Wiem – chlipnęłam. – Wiem, Bucky… Posłuchaj, pamiętasz, co wydarzyło się po tym, jak zaczęli czytać kod aktywacyjny?
- Cholera! – mruknął. – Obudzili go we mnie?
- Niestety tak – przytaknęłam. – Ale nie na długo.
- Znokautowali mnie, co?
- Nie, uśpili.
- Uśpili? – zdumiał się.
- Tak, uśpili. Czyli co? Nic nie pamiętasz?
- Tylko jakieś niezrozumiałe sceny. I jakieś słowo…
- Tak, nim cię uśpili. Wygląda na to, że Rosjanie nie byli wcale tacy głupi i zabezpieczyli się na wypadek, gdybyś im się niespodziewanie wyrwał spod kontroli… - wyjaśniłam.
- Nie pamiętam, by wcześniej mi to robili – przyznał. – Ale skoro nie pamiętam tego razu, to pewnie nigdy nie przypomnę sobie wcześniejszych, jeśli takie były… Dobrze – powiedział, wstając z miejsca. Zauważyłam, że towarzyszący nam w pomieszczeniu policjanci natychmiast wzmogli czujność i cali się spięli. Bucky obrzucił ich dość pogardliwym spojrzeniem i zwrócił się do Marciniaka. – Zgadzam się. Ale pod jednym warunkiem, którego nie radziłbym wam złamać!
- O co chodzi? – zapytał agent bez cienia zainteresowania w głosie.
- Po tych dziesięciu latach nie będziecie próbowali się już nigdy ze mną kontaktować!
- A co, jeśli odmówię?
- Wtedy nigdy mnie nie znajdziecie. Wyjdę stąd razem z Wiktorią i znikniemy – warknął Bucky, naprężając mięśnie, gotowy do ewentualnej walki.
- To nie będzie konieczne – mruknął w końcu Marciniak. – Proszę za mną. Spiszemy odpowiednie papiery.
- Chcę otrzymać prawnika, który będzie czuwał nad spisywaniem umowy. Bezstronnego prawnika!
- Oczywiście!

- Może być pani spokojna. Pani mężowi nic nie grozi – powiedział Marciniak, patrząc, jak nad Sebastianem zamyka się obudowa jakiegoś nowoczesnego ultrasonografu, który miał sprawdzić układ kostny Seby. Mruknęłam coś tylko pod nosem i mocniej zmełłam brzeg bluzki. Tak bardzo się niepokoiłam!

- No i widzisz? Cale nie było tak źle – powiedział Bucky, gdy wreszcie badania zostały skończone.
- I tak jestem zestresowana – odparłam, łapiąc go za rękę. Objął mnie czule i pocałował w czoło.
- Już zawsze będę z tobą, kochanie – wyszeptał mi do ucha, gdy szliśmy do samochodu, który miał nas zawieźć z powrotem do mieszkania rodziców Sebastiana, którzy wrócili już do domu.
- Ufasz im? – zapytałam cichutko, gdy ruszyliśmy z parkingu.
- Nie – odparł równie cicho. – Dlatego mam pewien pomysł.
- Jaki? – zapytałam niespokojnie.
- Nie martw się, nie chodzi o żadną ucieczkę. Wytłumaczę ci wszystko w domu.
- Dobrze – skapitulowałam, wiedząc, że i tak nie uda mi się go przekonać. Był zbyt uparty. Osioł!

