To nie powinno się wydarzyć cz 1

Ja tego nie chciałem, ja naprawdę nie chciałem Cię skrzywdzić- wciąż w głowie miałam słowa męża, ale wcale nie zwracałam na nie uwagi. Nie miałem znaczenia czego chciał, a czego nie. Brzydziłam się go, nie chciałam go znać. Gdyby jeszcze mnie zdradził, gdyby to była normalna zdrada, ale nie, on, on zrobił to, on po prostu, dość! - musiałam się uspokoić. Nie chciałam wrócić do domu w takim stanie, nie chciałam by dzieci zobaczyli moje łzy, nie chciałam by pytali dlaczego płaczę. Boże dzieci, na moment o nich zapomniałam, zapomniałam, że to nie tylko cios dla mnie, ale przede wszystkim dla naszych dzieci, którzy tego nie zrozumieją. Gdyby jeszcze zdradził mnie w normalny sposób, ale on - mój mąż zrobił to z nim, z moim, nie. Co miałam zrobić? gdzie iść? z kim porozmawiać? chciałam się uspokoić nim wrócę do domu, chciałam zastanowić się co powiem dzieciom i jak wytłumaczę im ojca nieobecność, bo przecież po tym wszystkim  
- Dot - usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i spojrzałam w znajome oczy. - Dorota wszyscy Cię szukaliśmy, gdzie się podziewałaś? - wtuliłam się do mojej siostry i zamknęłam oczy.
- Mogę u Ciebie przenocować? nie chce wracać do domu, zatrzymamy się u Ciebie dobrze? - spytałam, a ona tylko pokiwała głową. Nie powiedziałam jej prawdy i nie chciałam jej mówić. Wiem jak bardzo ich kochała, nie chciałam zadać jej ostatecznego ciosu. Co miałam jej powiedzieć, że mój mąż i... nie, nie mogłam. - Pojedziemy po dzieci, spakujemy się i ruszymy, dobrze? - zapytałam. Siostra bez słowa kiwnęła głową i poszliśmy w stronę mojego domu. Pogoda nie dopisywała, ale nie zwracałam na to wagi, chciałam tylko jak najszybciej wyrwać się z tego przeklętego domu, chciałam jak najszybciej opuścić dom zakłamania i nie zobaczyć mojego męża, bo chyba bym go zajebała.
- Dot wróciłaś! Tak bardzo się o Ciebie martwiłem- usłyszałam. Spojrzałam na Kubę i chciało mi się wymiotować. Jak można tak udawać? jak można tak kłamać? tak grać? - Ty podły kłamco! Ty cholerny oszuście! - nie chciałam z nim rozmawiać. Iza zabrała dzieci na pizzę, a my zostaliśmy sami. Nie chciałam by słyszeli naszą kłótnie, chciałam im tego uniknąć. - Mamo nie kłóćcie się już- poprosiła moja dwunastoletnia córka zanim wyszła. Gdybyś tylko wiedziała jaki jest twój ojciec- pomyślałam.

