Za bardzo - Rozdział 21

Z okazji Mikołajek postanowiłam wrzucić jeszcze jeden rozdział 🎅❤

______________________________

Siedzę w kuchni i wpatruję się w pusty kubek po herbacie. Ignoruję wiadomości do Kuby. Nie chcę w tej chwili z nim rozmawiać. Mam taki cholerny mętlik w głowie, że nie wiem, co powinnam ze sobą zrobić. Szymon wyszedł, bo co? Jest zazdrosny? Ale jak może być zazdrosny o kolegę?

Przypominam sobie o cieple, które zawsze pojawia się pod moją skórą, gdy rozmawiam z Kubą.

To nic takiego, po prostu bardzo się lubimy i świetnie dogadujemy. W naszej relacji nie ma miejsca na niedopowiedzenia i dwuznaczności. Kuba jest na tyle szczery, że gdyby chciał czegoś więcej, to z pewnością nie zachowałby tego dla siebie. Nie stawiałby mnie celowo w niezręcznej sytuacji. Trzymam się kurczowo tej myśli.

Słyszę łomot dochodzący z klatki schodowej, więc podskakuję na krześle. Ktoś szura kluczem po zamku. Podchodzę do drzwi i ostrożnie je otwieram. Na progu stoi Szymon. „Stoi” to bardzo złe określenie, on ledwo trzyma się na nogach. Wbija we mnie wzrok, a jego usta wykrzywiają się w złośliwym uśmiechu.

– Poszedł już czy mam wrócić później?

Jego zazdrość z jednej strony mile łechta mojego ego, ale z drugiej – cholernie wkurza. Nie mam zamiaru kłócić się przy otwartych drzwiach, dlatego łapię go za ciuchy i wciągam do mieszkania.

– Nie wystarczył ci?

– Ile wypiłeś? – pytam chłodno, ignorując jego poprzednie słowa.

– A obchodzi cię to w ogóle? – Chwieje się na nogach, ale cały czas nie spuszcza ze mnie wzroku. Podchodzi bliżej i przygważdża swoim ciałem do ściany. – Raz ja, raz on... Czy...

– Skończyłeś? – warczę. – Idź spać.

– Mam spać, gdy moja dziewczyna flirtuje z innym facetem?!

Otwieram szeroko oczy. Właśnie nazwał mnie swoją dziewczyną. Nie zamierzam robić sobie nadziei, bo to tylko słowa zazdrosnego, pijanego faceta. Tak naprawdę nic nie znaczą.

– Z nikim nie flirtowałam – mówię wkurzona.

– Tęsknisz za nim – syczy.

– Bo go lubię!

Marszczy brwi i przymyka powieki. Przytyka swoje czoło do mojego, wzdychając cicho.

– Przy nim nie jesteś moja – szepcze.

– Słucham?

Łapie mnie za ramiona i mocno je ściska.

– Przy nim jesteś inna i na pewno nie moja.

Powtarzam sobie w myślach, że to tylko pijackie bzdury.

– Będzie lepiej, jeśli pójdziesz teraz do łóżka i się prześpisz. – Staram się, żeby mój głos brzmiał spokojnie, chociaż serce jest bliskie szaleństwa. – Porozmawiamy jutro, jak wytrzeźwiejesz, dobrze?

Przesuwa dłonie wyżej i obejmuje nimi moją twarz, a następnie powoli unosi powieki. W orzechowych oczach zauważam smutek pomieszany ze złością.

– Dlaczego po prostu nie możesz być moja? – pyta zbolałym tonem.

Mrugam nerwowo, łapiąc go za nadgarstki.

– Szymon...

– Nie uciszaj mnie – prosi. – Po prostu bądź przy mnie i przestań mnie uciszać.

Nic z tego nie rozumiem. Jedynym sensowym wyjściem jest położenie go do łóżka. Skoro nie chcę pójść sam do swojego pokoju, pójdę z nim.

– Chodź, pójdziemy spać.

Kręci energicznie głową.

– Nie chcę spać – mówi zły. – Chcę cię pocałować, chcę...

Nachyla się, żeby złączyć nasze usta. Wiem, że nie mogę mu na to pozwolić, dlatego wymykam mu się z rąk. Wkurzony, spuszcza głowę i ciężko oddycha. Dotykam jego pleców i delikatnie łapię go za ramię.