- Jesteście nareszcie! – mama Sebastiana niemal wciągnęła nas do środka i przytuliła mnie mocno. – Tak bardzo się o was baliśmy!
- Już wszystko w porządku, mamo – powiedział Sebastian, również ją przytulając.
Uśmiechnęłam się do niego i zachęcona przez jego mamę, ruszyłam do pokoju gościnnego. W progu stanęłam jak wryta, nie spodziewałam się bowiem, że spotkam swoich rodziców.
- Nic wam nie jest? – moja mam natychmiast do mnie podbiegła. – Nic wam nie zrobili?
- Nie, mamo, naprawdę wszystko w porządku. Musieliśmy tylko odbyć długą rozmowę z przedstawicielami rządu. To wszystko.
- Ale nie zamkną Sebastiana? – zaniepokoił się jego tata.
- Nie, nie zamkną mnie. Dali mi wybór. Albo likwidują moje akta jako Zimowego Żołnierza, ale im pomagam przez jakiś czas, albo bardzo sprawnie zaangażują moje zniknięcie – wyjaśnił, Bucky, siadając koło mnie na kanapie. – Zgodziłem się im pomóc. Nie chcę zostawiać Wiki i dzieci. Nie po to walczyłem z HYDRĄ po odzyskaniu pamięci, bym teraz ginął na darmo.
- Czy to aby na pewno dobre posunięcie? – zapytał mój tata, patrząc uważnie na swojego zięcia.
- Jedyne. Przez krótką chwilę zastanawiałem się jeszcze nad ucieczką, ale najwyraźniej pana córce spodobało się bicie mnie, bo dała mi w łeb, gdy wysunąłem taką propozycję – zaśmiał się, całując mnie w dłoń.
- Uderzyłaś go?!
- No co? – obruszyłam się. – Zaczął zachowywać się jak idiota, to dałam upust swoim nerwom i oberwał.
- Kolejny raz! – przypomniał mi Bucky z wrednym uśmiechem.
- Wtedy też ci się należało – powiedziałam, wywołując tym ogólną wesołość. – Gdybym wcześniej wiedziała, kim jesteś, dostałbyś jeszcze mocniej!
- To są te twoje dowody miłości? – zakpił z uśmiechem na ustach.
- Dozgonnej i wiecznej – odparłam, całując go czule. – Masz o tym nie zapominać, jasne!
- Nie odważę się, bo jeszcze znów mi przywalisz – odgryzł się, za co szturchnęłam go w bok, a nasi rodzice wybuchnęli śmiechem.
- To naprawdę wspaniałe, że pomimo takiej rozłąki i tego, co zrobili ci Rosjanie, wy potrafiliście się odnaleźć, a wasza miłość nie zgasnąć – chlipnęła mama Seby, ukradkiem ocierając łzy. – I tak bardzo się cieszę, że jesteśmy rodziną. Chociaż nie było nas na waszym ślubie, to przecież jesteś teraz moją synową, Wiki.
- Tak, ja również się cieszę – odparłam szczerze, obdarowując ją szerokim uśmiechem.
- Ja też – przytaknął Bucky. – I mogę wam już w tej chwili zapowiedzieć, że na dwójce tych maluchów – wskazał na Ninę i Lenę – się nie skończy. Chcę mieć jeszcze syna z tą niedobrą kobietą, która mnie w ogóle nie docenia i non-stop bije.
- Uderzyłam cię tylko dwa razy i to właśnie dzięki temu pierwszemu jesteśmy znów razem – przypomniałam mu, uśmiechając się wrednie. – I jak będziesz tak dalej jojczyć, to mogę cię bić częściej – wyszczerzyłam się do niego, na co on mnie namiętnie pocałował.
- Jeśli oznaczać to będzie, że potem pójdziemy do łóżka, to jakoś zniosę tych parę siniaków – mruknął cicho, mając nadzieję, że nasi rodzice nas nie usłyszą. Usłyszeli…
- Sebastian! – oburzyła się jego mama. – Jak możesz?
- To moja żona, mamo. Chyba mam prawo iść z nią do łóżka, prawda?
- Oczywiście, ale chyba nie musisz o tym wszystkich informować, co? Poza tym winnyś traktować ją z należytym szacunkiem.
- Inaczej nie mógłbym się do niej odnosić. Kocham Wiktorię i nigdy się to nie zmieni!

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1817 słów i 10436 znaków.

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik ola201295

    Kiedy następna?;(

    30 kwi 2018

  • Użytkownik elenawest

    @ola201295 nie wiem jeszcze. Ja tego nie produkuje masowo...

    1 maj 2018

  • Użytkownik ola201295

    Kiedy kolejna ?wariuje

    31 mar 2018

  • Użytkownik Fanka

    Świetna część!  :bravo:

    25 mar 2018

  • Użytkownik elenawest

    @Fanka dzięki :-D

    25 mar 2018

  • Użytkownik AnonimS

    "Wydarłam się i uderzyłam do w tył głowy. " Zamiast do powinno być GO. Część bardzo dobra , całość logicznie skonstruowana . Podoba mi się. Łapka w górę.

    25 mar 2018

  • Użytkownik elenawest

    @AnonimS dzięki za komentarz, łapkę i spostrzegawczość ;-)

    25 mar 2018

  • Użytkownik zabka815

    Super część  :bravo: czekam na kolejną  :rotfl:

    25 mar 2018

  • Użytkownik elenawest

    @zabka815 dzięki ;-)

    25 mar 2018

  • Użytkownik Aniołek0308

    Jak zawsze świetne :) już czekam na kolejną część :) pozdrawiam

    25 mar 2018

  • Użytkownik elenawest

    @Aniołek0308 dzięki ;-)

    25 mar 2018