To nie powinno się wydarzyć cz 7

- Co to jest? - spytałam, zerkając na niego zamglonym wzrokiem, wciąż drżąc na całym ciele. Chociaż już od dobrych kilku minut powinniśmy pojawić się w salonie, gdzie czekało na nas multum gości, nie czułam się na siłach by wyjść. Kuba stał obok mnie z małym pudełkiem w ręku i nie spuszczał wzroku z mojej wciąż zapłakanej twarzy.  
- Ta kobieta z którą mnie widziałeś Sebastianie - teraz zwrócił się twarzą ku mojemu bratu. - Ta kobieta to moja dawna znajoma. Ma sklep jubilerski i spotkałem się z nią by pomogła mi wybrać coś kochanie dla Ciebie. Mam nadzieje, że Ci się spodoba - wyszeptał mi do ucha. Stałam nieruchomo już kilka minut wciąż zastanawiając się właściwie do czego przed chwilą doszło. Oskarżyłam go o zdradę, zdradę której przecież nie było. A najgorsze było to, że wcale nie czułam się winna. Odłożyłam pudełeczko na stolik i poszłam do gości. kwadrans później siedziałam wśród rodziny i najbliższych przyjaciół, rozmawiałam z nimi, uśmiechałam się, odpowiadałam na komplementy i uczestniczyłam w tym przyjęciu urodzinowym, na które wcale nie miałam ochoty. Mój mąż dumnie trwał u mego boku, starając się rozbawiać gości i podtrzymać wesołą atmosferę. Sebastian natomiast gdzieś znikł, a ja nawet nie chciałam dowiadywać się gdzie. Byłam już tym wszystkim tak strasznie zmęczona, że najchętniej położyłabym się i przeleżała cały wieczór, noc i jutrzejszy dzień.  
- Będę już się zbierać. Kochana nie ruszaj niczego. Wpadnę rano to Ci pomogę, okej? - usłyszałam głos Izy. Pokiwałam głową i przytuliłam się do niej. Przepraszając wszystkich odeszłam od stołu i poszłam ją odprowadzić. - Uważaj na siebie - poprosiła Iza, a ja pokiwałam głową. Odprowadziłam ją do samochodu i poczekałam aż wsiądzie. Nie wiedziałam co to za mężczyzna, który po nią przyjechał i nie dopytywałam się. Postanowiłam jutro poruszyć temat, bo byłam zaskoczona tym, że nie pochwaliła się, że kogoś ma.
- A ty nie z gośćmi? - usłyszałam głos braciszka. Chciałam zapytać go o Izę, ale ugryzłam się w język, nie chciałam rozmawiać o niej za jej plecami.
- Odprowadzałam naszą siostrę - rzekłam cicho i spojrzałam na Sebastiana. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że coś przede mną ukrywał. Dzieci wybiegły z domu i rzuciły się Sebastianowi w ramiona. Po krótkich namowach mój brat dał przekonać się by pograć z nimi w piłkę i znikli mi z oczu. Chociaż nie widziałam ich, wciąż słyszałam ich śmiech z tyłu domu. Dzieci ewidentnie go uwielbiały, a ja miałam sprzeczne uczucia. Kochałam go bo był moim bratem, ale też nie wiedziałam, czy jestem gotowa im wybaczyć.


Obszukałem chyba całe mieszkanie nim znalazłem go za tyłem domu. Grał z moimi dziećmi, pogrążony zabawie przez co nie od razu mnie zauważył. Miałem ochotę podejść tam, pobawić się z nimi, pograć piłkę, ale nie zrobiłem tego. Chociaż wciąż byłem zły na Sebastiana, zazdrościłem im tak dobrego kontaktu z moimi dziećmi. Dzieciaki go uwielbiały, dopytywały o niego, co Dorotę doprowadzało do złości. Chociaż to wszystko było trudne dla mojej żony i miałem tego świadomość przecież nie mogłem zabronić im widywania się z ich wujem. Zresztą mi było na rękę, że Sebastian jest blisko nas. Doskonale wiedziałem, że to co zrobiliśmy było złe, ale gdzieś tam podświadomie wciąż mi go brakowało.
- Kochanie macie ochotę na lody?- zawołałem, bo chciałem porozmawiać z szwagrem na osobności. Chciałem powiedzieć mu tyle rzeczy, ale nie wiedziałem od czego zacząć.  
- Lody! - zawołali dzieci z radością i pobiegli do mieszkania.Nawet tu słyszałem ich głośne rozmowy i śmiechy.  
- A ty nie chcesz iść na loda? - zapytał Sebastian mocno mierząc mnie wzrokiem. Chciałem coś odpowiedzieć, chciałem zażartować, ale uznałem, że jest to nie na miejscu więc zamilkłem. - Tak naprawdę chciałem z Tobą porozmawiać - powiedziałem cicho. Usiadłem na ławce, wciąż zbierając się do tego co chce mu powiedzieć, ale nie miałem już odwagi. Gdy zobaczyłem jak bawi się z dziećmi, coś we mnie pękło.
- Kuba - ponaglił mnie, chcąc w ten sposób zachęcić do rozmowy. Chciałem powiedzieć mu to, co już od dawna czuje, co zżera mnie od środka, ale nie potrafiłem.
- Nie ważne - rzekłem cicho, chyba zbyt cicho, bo nawet nie byłem pewny, czy to usłyszał i gwałtownie wstałem z ławki. Chciałem odejść, ale poczułem jego ciepłą dłoń i fala gorąca przeszła przez moje ciało. Teraz gdy siedział w blasku słońca, teraz gdy wpatrywał się we mnie w takim skupieniu nie mogłem złapać tchu. - Nie ważne - rzuciłem krótko i porwałem rękę. Spojrzałem na niego z trudem odrywając wzrok z jego oczu, ale nie miałem innego wyjścia. Nie mogłem.
- Kuba! - usłyszałem jego wołanie, ale nie zareagowałem. Przyspieszyłem kroku, ruszając prosto do domu. Zatrzymałem się dopiero w łazience i przemyłem twarz zimną wodą, chciałem ochłonąć, chciałem zmyć pieczenie z mojej twarzy, chciałem się uspokoić. Zamknąłem oczy przypominając sobie jak wielka fala gorąca przeszła przez moje ciało. Tak bardzo starałem się z tym walczyć, ale moja druga natura, ta natura, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego dawała o sobie znać, a ja nie wiedziałem nawet, czy miłość do Doroty zdoła ją okiełzać. Bałem się, że znów zdradzę moją zonę, bałem się, że znów zdradzę ją z nim.  
- Tu jesteś - zawołała Dot i przytuliła się do moim pleców. Ja wciąż stałem oparty rękami o umywalkę i miałem w głowie mętlik. Odwróciłem się do Doroty twarzą i gwałtownie popchnąłem ją na ścianę. Miałem ochotę na dziki seks, miałem ochotę wziąć ją tu i teraz, nie patrząc na to, czy będzie chciała tego, czy nie, miałem ochotę pozbyć się tego testosteronu, ale opanowałem ten głód. Pocałowałem ją czule i namiętnie, a ona wtuliła się w moje ramiona.
- Kocham Cię Dot - szepnąłem cicho, kryjąc twarz w jej długich i pachnących włosach.