– Chodź – mówię stanowczo. – Pójdziemy do ciebie.

Nie poddaje się od razu, ale po dłuższej chwili wreszcie pozwala mi zaprowadzić się do swojego pokoju. Tam od razu rzuca się na łóżko, obraca na plecy i wpatruje we mnie z prośbą w oczach. Ignoruję ruch w terrariach. Dzisiaj nie mam siły wojować z pająkami. Nawet nie mam siły na inną wersję Szymona. Szymona, który pierwszy raz w życiu mówi, czego tak naprawdę pragnie.

– Nie zostawiaj mnie tutaj. – Jego głos brzmi żałośnie, ale i tak ujmuje za serce. – Chodź tu. – Unosi się z trudem na łokciu i chwyta mnie mocno za dłoń. – Nati, proszę...

Pokonana, siadam na łóżku, cały czas uważnie przyglądając się twarzy Szymona. Nie jest sobą. Jutro taki nie będzie. Nawet jeśli teraz jest szczery, jutro nie będzie potrafił taki być. Na tym polega jego... nasz problem. Nie jesteśmy wobec siebie szczerzy, bo żadne z nas nie chce, żeby to drugie cokolwiek w nas zmieniło.

Wzrok Szymona zatrzymuje się na mojej koszulce. Nie mam na sobie stanika. Miałam skończyć pić herbatę i położyć się spać. Nie planowałam rozmawiać z Szymonem.

– Pójdę do siebie – mówię cicho, ale czuję palce zaciskając się na mojej dłoni.

– Nie.

Omiatam spojrzeniem całe pomieszczenie. Jedyne światło dochodzi z terrariów, a cały pokój tonie w półmroku. Nie czuję się tu dobrze, nawet jeśli nie jestem sama.

– Mam jutro pracę od rana i... – Nie kończę, bo Szymon pociąga mnie za dłoń, więc po chwili ląduję w jego ramionach. Oplata mnie mocno ręką w talii i przyciska do swojego boku. – Szymon...

Nie reaguje, tylko wzmacnia uścisk.

– Zostań ze mną – szepcze, a potem dotyka ustami płatka mojego ucha. – Proszę.

Czuję coś dziwnego. Zaczyna się tam, gdzie czuję jego gorące wargi, a kończy – w samym środku mojego serca. Szymon sprawia wrażenie, jakby potrzebował mojego dotyku i musiał mieć mnie blisko. W innych okolicznościach wcale by mi to nie przeszkadzało, ale... Zamykam oczy i wtulam się w niego bardziej. Słyszę, jak oddycha z ulgą. Napięcie ulatuje z jego ciała, więc czuję tylko ciepło. Przyjemne ciepło, które ogrzewa moje serce. Jeszcze niedawno miałam wątpliwości, ale teraz wiem, że to już zaczęło się dziać. Zaczęłam go kochać.

Otwieram gwałtownie oczy i pierwsze, co widzę, to orzechowe tęczówki, w których odbija się światło z terrariów. Szymon wygląda na spokojnego. Długo wpatruje się w moją twarz, aż wreszcie postanawia mnie pocałować. Nasz pocałunek nie ma nic wspólnego z pożądaniem ani namiętnością – jest powolny, delikatny i tak pełen emocji, że nie potrafimy się od siebie oderwać. Ciepło z mojego serca rozchodzi się po całym ciele. Czuję je wszędzie. Czuję też przyspieszone tętno po moimi palcami. Działam na niego tak, jak ona mnie.

Jeśli ta próba się nie uda, z pewnością będę miała złamane serce.

***

Maja bawi się łyżeczką. Cały czas unika mojego wzroku i jest dziwna. Przyglądam się jej uważnie, bo wyczuwam coś niepokojącego w powietrzu. Krzysiek też dziwnie się zachowuje. Wrócił do domu, zdawkowo się przywitał i zniknął.

– Pokłóciliście się? – pytam cicho.

Przyjaciółka kręci energicznie głową.

– Nie.

– Na pewno? – dopytuję. – Odnoszę dziwne wrażenie, że twój mąż jest na mnie zły, ale przecież nic złego mu nie zrobiłam.

– Ma jakieś problemy w pracy – wyjaśnia, odgarniając włosy na plecy. – Nie przejmuj się, za parę dni mu przejdzie. – Wysila się na uśmiech. – A co u ciebie?

