
 
 
 
*** 
 
Głos wydawał się troskliwy i ciepły, wywołując przykre uczucia, lecz sytuacja, w której się obecnie znajdowała sprawiała, że wywoływał również strach.  
Owszem, przed chwilą było jej już wszystko, jednak teraz, gdy nieznajoma znalazła się tak blisko, lęk zwyciężył. Przecież w takim przybytku nie ma miejsca na litość, a tym bardziej na odrobinę współczucia, więc to na pewno kolejna gierka, aby przywrócić ją do żywych, a później znów zmusić, pobić, upokorzyć… 
– Hej – rzekła kobieta, czy raczej dziewczyna. – Wstań, pomogę ci – upierała się, delikatnie ciągnąc Cassie za rękę. 
Napełniona chwiejną nadzieją brunetka usłuchała i podjęła próbę podniesienia się z podłogi, jednak nic z tego nie wyszło, za bardzo bolało. 
– IGOOOR! – wydarła się nagle nieznajoma, o mało nie ogłuszając Cassandry, która wzdrygnęła się, zaskoczona. 
Mięśnie się napięły, co wywołało jeszcze większą katorgę, czuła się, jakby ktoś wkręcał jej ciało w gniotące tryby.  
Jęknęła cicho. Po chwili ponownie usłyszała kroki, tym razem jednak nie tak subtelne, lecz ciężkie i groźne. 
I znowu jakiś Igor… Następny facet, który pewnie, jeśli zaraz się nie podniesie, zada jej kolejny ból. 
– Nie, proszę, ja już… ja już wstanę… proszę – wystękała spłoszona, usiłując się podnieść. 
Na nic, niestety, zdały się jej próby, nie miała sił. 
– Co jest? – jej uszu dotknął rosyjski akcent. 
Struchlała. Wiedziała, jak bezwzględni potrafią być ludzie tej narodowości, tym bardziej pracując w takim biznesie. Oglądała wiadomości. 
– Pomóż mi. Tylko delikatnie – poprosiła stanowczo kobieta. – Kurwa, zajebany idiota, co on, do chuja, odpierdala? – klęła soczyście i po chwili Cassadra uleciała w górę, aby sekundę później spłynąć na miękkie łóżko. 
– Co tu? – zapytał mężczyzna, jego splątany wschodnią nutą angielski i kulawa wymowa brzmiały dość zabawnie. 
Cassie jednak nie było do śmiechu, w tej chwili modliła się do wszystkich możliwych bóstw, aby tylko znowu nie bicie. 
– Co tu, co tu? Nie widać? To tu! – drwiła gorzko nieznajoma, była ewidentnie wkurzona obecnym stanem brunetki. 
– Chłopaki niedobrze porobili, Anton będzie wściekał się – rzekł pociesznie mężczyzna, głos miał łagodny i spokojny. 
Cassie bacznie nasłuchiwała rozmowy i nagle doszła do wniosku, że ci wszyscy fajtłapowaci, głupkowaci bohaterowie komedii kryminalnych o rosyjskiej mafii istnieją. 
– Dobra, idź przynieś apteczkę, miskę ciepłej wody i mydło – poprosiła, a raczej rozkazała dziewczyna i facet wyszedł. – I telefon z baru! – krzyknęła jeszcze i usiadła obok pobitej. 
Cassie nie otwierała oczu, wolała nie widzieć. 
– Ja się nazywasz? – zapytała przybyszka. 
– Cassie – z ust Cassandry wypłynął jedynie niewyraźny szept. 
– Ja jestem Rita… lub Roxy, jak wolisz – rzekła nieznajoma z wesołym wydźwiękiem. 
Brunetka nie odpowiedziała. Nie miała pojęcia, jakie zamiary ma dziewczyna, dlatego wolała milczeć. Koleś wrócił i Roxy zniknęła z łóżka, a następnie wyszła z pokoju. 
– Pete? – doszło z oddali.  
