Za bardzo - Rozdział 8

Budzi mnie ból głowy. Przyciskam twarz do poduszki, próbując wymusić sen. Niewiele pamiętam z poprzedniego wieczoru. Zaciskam mocno powieki, bo myśli uciekają w stronę nocnych koszmarów.

Wciąż czuję na sobie gorące dłonie Szymona. I usta. Miękkie i słodkie usta, od których nie potrafiłam się oderwać. Wszystko wyszło z mojej strony. Zaskoczyłam go. Chwilę wcześniej narzekałam na zbyt wysoką temperaturę i rozpinałam guziki bluzki. Nie odrywał oczu od moich palców. A potem... Potem całowaliśmy z taką pasją, że...

Otwieram gwałtownie oczy i dotykam dłonią ust. Są nabrzmiałe i suche.

Czy sny potrafią być aż tak realne?

Obracam się na plecy, krzywiąc się z bólu. Spoglądam w dół, na moje ciało. Mam na sobie jedynie wczorajszą bieliznę. Próbuję przypomnieć sobie drogę do łóżka, ale jedyne co pamiętam, to jasną kuchnię i ciepłe ciało Szymona.

– Cholera – burczę pod nosem.

Przecież to był tylko sen. Nie odważyłabym się go pocałować w prawdziwym życiu. No i co z tego, że jest przystojny? Jego słowa nie pozostawiają złudzeń. Nie chce dziewczyny. Nie chce miłości. Nie chce związku. Nie ma sensu pchać się w relację, w której tylko jedna strona wyraża chęci. Mogę mu się podobać, ale wygląd to przecież nie wszystko. To nie powód by chcieć się zmienić.

Podniosłam się ostrożnie i rozejrzałam po pokoju. Moje wczorajsze ubrania walają się po podłodze. Nie mam ochoty sprawdzać, ile guzików oderwałam od bluzki i czy przypadkiem nie zniszczyłam zamka w spódnicy. Wstaję, narzucam na siebie koszulkę i wychodzę z pokoju. Chcę pójść do łazienki, ale natrafiam na Szymona. Sztywnieję i zaczynam wpatrywać się w jego nagie plecy.

W mojej głowie pojawia się kolejny kawałek snu. Ściągnęłam mu koszulkę między pocałunkami. Nie miał nic przeciwko.

Zarumieniona, nabieram ostrożnie powietrza do płuc i uciekam do łazienki.

Najchętniej zafundowałabym sobie zimny prysznic, ale marzę o gorącej wodzie. Biorę kilka głębszych wdechów, wyrzucam z głowy Szymona i ściągam koszulkę oraz bieliznę. Patrzę w lustro i od razu odwracam się do niego plecami.

Wyglądam okropnie. Pora doprowadzić się do porządku.

***

Wchodzę do kuchni i mam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Patrzę na nagie plecy Szymona, a w nerwy skręcają mój żołądek. W mojej głowie wciąż przewija się ten głupi sen. Nie jestem pewna, czy będę potrafiła spojrzeć...

– Jak tam? – pyta Szymon, odwracając się w moją stronę. Opiera się o szafkę i wbija we mnie wzrok. – Głowa boli?

Z trudem wytrzymuję jego spojrzenie. Z pewnością mam czerwone policzki.

– Trochę.

– Zrobić ci śniadanie?

Unoszę brew.

– Zrobiłam coś szczególnego, że kolejny raz chcesz zaserwować mi śniadanie?

Szymon krzyżuje ramiona i spogląda na mnie niepewnie.

– Uwierzysz mi, jeśli powiem, że wczoraj rzuciłaś się na mnie i zaczęłaś całować, a ja, jak dobry facet, odepchnąłem cię i położyłem spać?

Moje policzki robią się gorące.

– Co? – wyduszam z siebie.

Marszczy brwi.

– Do niczego nie doszło, chociaż jesteś dość uparta po alkoholu.

Przełykam z trudem ślinę.

– Co dokładnie robiłam?

– Na pewno chcesz wiedzieć? – dopytuje, przyglądając mi się uważnie. – Jeśli miałbym ocenić twój striptiz, dałbym ci porządną czwórkę.

Otwieram szeroko usta.