Parę minut po północy pożegnaliśmy ostatnią osobę z gości. Dzieci od jakiś dobrych dwóch godzin spały w swoich pokojach, a w salonie zostałam tylko ja, mój mąż i Sebastian. Chociaż brat chciał jechać do domu, poprosiłam go by został u nas na noc. Mieliśmy wolny pokój gościnny, a rano na pewno przyda nam się jeszcze jedna para rąk do pomocy. Między mężczyznami wyczuwałam jakąś dziwną napiętą atmosferę. Ich potajemne, ukradkowe spojrzenia, milczenie to wszystko sprawiło,że moja czujność jeszcze bardziej wzrosła w siłę. Obserwowałam ich zastanawiając się co takiego stałoby się, gdyby zostali sami. Czy między nimi naprawdę wszystko skończone? czy nadal coś do siebie czują?
- Pójdę się już położyć. Dobranoc siostrzyczko - usłyszałam cichy głos Seby. Pocałował mnie w policzek i po chwili zniknął nam z oczu.  
- My chyba też powinniśmy już iść spać - powiedziałam do męża.
- Jeszcze chwila - poprosił Kuba i przyciągnął mnie do siebie. Staliśmy objęci na środku salonu, a ja niczego więcej nie potrzebowałam. - Najlepszego kochanie - wyszeptał do mego ucha, delikatnie przegryzając mi płatek w uchu. Poczułam gęsią skórkę na plecach i zadrżałam. - Kocham Cię dot tak mocno Cię kocham - powtarzał jakby był zahipnotyzowany. Jego pocałunki były takie zachłanne, takie dzikie, a jednocześnie delikatne i czułe. Kiedy całował mój kark, myślałam,że nie zdołam ustać na nogach, zbiłam paznokcie w jego plecy, całkowicie oddając się przyjemności, jaką mi chciał podarować. Już chciał położyć mnie na kanapie, ale spojrzałam na niego i powiedziałam krótkie nie.  
- Kochanie chodźmy do sypialni. Tu w każdej chwili mogą wstać dzieci, może zobaczyć nas Sebastian - rzekłam cicho. Kuba pokiwał głową i łapiąc mnie mocno za rękę niemal biegiem ruszyliśmy w stronę sypialni, chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w naszym łóżku i dokończyć to co zaczęliśmy. Byłam spragniona jego pocałunku, jego ciała, jego pieszczot.,  Przecież mimo wszystko wciąż tak bardzo go kochałam. Gdy już mieliśmy zamknąć drzwi od sypialni, gdy już Kuba w pośpiechu ściągał ze mnie zbędne ubrania, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Dzwonek i pukanie było takie głośne i tak nachalne,że nie sposób było tego nie słyszeć.  
- Idź bo zaraz ktoś obudzi nam dzieci - powiedziałam rozzłoszczona, a może trochę rozgoryczona bo miałam ochotę na seks, a nie na przyjmowanie gości. Po dwóch, może trzech minutach, gdy zdołałam założyć na siebie szlafrok wyszłam z sypialni i podeszłam do drzwi. Obok mojego męża stała jakaś kobieta z dość dużym i widocznym brzuszkiem.  
- Kim pani jest? - spytałam nie spuszczając wzroku  z jej brzucha. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1732 słów i 8980 znaków, zaktualizowała 28 kwi 2017.

2 komentarze

 
  • Użytkownik ShadowFalcon

    Rewelacja wrzuc cos szybko bo jestem zaciekawiony :P

    1 maj 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko :* :)

    28 kwi 2017