Za bardzo - Rozdział 6

Wstaję tak gwałtownie, że przewracam krzesło. Cofam się pod samą lodówkę, żeby znaleźć się jak najdalej od Szymona, który nie spuszcza ze mnie wzroku. Sytuacja jest mało komfortowa i nawet… niebezpieczna, bo chcę, żeby to powtórzył. 

– Co ty wyprawiasz? – pyta, unosząc brwi. 

Głos więźnie mi w gardle. Powinnam się wściec i zrobić awanturę, ale tylko gapię się na Szymona. 

– Wyglądasz na spłoszoną…

Powoli wstaje, ale szybko wyciągam przed siebie rękę. 

– Nawet nie próbuj podchodzić!

– Dlaczego?

– Nie jesteś mną zainteresowany, zapomniałeś? 

Przewraca oczami. 

– A czy tego właśnie nie chciałaś? – Przekrzywia głowę i przygląda mi się uważnie. – Po co mówiłaś mi o Łukaszu? 

Ulatuje ze mnie powietrze.

– Po co? – piszczę. – Mówiłeś, że jesteś dobrym słuchaczem! Miałeś mnie wysłuchać, a to przecież nie ma nic wspólnego z całowaniem!

Wzdycha ciężko.

– To tylko niewinny buziak. 

Kręcę głową z niedowierzaniem.

– Bardzo niewinny – syczę. – Jesteś dupkiem!

– Ja? – Dziwi się. – A nie jest nim przypadkiem twój… chłopak? To on zawalił. Zostawił cię i nawet nie ma zamiaru się odezwać. Dlaczego zwalasz winę na mnie? 

– Bo ciągle przekraczasz granicę i naruszasz moją przestrzeń! – Macham w powietrzu rękami, próbując objąć nimi całe powietrze wokół mnie. – Jesteś tylko moim współlokatorem. Nic między nami nie ma i nigdy nie będzie. 

Krzywi się, ale bardzo szybko na jego twarzy pojawia się uśmiech pełen satysfakcji. 

– Ja widzę zupełnie inny problem. 

– Ach, tak! – Mrużę oczy ze złości. – A niby jaki? 

– Ty. – Celuje we mnie palcem. – To ty mącisz mi w głowie. 

Mącę mu w głowie?

Jezu. 

Wiem, że jestem cała czerwona na twarzy. Pocieram dłońmi policzki, próbując ustabilizować przyspieszony oddech. Co ten facet ze mną robi?

– Niby jak? – wyduszam z siebie. – Co takiego robię, że…

– Jesteś – warczy. 

Marszczę brwi. 

– Moja obecność cię denerwuje?

Wybucha krótkim śmiechem, na koniec patrząc na mnie z politowaniem.

– Błagam – jęczy. – Denerwujące jest to, że masz chłopaka, ale i tak na mnie reagujesz. 

Chcę zaprotestować, ale rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie. Zaciskam mocno usta, a moje serce bije w piersi jak szalone. Tej rozmowy w ogóle nie powinno być!

– Trzymaj się ode mnie z daleka – burczę. – Przecież, skoro nie jesteś mną zainteresowany, to właśnie to powinieneś robić! 

Wzdycha. 

– Przestaniesz ciągle to powtarzać? 

– Będę robiła to tak długo, aż wreszcie dotrze to do ciebie!

– Mną nie musisz się martwić. – Wzrusza niedbale ramionami. – Nic od ciebie nie chcę, rozumiesz? – Kręci nagle głową i dodaje szeptem: – Przynajmniej staram się nie chcieć. 

– Starasz się? – drwię. – Słabo ci wychodzi. 

– Wychodziłoby lepiej, gdybyś sama trzymała się granicy, którą mi wyznaczyłaś. 

Ta rozmowa jest ponad moje siły. 

– Nie odwracaj kota ogonem! 

Spojrzenie Szymona staje się lodowate. 

– Nie jestem księciem z bajki i nigdy nim nie będę. Nie wchodzę w związki i żadna dziewczyna nigdy nie jest moja. Sam również do żadnej nie należę. Nie zamierzam niczego zmieniać w swoim życiu. Nie myśl sobie, że możesz być tą cudowną laską, dla której stracę głowę, bo tak się nigdy nie stanie. 

Zamieram. Dlaczego mi to mówi? Dlaczego w ogóle zakłada, że myślę o nim w ten sposób? Dlaczego?

– Chyba pomyliłeś dziewczyny – mówię chłodno. – Nie obchodzisz mnie.

