To nie powinno się wydarzyć cz 3

Chociaż minęło siedem dni od tamtego wypadku, chociaż mój mąż przychodził tu codziennie, przychodził z dziećmi i widziałam ulgę i radość na ich twarzach, nie czułam się pewnie. Stałam teraz odwrócona twarzą do okna, trzymałam wypis ze szpitala i zastanawiałam się, czy może nie postąpiłam zbyt pochopnie godząc się na propozycję Kuby. Nie byłam pewna, czy moja zraniona kobiecość, czy moje zranione serce będzie potrafiło o wszystkim zapomnieć, czy będę potrafiła żyć tak, jakby nic się nie stało. Kochałam Kubę, ale też w jednej chwili straciłam do niego całe zaufanie, a bez zaufania nie ma żadnego związku, nie ma żadnej przyszłości. Kuba miał dobre zamiary i chyba tylko dlatego zgodziłam się wciąż z nim mieszkać, zrobiłam to nie tylko dla siebie, ale też dla dzieci, które pewniejsze będą pod okiem ojca i siostry, której nie miałam prawa obciążać swoim wypadkiem i opiekowaniem się mną. Wciąż byłam oszołomiona, ale nie wiedziałam, czy bardziej prawdą o mojej rodzinie, prawdą o moim małżeństwie, czy tamtym wypadkiem. Były dni, gdy głowa bolała niemiłosiernie, były dni, gdy zawroty nasilały się, ale też były takie, gdzie wcale nie czułam się jakbym była po tak silnym wypadku. Wciąż słyszałam jak wielkie miałam szczęście, że to chyba cud, ale ja wcale nie czułam się jakbym była szczęśliwa. Nie czułam się jakbym miała szczęście, jakbym była urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, przeciwnie. Zaledwie tydzień temu, zaledwie siedem dni temu dowiedziałam się, że moje kilkunastoletnie małżeństwo to jedna wielka ściema, że mąż, któremu bezgranicznie ufałam, mą którego od zawsze byłam pewna nie jest wcale tym, za kogo go uważałam, a kilkanaście lat wspólnie spędzonych w zasadzie były dla niego nie ważne. Czy naprawdę to można nazwać szczęściem? czy rozpacz, ból można nazwać szczęściem?  
- Jak się czuje moja ulubiona pacjentka? - zapytał lekarz, ostatni raz wchodząc do mojej sali i zerkając na mnie z uśmiechem.
- Dziś lepiej panie doktorze. Chyba bóle zaczynają ustępować - skłamałam. Może nie tak do końca, bo faktycznie czasami bolało mniej, ale miałam świadomość, że ból mogę odczuwać bardzo długi jeszcze czas.  
- Niech pani na siebie uważa - powiedział lekarz. Ucisnęłam mu rękę, uśmiechnęłam się do niego i po chwili zostałam sama. Usiadłam na łóżku i złapałam się za głowę, przez minimalną sekundę ból obezwładnił mnie, ale po chwili przeszedł.
- Gotowa? - zapytał Kuba, gdy drzwi otworzyły się. Zabrał ode mnie rzeczy, wręczył lekarzowi kopertę, pielęgniarką kwiaty za opiekę nad żoną i po ostatnich wymianie spojrzeń opuściliśmy szpital i skierowaliśmy się w stronę auta. Miałam nadzieje, że zobaczę dzieci, ale w samochodzie nikogo nie było. - Chcieli zrobić dla Ciebie niespodziankę, ale poprosiłem ich by tego nie robili. Uznałem, że jesteś dość zmęczona i nie chciałem by Cię męczyli. Postanowili przyjść jutro - wyznał cicho. Pokiwałam głową ze zrozumieniem, wdzięczna za to co dla mnie zrobił. Naprawdę kochałam swoich bliskich, ale ostatnie na co miałam ochotę to tłumy w mieszkaniu, głupie pytania przyjaciół i bliskiej rodziny. Jak się czujesz? Jak tam jest? było coś po drugiej stronie? No właśnie jak się czułam? Pomijając fakt, że jechałam samochodem z mężem, którego wciąż kochałam, pomijając fakt, że wciąż nie wiem jak teraz będzie wyglądać moje, nasze życie, czy jeszcze będę potrafiła mu zaufać to chyba dobrze? No jeszcze pomijając fakt, że o mało nie umarłam to naprawdę zaskakująco dobrze.  
- Zatrzymasz się? - spytałam pokazując mu palcem na park który mijaliśmy. - Proszę - dodałam błagalnie, a on spojrzał na mnie w milczeniu. Po chwili zaparkowaliśmy na parkingu i wysiadłam z samochodu. Kuba nie spuszczał ze mnie zatroskanego wyrazu twarzy, a ja starałam się zignorować to, że przez cały czas tak bardzo uważnie mi się przygląda. - Możemy się przejść? - spytałam męża, sama zaskoczona swoimi słowami. Mimo chwilowego wahania Kuba zamknął samochód, złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę parku, w stronę parku, który był miejscem naszych pierwszych spotkań.