– Rozebrałam się przed tobą?

– No tak. – Drapie się po głowie. – Ale spokojnie, nie pozwoliłem ci ściągnąć bielizny.

Przed moimi oczami znowu pojawia się sen. Dłonie Szymona znajdowały się pod stanikiem i obejmowały moje piersi. Wyrzucam ten obraz z głowy i mrugam nerwowo.

– Coś jeszcze? – pytam zszokowana.

– Całowaliśmy się tylko chwilę, więc nie stało się nic strasznego. Zasnęłaś, gdy tylko położyłem ci głowę na poduszce.

Położył mnie spać. Jezu. Byłam półnaga, a on nie skorzystał.

Kolejny niechciany obraz pojawia się w mojej głowie. Siedziałam okrakiem na Szymonie, który obejmował dłońmi moje pośladki. Co chwilę je ściskał i przygryzał moją dolną wargę. Ocierałam się o wybrzuszenie w jego spodniach, a on cicho jęczał. Jezu. Mrugam gwałtownie.

Czy to na pewno był tylko sen? W nim wszystko trwało dłużej niż chwilę. Co prawda, do niczego więcej nie doszło, ale Szymon chciał znaleźć się we mnie. I ja też tego pragnęłam.

– Jesteś zły?

Ma nieodgadniony wyraz twarzy. Wpatruje się we mnie i milczy. Próbuję wytrzymać to spojrzenie. Czas leci bardzo wolno. Nagle oczy Szymona ześlizgują się na moje piersi. Koszulka na ramiączkach nie ma dekoltu, ale odnoszę dziwne wrażenie, że on tego nie potrzebuje. Po chwili jego wzrok sunie w dół, aż wreszcie przymyka oczy.

– Nie, nie jestem – odpowiada zachrypniętym głosem i odwraca się do mnie plecami. – I nie musisz za to przepraszać.

Zaciskam mocno usta. Chcę uciec, ale to nie będzie dobry pomysł. Powinnam się z tym zmierzyć, bo to przecież moja wina. Przekroczyłam granicę, którą nakreślił Szymon. Sen znów próbuje wedrzeć się do mojej głowy, ale nie pozwalam mu na to. Skąd pewność, że to na pewno się wydarzyło? Niektóre rzeczy się pokrywają, ale może mój pijacki umysł tak bardzo pragnął czegoś więcej, że dał mi to w formie snu? Niewiele brakło, żebyśmy poszli do łóżka. W śnie Szymon opamiętał się dopiero wtedy, gdy chciałam rozpiąć mu spodnie. Spojrzał na mnie tak, jakby zobaczył mnie po raz pierwszy i powiedział, że nie może mi tego zrobić.

Nawet jeśli tak naprawdę było, to nie kierował mną rozsądek. Robiłam wszystko, żeby zapomnieć o Łukaszu i tej okropnej kolacji.

– Musisz wiedzieć, że nie...

– Wiem – przerwał mi. – Co się wczoraj wydarzyło, że tak się upiłaś?

Napina mięśnie pleców. Z pewnością napiłabym się w ten sposób, gdyby... Powstrzymuję się od westchnięcia.

– Poznałam rodziców Łukasza, a przy okazji swoją przyszłość.

– Ten dupek już wszystko zaplanował, prawda? – kpi.

– Wszystko – mówię cicho. – Skłamał w sprawie mojego stanowiska w redakcji. Jakby pisanie recenzji o restauracjach było uwłaszczające. Uwielbiam to robić. Uwielbiam gotować, chociaż on nie przepada za moją kuchnią... – Kręcę głową z niedowierzaniem i opieram się ramieniem o ścianę. – Podjął również decyzję w sprawie dzieci.

Szymon nieruchomieje. Opiera dłonie o blat i spuszcza głowę. Mięśnie jego pleców wciąż są napięte.

– Zerwałaś z nim?

– Jeszcze nie – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Nie chciałam robić sceny. Wyszłam stamtąd po pretekstem złego samopoczucia. – Przygryzam na chwilę wargę. – Łukasz wyglądał na zaskoczonego, gdy wychodziłam. Nie wiem, co on sobie myślał...