Podchodzi do mnie gwałtownie. Chcę krzyknąć, ale z mojego gardła nie wychodzi żaden dźwięk. Rozchylam usta i wpatruję się w orzechowe oczy. Nie spuszcza wzroku z mojej twarzy, a moje serce bije w oszałamiającym tempie. Próbuję nad nim zapanować – bezskutecznie. Oddech mi się rwie i wiem, że to przez bliskość tego faceta. Chcę usprawiedliwić reakcje swojego ciała, ale nie potrafię. Łukasz nie ma z tym nic wspólnego. 

To ja. To znowu ja. 

– Dalej uważasz, że cię nie obchodzę? – pyta, przekrzywiając głowę. Zerka na moje usta i zaciska szczękę. – Dlaczego znowu nie nazywasz mnie dupkiem? Dlaczego nie wspominasz o przestrzeni? Dlaczego, mała?

Chcę go odepchnąć, ale nawet tego nie potrafię zrobić. Wpatruję się w jego oczy, a moje wnętrzności wywracają się do góry nogami. Czuję się tak, jakbym cofnęła się w przeszłość. Przede mną stoi nieodpowiedni facet, serce wybija dobrze znany rytm, a wkurzający głos w mojej głowie powtarza: „Nie pakuj się w to, bo znowu będziesz cierpieć!”. Ma rację. 

– Odsuń się – szepczę niepewnie.

– Tylko na tyle cię stać? 

Zaciskam usta, patrząc na niego błagalnie. 

– Ostatni raz o tym rozmawiamy, rozumiesz? – pyta, chociaż nie wygląda, jakby oczekiwał jakiekolwiek odpowiedzi. – Nie zamierzam mieć cię na sumieniu. 

To boli. Mrugam i szybko odwracam wzrok. 

– Jasne – mówię, kiwając posłusznie głową. 

Mam nadzieję, że to koniec, ale Szymon nagle chwyta mnie za podbródek i przyciąga spojrzeniem. 

– I odejdź od niego. To dupek. – Marszczy brwi. – Zasługujesz na kogoś lepszego.

Po tych słowach puszcza mnie i wychodzi z kuchni. 

Biorę porządny oddech, a potem kolejne dwa. Muszę się uspokoić i wreszcie zapanować nad ciałem. Dlaczego to znowu musi się dziać? 

***

Smaruje kremem biszkopt. Jestem cała umazana i okropnie się kleję. Trzymam łyżkę w dwóch palcach, ale to wcale nie pomaga. Próbuję odgarnąć włosy…

– Cholera – rzucam zezłoszczona. 

Nawet nie staram się odkleić kosmyków włosów z mojego policzka. Uparcie rozsmarowuje krem, mając nadzieję, że chociaż ciasto będzie dobre. 

– Hej – mówi Szymon, wchodząc do kuchni. 

Łyżka wpada prosto do kremu. Klnę pod nosem i ją wyciągam. 

– Coś się stało? 

Kręcę głową. Co on tu robi, do cholery? Dlaczego próbuje ze mną rozmawiać? Przecież kazałam mu się trzymać z daleka. 

– Nic – burczę. 

– Aha, spoko.

Jeszcze przez chwilę czuję na sobie jego spojrzenie, więc zerkam na niego przez ramię. Wpatruje się w moje plecy i zaciska szczękę. Chyba zbyt późno przypomniał sobie o naszej ostatniej rozmowie. Znika, zanim zdążę się odezwać. 

Wypuszczam głośno powietrze z płuc, żałując, że jednak nie skusiłam się na kawalerkę. Może miałabym więcej opłat, mój portfel stałby się chudszy, ale przynajmniej moje serce byłoby spokojniejsze. 

Myślę o Łukaszu. 

Opuszczam ramiona, bo czuję się bezsilna. 

Muszę to zakończyć.

***

Siedzimy z Mają przy stole. Przyjaciółka je w milczeniu moje ciasto i wydaje się nieobecna. Wypiła już pół butelki wina, ale to i tak nie skłoniło jej do mówienia. Wpatruje się w talerz i intensywnie o czymś myśli. Chcę zapytać, ale szybko odpuszczam. Nie chcę, żeby ta rozmowa zahaczyła o temat Szymona. Dalej nie wiem, co mam o nas myśleć. Cały czas mam wątpliwości, bo przecież go nie prowokowałam. Może faktycznie niepotrzebnie rozmawiałam z nim o Łukaszu, ale czy to naprawdę jest powód, żeby tak się zachowywać? Przecież sam mówił, że jest świetnym słuchaczem. 

To nie ma sensu!

– Znowu testy mnie oszukały – odzywa się nagle Maja. 

Zastygam w bezruchu. O czym ona mówi?

– Słucham?

Przyjaciółka rzuca łyżeczkę na stół i zaczyna wycierać dłońmi policzki z łez, które musiałam jakimś cudem przegapić. Boże, myślenie o Szymonie sprawia, że tracę kontakt z rzeczywistością. Tak nie może być!