Chciałem objąć ją ramieniem, chciałem przytulić ją na wypadek, gdyby zakręciło jej się w głowie, gdyby miała upaść, poczuć się znowu gorzej, ale nie zrobiłem tego z obawy, że mnie odtrąci. Zamiast tego chwyciłem jej dłoń i mocno z całych sił złapałem za jej rękę, a gdy chciała wyswobodzić swoją dłoń, ja złapałem jeszcze mocniej i wymownie spojrzałem w jej twarz. W milczeniu wchodziliśmy w głąb parku, bojąc się własnych słów. Po kilkunastu minutach wolnego spacerku dotarliśmy do ławki, gdzie spędziliśmy pierwszą randkę i usiedliśmy na starej, podrapanej prawie niewidocznej ławce. Park przez te kilkanaście lat zmienił się nie do poznania, tam gdzie jeszcze kiedyś były ławki, teraz rosły gęsto gałęzie, a nikt przez wiele lat nie dbał o to miejsce. Drzewo z naszymi inicjałami wciąż stało na swoim miejscu, tylko inicjały znacząco pobledły, zapomniane przez nas i innych przez wiele lat
.- Powiedz mi dlaczego tak rzadko tu przychodziliśmy? - spytała w pewnej chwili, a dopiero teraz dostrzegłem łzy w jej oczach. Chciałem zapytać dlaczego płacze, czy coś ją czasem nie boli, ale wiedziałem, że byłoby to strasznie głupie pytanie, wiec wolałem zamilknąć.  
- Nie wiem. Chyba pochłonęło nas życie i zapomnieliśmy co to znaczy być romantycznym - powiedziałem kierując wzrok przed siebie. Faktycznie w ostatnim czasie przestaliśmy dbać o nasz związek, przestaliśmy robić coś tylko razem, bo pochłonęły nas oczekiwania i sprawy naszych dzieci. - Chcę żebyś wiedziała - zwróciłem się do żony i spojrzałem na ból w jej oczach - Chcę byś wiedziała, że nawet przez chwilę nie przestałem Cię kochać - powiedziałem cicho, nie będąc pewnym czy usłyszała moje słowa.  
- Nie wiem Kubo. Nie wiem - wyznała wypuszczając powietrze z ust. Chciałem coś powiedzieć, ale znów zrezygnowałem. Tak bardzo chciałem zapewnić ją, że zawsze będzie dla mnie ważna, że zawsze będę ją kochał, że zawsze będzie mogła na mnie liczyć. Chciałem ją chronić, dbać o nią i dzieci, opiekować się nimi i stworzyć im szczęśliwy i bezpieczny dom. Chciałem być blisko niej, zasypiać i budzić się przy niej, chciałem cofnąć czas. Wiedziałem, że naprawa będzie bardzo trudna, wiedziałem, że odzyskanie jej zaufania jest prawie niemożliwe i wiedziałem, że czeka mnie długa walka sama ze sobą, ale chciałem to zrobić, dla niej, dla nas i dla samego siebie.