- Dot porozmawiaj ze mną! Proszę Cię! - błagał mój mąż, ale nie zwracałam na niego uwagi. Pospiesznie pakowałam wszystkie rzeczy, czując jak pod powiekami zbierają się łzy.  
- Co chcesz mi wytłumaczyć? Jak mogłeś mnie prze tyle lat okłamywać! Powiedz mi tylko jedno jak długo to trwa? kiedy się zorientowałeś? chyba nie - spojrzałam na jego bladą twarz i zrozumiałam. - Ty podły kłamco! Ty hipokryto! - rzuciłam się na niego pięściami, okładałam go z całych sił, ale nie poczułam ulgi. - Dorota ja nie chciałem, wierz mi próbowałem z tym walczyć. Kocham Cię i przysięgam Ci, że to prawda. Kocham Cię, ale nie potrafiłem wygrać z moją naturą - tłumaczył się.  
- Po co był cały ten cyrk? po co ślub? po co te lata w zakłamaniu? - nie mogłam tego zrozumieć. Skoro od samego początku wiedział, że ma drugie oblicze, skoro od samego początku nie był ze mną szczęśliwy to po co się zaręczał? po co się ożeniliśmy?  
- Bo byłaś w ciąży. Bo chciałem zapewnić szczęśliwą rodzinę naszemu synowi - wyznał. Nie odpowiedziałam. Pomyślałam o czternastolatku, który tego nie zrozumie, pomyślałam o jego kolegach i chciało mi się płakać.  
- Boże jak mogło do tego dojść? Co powiemy dzieciom? jak ich na to przygotujemy? - byłam załamana. Nie tyle nienawidziłam go za to, co nam zrobił, ale byłam załamana zachowaniem dzieci, ich reakcją, gdy się o tym dowiedzą.
- Nie muszę o niczym wiedzieć. Wolałbym ich w ten sposób nie ranić, to dla nich może być cios - rzekł. Miał rację, dla wrażliwej córki mógł być to cios, dla syna, który zawsze był wpatrzony w ojca jak w superbohatera było by to nie do opisania.  
- Zgoda. Powiemy im półprawdę, że mnie zdradziłem. Nie powiemy im z kim ani tego, że jesteś - wyznałam. Kuba pokiwał głową, a ja zaczęłam pakować resztę rzeczy. - Nie robię tego dla Ciebie. Chcę przede wszystkim ochronić ich. Tylko mam jeden warunek - powiedziałam nawet na niego nie patrząc. - Masz z nim zerwać. Rozumiesz to? możesz poszukać sobie kogoś innego, możesz być z każdym, byle nie z tą osobą. Nie mogę na to pozwolić. Nie tylko zraniliście mnie, zranicie dzieci, całą rodzinę, zranicie za dużo osób - powiedziałam.  
- Ale - spojrzał na mnie. - Ja go kocham. Kocham go inną miłością niż Ciebie, ale też go kocham. Nie możesz tego od nas oczekiwać! - wykrzyknął!  
- Nie mogę!? Na litość Boską Kuba! Ty sypiasz z moim bratem! Zdradziłeś mnie z najbliższa mi osobą, zdradziłeś mnie z chrzestnym naszego syna, wiec błagam przestań pierdolić, że czegoś do cholery nie mogę! Chcesz by nakryły Was dzieci? chcesz by zobaczyli Was.Nie mogę. To obrzydliwe! - krzyknęłam zrozpaczona. Nie wiem co bolało mnie bardziej, zdrada mężczyzny, którego pokochałam, czy zdrada własnego brata. Wiedziałam, że mój brat woli facetów, ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie miał nigdy z tym problemów, ale on wskoczył do łóżka mojemu mężowi. To już było dla mnie nie wybaczalne.  
- Dobra porozmawiam z nim byśmy się bardziej ukrywali - rzekł. Przemilczałam to. Nie o to mi chodziło, ale chciałam przede wszystkim chronić dzieci, a może to wystarczy.
- Nie muszę mówić, że chcę rozwodu? Chce się z Tobą jak najszybciej rozstać, a jak będziesz to utrudniał, to powiem w sądzie jaki jest prawdziwy powód naszego rozwodu. Chcę uniknąć upokorzenia i Tobie i Sobie więc lepiej to uszanuj - ostrzegłam. Kuba chciał ze mną porozmawiać, ale nie miałam na to już więcej ochoty. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i postanowiłam wyjść z mieszkania.
- Dorotko wybaczysz mi to kiedyś? - zapytał.  
- Nie wiem - odpowiedziałam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Moja siostra siedziała już w samochodzie i czekała z moimi dziećmi. Pozwoliłam by dzieci pożegnali się z tatą i po kwadransie pojechaliśmy do mojej siostry. Dzieci nie bardzo rozumiały co się dzieje, ale przeczuwały, że coś złego. Uprzedziłam ich, że tata popełnił błąd i chyba się rozejdziemy, a oni przyjęli to tak jak się spodziewałam histerycznie.  
- Jak zawsze myślisz tylko o sobie! Nie pomyślisz o nas mamo! - krzyknął syn, gdy byliśmy po kilku minutach u siostry. Pobiegł do pokoju kuzyna i zatrzasnął za sobą drzwi.  
- Mamo on tak wcale nie myśli, on po prostu jest tak przerażony jak ja. Mamy teraz wybierać? mamy decydować, czy On, czy Ty? - widziałam łzy w oczach córki.  
- Chce się przejść, zajmiesz się dziećmi? - spytałam Izę. Kobieta pokiwała głową, a ja ruszyłam przed siebie. Chciałam pobyć sam na sam z myślami, chciałam poukładać sobie wszystko w głowie, chciałam chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć.