– Dlaczego nie poszukasz sobie nowego faceta?

Głos Szymona brzmi obco.

Nie ma na myśli siebie, ale zupełnie kogoś nowego. Cokolwiek wydarzyło się wczorajszej nocy, wciąż nie jest mną zainteresowany. Seks tylko skomplikowałby wszystko. Nawet nie mam pewności, czy przypadkiem nie spotyka się z jakąś dziewczyną. Jednak nie zamierzam o to pytać.

– Każdemu należy się druga szansa.

– To była już trzecia. I znowu wszystko spieprzył. Ile razy musi to jeszcze zrobić, żebyś wreszcie przejrzała na oczy?

Przypominam sobie o słowach Majki. Na pewno powie mi coś takiego. Wzdrygam się, bo wiem, co również usłyszę w sprawie Szymona.

– To już koniec – szepczę.

– Jesteś tego pewna?

Pocieram dłonią przedramię, bo odczuwam silną potrzebę przytulenia się do tego ciepłego ciała.

– Nie pozwolę się ranić. – Mrugam, bo w moich oczach pojawiają się niechciane łzy. – Nie chcę być niewystarczająca.

Szymon pochyla niżej głowę. Wygląda na zrezygnowanego. Nie rozumiem jego zachowania. To nie on musi podejmować decyzję w sprawie związku.

– I nie jesteś – mówi cicho. – W tym tkwi problem.

Rozchylam usta.

– Co masz na myśli?

– Nic – ucina. – Co chciałabyś na śniadanie?

Przygryzam wargę, bo nie chcę mówić o jedzeniu. Ciekawi mnie, dlaczego Szymon uważa, że nie jestem niewystarczająca. Nie pytam tylko dlatego, że boję się przekroczyć kolejną granicę.

– Wystarczy bułka z masłem. Nie chcę żadnych dodatków, bo z pewnością zacznę wymiotować.

– Upijanie się nie jest żadnym sposobem na rozwiązywanie problemów.

– Wiem, ale potrzebowałam tego.

Tak naprawdę to nie tylko tego.

Cały czas nie odrywam oczu od pleców Szymona. Zaczynam się zastanawiać, jak by było, gdybym siedziała na blacie i obejmowała go nogami. Zaciskam mocno powieki, przeklinając w duchu swoją głupotę. Muszę natychmiast skończyć z tymi idiotycznymi myślami. Szymon wyraził się jasno. Nie szuka dziewczyny na stałe.

– Spanie z przypadkowymi facetami też nie jest najlepszą opcją – mówi chłodno.

Zarumieniona, przestępuję z nogi na nogę.

– Nie jesteś przypadkowym facetem – zaprzeczam szeptem.

– Ciągnięcie tej rozmowy też nie jest dobrym pomysłem.

– Chcesz o tym zapomnieć? – pytam niepewnie.

Boję się usłyszeć odpowiedzieć.

– Tak, chcę.

Spuszczam głowę, żeby ukryć zawód, który z pewnością można zauważyć w moim spojrzeniu. Nie powinnam spodziewać się innej odpowiedzi. Pożądanie nie zawsze idzie w parze z uczuciem.

– Ja tak samo – kłamię.

– Dlatego nie mówmy o tym więcej.

– W porządku.

Szymon powoli się prostuje.

– Usiądź, a ja wszystko przygotuję.

– Może zaparzę nam herbaty? – proponuję. – Nie czuję się tak źle.

– Dam sobie radę – odpowiada twardo.

A może nie chce, bym znalazła się obok niego? Może moja obecność będzie mu przeszkadzać? Wczorajsza noc chyba wybuduje między nami mur i to wszystko moja wina. Zapragnęłam zasmakować jego ust, a teraz muszę wpatrywać się w jego plecy.

Podchodzę do stołu i odsuwam głośno krzesło.

– W takim razie będę cię obserwować.

Za późno chcę się ugryźć w język. Szymon znowu się spina.

– A możesz sprawdzić swoją komórkę?

Nie mam ochoty na nią patrzeć. Wolę, gdy moje oczy cieszy widok... Zaciskam mocno powieki i przywołuję się do porządku. Ten cholery sen... Dlaczego nie zapomniałam o nim tuż po przebudzeniu? Dlaczego tak mnie nęka? Nie chcę tego.