- Boję się Kuba. Boję się, że nie będę potrafiła Ci wybaczyć. Będę się bała za każdym razem, gdy będziesz wychodził z mieszkania. Nie dość, że będę zazdrosna o kobiety to teraz jeszcze o mężczyzn.Cale nasze życie to będzie jedna wielka zazdrość. Nie jestem pewna, czy mam siłę na to wszystko - usłyszałem. Sam też nie byłem już niczego pewny, ale wiedziałem jedno. Kochałem ją i chciałem, naprawdę chciałem naprawić to wszystko.  
- Kochasz mnie? - zapytałem, doskonale wiedząc, że za szybko zadaje jej to pytanie, ale musiałem. Musiałem usłyszeć to właśnie teraz, właśnie tutaj. Musiałem, bo ta niepewność zabijała mnie od środka.
- Gdy dowiedziałam się o twojej zdradzie, gdy dowiedziałam się o waszej podwójnej zdradzie byłam pewna, że nie. Uważałam, że w tamtej chwili zabiłeś we mnie wszystko, co do Ciebie czułam, zabiłeś także i mnie, ale potem zdarzył się tamten wypadek - zatrzymała się i spojrzała w moje oczy - Wiesz, gdy człowiek jest o krok od śmierci, gdy się o nią ociera wszystko zaczyna dostrzegać inaczej. Przez całe nasze małżeństwo wierzyłam, że jesteśmy szczęśliwi, ale chyba tak naprawdę tylko ja byłam szczęśliwa. Tobie wciąż czegoś brakowało, ale ja tego nie widziałam. Stałam się bardziej matką niż żoną. Owszem kochaliśmy się tak samo regularnie, spędzaliśmy czas z dziećmi i uznałam, że to przecież wystarczy, że jesteśmy szczęśliwy, zabrakło w tym Ciebie i mnie - spojrzała w bok i po chwili ponownie na mnie spojrzała. - Miałam siedem dni by zastanowić się nad Tobą, nad nami, nad naszym życiem. Zrozumiałam. Tak Kocham Cię i to chyba się nigdy nie zmieni. Kocham Cię, chociaż wciąż nie wiem co postanowię i co zrobię. Chcę spróbować, chcę zaryzykować, ale potrzebuję twojej cierpliwości i wsparcia. Kocham Cię Jakubie - usłyszałem. Przez chwilę nie poruszyłem się nawet przez chwilę, siedziałem jak wryty próbując zrozumieć każde z jej słów. Jednak wciąż w mojej głowie brzęczały ostatnie zdania i upragnione słowo Kocham Cię Jakubie. Teraz wierzyłem, że cokolwiek się stanie, że cokolwiek postanowimy ona otwiera przede mną furtkę, otwiera bramę i daje mi pozwolenie by do niej wejść. Chociaż domyślałem się jak bardzo trudne dla niej to wszystko było, jak bardzo zraniłem ją zdradą, jak wielką krzywdę jej wyrządziłem, jednak jej serce było dla mnie otwarte, ba jeszcze lepiej wciąż dla mnie biło. Postanowiłem zrobić wszystko, wszystko by skorzystać z danej mi szansy. Przecież ją kochałem.