– Jesteś pewna, że to nic poważnego? Nie pamiętam, żebyście kiedykolwiek tak się wobec siebie zachowywali.

Maja macha łyżeczką i rozgląda się po kuchni. Patrzy wszędzie, tylko nie na mnie. O co chodzi?

– Już mówiłam, że wszystko jest w porządku – odpowiada spokojnie, chociaż wyraz jej twarzy mówi coś innego. – Podjęłaś już decyzję odnośnie Szymona?

Nabieram gwałtownie powietrza. Nie widziałyśmy się od tamtej, pamiętnej rozmowy, gdy mówiła, że on złamie mi serce. Przez ten głupi czas, zdążyłam się już w nim zakochać i skomplikować swoje życie.

– Próbujemy – mówię cicho.

– Co? – Maja wreszcie na mnie patrzy. – Myślałam, że nasza rozmowa da ci do myślenia, że już więcej nie popełnisz tego błędu i nie zaufasz nieodpowiedniemu facetowi! Natka, co ty wyprawiasz?

Biorę głęboki wdech.

– On naprawdę się stara.

– Tak? Czyli jesteś jego dziewczyną?

Zaciskam usta.

– O Boże – szepcze Maja. – Minęło tyle czasu, a wy wciąż próbujecie? I pewnie cały czas sypiacie ze sobą, prawda?

Wyrzut w jej głosie sprawia, że kulę się w sobie. Wciskam dłonie między uda i odwracam wzrok.

– Seks też w jakiś sposób buduje więź – bronię się.

Maja zasłania dłońmi twarz.

– Nie chcę tego słuchać!

– Po pijaku nazwał mnie swoją dziewczyną, więc...

– Więc? – drwi Maja. – Dlaczego się w ogóle upił? Co się dzieje, Natka? I czemu ja znowu o niczym nie wiem?

Potrząsam głową.

– Trochę się działo, ale nie chciałam cię obarczać swoimi problemami – kłamię, bo doskonale wiem, że prawda jest inna. Nie chciałam słuchać kazań. – Szymon jest zazdrosny o Kubę, więc się upił.

– Dlaczego jest zazdrosny?

– Nie wiem. – Wzruszam ramionami. – Kuba wspomniał, że za mną tęskni. Ja przyznałam otwarcie, że też. Szymon uważa, że przy nim jestem inna.

– Koleś zabiera cię na kolacje, jest ciągle obok... – Maja kręci głową z niedowierzaniem. – Jeśli dalej zamierzasz robić z niego kolegę, to ja wymiękam. Ślepa jesteś czy co?!

Wbijam w nią ostre spojrzenie.

– Kuba jest kolegą. Takie mamy zasady.

– Teraz już nie pracujecie razem – przypomina. – Ile razy jeszcze mam to powtórzyć?

Przewracam oczami.

– Gdyby chciał coś więcej, to by mi o tym powiedział, bo jest szczery, wiesz? Skoro milczy, to znaczy, że nic między nami nie ma.

– A z twojej strony?

Przygryzam wargę, bo boję się o czymkolwiek wspomnieć, bo wiem, do cholery, że nie powinnam.

– Dobrze się przy nim czuję – odpowiadam wymijająco.

– Sama mówiłaś, że Szymon twierdzi, że przy Kubie jesteś inna. Nie sądzisz, że to mówi bardzo wiele? – Przekrzywia głowę, uważnie obserwując moją twarz. – Już ci mówiłam, że wasza relacja opiera się na czymś innym i lepszym. Kubę znasz. Wiecie o sobie tak wiele, że byłoby wam łatwiej stworzyć coś trwałego.

Zamykam oczy i zaciskam powieki.

– Nie chcę tego słuchać!

– Bo co? – prycha.

Piorunuję Maję wzrokiem.

– Bo...

– No dalej, powiedz, że jest ci zupełnie obojętny – rzuca z niechęcią. – Szymon...

– Kocham go – wyrywa mi się.

Mai opada szczęka. Wpatruję się we mnie, milcząc.

– Tylko, proszę, nie komentuj tego.

A ona wstaje i odwraca się do mnie plecami. W tej samej chwili do kuchni wchodzi Krzysiek. Obrzuca mnie mało przychylnym spojrzeniem, a potem podchodzi do żony i zagarnia ją do siebie.

– Kochanie, stało się coś?

Troska w jego głosie wzbudza we mnie poczucie winy.

