Za bardzo - Rozdział 17

Siedzę na łóżku i nawet się nie ruszam. Nie zamierzam w ogóle dzisiaj z niego wychodzić. Poprawiam laptop na krześle, a potem włączam kolejny film. Na monitorze wyskakuje znowu głupi tytuł, sugerujący, że to następna komedia romantyczna. Będzie głupio i schematycznie, ale właśnie tego potrzebuję – patrzenia na zakochanych. Wiem, że nie jestem zachwycona tym widokiem. Przez chwilę myślę o Kubie. Moje idiotyczne zachowanie na pewno miało coś wspólnego ze zbliżającym się okresem. Mam wyrzuty sumienia, bo po co zaczęłam płakać? Czy to coś dało? Miało go powstrzymać? Zatrzymać w tej cholernej redakcji?

Poprawiam poduszkę za plecami i ubijam dłonią kołdrę, żeby lepiej widzieć laptopa.

Muszę odpuścić. Zerkam kątem oka na komórkę, która milczy – na całe szczęście. Wiem, że powinnam odpisać siostrze i Mai, umówić się na konkretny termin spotkania i... Przymykam powieki, powstrzymując się od skrzywienia. Bolą mnie plecy i podbrzusze. Nie mam ochoty na myślenie o innych sprawach.

Słyszę pukanie, ale siedzę cicho. Brak odzewu nie robi wrażenia na Szymonie, bo dosłownie parę sekund później widzę go w swoim pokoju. Obrzucam go nieprzychylnym spojrzeniem.

– Wszystko gra? – pyta zaskoczony. – Dlaczego leżysz w łóżku?

– Bo mogę – parskam. – Nie ma mnie dzisiaj dla nikogo, więc ta nagląca sprawa musi poczekać do jutra.

– Co ci jest? – Szymon brzmi na przejętego. – Blado wyglądasz.

– Dzięki – burczę. – Mam okres.

Unosi wysoko brwi.

– To wszystko wyjaśnia – stwierdza, drapiąc się po głowie, a następnie opada na moje łóżko.

Mrugam.

– A co ty robisz? – naskakuję na niego.

Zerka na mnie zaskoczony.

– Dotrzymuję towarzystwa?

– A prosiłam o nie?

Jestem wściekła. Przedwczoraj mówił, że nie zmienił zdania, wiec co tu robi, do cholery?

– Nie bądź drażliwa. – Mruga do mnie. – Masz okres, więc to sprawia, że jesteś nieprzyjemna. Normalnie jesteś całkiem spoko.

– Całkiem spoko? – powtarzam, nie ukrywając grymasu. – Wow.

Skupiam wzrok na monitorze. Główny bohater właśnie struga z siebie durnia, żeby jakaś głupia idiotka zwróciła na niego uwagę. Chyba już ten film widziałam. Koleś przeleci ją, a potem zniknie i na końcu będzie ślub. Standard.

– Takie filmy mają poprawić ci humor?

– Jeśli chcesz tu zostać, to siedź cicho – syczę.

Szymon przysuwa się bliżej.

– Mogę być bardziej użyteczny – mówi, obejmując mnie ramieniem.

Zamieram. Chcę od razu wyszarpnąć się z jego uścisku. Nie powinien mnie przytulać. W ogóle nie powinno go tu być.

– Jestem niedysponowana – wyrywa mi się.

Pewnie w innych okolicznościach czułabym się zażenowana, ale nie dzisiaj. Szymon dotyka palcem mojego podbródka i obraca głowę. Patrzę mu w oczy, starając się ignorować przyspieszone bicie serca. Doskonale pamiętam, co czułam tamtej nocy. Teraz znowu to czuję.

– Jesteś zła o to, co wtedy powiedziałem?

Czeka cierpliwie na moją odpowiedź, ale nie zamierzam nic mówić. Nie będę kretynką, która błaga o uwagę.

– Nati?

Nachyla się nad moją twarzą, a ja nie potrafię oderwać od niego wzroku. To jakaś cholerna magia.