– Wiesz, że staramy się z Krzyśkiem o dziecko – mówi zawstydzona, obejmując się ramionami. – Miałam mdłości, źle się czułam i… coś mnie podkusiło, więc zrobiłam test. I bardzo głupio zrobiłam, mówiąc o wszystkim… – Przygryza wargę, a z jej oczu wypływają kolejne łzy. – Tak bardzo się ucieszył! Poszliśmy razem do lekarza, bo Krzysiek nie chciał przegapić pierwszego USG, chociaż tłumaczyłam mu, że niewiele zobaczy, bo dziecko będzie przypominało malutki pęcherzyk powietrza… – Zakrywa usta dłonią i zaczyna płakać. – Ale nic tam nie było. 

Żal oplata moje serce i boleśnie ściska. Doskonale wiem, że Maja zawsze marzyła o dużej rodzinie. I wiem, że testy kilkukrotnie pokazywały to, czego tak bardzo pragnęła. 

– Może… może to coś ze mną jest nie tak? – pyta cicho. 

– Zajście w ciążę wcale nie jest proste – odpowiadam szybko.

– Innym jakoś się udaje…

– Ale nie wszystkim – przypominam. – Może nie powinnaś o tym tyle myśleć? Stres raczej ci nie pomoże…

– Bo Krzysiek tak bardzo chce…

– Tak samo jak ty. – Pochylam się nad stołem i odrywam ręce od jej ciała. Ściskam mocno jej dłonie i kładę je na blacie. – Dajcie sobie czas. 

– A co, jeśli nigdy nie zajdę w ciążę?

Strach w jej pięknych, brązowych oczach jeszcze bardziej mnie dobija. 

– Zawsze są inne opcje.

– Nie wiem… – Spuszcza głowę. – Nie wiem, czy jestem w stanie pokochać obce dziecko. 

Uśmiecham się smutno. 

– Nikt cię do tego nie zmusza. Po prostu… podejdźcie do tego spokojnie. 

– Ale jeśli…

– Żadne „ale”. – Uśmiecham się niepewnie. – Będzie dobrze. 

Maja przewraca oczami. 

– Nie chcę tego słuchać – mówi wkurzona. – Krzysiek też to ciągle powtarza, ale ja wcale nie widzę poprawy. 

– Czas, pamiętasz?

Kiwa głową, chociaż wcale nie wygląda na przekonaną. 

– To też tyczy się ciebie?

Unoszę brwi. 

– Mnie? 

– Czy jesteś pewna, że chciałabyś mieć dzieci z Łukaszem?

Zatyka mnie. Nie rozmawiałyśmy o tym nigdy wcześniej. Maja wie, jakie mam podejście do związków. Zna też wszystkie moje marzenia. 

– Nie – szepczę, puszczając dłonie Mai. – I raczej nie zapowiada się, żebym je z kimkolwiek miała – dodaję, odwracając wzrok.

– Co z Szymonem?

– To nie temat na dzisiaj.

– Dlaczego?

Patrzę na zapłakaną twarz przyjaciółki. Przeżywa emocjonalny zjazd i chce słuchać o tym, jaką jestem idiotką, że po raz kolejny pakuję się w relację z nieodpowiednim facetem? 

– To nic ważnego. 

Maja mierzy mnie uważnym spojrzeniem. 

– Jesteś pewna?

Wysilam się na uśmiech. 

– Spokojnie, dałam sobie z nim spokój. 

– A co on na to?

– Jesteśmy tego samego zdania, że lepiej będzie, jeśli zaczniemy trzymać się od siebie z daleka. 

Maja marszczy brwi.

– Naprawdę tak powiedział?

– No tak, tuż po tym jak… 

Milknę i przygryzam wargę, bo się zapędziłam. Wcale nie chciałam wspominać o tym, że mnie pocałował. 

– Tuż po tym, jak…?

Przecież mogłam się tego spodziewać. Powiedziałam A, więc musiałam również powiedzieć B. 

– Pocałował mnie – mówię cicho. 

– Co?

Maja wygląda na zszokowaną. 

– Żartujesz sobie, tak? – upewnia się. – Przecież mówiłaś, że będziesz trzymała…

– Tak, wiem – przerywam jej. – Doskonale wiem, co mówiłam… Nie moja wina, że to wszystko się jakoś tak pokomplikowało. – Kręcę głową. – Nie miałam czasu na reakcję, ale na szczęście to był tylko buziak. Nic poważnego. 

Maja niedowierza.

– Nic poważnego? A ty widzisz, co on robi? – Krzywi się. – Próbuje cię podejść. A ty się dajesz! 

– Niepraw…

– Naprawdę chcesz zaprzeczać? – pyta złośliwie. – Ostrzegałam, ale znowu mnie nie posłuchałaś. To nie jest facet dla ciebie. Złamie ci serce, a przecież obie wiemy, jak bardzo tego nie chcesz. Ono jest już w kawałkach… Naprawdę myślisz, że jest w stanie udźwignąć kolejną porcję bólu?