– Nie, nie. – Macha dłońmi, jakby próbowała odgonić łzy. – Wszystko gra.

Krzysiek jej nie wierzy, dlatego zerka ponad jej ramieniem i wbija we mnie niezadowolone spojrzenie. Widzę, że chce się odezwać, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje.

Niewiele z tego rozumiem. Mam wrażenie, że nie zostałam o czymś poinformowana. Nie ufam temu przeczuciu, bo Maja jest moją przyjaciółką, a przyjaciele mówią sobie wszystko.

***

Czekam na Szymona, bo rano wybiegłam w pośpiechu z mieszkania, a potem siedziałam u przyjaciółki. Nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co wydarzyło się w nocy. Nie miałam możliwości skonfrontować jego słów z rzeczywistością.

Krążę po kuchni i wygładzam co chwilę dłońmi sukienkę, zastanawiając się, w jaki sposób powinnam poruszyć temat próby. Powinna już się zakończyć. On chce mnie – przynajmniej tak twierdził w nocy, a ja chcę jego. Oboje pragniemy tego samego, więc co stoi na przeszkodzie, żebyśmy wreszcie byli razem?

Słyszę głośne pukanie i kilka głosów na klatce schodowej. Zaskoczona, podchodzę do drzwi i otwieram je. Przede mną stoi trzech mężczyzn – żadnego z nich nie znam. Unoszę wysoko brwi.

– Tak?

Oni patrzą po sobie, potem znowu na mnie i tak w kółko. Jeden z nich przygląda mi się uważniej niż pozostali, co cholernie mnie krępuje.

– Zastaliśmy Szymona?

Kręcę głową.

– Jeszcze nie wrócił, więc...

Ale żaden z nich nie czeka na moją odpowiedź, tylko wchodzą do mieszkania. Ledwo zamykam drzwi, one ponownie się otwierają i wchodzi Szymon. Obrzuca mnie zaskoczonym spojrzeniem.

– Szymon! Nie mówiłeś, że sprowadziłeś sobie do domu nową laskę!

Mrugam nerwowo. Szymon zerka pośpiesznie w moim kierunku. W jego wyrazie twarzy nie dostrzegam żadnej skruchy ani chęci wyjaśnień.

– Idź do siebie – szepcze.

– Koleżanko, masz chłopaka?

Patrzę wyczekująco na Szymona, licząc, że coś powie, że stanie w mojej obronie i zakończy ten cyrk, ale on nic nie robi. Mija mnie i wchodzi do kuchni.

– Nikogo nie ma, ale to moja współlokatorka, więc bądźcie mili – odpowiada.

Jego słowa są jak cios prosto w brzuch. Ledwo stoję na nogach. W nocy nazwał mnie swoją dziewczyną i nie chciał, bym odchodziła. Wiem, że nie powinnam tak stać i czekać, dlatego zmuszam nogi do posłuszeństwa i również wchodzę do kuchni. Omijam Szymona, który i tak na mnie nie patrzy, i podchodzę do szafki. Chce mi się płakać, ale nie dam mu tej satysfakcji. Nawet nie słucham tego, co mówią. Nie obchodzi mnie to.

Wsypuję kawę do kubka, skupiając uwagę na czajniku. Modlę się, aby jak najszybciej zagotował wodę, bo chcę stąd uciec. Zaszyć się w pokoju i udawać, że jest w porządku. Wcale nie potrzebuję tej kawy, ale nie zamierzam robić tego, co chce Szymon. Jeśli chce mnie ukryć przed światem, zrobić ze mnie brzydką tajemnicę, to niestety, ale niczego mu nie ułatwię.

Słowa Mai wirują w mojej głowie, wpychając gulę do gardła.

Nagle orientuję się, że moja przestrzeń osobista jest zakłócona przez kogoś innego. Obracam głowę i patrzę na twarz faceta, który jeszcze stojąc na progu tego mieszkania, wcale nie ukrywał, że jestem mu obojętna. Co za dupek.

– Nie zdradzisz swojego imienia? – pyta, pochylając się w moją stronę.

– Natalia.

– Słodko. – Uśmiecha się zawadiacko. – Dziwne, że Szymon nigdy cię ze sobą nie zabrał. Jak długo tu mieszkasz?

– Parę miesięcy – odpowiadam zdawkowo.