– Nie przyszedłem tutaj, żeby cię przelecieć.

Chcę obrócić głowę, ale mi na to nie pozwala.

– Rozumiesz?

Wzruszam ramionami, bo nie stać mnie na nic więcej. Nie dam mu żadnej satysfakcji. Nie będę błagała o jego dotyk.

– Chcę być miły, okej? Tylko tyle.

No właśnie, TYLKO tyle. Przygryzam wewnętrzną część policzka, żeby powstrzymać się od komentarza.

– Jak tam chcesz – burczę.

Szymon kręci głową, ale cofa dłoń, więc ponownie skupiam wzrok na filmie. Jest już po wielkiej nocy. Nawet nie żałuję, że ją przegapiłam. Chociaż mam koszulkę, czuję ciepło, które jeszcze bardziej odciąga moją uwagę od tej kiczowatej sceny załamania głównej bohaterki. Nie dopuszczam do siebie myśli, że przecież po każdym zerwaniu wyglądam tak samo.

– Dlaczego faceci są takimi dupkami? – rzucam sfrustrowana.

– To do mnie czy do tamtego aktora?

Przewracam oczami.

– Co za różnica? – prycham. – Na jedno wychodzi.

Szymon parska śmiechem, a potem przysuwa się jeszcze bliżej, żeby objąć mnie mocniej. Mój żołądek wywraca się do góry nogami, bo ten dupek nie ma szczerych intencji, tylko niepotrzebnie mąci mi w głowie. Przez ułamek sekundy myślę o Kubie i to najwyraźniej wystarcza, żeby go przywołać, bo odzywa się moja komórka. Sięgam po nią ręką i zamieram, patrząc na wyświetlacz. Naprawdę do mnie napisał. Ignoruję obecność Szymona i szybko odczytuję wiadomość.

„Hej, chyba właśnie za tobą tęsknię, a przynajmniej na pewno za twoim sernikiem..."

Nie widzieliśmy się tylko dwa dni.

„Hej, zjadłeś ostatnio dwa. Nie masz dość?" – odpisuję szybko.

„Dość? Jak mogę mieć cię dość?"

– Fabuła ci ucieka – mówi Szymon, dotykając ustami mojego ucha.

Oddycham głęboko i obracam głowę w jego stronę, wciąż ściskając telefon w dłoni.

– Jestem pewna, że widziałam ten film.

Marszczy brwi.

– To po co go oglądasz?

– Nie wiem. – Wzruszam niedbale ramionami. – To taka moja mała tradycja. W takie dni zazwyczaj oglądam głupie filmy, leżę w łóżku i jem dużo niezdrowych rzeczy.

– To pomaga?

Widzę, że jego wzrok ucieka w stronę mojego telefonu. Odruchowo gaszę ekran, cały czas wpatrując się w jego twarz.

– Gdyby nie pomagało, to bym chyba tego nie robiła, prawda? – Patrzę na niego znacząco. – Masz ostatnią szansę na ucieczkę, bo lekkie rozdrażnienie to jeszcze nie jest szczyt moich możliwości.

– Klara w ciąży była gorsza – mówi z uśmiechem. – Ty przy niej jesteś jak mała, rozkapryszona dziewczynka, która nie dostała takiej lalki, jaką chciała.

Mrużę oczy, ale nagle się krzywię. Ból w dolnej części pleców na chwilę mnie unieruchamia. Z trudem łapię powietrze. Próbuję sobie przypomnieć, o której wzięłam ostatnią tabletkę przeciwbólową, ale w głowie mam pustkę. Głupi okres.

Szymon przesuwa dłoń na moje plecy. Na jego twarzy zauważam troskę, a przynajmniej chcę ją widzieć.

– Co cię boli?

– Nic – syczę.

– Wzięłaś...

– Tak – jęczę zirytowana. – Nie mam ośmiu lat!

– No to skończ gadać i przytul się porządnie.

