Ostra gra - rozdział 7

Po kilku minutach stania w miejscu, obudziłam się i jak najszybciej weszłam do domu. Zrobiłam kilka kroków, myśląc, co to było, gdy usłyszałam głos mamy:
– Późno wróciłaś – powiedziała, wyglądając zza kuchni.
Przełknęłam ślinę.
– Tak, bo brałam udział w castingu na wokalistkę w zespole szkolnym – odpowiedziałam mechanicznych głosem. – Wygrałam – dodałam i uśmiechnęłam się do mamy.

– Naprawdę? To świetnie, pamiętam, jak dużo śpiewałaś, zanim... – przerwała, mrugając oczami i patrząc ślepo w jeden punkt na ścianie.
Opuściłam ramiona i zrobiłam kilka kroków w jej stronę.
– Mamo, proszę, to przeszłość – powiedziałam cichym, wręcz błagalnym głosem.
Pokiwała kilka razy głową.
– Tak, tak, masz rację.
Uśmiechnęła się słabo, a ja dziękowałam w duchu Bogu, że nie zauważyła Kastiela, gdy byliśmy pod moim domem. No, jeśli będzie chciała poznać członków zespołu, do którego od dzisiaj należę, to z tego chłopaka na pewno nie będzie zadowolona.
Podeszłam jeszcze bliżej mamy i przytuliłam ją. Tym razem wyszło to tak po prostu, tak naturalnie. Mimo iż dopiero od kilku dni ponownie zaczęłam rozmawiać z mamą, już nie czułam jakiejś bariery.
Objęła mnie ramionami i mocno do mnie przylgnęła. Nie widziałam jej twarzy, ale miałam ogromną nadzieję, że nie płacze.
Po kilku minutach ciszy i stania w tej pozycji, odsunęła się ode mnie, a jej twarz – na szczęście – była sucha, a usta miała rozciągnięte w uśmiechu. Takim prawdziwym, którego już dawno nie miałam okazji widzieć. Poważnie – to był piękny widok.
– Naprawdę, cieszę się z twojego powrotu – powiedziała i roześmiała się cicho.
– Ja też, mamo, ja też...

* * *

Na górze ponownie zaczęłam myśleć, co to było, to przed domem.
Dlaczego Kastiel się nade mną nachylił jak do pocałunku, a przede wszystkim, dlaczego zareagowałam w ten sposób! Spojrzałam na jego usta, zamknęłam oczy i stałam jak słup soli, podczas gdy powinnam się odsunąć od niego, albo nawet i uderzyć chłopaka!
Rany – pewnie się ze mnie teraz nabija w domu... Cholerny dupek.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
Najważniejsze, że zgodził się to wszystko odkręcić, mówiąc, że Amber sobie coś ubzdurała o nas.
Po kilku minutach siedzenia i patrzenia w jeden punkt na ścianie, poczułam prawdziwe zmęczenie. Wstałam z łóżka, zabierając ze sobą szlafrok, którego dzisiaj nie odłożyłam na miejsce, i weszłam do łazienki, marząc o gorącym prysznicu i łóżku.