– Czyli ominęło cię sporo imprez – mówi ze smutkiem. – A szkoda.

Przez moje ciało przetacza się ból. Próba, tak? Czy ona nie obejmowała szczerości? Przecież bym mu nie zabroniła. Nie narzucałabym żadnych zasad. Niby mówił, że nie mam czego się bać, ale czy te wszystkie rzeczy, które nagle wychodzą na jaw, naprawdę nie powinny mnie niepokoić?

– Jakoś nieszczególnie nad tym ubolewam.

Patrzę wyczekująco na czajnik, który chyba robi mi na złość i specjalnie wydłuża czas gotowania tej przeklętej wody.

– Szymon świetnie się bawił. Poznał kilka fajnych dziewczyn, więc pewnie i ty poznałabyś fajnych facetów. – Puszcza do mnie oko. – Na przykład mnie.

Poznał kilka fajnych dziewczyn.

Te słowa obijają się o moją czaszkę. Próbuję przekonywać samą siebie, że pomiędzy „poznaniem” a „flirtowaniem” jest przepaść, ale tego jest za dużo. Na domiar złego, Szymon udaje, że mnie nie zna. Teraz gram tylko jego współlokatorkę.

A czy jestem kimś więcej niż tylko laską do przelecenia?

Wczorajsza noc to bzdura. Wygadywał pijackie bzdury, nad którymi nie miał kontroli. Nic, w co powinnam wierzyć.

Czajnik wreszcie wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk. Zalewam kawę, biorę kubek i wychodzę, całkowicie ignorując faceta, który chyba coś do mnie mówi. Mam to gdzieś. Muszę stąd wyjść albo uduszę się własnymi łzami.

Ledwo przekraczam próg pokoju, a po moich policzkach zaczynają płynąć nieproszone łzy. Opieram się o drzwi i marzę, żeby ktoś wyrwał mi serce z piersi.

W momencie, gdy już przyznałam się przed samą sobą, że go pokochałam, on postanawia złamać mi serce. W imię czego?

Gorący kubek parzy moje palce, ale nie jestem w stanie się poruszyć. Stoję i czekam. Czekam na niego. Czekam, bo wciąż mam nadzieję, że za chwilę przyjdzie i poda sensowny powód. Powód, dla którego publicznie zmiażdżył moje uczucia.

Czas mija, a on nie przychodzi. Głosy przybierają na sile, więc muszą się świetnie bawić. On musi się świetnie bawić. Beze mnie.

***

Dwie godziny później w mieszkaniu robi się podejrzanie cicho. Chyba wyszli, ale nie zamierzam tego sprawdzać, bo jeśli przez przypadek wpadnę na Szymona, to nie będę potrafiła z nim porozmawiać, a płacz nic nie da.

Drżącymi dłońmi wybieram numer do Krzyśka. Może powinnam porozmawiać z przyjaciółką, ale jestem wręcz pewna, że w tym momencie, tylko jej mąż jest w stanie mi pomóc.

Odbiera dopiero za drugim razem.

– No. Coś się stało? – Brzmi na wykończonego. – Właśnie skończyłem zmianę i wracam do domu. Mai nie ma przy mnie.

Biorę głęboki wdech, bo nie chcę, żeby rozpoznał po moim głosie, że płakałam.

– Zanim cokolwiek powiem, chcę, żebyś obiecał, że nie powiesz nic Mai.

Po drugiej stronie słyszę głośne westchnięcie.

– Obiecuję.

– Czy... czy jesteś o nią zazdrosny?

– To jakiś wasz test? – pyta wkurzony. – Naprawdę nie mam siły na te babskie zagrywki, wiesz? Jestem zmęczony. Marzę o powrocie do domu i pójściu spać.

– Nie, nie – śpieszę z wyjaśnieniami. – Po prostu... gdy mężczyźnie zależy na kobiecie, to jest o nią zazdrosny, prawda?

– Natalia, do czego zmierzasz?

– Odpowiesz? – nalegam, ściskając w dłoni komórkę.

Wzdycha ciężko.

– Oczywiście, że jest zazdrosny, ale w granicach rozsądku.

– A... gdyby ktoś podrywał dziewczynę na jego oczach?

– Pewnie by już nie żył – rzucił drwiąco. – Co to w ogóle za idiotyczne pytanie?

– Po prostu chcę wiedzieć – mówię cicho, lekko drżącym głosem.