Chcę zaprotestować, ale głos więźnie mi w gardle, gdy Szymon niespodziewanie przyciąga mnie do siebie. Poddaję się temu z cichym jękiem. Moja noga leży na jego udach, więc czuję się niezręcznie. Dobra, uprawialiśmy seks. Ale to? To przytulanie się. Tak robią ludzie, którym zależy, a on nie zalicza się do tego grona.

– To raczej nie jest ci potrzebne – mówi dziwnym tonem, a potem wyciąga komórkę z mojej dłoni i odkłada ją za siebie. – Od razu lepiej.

Unoszę głowę i posyłam mu lodowate spojrzenie.

– Ktokolwiek napisał... chyba może poczekać? – pyta.

– To Kuba – odpowiadam odruchowo i natychmiast przygryzam wargę.

Szymon nie wygląda na zaskoczonego.

– Skoro to tylko kolega, to chyba nic się nie stanie, jeśli mu od razu nie odpiszesz, prawda? – Siłuje się ze mną na spojrzenia. – No chyba, że jest inaczej?

Co to ma znaczyć? Głowa zaczyna mnie boleć od tego wszystkiego.

– Lubię go i nie chcę, żeby czekał.

– Ja go nie lubię, więc może poczekać – mówi twardo.

Przewracam oczami.

– Musisz...

– Przecież i tak cię zostawił, tak? Odszedł z tej waszej redakcji czy... coś tam. – Patrzy na mnie wyczekująco. – Powinnaś go olać.

Chcę się odsunąć, ale Szymon obejmuje mnie mocniej i przyciska do swojego ciała.

– Jesteś taki... wkurzający!

– Jestem – przyznaje. – A teraz skupmy się na ważniejszych rzeczach. Dlaczego ten koleś postanowił ożenić się z tą głupią laską?

Mrugam i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że pyta o film.

– Bo ją kocha.

– Zmienił dla niej całe swoje życie.

– Chciała być dla niego ważniejsza od towarzystwa, w którym się obracał. To nie jest zbrodnia. Związek polega na tym, że potrzeby drugiej strony stawia się wyżej niż swoje własne.

Szymon krzywi się i nawet nie próbuje tego ukryć.

– Średnio dobrze to brzmi, wiesz?

– Ważne, by zachować we wszystkim równowagę – wyjaśniam.

– Łukasz chciał, żebyś się zmieniła, ale to ci chyba nie pasowało – rzuca ze złośliwym uśmieszkiem. – Popraw mnie, jeśli się mylę.

Dzielnie wytrzymuję jego spojrzenie.

– To była zupełnie inna sytuacja.

– Czemu nie jestem zaskoczony? – kpi. – Łatwo się mówi, ale w praktyce już nie jest tak kolorowo. Trzeba być realistą.

– W ilu byłeś związkach? – pytam wojowniczo.

– Próbowałem tworzyć takie pokręcone rzeczy, ale nie jestem w tym dobry, o czym już parę razy ci wspominałem – odpowiada urażony.

– Dlaczego tak uważasz?

– Żadna ze mną nie była szczęśliwa. – Wzdycha przeciągle. – Nie licząc łóżka.

Moje policzki stają się ciepłe i z pewnością jestem cała czerwona.

– Powiedziały ci to wprost?

– Codziennie kłótnie nie wymagają chyba wyjaśnień?

Opieram podbródek o jego klatkę piersiową. Wszystkie negatywne emocje uciekają, a w ich miejscu pojawia się współczucie.

– Nie patrz tak na mnie – prosi. Ma na twarzy wymalowane poczucie winy. – Nie chcę o tym gadać. To niczego nie zmieni, bo ja nie chcę niczego zmieniać.

– To dlaczego... – Milknę, bo nie wiem, jak mam ubrać w słowa to, co zamierzam powiedzieć. Nie chcę go sprowokować do ucieczki, ale muszę dowiedzieć się prawdy. Odsuwam się od niego i tym razem mi na to pozwala. Jego dłoń zsuwa się na dół moich pleców. Unosi koszulkę i zaczyna muskać palcami moją skórę. Nie spuszczam z niego wzroku. – Tamta noc...