Przygryzam wargę, bo ma rację. Zapomina jedynie o fakcie, że to właśnie to poszarpane serce nie dogaduje się z rozumem. Samo pakuje się w kłopoty.

– Czyli co mi pozostaje? Wyprowadzka?

Wzdycha ciężko. 

– Ucieczka to ostateczność. Uciekałaś już wystarczająco długo. Może najwyższa pora się postawić? To tylko facet, jeden z wielu. Nie mów, że nie dasz rady mu się oprzeć.

Maja przygląda się uważnie mojej twarzy. 

– Natka, błagam, nie patrz na mnie w ten sposób. 

Odwracam wzrok.

– Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. 

Wiem o tym, ale nic nie zmienia faktu, że to boli. Nie chcę rozczarowywać. Naprawdę staram się zapanować nad swoim życiem i dokonywać lepszych wyborów, ale mam wrażenie, że jest tylko gorzej…

– Spróbuję, dobrze? 

Przyjaciółka kiwa głową, ale wcale mi nie wierzy – widzę to w jej oczach. Zawsze popełniam te same błędy. Sądzi, że tym razem będzie dokładnie tak samo i prawdopodobnie ma rację. 

Gdyby tylko moje serce dogadało się z rozumem...

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 2123 słów i 12632 znaków.

3 komentarze

 
  • Iga21

    Kiedy następny rozdział?  
    Kopnie w końcu tego Łukaszka w cztery literki czy nie ?  
    A może tamten w końcu zabierze się do myślenia i odpowiedniogo działania.  
    Jeszcze trochę, a sam ją we pchnie w ramiona jej współlokatora.  
    Szybciutko proszę o następną części 🙂

    14 cze 2020

  • elorence

    @Iga21 niestety, mam bardzo dużo na głowie i cierpi na tym moja systematyczność :( Muszę porządnie odpocząć i wtedy wrócę w pełni sił :)

    30 cze 2020

  • Speker

    Gdy patrzysz komuś w oczy, gdy dostrzegasz coś więcej niż tylko kolor, brazowy, zielony, czy jakiś tam. Gdy ich barwa staje się głębią, w której toniesz. Gdy zmysły odłączają świat zewnetrzny. Gdy w końcu, po pozornej wieczności, która trwa zaledwie sekundę uświadamiasz sobie, że w tych oczach widzisz własne odbicie, nie walcz z tym. To już przegrana walka, poddaj się temu, to zrodzi uczucie. To jest kompromis i ugoda między sercem, a rozumem.  

    Długo wyczekiwany rozdział.

    3 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker :eek: Cóż za komentarz, jestem pod wrażeniem ;) Poetycko wręcz. To nie był sarkazm :D

    3 cze 2020

  • Speker

    @agnes1709 ale ta minka już po komentarzu nie pasuje

    3 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker To soczyste uśmiechy do Ciebie, olać, że nie pasuje  :ciuch:

    3 cze 2020

  • Speker

    @agnes1709 a może wrzucę to sobie jako poezję?

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker Co mnie pytasz? Skoro masz chęć , wrzucaj.

    4 cze 2020

  • Speker

    @agnes1709 tsssa. Już wrzuciłem.

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker I co, pewnie łapkę być chciał? Hmm... muszę to przemyśleć  :woot2: :lol2:

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker No i gdzie? Nic nie ma.

    4 cze 2020

  • Speker

    @agnes1709 żartowałem, przecież wiesz, że ja nic nie dodaję

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker Jak nic? Ja widzę kilka sztuk. Mam omamy? :lol2:

    4 cze 2020

  • Speker

    @agnes1709 aaa to taki moment słabości

    4 cze 2020

  • agnes1709

    @Speker Całkiem przyzwoity ten moment ;) I zaraz wpadnie Elorence i będziemy mieć kłopoty za urządzanie sobie spamerskich pogaduszek pod jej tekstem :lol2:

    4 cze 2020

  • elorence

    @Speker pięknie to napisałeś :)

    30 cze 2020

  • Speker

    @elorence chciałbym cofnąć ten komentarz, może skorygować. Trzeba walczyć, bo to co się czuje, nie zawsze odzwierciedla odczucia tej drugiej osoby.

    2 sie 2020

  • agnes1709

    Nie powinna tak się bronić przed tym uczuciem, a nuż tym razem się uda? I gdzie ta labiega? Czyżby zamulił w pacanowie? :D

    3 cze 2020

  • elorence

    @agnes1709 trochę się już sparzyła, dlatego niekoniecznie chce dalej próbować - woli być pewna :D

    30 cze 2020