Spodziewałam się wszystkiego, ale nie Tego co się wydarzyło. Gdy dojechaliśmy na miejsce imprezy zobaczyliśmy pogotowie i policje. Jechaliśmy teraz do szpitala i modliliśmy się by to wszystko okazało się złym snem. Nasza córka trafiła do szpitala w ciężkim stanie, nic więcej nie chcieli nam powiedzieć, tak naprawdę nie wiedziałam absolutnie nic. Co się stało? Jak tam trafiła? Dlaczego? Znów poczułam jakbym zawiodła jak zawiedliśmy jako rodzice. Czy jakbyśmy poświęcili jej więcej czasu to by się to wszystko nie wydarzyło?
Po kwadransie byliśmy w szpitalu. Tak bardzo się bałam bo nie miałam pojęcia co tam zastaniemy Czy jej nie straciliśmy?
– Dzień dobry została do was przywieziona dziś nasza córka. Anna Nowak – rzekł mój mąż do pielęgniarki. Miła, młoda kobieta wskazała nam drogę a my bez chwili zawahania rzuciliśmy się w jej stronę. Po kolejnych zbyt długich kilku minutach znaleźliśmy nasza córkę. Leżała w sali poobijana i ledwo mogliśmy poznać ,że to ona.
– Panie doktorze jesteśmy jej rodzicami co się stało naszej córce? – spytał Kuba. Boże dlaczego przytrafiło się to jej? Dlaczego nam? Tak bardzo żałowałam, że nie potrafiłam jej ochronić, że jej nie pomogłam nie mogłam sobie darować, że ją zawiodłam.
– Przykro mi państwa córka będzie bardzo was teraz potrzebować.. Jej życiu już nic nie zagraża, oprócz paru siniaków, nic fizycznie jej nie dolega. Naprawdę miała wiele szczęścia. Niestety doszło do najgorszego.. Podejrzewam, że mogła zostać zgwałcona. – wyznał. Zamarłam. Jak? Jak mogło do tego dojść? Ania? Nasza mała córeczka?
To co działo się przez kolejne minuty było nie do opisania. Zeznania, przesłuchanie rozmowy z policją i nic co mogło by chociaż trochę przybliżyć nas do tego co się stało. Ania wciąż spała, pomagały jej w tym lekki nasenne, które dostawała w szpitalu. Dorota prawie wcale się nie odzywała jakby cały czas obwiniała nas o to co się stało. Ja tak bardzo chciałem tylko jednego by cofnąć czas. Chciałem zabrać od niej to całe cierpienie, chciałem uchronić ją i zabrać od niej ten ból jaki teraz czuła. Wiedzieliśmy, zdawaliśmy sobie sprawę, że teraz bardziej niż kiedykolwiek będziemy potrzebować siebie nawzajem i całej naszej rodziny. Nie mogłem sobie tego darować, nie potrafiłem wybaczyć. Chciałem dowiedzieć się kim byli, chciałem dowiedzieć się kto jej to zrobił. Nie wyobrażałem sobie tego co czuła, co obie czuły. Wiedziałem ,że dla mojej żony to za wiele, wiedziałem, że nie będzie potrafiła udźwigać ten ciężar. Bałem się o nią, bałem się o nie obie. Moje kobiety, moje dwie miłości. Nie miałem pojęcia co teraz z nami będzie, jak uda nam się przez to przejść, jak uda nam się pomóc naszej córce. Boże nie mogę. Nie mogę tego zrozumieć.