– Później – mówię niechętnie.

Szymon wzdycha.

– Jasne. Jak tam chcesz.

Opieram łokieć o stół i pocieram dłonią kark. Jest niezręcznie, a pewnie będzie jeszcze gorzej.

***

Leżę w łóżku i wpatruję się w kilkadziesiąt wiadomości od Łukasza.

„Daj znać, czy dotarłaś do domu, dobrze?”

„Wszystko w porządku?”

„Przepraszam za rodziców, ale zazwyczaj bywają milsi. Bardzo im się spodobałaś i zapraszają na kolejną kolację. Może kolejny piątek?”

„Dotarł poprzedni sms?”

„Martwię się, kochanie. Odezwij się, gdy będziesz miała wolą chwilę, okej?”

„Minęła doba, a ty wciąż milczysz. Zrobiłem coś nie tak?”

„Proszę, odezwij się....”

Na żadną nie odpisuję. Kasuję je po kolei i odruchowo się wzdrygam, gdy przychodzi kolejna wiadomość. Oddycham z ulgą, gdy widzę imię siostry.

„Może rodzinne spotkanko, co? Dawno się nie widziałyśmy! Musimy się spotkać, bo chyba nie chcesz, żebym pomyślała, że nie lubisz spędzać czasu z własną siostrą, prawda? Nawet Kamil się za tobą stęsknił. Znajdziesz czas w niedzielę?”

Przymykam powieki.

Moja siostra jest mężatką. Lubię Kamila i bardzo cieszę się, że właśnie na niego trafiła. To dobry człowiek, który bardzo o nią dba. Są szczęśliwi i pewnie to mnie w nich tak drażni. Mają to, czego nie mam ja. Wiem, że nie powinnam myśleć w ten sposób. To moja rodzina. Hania nigdy nie dała mi odczuć, że jestem gorsza. Ale chyba jestem, skoro nie potrafię cieszyć się szczęściem siostry.

Rodzice kochają nas obie tak samo. Nigdy nas nie faworyzowali. Sama ustawiłam jakąś cholerną poprzeczkę. Szukam tak długo odpowiedniego faceta, a ciągle trafiam na idiotów.

Myślę o Szymonie i odruchowo przymykam powieki. Znów odtwarzam sen, ale tym razem chcę, żeby stał się rzeczywistością. Siedzę na jego kolanach i całuję go bez opamiętania. Pozwalam, by ciepłe dłonie objęły moje nabrzmiałe piersi. Co chwilę ściska palcami sutki i przygryza moją dolną wargę.

Chcę pozbyć się resztek ubrań. Chcę go poczuć. Chcę zapomnieć.

Nieświadomie wsuwam palce pod pasek spodenek. Muszę sobie ulżyć, chociaż bardzo nie chcę tego robić. Nie, jeśli w mojej głowie ma być Szymon. Tym razem z pewnością nie będę w stanie wytrzymać jego spojrzenia. Jego palce były tak blisko...

Cofam dłoń i wzdycham przeciągle. Jak mam o tym zapomnieć? No jak?

***

Wchodzę do mieszkania i znowu wita mnie cisza. To już któryś dzień z rzędu. Czy Szymon mnie unika? A jeśli tak, to dlaczego to robi? Przecież sam powiedział, że chce o tym zapomnieć. Nie interesują go związki, więc nie powinien mieć problemu z zapomnieniem o czymś takim. Podobno całowaliśmy się przez chwilę. To nic strasznego. Łatwo to wyrzucić z głowy.

Wzdycham przeciągle.

Dobra, sama nie potrafię o tym zapomnieć. Problem w tym, że codziennie kilka razy odtwarzam tamten sen i próbuję wyobrazić sobie, że Szymon posuwa się dalej. Pozwala rozpiąć swoje spodnie i wchodzi we mnie, a raczej to ja osuwam się na... Przełykam z trudem ślinę, ściągając torebkę z ramienia.