Teraz już Cassandra starała się wyłapać każdy dochodzący do niej dźwięk, miała nadzieję, że może chociaż dowie się, na czym stoi lub co czeka ją w najbliższej przyszłości. 
– Nie za godzinę, tylko już! Mam tu pobitą dziewczynę i nie zamierzam z tobą dyskutować! – warknęła szorstko Rita i po chwili łóżko znów się poruszyło. – Spokojnie, zaraz przyjedzie lekarz, zobaczymy, co z tobą – rzekła ciepło, kładąc rękę na ramieniu brunetki. – No kurwa, banda zwierząt – burczała. 
Cassandra nieco odetchnęła, słowa nieznajomej odrobinę ją uspokoiły i miała coraz większe wrażenie, że nie zrobi jej krzywdy. 
– A ty co? – zaśmiała się nagle Roxy. 
– Ja… czekam – odparł Igor. 
– Na co? – śmiech się nasilił. 
– Na… 
– Idź lepiej zrób coś do jedzenia – poprosiła radośnie dziewczyna i facet zniknął tak samo szybko, jak poprzednio. – Dobra, Ca… Cassie, obejrzymy cię – poinformowała Rita, przekręcając klucz w drzwiach. 
Napięcie powoli uchodziło z brunetki, Roxy z minuty na minutę dawała jej coraz więcej pozytywnego myślenia. Młoda kobieta usiadła i od razu chwyciła ręce dziewczyny. Gdy już się napatrzyła, co trwało moment, odchyliła jej szlafrok i obejrzała plecy. 
– Pięknie, kurwa, bardzo ładnie – burknęła. – Za co?  
– Nie wiem – wydusiła Cassie, dobrze zrozumiała, do kogo kierowane jest to pytanie. 
– No tak, za niesubordynację – warknęła Roxy i po chwili pstryknęła zapalniczka. – Palisz? 
– Nie. 
– To Marco, tak?  
Cassandra zamilkła, bała się mówić. 
– Marco?! – powtórzyła cierpko Rita. 
– Tak… nie – wydusiła w końcu Cassie, bojąc się, że milczenie może nie wyjść jej na dobre. 
– Nie rozumiem… 
Cisza. 
– No mów, dziewczyno. Chodzi mi o plecy, kto cię pobił? 
– L... Leo – wystękała Cassie, czując, że skarżąc się, robi bardzo źle. 
– No tak, po co pytam – prychnęła pogardliwie nieznajoma i kolejny raz wstała. 
Po pokoju rozszedł się trzask, a po nim znajomy szmer. Cassie domyśliła się, że Roxy przewala apteczkę, co tchnęło w nią wiarę, wiedziała już, że dziewczyna jej pomoże. 
– Kurwa, same śmieci, to ma być apteczka? – fuknęła Rita, ze złością zatrzaskując skrzynkę. – Kupić wódy i prochów to nie zapomną, ale żeby zrobić to, co jest ważne, to nie, nie trzeba. No tak, kurwa, bo po co? – wkurzała się, co brzmiało nieco komicznie. – Zaraz wracam. 
Dziewczyna wyszła i Cassie otworzyła oczy. Czerwone pudełko stało na biurku w towarzystwie telefonu, paczki papierosów i drinka. Roxy wróciła bardzo szybko, dzierżąc w dłoni butelkę wódki. Ponownie przekręciła klucz. 
Ciekawość jednak zwyciężyła i Cassandra nie zamykała już oczu, bardzo chciała dowiedzieć się, jak wygląda dziewczyna. Od razu zszokował ją ten widok – zgrabna, przeciętnego wzrostu farbowana blondynka była piękna. Tak, nie ładna, nie bardzo ładna, lecz piękna… przepiękna. Cassie po wszystkich bluzgach i złości nieznajomej w życiu nie spodziewałaby się takiego widoku, nastawiona była raczej na przeciętną, a nawet brzydką kobietę z kwaśnym wyrazem twarzy. Ale przecież to ciepło i troska…? Tak, to by pasowało. 