– Podobasz mi się – mówi wprost. – Nie chciałem tego, ale... – Pociera wolną dłonią kark. – Nie można mieć nad wszystkim kontroli.

– A co to znaczy? – pytam cicho.

– Nie wiem, ale zdaję sobie sprawę, że taka odpowiedź cię nie zadowoli. Chciałbym powiedzieć, że... – Potrząsa gwałtownie głową. – Albo jednak nie chcę. – Uśmiecha się niemrawo. – Już ci mówiłem, że nigdy się nie zmienię i właśnie z tego powodu nie chcę mieć dziewczyny, ale...

Jego palce nieruchomieją na mojej skórze. Szymon patrzy na mnie inaczej – dokładnie przygląda się każdemu kawałkowi mojej twarzy. Nie czuję się z tym dobrze, ale staram się milczeć. Mogę się tylko domyślać, jak trudna jest dla niego ta rozmowa.

– Ale myślę, że moglibyśmy spróbować.

Moje serce zrywa się do szaleńczego biegu. Uspokajam je, bo przecież to jest niemożliwe. Mówił, że...

– Nic z tego nie rozumiem – mówię drżącym głosem. Odsuwam się najdalej jak się da, a jego ręka opada na kołdrę. Klęczę na krawędzi łóżka i nie potrafię przestać wpatrywać się w orzechowe oczy. – Dwa dni temu nie chciałeś żadnej dziewczyny.

– Nie chcę dziewczyny, ale chcę ciebie.

Nerwowym ruchem poprawiam kucyk.

– Niczego nie ułatwiasz, wiesz?

Nachyla się w moją stronę. Jest teraz na wyciągnięcie ręki, ale nie ruszam się nawet o centymetr. Nieważne, co powiedział.

– Nie proponuję związku, ale próbę. – Łapie mnie za dłoń. – Ale to wypali tylko wtedy, gdy nie będziesz próbowała niczego we mnie zmieniać. To działa w dwie strony. Będziemy sobą.

– To twoje warunki?

Krzywi się.

– Nazwałbym to kompromisem – poprawia mnie.

Martwi mnie coś innego.

– A zasada wyłączności? – szepczę, patrząc na niego niepewnie.

– Nie masz powodu do zmartwień. – Uśmiecha się słabo. – Bez zaufania żadna próba nie ma sensu.

Nie związek, ale próba. W innych okolicznościach wybuchłabym śmiechem, ale teraz, gdy Szymon siedzi przede mną i odkrywa tak wiele... Nie nadaje się do związków. Po tak długim czasie o sobie mogę powiedzieć to samo. Ten kompromis wydaje się rozsądny – pewnie tylko dla nas. Staram się nie myśleć o Mai. Wiem, że nie będzie zadowolona. Nikt nie będzie. Ale tu chodzi o mnie. Kuba mówił, że powinnam zacząć myśleć o sobie.

– Okej – mówię cicho.

Oczy Szymona stają się jaśniejsze.

– Okej – powtarza, ściskając mocniej moją dłoń.

***

Wieczorem leżę sama w łóżku i rozpamiętuję wspólne popołudnie z Szymonem. Wciąż nie potrafię uwierzyć, że będziemy próbować być razem. Teraz wydaje mi się to nierealne i wręcz niemożliwe.

Nagle do głowy wpada mi pewna myśl. Z trudem odnajduję telefon, który ukrył Szymon. Przeszkadzało mu, że z kimś piszę. Może zobaczył powiadomienie na wyświetlaczu i domyślił się wszystkiego?

Wchodzę w wiadomości i czytam jeszcze raz ostatnią wiadomość od Kuby. Mam wyrzuty sumienia, że tak długo pozostała nieodpowiedziana. Przygryzam wargę i szybko wystukuję: „To za karę, bo wielokrotnie wspominałeś, że masz mnie dość".