Łukasza wyrzuciłam już dawno ze swoich myśli. Przypominam sobie o nim tylko wtedy, gdy komórka pokazuje mi niechciane wiadomości. Kasuję je, a potem znowu pozwalam sobie na myślenie o Szymonie. Skazuję się na fizyczne męczarnie, ale nie potrafię się opanować.

Podchodzę do stołu w kuchni i zauważam talerz z niedojedzoną resztką frytek. Kładę torebkę na krześle, a moje myśli znowu uciekają w jednym kierunku. Nie próbuję ich zatrzymać. Nie mam na to siły.

Komórka wydaje charakterystyczny dźwięk. Nie muszę na nią patrzeć, żeby wiedzieć kto pisze. To z pewnością Łukasz z setką pytań. Tylko głupek nie zorientowałby się, że coś nie gra. Może miał rację co do Szymona, ale nieszczególnie żałuję.

Marszczę brwi. No dobra, może trochę, bo wciąż jestem niezaspokojona.

Ciągle zastanawiam się, czy ten sen na pewno jest tylko snem... Gdyby było inaczej...

Wyrzucam resztki do kosza i myję talerz.

– To był tylko sen – mówię do siebie. – Tylko sen.

***

Kolejny dzień spędzam sama w mieszkaniu. Nie jestem gotowa na rozmowę z przyjaciółką, chociaż zaczyna mnie martwić milczenie z jej strony. Hani również nie odpisałam. Mam wyrzuty sumienia i to tyle.

Wychodzę ze swojego pokoju i odwracam się w kierunku pokoju Szymona.

Dlaczego mnie unika? Uważa, że to rozwiąże problem? Minie kilka dni i wszystko wróci do normy? Skoro sama nie potrafię sobie z tym poradzić, on pewnie ma ten sam problem. Unika mnie. Chociaż na początku jeszcze łudziłam się, że dużo pracuje, to teraz mam pewność, że nie chce mnie spotkać. A ja tak bardzo pragnę go znów zobaczyć! Ganię się za to w myślach, ale mimo to idę do jego pokoju. Łapię za klamkę i nagle opuszczam ramiona z bezradności.

Pokój jest otwarty.

Popycham drzwi i biorę głęboki oddech. Nie powinno mnie tu być, ale i tak przekraczam próg. Niepewnie podchodzę do terrariów, zaciskając mocno pięści. Powstrzymuję się od wzdrygnięcia, gdy pomarańczowo–niebieski pająk wychodzi mi naprzeciw. Delikatnie stuka odnóżem w szklaną ściankę. Gwałtownie robię krok w tył.

– Co on w was widzi? – pytam, ale nie otrzymuję odpowiedzi.

Przyglądam się uważnie pięciu terrariom. Tylko jeden pająk zechciał się pokazać. Wciąż macha odnóżem, więc krzywię się z obrzydzenia.

Co ja tu w ogóle robię?

Kręcę głową i wychodzę.

– Odbiło mi. Rozmawiam z pająkami – burczę pod nosem, zamykając drzwi.

Chcę zaszyć się w swoim pokoju, ale doskonale wiem, czym to się zakończy, dlatego kieruję się do kuchni. Upiekę ciasteczka. Nawet potrójną porcję, jeśli to pomoże mi oderwać myśli od Szymona.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 2759 słów i 16271 znaków.

2 komentarze

 
  • Speker

    Zakochanie to taka forma ludzkiej słabości. Patrzysz na kogoś i nagle świat przestaje istnieć. Nie widzisz realiów. Jest pięknie, cukierkowo, ale to złudzenie. Czasem braknie srebrnych tac do rozdawania wszystkim swojego serca.

    3 sie 2020

  • elorence

    @Speker tak, to słabość :) Ale piękna słabość!

    8 sie 2020

  • agnes1709

    Niech się rzuci na niego i już, dlaczego ma sobie żałować? :lol2: Biedulka się zakochała :D

    2 sie 2020

  • elorence

    Zauroczyła :) Z Łukaszem była miesiąc i się nie zakochała - chociaż tutaj wina leży po jego stronie, bo nie robił niczego, żeby ją w sobie rozkochać. To jest to, co sama Nati wspominała: pożądanie nie idzie w parze z miłością. Ona chce miłości, a on jej nie chce. Trudna sprawa xD

    2 sie 2020