Skoro nie byłam winna, dlaczego czułam takie ogromne poczucie winny? czy nasz syn, czy nasze dzieci nie mają racji? Jak teraz będzie wyglądało ich życie? Czy będą musiały wybierać? czy sąd rozdzieli rodzeństwo, jak to bywa w niektórych przypadkach? nie chciałam do tego dopuścić, nie mogłam pozwolić by mój syn zamieszkał z ojcem. Zresztą jak to by wyglądało? Jak Kuba i Sebastian by się spotykali? Musiała porozmawiać o tym z mężem, musiałam powiedzieć mu, że pod żadnym pozorem nie możemy rozdzielić dzieci, to chyba oczywiste, skoro mój mąż rozwalił naszą rodzinę, skoro to wszystko to jego winna, to dzieci powinny zostać przy mnie. Mój telefon po raz kolejny zadzwonił, ale nie zareagowałam. Znałam ten dzwonek niemal na pamięć, bo był przypisany tylko do numeru męża, musiałam to zmienić jak najszybciej bo piosenka o szczęśliwej miłości już do nas nie pasowała. Kocha mnie, ale jak? jak siostrę? przyjaciółkę? kobietę? matkę naszych dzieci? czy my naprawdę byliśmy nieszczęśliwi? czy coniedzielne wycieczki, czy gry wieczorem, czy częsty seks zawsze może oznaczać zdradę? czy to oznaka nieszczęśliwego, nieudanego małżeństwa? Byliśmy naprawdę szczęśliwą parą, kochaliśmy się, byliśmy szczęśliwym, dobrym małżeństwem, to dlaczego do cholery to wszystko się posypało? to dlaczego nie ma go tu przy mnie? Dlaczego sypiał z Sebastianem? robił to przed, czy po tym jak wracał do domu? czy sypiając z nim myślał o mnie? o naszej rodzinie? Boże! To wszystko mnie wykończy! Nawet nie wiem kiedy zorientowałam się, że znalazłam się przed domem brata, nie wiem po co właściwie tu przyszłam, czy parkował w tamtym, czy w tym miejscu? gdzie zostawiał nasz samochód? jak się witali?  
- Domyśliłem się, że do mnie przyjdziesz siostrzyczko - głos Sebastiana wyrwał mnie z tego zamyślenia. Spojrzałam na o dwa lata starszego brata, który od zawsze obiecywał, że będzie opiekował się młodszym rodzeństwem i nie wiedziałam co ja właściwie tutaj robię. - Skoro nie było Cię u naszej siostry i nie jesteś w domu to oznaczało, że przyszłaś tu - powiedział, ale tym razem po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie uśmiechnął się do mnie. - Słyszałem, że już wiesz. To wszystko, to wszystko tak bardo się skomplikowało. Ja sam nie wiem jak mogło do tego dojść - powiedział. - Doroto on Cię kocha, rozumiesz? on Cię naprawdę kocha. Pozwól mi to wszystko wyjaśnić, on nie przeżyje utraty dzieci, utraty Ciebie. On nie przeżyje waszego rozwodu - usłyszałam. Nie wiem po co, ale weszłam z nim do środka. Usiadłam na kanapie, w której być może jeszcze dziś siedział, a może nawet kochał się z nim mój mąż i czułam obrzydzenie. - Mógł powiedzieć Ci od razu, że podobają mu się i faceci i Kobiety. Walczył z tym, wierz mi naprawdę z tym walczył. Widziałem jak się gryzie, jak bardzo się stara, jak próbuje to stłumić - ciągnął.  
- No stłumił u Ciebie w łóżku - odparłam. Normalnie powinnam dać mu w mordę, normalnie kobieta ciągnie za włosy tą drugą kobietę, tą która rozpierdala jej życie, tym razem jednak to nie kobieta rozpierdalała mi życie, nie jakiś facet, tylko mój brat. Czy powinnam dać mu w twarz? może wtedy wreszcie poczułabym ulgę? - Jak często, jak często Wy to robicie? jak często on do Ciebie przychodzi, kiedy? - dopytywałam.  
- Dot zostaw to. Dzwonił, mówił, że chce z tym skończyć, mówił o terapii - tłumaczył Seba. Terapii, a to dobre - pomyślałam. Wiedziałam, że żadna terapia nie pomoże, wiedziałam, że nie da stłumić się tego pragnienia, wiedziałam nawet, że to nie jego wina i chyba mogłabym mu to wybaczyć, mogłabym nawet i zrozumieć gdyby był to ktoś inny, gdyby przespał się z kimś innym.
- Jak często Sebastianie - zapytałam.  
- Nie wiem. Raz, dwa razy w ciągu miesiąca. Walczył z tym, starał się do mnie nie przychodzić, ale po prostu pękał. To nie tak, że przychodził do mnie, bo nie był z Tobą szczęśliwy. Był szczęśliwy, kochał Was i był dumny, że ma rodzinę. Kocha Was, Ciebie, dzieci, ale to, to wszystko jest od niego silniejsze - kontynuował.  
- A Ty? A Ty kochasz mojego męża? co to miało znaczyć kocham go, nie tak jak Ciebie, ale go kocham - powtórzyłam jego słowa. Nie rozumiałam na czym polega ich miłość, która z nich jest prawdziwa, która jest silniejsza.
- Tak Ci powiedział? Powiedział, że Cię kocha? - jego oczy zabłyszczały. Błyszczały tak, jak błyszczą, gdy mówi się o ukochanej osobie.  
- To co zrobiliście, to do czego doprowadziliście jest straszne. Nie wiem czy będę potrafiła Wam wybaczyć. Jeśli przez to skrzywdzicie moje dzieci, zabiję Was - ostrzegłam i nie chcąc dłużej słuchać tłumaczeń, przeprosin brata wybiegłam z jego mieszkania. Sebastian wołał, chciał mnie zatrzymać, ale nie pozwoliłam na to. Chciałam być jak najdalej od nich, chciałam wymazać obraz, który wracał z podwójną siłą, chciałam o wszystkim zapomnieć. Jego oczy tak błyszczały, kocham go. Matko! Która miłość jest prawdziwa? czy oni, czy oni chcą ze sobą być? Biegłam jak najszybciej potrafiłam, obraz biegł wraz ze mną, a przed oczami wciąż przelatywały nowe fragmenty. Czułam się jakbym oszalała, jakbym nie potrafiła już funkcjonować. Kochałam go, kochałam go i to bolało, bolała zdrada, podwójna zdrada, bolała świadomość, że nasze dzieci teraz cierpią, bolała prawda o moim mężu. Dwa razy w miesiącu. To obrzydliwe. Zamknęłam oczy i oparłam się o ścianę jakiegoś budynku, zatkałam uszy i zaczęłam iść... nagle....
                     ***