Odpowiedź nie nadchodzi. Ani po pięciu minutach, ani po piętnastu, ani po godzinie.

Chcę napisać jeszcze jedną wiadomość, ale ostatecznie blokuję komórkę i okładam na bok. Może jest zajęty. Przecież nie spędza całego dnia na gapieniu się na telefon w oczekiwaniu... Wzdycham.

Kumplujemy się – to wszystko.

***

W redakcji czuję się śledzona. Nawet gdy siedzę przy biurku i próbuję pisać, cały czas mam wrażenie, że ktoś się na mnie gapi. Ze wszystkich sił próbuję to ignorować, ale po trzech godzinach mam dość. Blokuję ekran i idę do kuchni. Potrzebuję mocnego pobudzenia, więc kawa nada się idealnie.

Grzebię w szafce i w moje ręce wpada kubek Kuby. Jest mi trochę przykro, bo już nigdy nie napiję się z nim kawy – na pewno nie w tej kuchni. Odkładam kubek na miejsce i biorę swój. Słyszę przyciszone głosy, więc się odwracam i zamieram. To Basia i Brygida.

– Hej – mówią jednocześnie.

– Hej – odpowiadam niechętnie, bo są ostatnimi osobami, z którymi chcę rozmawiać.

– Jak się trzymasz? – zagaduje Basia, ale nawet nie czeka na moją odpowiedź i ciągnie dalej: – Wiemy, że byliście z Kubą blisko. Pewnie jest ci bardzo smutno, że zostałaś sama.

Zaciskam usta, bo mam ochotę zacząć krzyczeć.

– Nie mam bladego pojęcia, do czego zmierzasz – mówię chłodno. – Kuba nie umarł, tylko zmienił pracę.

Brygidzie drgają kąciki ust. Szybko ukrywa to za kubkiem.

– Sprawa z Szymonem wciąż aktualna? – pyta.

Mrugam nerwowo.

– Co?

– Wciąż się spotykacie? – dopytuje.

Kiwam niepewnie głową.

– Tak.

Basia wygląda na zaskoczoną. Teraz obie patrzą na mnie z niezidentyfikowanym wyrazem twarzy. Odwracam się do nich plecami i włączam ekspres. Błagam w duchu, żeby kawa robiła się szybciej, bo chcę jak najszybciej wrócić do biurka. Cały czas czuję na sobie spojrzenia koleżanek. Nie odpuszczą, cholera.

Przecież Kuba nikomu nie mówił o naszych wypadach do restauracji. Sama również nigdy o tym nie wspominałam. O co im chodzi? W pracy zachowywaliśmy się normalnie: żartowaliśmy i rozmawialiśmy jak zwykle. Przypominam sobie o słowach Kuby. Mówił, że już nas kiedyś łączono, ale byłam zbyt zajęta przeżywaniem swoich dramatów, żeby zwrócić na to uwagę. Być może właśnie tak było.

Oddycham z ulgą, gdy ekspres zaczyna pikać. Biorę kubek i wychodzę, posyłając wymuszony uśmiech w stronę koleżanek.

***

Kręcę się po kuchni Mai i wyginam palce. Przyjaciółka jest zbyt zajęta jedzeniem pizzy, którą zrobiłam, żeby cokolwiek zauważyć. Przygryzam wargę i opadam na krzesło.

– Dobra, powiem ci.

Maja unosi wysoko brwi.

– Co? – rzuca, ani na chwilę nie przestając jeść. – Pyszna jest, wiesz? Normalnie... Chyba zjem całą. – Wzrusza ramionami. – Krzysiek ma pecha. Branie nadgodzin nigdy się nie opłaca.

Próbuję się uśmiechnąć, ale chyba średnio mi to wychodzi, bo Maja nagle marszczy czoło.

– Co jest?

Opieram łokcie o krawędź stołu i układam w głowie odpowiednie zdania. Wiem, że muszę być ostrożna.