* * *

Następnego dnia wychodząc z domu, spojrzałam w stronę domu Kastiela, aby zobaczyć, czy nie kręci się gdzieś obok Amber.
Nikogo nie było – czyli jakiś plus mojego „przedstawienia” był...
Wchodząc do szkoły, zdałam sobie sprawę, że nie dostałam wczoraj od Iris żadnej wiadomości, a miałam jej wytłumaczyć co i dlaczego. Zaczęłam się martwił, że dziewczyna obraziła się na mnie, bo nie powiedziałam jej o swoim „związku” z Kastielem. Jednak wiedziała, że nawet gdyby tak było, to po usłyszeniu prawdziwej wersji wydarzeń, mi wybaczy.
Od razu gdy przekroczyłam prób wejścia, poczułam na sobie kilkanaście par oczu. Nie musiałam zastanawiać się, dlaczego, bo powód był jasny. Mimo wszystko czułam się skrępowana i szybko rozejrzałam się dookoła, szukając wzrokiem Kastiela. Niestety nigdzie go nie było, więc postanowiłam najpierw iść do szafki, a potem zabrać się za dalsze poszukiwania.
Zmieniając buty, zauważyłam siostrę Nataniela, która stała kilka metrów ode mnie z koleżankami. Wszystkie patrzyły na mnie jakby z nienawiścią. Szczerze to mało mnie to obchodziło, ale nadal jej się dziwiłam, że po tym jak Kastiel ją traktuje, ona nadal ma jakąś nadzieję, czy Bóg wie co.
– Cześć – powiedziałam do Nataniela, który akurat wychodził z pokoju gospodarzy.
Przystanął na chwilę.
– Cześć – odpowiedział oficjalnym tonem, a ja poczułam, że coś jest nie w porządku. Niby już słyszałam ten ton, ale tym razem było w nim coś innego, bardziej sztywnego. – Zaraz będzie dzwonek, więc pospiesz się i idź na lekcję – dodał i już go nie było.
Chwilę się nad tym zastanawiałam, ale doszłam do wniosku, że ma dużo pracy i nie może rozmawiać.
Do klasy weszłam jeszcze przed dzwonkiem i od razu zajęłam swoje miejsce. Znowu czułam wzrok wszystkich uczniów, znajdujących się w pomieszczeniu na sobie. Niechętnie na nich spojrzałam, a oni spuścili wzrok na ławki. Nie wiem – albo ja wzbudzam takich strach, albo Kastiel i martwią się, że powiem o tym swojemu „chłopakowi”. Całe szczęści, że już niedługo będzie po wszystkim...
Równo z dzwonkiem do klasy wszedł chłopak. Uśmiechnął się do mnie, a ja niepewnie odwzajemniłam uśmiech.
– Co ty robisz? – spytałam szeptem Kastiela, kiedy zajął miejsce obok mnie.
– Jak to „co”? Siadam ze swoją dziewczyną – odpowiedział, rzucając na ławkę książkę i długopis.
– Ale... – zaczęłam, ale w tym samym momencie w klasie pojawiła się nauczycielka. – Odkręcisz to dzisiaj? – spytałam, zniżając głos tak, aby tylko on mnie usłyszał.
– Tak, Kwiatuszku – odpowiedział normalnie, a ja ponownie poczułam wzrok wszystkich na sobie.
Zacisnęłam usta.
W co on gra?
Lekcja minęła szybko. Wychodząc z klasy, wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer Iris.
– Halo? – spytała.
– Cześć, z tej strony Alice. Nie będzie cię dzisiaj w szkole?
Po drugiej stronie zapanowała chwilowa cisza, a ja nie wiedziała, czy ona się rozłączyłam, czy może mi zabrakło pieniędzy na koncie.
– Nie – odpowiedziała ściszonym głosem. – Jestem z moją mamą w szpitalu, nie wiem, kiedy znowu będę.
Wydałam z siebie cichy jęk.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo nie wiedziałam, co się stało.
Podrapałam się po głowie.
– Dobra, to... do zobaczenia – wydusiłam w końcu z siebie i rozłączyłam się z nią.
– Co robisz? – Usłyszałam za plecami głos Kastiela. Odwróciłam się, wiedząc, że ludzie będą patrzeć.
– Dzwoniłam do Iris – odpowiedziałam szczerze. Zastanowiłam się chwilę, patrząc na jego uśmiechniętą twarz. – Co to było? – spytałam ostro.
Zrobił minę w style: „Ale o co ci chodzi? Nie zrobiłem nic złego”.
– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedział tak, jak podejrzewałam, że odpowie.
Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłam, oblizałam usta. Pokazałam mu głową, żebyśmy weszli pod schodu, gdzie nikt nas nie zauważy.
Po chwili znaleźliśmy się pod nimi, a ja widząc podniesioną brew Kastiela, zaczęłam myśleć, co mu chodzi teraz po głowie.
– I co chcesz tutaj robić? – spytał, a jego usta rozciągnęły się w łobuzerskim uśmiechu.
– Na pewno nie to, o czym myślisz – powiedziałam, kręcąc głową. – Co to było to wczoraj? Przed moim domem?
Wzruszył ramionami.
– Chciałem pocałować swoją dziewczynę – odpowiedział obojętnie.
– A jednak nie pocałowałeś.
– Czyli chciałaś, żebym cię pocałował?
Już chciałam zaprzeczyć, ale wiedziałam, że to nic nie da. Wypuściłam powietrze i przetarłam oczy ręką.
– Nieważne. Tak jak powiedziałeś: dzisiaj to odkręcisz, tak?
Przytaknął głową, w dalszym ciągu się uśmiechając.
– Okey, to idźmy stąd, zanim ktoś nas zobaczy – powiedziałam i wyminęłam Kastiela, który ruszył tuż za mną.
Zaczęłam kierować się na lekcje. Znajdując się na środku korytarza, usłyszałam krzyk Kastiela:
– Kochanie! Dzisiaj po lekcjach mamy próbę – powiedział, a ja wstrzymałam powietrze, bojąc się spojrzeć na któregokolwiek ucznia.

Co on, kurwa, wyprawia?!

LiyettaLecrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1397 słów i 7834 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik A

    Hehe rozkręca sie to opowiadanie :)  ciekawy pomysł:) czekam na ciag dalszy

    13 mar 2016

  • Użytkownik Dream

    Bombowo  :jupi:  Czekam na kolejną :*

    13 mar 2016

  • Użytkownik pipaczu

    Świetne ! :)

    13 mar 2016

  • Użytkownik xd

    Super ;) czekam na dalsze jak zwykle

    13 mar 2016