- Czy to prawda co powiedziała mi Dorota, kochasz mnie? - usłyszałem pytanie zadane przez Sebastiana. Spojrzałem na niego zbity z tropu i nie wiedziałem co powinienem mu odpowiedzieć. Nigdy nie rozmawialiśmy o deklaracjach, nigdy nie gadaliśmy o miłości, nigdy nie robiliśmy planów. Oboje doskonale wiedzieliśmy,że mas]m rodzinę,że mam żonę, dzieci, wiedzieliśmy też,że kocham swoje życie, swoją wspaniałą rodzinę. Domyśliłem się,że była tu Dorota, domyśliłem się,że moja żona z nim rozmawiała. Byłem zdyszany, bo szukałem jej po całym mieście, zaglądałem do każdych znajomych.  
- Tak, ale to nie ważne. Nigdzie jej nie ma. Rozumiesz to? Martwię się o nią - wyznałem stojąc na środku salonu. Sebastian przyszedł z dwoma szklankami napoju i spojrzał na mnie zaniepokojony.
- Była tu jakieś - spojrzał na zegarek i rozszerzył oczy - kilka godzin temu. Była roztrzęsiona, była zła na Ciebie, na mnie. Nie ma jej u Izy? - zapytał zaskoczony. Pokiwałem głową.  
- Wyszła kilka godzin temu, chciała się przejść, pokłóciła się z naszym synem, dzieci nic nie rozumieją,  skoro mówisz,że tu była kilka godzin temu, to poszła do Ciebie i dalej...- spojrzałem na okno. - No właśnie dalej ślad się urywa - powiedziałem w końcu. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na zamyśloną, skupioną twarz Sebastiana. Wciąż czułam jakże znajome, moje ulubione damskie perfumy, które przeszły z Doroty na kanapę.  
- Myślisz,że mogła sobie coś zrobić? owszem była zburzona, rozzłoszczona, ale nie wyglądała na przygnębioną. - powiedział zaniepokojony mężczyzna.  
- Nigdy nie była twarda. Zawsze była wrażliwą kobietą i to w niej pokochałem. Jej dobroć, jej wrażliwe serce, jej cudowny śmiech. Jeśli wróci, jeśli ją odnajdę, będę chciał ją odzyskać. Zrobię wszystko, słyszysz wszystko by dała mi kolejną szansę. - wyznałem Sebastianowi.  
- Czyli nie będziemy się więcej spotykać? - jego twarz pobladła.  
- Kocham Cię, ale jak przyjaciela, jak brata, jak szwagra. Owszem było mi z Tobą dobrze, nawet bardzo,  ale na litość Boską Dot ma rację, nie widzisz do czego to wszystko doprowadziło? Nie wiem gdzie jest moja żona, nie wiem gdzie jest matka moich dzieci. A jeśli sobie coś zrobiła? Jeśli ktoś coś jej zrobił? Dzieci się martwią, ja też. Kocham ją i nie chcę - zawiesiłem głos. Wiedziałem,że to ja jestem winny temu wszystkiemu, wiedziałem,że zraniłem ją niewybaczalnie. - Wiem,że jesteś we mnie zakochany, już dawno to widziałem, ale ja tylko potrzebuje mężczyzny, nie ma miejsca w moim sercu na miłość do Ciebie. To jest złe - powiedziałem rozmyślając o Dorocie. Ona miała rację, to złe, to wszystko jest cholernie złe. - Musimy ją odszukać. To tylko się dla mnie liczy - powiedziałem i wstałem na nogi, musiałem zrobić wszystko, by ją odszukać. Gdy już miałem opuścić mieszkanie, gdy już miałem wyjść zadzwoniła moja komórka. - Słucham? - odebrałem i zamarłem....CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3015 słów i 15965 znaków, zaktualizowała 22 lut 2017.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Karolina1Karolina