– Co? – Roxy nagle się roześmiała, widząc, że Cassandra wgapia się w nią jak w obraz. 
Brunetka natychmiast spuściła wzrok. 
– Masz ochotę na drinka? – zapytała nieznajoma, machając butelką. 
Bez odpowiedzi. 
 – Zrobię ci – sama zadecydowała i minutę później na powrót siedziała obok brunetki, z namoczoną wódką gazą. – Dobrze, przemyjemy trochę twoje plecy. Uwaga, będzie piekło – ostrzegła, po czym delikatnie przyłożyła materiał do skóry. 
Cassie syknęła przejmująco – nie piekło, paliło żywym ogniem. 
– Wytrzymaj. Muszę to przemyć, szybciej się zagoi i nie będzie tak bolało – rzekła blondynka, nie przerywając pracy. – Ładna z ciebie dupa, wiesz? Świetna, muszę cię kiedyś przelecieć – wywaliła nagle, chichocząc i wcale nie brzmiało to, jakby żartowała. 
Cassie przeszedł zimny dreszcz, bała się, że Roxy może wpaść na jakiś głupi pomysł. 
– Spokojnie – roześmiała się nieznajoma, widząc minę Cassandry. – Czy Blackie tu był? 
– Tak – odparła cicha Cassie, głos jej drżał. 
– Wykąpał cię – stwierdziła Rita, sugerując, że takie zachowanie chłopaka jest normą. 
– Tak. 
– Dobrze, gotowe. A teraz wstań. Dasz radę? 
Cassandra pokiwała głową i mocno zacisnąwszy zęby, z pomocą blondynki powoli usiadła. Na jej czole pojawiły się pierwsze kropelki potu, a ciało zaczęło zachowywać się dziwnie. Nagle poczuła się gorzej, nie mając pojęcia, co się dzieje. 
Roxy chyba to zauważyła, bo zaraz wstała i zawisła nad stojącymi na biurku szklankami. Po chwili w jej dłoni pojawiła się torebka z białym proszkiem, którą bezzwłocznie otworzyła. 
– To tylko zjazd – poinformowała z pełną powagą, wsypując do literatki narkotyk, po czym wróciła do Cassie i wcisnęła jej szklankę w dłoń. Brunetka wiedziała, czego oczekuje, zaczerpnęła więc odrobinę. 
– To jeszcze nie głód, ale wystarczyło, żebyś teraz czuła się jak ścierwo – oznajmiła, przejeżdżając palcami po nakłuciach na rękach. 
– Ile czasu tu jestem? – zapytała niepewnie Cassie, nagle opanowała ją jakaś dziwna, niezrozumiała odwaga. 
– Co dziś mamy? Wtorek, czyli trzy d… 
Przerwało jej pukanie, a raczej łomotanie do drzwi. Cassandra zdrętwiała. 
– Otwieraj! – huknął z tamtej strony Marco i brunetkę oblał zimny pot. Roxy wstała i przekręciła klucz. Mężczyzna w towarzystwie Leo wpadł do pokoju i obaj stanęli przed blondynką, pałając gniewem. Cassie w okamgnieniu spuściła głowę, dusząc się strachem. 
– Co tu robisz? – syknął Marco, lecz Roxy w odpowiedzi z miejsca huknęła Leo w twarz. 
– Kurwa! – facet się zamachnął, lecz nie uderzył dziewczyny. 
– Co tu się dzieje?! – zagrzmiała Rita. 
– Co tu robisz? – powtórzył Marco.  
 Przyszłam zobaczyć nowy towar i jak widzę, ma się bardzo dobrze – drwiła dziewczyna. 
– Miałaś być jutro – kontynuował Marco. 
– A to ci niespodzianka – zapiszczała złośliwie blondynka, odpalając papierosa. – Cassie, podnieś głowę – nakazała. 