– Wiem, że pewnie się wkurzysz, bo doskonale pamiętam, co mówiłam, ale... sytuacja uległa zmianie. Jestem świadoma ryzyka, naprawdę.

Maja przestaje żuć.

– Przejdź do sedna – prosi, a jej mina mówi wszystko.

– Szymon i ja... – Przygryzam na chwilę wargę. – My... próbujemy być razem.

Kawałkiem nadgryzionej pizzy spada na talerz. Przyjaciółka wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczami, w których dostrzegam ogromny wyrzut. Wyciera dłonie w spodnie i poprawia się na krześle.

– Czy ja dobrze rozumiem? Chcesz być z kimś, kto ciągle powtarzał, że nikogo nie chce? – Kręci głową z niedowierzaniem. – To jakiś nowy sposób, żeby dostać się do czyjegoś łóżka?

Uciekam wzrokiem, niezdolna wydusić z siebie choćby jednego słowa. Maja aż się zapowietrza.

– O Boże!

Niepewnie spoglądam na przyjaciółkę. Moje ramiona samoistnie opadają. Wyrzut zmienia się w rozczarowanie.

– Myślałam, że zmądrzałaś, ale po raz kolejny boleśnie mi uświadamiasz, w jak ogromnym jestem błędzie. Co z Kubą?

Potrząsam głową.

– Między nami niczego nie ma. Naprawdę jesteśmy kolegami.

– Wie o tobie i Szymonie?

Skubię skórkę przy paznokciu ze zdenerwowania.

– Domyślił się, że coś między nami jest.

– Jak długo to trwa? – pyta chłodno Maja. – Wtedy, gdy wyrzucił Łukasza z domu, na jakim etapie była ta wasza relacja?

– Prawie się ze sobą przespaliśmy – odpowiadam szeptem.

Maja przymyka powieki.

– Nie wierzę! Naprawdę nie wierzę, że znowu to sobie robisz! – Przeciera dłońmi twarz. – Ilu jeszcze facetów przewinie się przez twoje łóżko, zanim zrozumiesz na czym polega prawdziwy związek?

W moich oczach automatycznie pojawiają się łzy. Spodziewałam się kłótni, ale nie czegoś takiego. Maja jest całkowicie wyprowadzona z równowagi.

– Jak możesz...

– Nie, Natalia. Skończyły się głupie żarty. – Uderza dłońmi w stół. – To naprawdę wygląda niepokojąco! Nie możesz wchodzić w relację z takimi ludźmi jak Szymon czy Łukasz. Tacy faceci nie nadają się do związków. – Potrząsa głową. – Boże, dlaczego nie możesz zacząć mnie słuchać?

Wstaję od stołu. Po policzkach ciekną mi łzy.

– Przyszłam tu, żeby się wygadać, a... – Przełykam z trudem ślinę, bo mam ściśnięte gardło. To wina Mai i jej oskarżycielskich spojrzeń. – Myślisz, że Szymon mnie mami? Nie robi tego. Był ze mną szczery, rozumiesz?

– Jak tam uważasz – burczy pod nosem, odsuwając od siebie talerz z niedojedzonym kawałkiem pizzy.

– Maja!

– Myślę, że powinnaś już iść.

Moc tych słów sprawia, że się cofam. Patrzę zbolałym spojrzeniem na przyjaciółkę i nie potrafię uwierzyć, że świadomie mnie rani. Zawsze ją wspierałam i nigdy nie oceniałam. Dlaczego ona...

– Jesteśmy przyjaciółkami – przypominam płaczliwie.

– Dlatego nie chcę powiedzieć nic, czego bym później żałowała – oświadcza chłodno. – Nie popieram twojej decyzji i nie chcę patrzeć, gdy Szymon będzie cię ranił. Bo to właśnie zrobi. Prędzej czy później złamie ci serce.

– Niczego nie rozumiesz!