    :O  Co za mąż... :woot:  Fajnie piszesz, tak lekko ;)

    13 cze 2017

  • Użytkownik Margo33

    Proponuje poprawić błędy typu dzieci widzieli, zobaczyli , myśleli... bo to gryzie w oczy

    5 mar 2017

  • Użytkownik ksiezniczka69

    Świetne <3 czekam na kolejną część  <3

    23 lut 2017

  • Użytkownik agusia16248

    @ksiezniczka69 Kolejna już jest <3

    23 lut 2017

  • Użytkownik ksiezniczka69

    @agusia16248 wiem i już przeczytałam   :kiss:

    23 lut 2017

  • Użytkownik Justys20

    to jest genialne  <3

    22 lut 2017

  • Użytkownik agusia16248

    @Justys20 Bardzo dziękuję :*

    22 lut 2017

  • Użytkownik Justys20

    @agusia16248 proszę  :kiss:

    22 lut 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością :) :)

    22 lut 2017

  • Użytkownik agusia16248

    @cukiereczek1 Pojawi się nie długo kochana :***

    22 lut 2017

  • Użytkownik volvo960t6r

    Fajnie jest przeczytać twoje nowe opowiadanie..

    22 lut 2017

  • Użytkownik agusia16248

    @volvo960t6r dziękuję :)

    22 lut 2017

  • Użytkownik volvo960t6r

    @agusia16248 Proszę :)

    22 lut 2017

  • Użytkownik Len

    A w glowie leciała mi melodyjka z "Trudnych Spraw".  Tyle zbiegów okoliczności, że to aż zabawne.

    22 lut 2017

  • Użytkownik agusia16248

    @Len akurat nie oglądam trudnych spraw bo nie mam na to czasu :)

    22 lut 2017

  • Użytkownik Len

    @agusia16248 to już nie musisz. Wystarczy, żevprzeczytaszcswojr opowiadanie.

    23 lut 2017