Do domu wróciliśmy jakieś półtora godziny po tym jak wyznałam mu, że wciąż go kocham. Rozmawialiśmy o prawie wszystkim, z wyjątkiem tego co ode mnie usłyszał. Spacerowaliśmy wzdłuż parku, wspominaliśmy nasze pierwsze spotkania, a ja po raz pierwszy od tygodnia poczułam się dobrze w jego towarzystwie. Chciałam spędzać z nim więcej czasu, chciałam poznać go na nowo, na nowo spróbować mu zaufać. Do domu wróciliśmy bo na dworze zrobiło się zimno, zresztą strasznie stęskniłam się za dziećmi, które akurat były w szkole. Miały dziś nie iść, ale nie chcieliśmy robić im zaległości w nauce, a ja w domu i tak byłam jakieś dwie godziny przed nimi. Rozpakowałam się i postanowiłam zrobić jakiś dobry, ciepły obiad, bo mój mąż nie miał zdolności do gotowania, a nie chciałam ciągle żywić dzieci chemią. Postanowiłam zrobić pomidorową zupę z makaronem i chociaż Kuba sprzeciwiał się mojemu gotowaniu bo był zdania, że powinnam odpocząć, ja po prostu musiałam zająć czymś głowę. W domu znów poczułam się dość nieswojo. Wciąż tamta rozmowa wracała do mnie echem i raniła moje serce. Myślałam, że będzie łatwiej, ale postanowiłam za dużo o tym wszystkim nie myśleć. Nie byłam pewna, czy Kuba takiej oczekiwał odpowiedzi, ale nie chciałam i nie umiałam go kłamać. Powiedziałam mu prawdę, prawdę którą długo skrywałam w sobie. Kochałam mojego męża i mimo wielkiego bólu jakiego mi zadał, nie zmieniło się moje uczucie do niego. Nie zmieniło się nic prócz braku zaufania. Jak teraz będzie wyglądało nasze życie?
- Kochanie długo zastanawiałem się nad tym co mi powiedziałaś. - spojrzałam na niego uważnie i razem z nim wyszłam z kuchni.Pozwoliłam mu mówić. - Tak bardzo ciesze się, że wciąż mnie kochasz, bałem się, że zabiłem twoją miłość do mnie i wierz mi - zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy - Zrobię wszystko byś ponownie mi zaufała, wszystko co tylko zechcesz - powiedział. Kochałam go, a on kochał mnie i teraz nie miałam wątpliwości. Kochaliśmy się, ale nie byłam pewna, czy miłość może wystarczyć. Doskonale wiedziałam, że jak nie popracuje nad zaufaniem, że jeśli nie zaufam mu to z czasem nasze drogi i tak się rozejdą. Nie zniesiemy wiecznych podejrzeń, pretensji, nie zniesiemy wiecznych kłótni i scen zazdrości. Jednak czy można tak naprawdę wybaczyć zdradę? czy mogę mu na nowo zaufać, skoro wiem, że mój mąż ma zapędy seksualne do facetów i kobiet? czy będę potrafiła zapomnieć i wybaczyć mu to, że zdradził mnie z Sebastianem... z moim bratem? czy powinnam mu na nowo uwierzyć? nie byłam o tym przekonana.  
- Pojadę po dzieci Dot - powiedział czule Kuba.Odwrócił się i spojrzał na mnie z takim uśmiechem, że zmiękło mi serce. - Kocham Cię skarbie. Kocham Cię i mam szczęście, że jesteś moją żoną - powiedział z czułością w głowie. Skoro miałeś szczęście to dlaczego do diabła szukałeś czegoś więcej? dlaczego szukałeś wrażeń w obcym łóżku? czy naprawdę ożenił się ze mną tylko dlatego, że zaszłam w ciąże? czy w czasie ślubu kochał mnie? czy teraz naprawdę mnie kocha? a może tylko tak mówi by chronić naszą rodzinę? wiedziałam, że jeszcze długo będą dopadać mnie wątpliwości i jeszcze dłużej będę się zastanawiała nad słusznością podjętej decyzji. Gdy drzwi się zamknęły a z dworu usłyszałam ryk odjeżdżającego auta, spojrzałam na komórkę męża, którą przez przypadek zostawił. Poczułam pokusę by przeszukać jego wiadomości, sprawdzić kontakty, sprawdzić go, ale widziałam, że nie tędy droga. Wiedziałam, że jeśli to zrobię będę jeszcze dalej tego, by na nowo mu zaufać. Jednak, czy po tym co zrobił nie miałam do tego prawa? A co jeśli zastane tam coś podejrzanego? czy chciałabym wiedzieć o kolejnych jego zdradach, czy może to uspokoiło by mnie na dobre? gdy tak myślałam o tym co powinnam teraz zrobić, usłyszałam wibrację komórki Kuby. Spojrzałam na numer dzwoniącego, ale nie był zapisany. Odebrałam a tam..... CDN  



Kochani jak myślicie, czy Dorota postąpiłaby właściwie przeszukując telefon Kuby? Czy ma do tego prawo mimo tego co zrobił jej mąż?

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2557 słów i 13733 znaków, zaktualizowała 1 mar 2017.

2 komentarze

 
  • Justys20

    <3  <3  <3

    2 mar 2017

  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z z niecierpliwością :* :) :*

    1 mar 2017