– Właśnie, że rozumiem. – Jej oczy zaczynają powoli błyszczeć od łez. – Powtarzałam ci tyle razy, że serce nie jest silne. Któreś pęknięcie zmieni cię na zawsze. Nie chcę musieć na to patrzeć. Jesteś moją przyjaciółką i kocham cię jak siostrę. Nigdy nie zamierzałam niszczyć ci życia. Teraz tego również nie robię. Pragnę tylko... – Powoli wstaje od stołu i podchodzi do mnie. – Pragnę tylko, żebyś była szczęśliwa. A żeby tak było, musisz spotkać odpowiedniego mężczyznę. Kogoś, kto będzie chciał cię uszczęśliwić i nie będzie próbował zmieniać.

Wiem, co ma na myśli. Nie jestem pewna, czy Szymon chce mnie uszczęśliwić, ale mam cholerną pewność, że nie zamierza zmieniać.

– On nie chce zmian – szepczę.

Maja kładzie dłonie na moich ramionach i uśmiecha się blado.

– On nie chce, żebyś ty go zmieniała. A to nie gwarantuje, że po tym wszystkim... wciąż będziesz sobą.

Ścieram dłońmi łzy, a Maja mi w tym pomaga. Teraz ma wypisane na twarzy, że jest jej bardzo przykro. Jej słowa bolą, ale przecież jest moją przyjaciółką.

– Przemyśl to – prosi. – Nie podejmuj pochopnych decyzji.

Kiwam głową.

Przyjaciółka obejmuje mnie mocno, więc odwzajemniam uścisk. Stoimy na środku kuchni i po chwili obie płaczemy. Wiem, że się martwi. Wiem, że wiele razy widziała mnie już na krawędzi. Wiem, że zawsze była obok.

– Nikt już mnie nie skrzywdzi – mówię, ale mój głos wcale nie brzmi pewnie.

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3492 słów i 20877 znaków.

3 komentarze

 
  • Domiii

    Haloo, czekamy☺

    23 lis 2020

  • elorence

    @Domiii niestety, pojawił się dzisiaj, bo miałam lekki poślizg :)

    24 lis 2020

  • Czytelniczka123e44

    Jak ja nie lubię wtrącających się przyjaciół. Wiem, że sama się wtrącam w życie innych i inni wtracają się w moje, ale jak się o tym czyta to widać to o wiele wyraźniej. Ta przyjaciółka zna Szymona tylko z opowiadania Natalii więc oczywistym jest, że  jej opinia nie jest warta brania pod uwagę.

    18 lis 2020

  • elorence

    @Czytelniczka123e44 masz rację, bardziej to widać zawsze u innych :) Ale oni nie chcą źle - to jest właśnie najgorsze.

    18 lis 2020

  • Czytelniczka123e44

    @elorence dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane ;) czekam niecierpliwie na dalsze części. Nie rozważałaś może jakiejś regularności? Np. co drugi czwatek nowy rozdzial? Pytam, bo czesto wchodzę tu tylko po to żeby sprawdzić czy nie ma nowości u Natalii :D

    19 lis 2020

  • elorence

    @Czytelniczka123e44 na samym początku miał być co tydzień, ale jak widać czasami mi to nie wychodzi 😔 Bardzo dużo czytam i jak wpadnę w ciąg czytelniczy, to mało rzeczy potrafi mnie z niego wyciągnąć 😔 Ale w ten weekend rozdział na pewno będzie! ❤

    20 lis 2020

  • Czytelniczka123e44

    @elorence Trzymam za słowo i wywieram presję ;) nd 20:36

    22 lis 2020

  • elorence

    @Czytelniczka123e44 to ja już przychodzę z wyjaśnieniami! Rozdział pojawi się jutro, bo wczoraj nagrywałam filmy na YT i trochę czasu mi to zajęło :)

    22 lis 2020

  • LadyTyna

    Świetne. Bardzo podoba mi się te opowiadanie. Tak dalej!

    16 lis 2020

  • elorence

    @LadyTyna bardzo dziękuję ❤

    16 lis 2020