– Natalia, ale co się dzieje? – Krzysiek teraz brzmi zupełnie inaczej niż wcześniej. – Nigdy do mnie nie dzwonisz, jeśli to nie ma nic wspólnego z Mają. Co się dzieje? Mogę ci jakoś pomóc?

– Już pomogłeś – szepczę, a z moich oczu płyną łzy. – Dziękuję. Będę kończyć.

– Natalia!

Zamykam oczy.

– Tak? – Mój głos brzmi żałośnie, bo sama czuję się tak cholernie żałosna. – Nie przejmuj się mną.

– Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi, ale gdyby ktokolwiek w mojej obecności podrywał Maję... raczej nie miałby już swoich zębów i pewne jego części ciała wymagałaby zagipsowania.

Uśmiecham się poprzez łzy.

– Wiem.

– Więc dlaczego...

– Musiałam to usłyszeć – przerywam mu. – Dzięki i cześć.

Rozłączam się, zanim zacznie zadawać więcej niewygodnych pytań. Mam tylko nadzieję, że nie wspomni o tej rozmowie Mai. Nie chcę jej martwić, ale też nie chcę przyznawać jej racji – jeszcze nie.

Opadam na plecy i zalewam się łzami.

To dla mnie zbyt wiele.

***

W nocy nie potrafię spać. Płakałam tak długo, że wreszcie pojawił się uciążliwy katar. Co chwilę otwieram oczy i wycieram nos. Pieką mnie oczy, a serce tak boli, jakby naprawdę było złamane. Tym razem jest podobnie, ale gdy chcę się poruszyć, czuję ciężar na biodrze. Podnoszę się na łokciu i dostrzegam męską dłoń zaciśniętą na kołdrze.

Przyszedł tutaj. O Boże. Czy on nie ma litości? Najpierw publicznie miażdży moje uczucia, a potem przychodzi i na co liczy? Że akcję z kolegami rzucę w niepamięć? A może, że rozłożę przed nim nogi?

Łzy zamazują mi obraz przed oczami.

Czego on ode mnie jeszcze chce?

Wtulam twarz w poduszkę, żeby zdusić łkanie, a potem zwijam się w pozycję embrionalną i marzę, żeby zasnąć. Mogę mieć tysiąc koszmarów tej nocy. Mogą mnie w nich obdzierać ze skóry lub wyrywać serce.

Chcę być wszędzie, tylko nie tu, przy nim.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3399 słów i 19802 znaków, zaktualizowała 6 gru 2020.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Agaaa

    Chyba jednak zabrakło mi słów...
    W poprzednim rozdziale nawet zrobiło mi się żal Szymona. Pokazał że zależy mu na Natali. No a w tym rozdziale hm zastanawiam się dlaczego postąpił w taki sposób przed swoimi kolegami? Wstydzi się że ma dziewczynę, czy o co chodzi? Bo jeśli chodzi o to podrywanie dziewczyn to osobiście w to nie wierzę. Noi przyszedł w nocy do Natali, kurcze teraz to już spać nie będę mogła, będzie mnie zrzerać ciekawość🙂

    7 gru 2020

  • Użytkownik elorence

    @Agaaa wyjaśnienie będzie już w następnym rozdziale i mam nadzieję, że rozdział pojawi się w sobotę :) Zachowanie Szymona nie jest przewidywalne i na tym polega problem 😅

    7 gru 2020

  • Użytkownik Mysza

    Kurcze, nie wierzę, że mógł to tak spartolić. Nati to jednak twarda dziewczyna. Ja bym mu już w twarz strzeliła za takie zachowanie. Biedna Nati. Zasługuje na szczęście i choć nie przepadam za Kubą to może jednak z nim byłaby szczęśliwa.

    7 gru 2020

  • Użytkownik elorence

    @Mysza problem w tym, że sama również bym mu w twarz strzeliła 😅 Trudno się powstrzymać, ale ale... jestem w szoku! Nie przepadasz za Kubą 😮 Ja jak to ja, kocham komplikować życie moim bohaterom 😔

    7 gru 2020

  • Użytkownik LadyTyna

    Coś wspaniałego!!!! Czekam z niecierpliwością na kolejne części ❤

    6 gru 2020

  • Użytkownik elorence

    @LadyTyna dziękuję ❤ Bardzo się cieszę, że tak się podobało!

    7 gru 2020