– Zabije ich – rzekłem zaciskając pięść. – Przysięgam Dot, że ich zabije, Dowiem się kto jej to zrobił i pomszczę ją. – Przysięgam. – wyznałem i wybiegłem ze szpitala. Zatrzymałem się dopiero jakieś może z pięć metrów dalej. Oparłem o drzewo i zapłakałem. Płakałem jak zagubione, zranione dziecko. Przy Dorocie nie mogłem pokazać swojej słabości, nie chciałem. Teraz natomiast mogłem i chciałem, ja tego potrzebowałem. Pozwoliłem wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje, cały gniew strach ból. Nie wiedziałem co zrobię, ale obiecałem sobie, że tego tak nie zostawię. Nie zawiodę ich nigdy więcej. Już miałem wracać do moich dziewczyn, gdy zadzwonił mój telefon. – Halo – po drugiej stronie słuchawki usłyszałem jakże znajomy głos i rozpłakałem się. Tak bardzo za tym tęskniłem.
Chciałam za nim pobiec, chciałam go zatrzymać, prosić nie nie prosić błagać by to zostawił. Rozumiałam jego złość, ból bo czuł dokładnie to samo co ja. Ale dorwanie ich to działka policji, nie nasza. My mieliśmy inne zadanie dużo ważniejsze. Musieliśmy być przy niej. Tylko tyle i aż tyle. Ania potrzebowała nas teraz bardziej niż kiedykolwiek indziej. Teraz nie liczyło się to co czuliśmy, nasze zranienie, zagubienie i ból. Nie wiedziałam co się z nami stanie, nie wiedziałam co się stało. Już nie miała znaczenia zdrada mojego męża. Liczyła się ona, nasza córeczka. Była taka młoda a tyle już musiała przejść, tyle wycierpiała, tyle ją spotkało. W głębi duszy błagałam Boga by nie czuła, by nie była świadoma tego co z nią robili. Pod wpływem narkotyków, oszołomiona. To dodawało mi sił. Świadomość, że ją nafaszerowano, świadomość, że zaoszczędzono jej bólu jakkolwiek by to teraz głupio nie zabrzmiało. Co będzie gdy zda sobie sprawę co się stało? Gdy będzie czuła ich dotyk, zapach. Czy ich pamięta? I co Kuba ma zamiar zrobić? Czy on naprawę nie rozumie, że teraz szczególnie teraz potrzebujemy go ? kto jak nie on się nami zajmie? Kto jak nie on otoczy nas opieką? Kto nas ochroni ? czy zdaje sobie sprawę jak bardzo go kocham? Nigdy nie wybaczyłabym sobie, nie przeżyła jakby coś mu się stało. Jakbym go straciła.
– Kubo czy to jeszcze uratujemy ? – spytałam zdając sobie sprawę, że przecież nie może mnie słyszeć.
Byłam tam znów, chciałam wyjść, chciałam się wydostać i wracać do domu, ale nie mogłam. Nie chcieli mnie puścić. Zostań jeszcze chwilę prosił mnie jeden z nich. Przestało mi się to podobać, nie chciałam by mnie dotykali. Prosiłam. Kręciło mi się w głowie, źle się czułam.
– No chodź usiądź z nami proszę. – Czułam jak wymyka mi się wszystko spod kontroli. Ich nachalne ręce, śmiechy, głupie teksty. Po co dałam się namówić na tą imprezę? Miało być jak zawsze kilka drinków, dobra muzyka i taniec. To wszystko, jedna domówka. – Ale jesteś piękna Anno – usłyszałam cichy głos – Taką mam na Ciebie ochotę będziesz moja, nasza – zaśmiali się.
– Nie!! – poczułam jak zdejmują ze mnie ubranie. Błagam nie !! – obudziłam się zalana łzami. Wspomnienia, te cholerne wspomnienia które tak bardzo starałam się wymazać. Ich śmiech, dotyk, ten ból. Czułam się brudna, tak bardzo brudna.
– Cii jestem tu skarbie – w półmroku usłyszałam głos jakże kojący głos mamy. – Kochanie to ja. To tylko ja. To był zły sen. Nic ci nie grozi. Jestem tu – szepnęła. Wstrzymałam oddech, słyszałam ich, czułam. Nie chciałam ich słyszeć, nie chciałam czuć ich dotyku., nie chciałam już żyć… Cdn
Dodaj komentarz