Brunetka spojrzała przed siebie, trzęsąc się ze strachu. Roxy podeszła i chwytając brodę dziewczyny, szarpnęła do góry jej twarz.  
– Co to ma znaczyć? – zapytała demonicznie, gapiąc się na mężczyzn. 
– Była niegrzeczna, więc postawiłem ją do pionu – odparł byle jak Marco, zupełnie ignorując złość młodej kobiety. 
– Do pionu, kurwa?! To się u ciebie nazywa dyscyplina?! A to?! – ryknęła blondynka, agresywnie podnosząc tył szlafroka. – Co to, kurwa, ma być?! 
– Ostrzegałem – syknął Leo. 
Nieznajoma migiem doskoczyła do faceta i mocno odepchnęła go do tyłu. 
– Jak ona teraz wygląda, co?! – ponownie się wydarła. 
– A zamknij już dupę, nie będziesz mnie uczyć, jak mam pracować. Poza tym miałaś być jutro – warknął Leo. 
– Że co? 
– Jajco! Żadna podrzędna kurwa, która poczuła się ważna, nie będzie mi mówić, co mam robić – rzucił rozsierdzony facet. 
Roxy znowu się zamachnęła, lecz złapał jej rękę. 
– Uważaj – zagroził sucho, wystawiając palec przed nos dziewczyny. 
– Wyjdźcie! – fuknęła Roxy, wskazując palcem drzwi. 
– Nie podskakuj, szmato – prychnął Leo, po chwili jednak odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. – Głupia suka – warknął jeszcze, agresywnie strącając z biurka butelkę i za moment obaj panowie zniknęli z pola widzenia. 
– Kurwa! – zaklęła Roxy, wyglądając za nimi przez drzwi, była totalnie wkurwiona. 
Cassie ogarnęła panika, czuła, że ta awantura odbije się tylko i wyłącznie na niej. 
Zemdlała.
4 komentarze
Helen57
Wspaniale ! coraz lepiej ! ciekawe przygotowania.....
agnes1709
@Helen57 Dzięki.
kaszmir
Drabina i poszczególne szczeble zaczynają trzeszczeć. Każdy ciągnie w swoja stronę ile może. Rita ma jakąś pozycję ale nie do końca. Czy pomoże Cassie? Jak widać też ma na nią ochotę. 
 
Pozdrawiam i łapkę daję
agnes1709
@kaszmir Dzięki😘
iamnaughty1990
Roxy może być wybawieniem ale chce się zabawić z naszą Cassie...może być ciekawie i wierzę, że opiszesz nam to bardzo szczegółowo. Roxy musi być ważna skoro Leo spękał czyżby szykowała się jakaś zmiana właściciela Cassie?
agnes1709
@iamnaughty1990 A jak, lasek jeszcze u mnie nie było
Somebody
Jestem usatysfakcjonowana. Mam nadzieję, że kolejna część będzie WKRÓTCE Wgl jak na kogoś bez pomysłów to ci wyszło bardzo kreatywnie
 Wgl jak na kogoś bez pomysłów to ci wyszło bardzo kreatywnie 
agnes1709
@Somebody Kreatywność - pojęcie względne Dzięki, kochana
 Dzięki, kochana Btw –  przypomniała się akcja. Kiedyś, gdy Armageddon" był jeszcze świeżym filmem, wpadłam do kumpla z dołu i wrzeszczę, zajarana: – "Kurde, na Hbo będzie Armageddon". – Kiedy? – pyta kumpel. – WKRÓTCE!
 Btw –  przypomniała się akcja. Kiedyś, gdy Armageddon" był jeszcze świeżym filmem, wpadłam do kumpla z dołu i wrzeszczę, zajarana: – "Kurde, na Hbo będzie Armageddon". – Kiedy? – pyta kumpel. – WKRÓTCE! 

 Buziaki
 Buziaki