Ostra gra - rozdział 6

Patrzyłam wielkimi oczami na Kastiela, który spoglądał to na Amber, to na mnie.
Zagryzłam wargę, bo tylko czekałam, aż powie, że sobie coś ubzdurałam i wyśmieje mnie, a z nim reszta osób, znajdujących się na sali.
Zaczęłam ostro oddychać nosem, myśląc o szybkim ewakuowaniu się.
Twarz chłopaka nagle przybrała poważny wyraz. Zmrużył oczy i pokręcił przecząco głową.

– Nie, Amber – zaczął, a moje serce zaczęło bić tak szybko i mocno, iż byłam pewna, że jeszcze chwila i wypadnie z piersi – nie wybraliśmy Alice, bo jesteśmy parą, tylko dlatego, że ma głos, który nam najbardziej odpowiada. A jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego nie wybraliśmy ciebie, to proszę bardzo: masz okropny głos – skończył, a ja spojrzałam na Amber, która powoli robiła się czerwona na twarzy. Nie wiedziałam tylko, czy dlatego, że jest jej wstyd, bo usłyszała prawdę o swoim głosie, czy jednak przybierała ten kolor ze złości.
Wzięła głęboki wdech i rzucając mi ostre spojrzenie, wyszła z piwnicy, a ja czekałam, aż Kastiel sprostuje sprawę „naszego związku” i ośmieszy mnie przed tyloma osobami... Chociaż w zasadzie potwierdził przy nich wszystkich, że jesteśmy parą.
Ale, cholera!, to nie tak miało wyglądać!
– To już koniec przesłuchania, dziękujemy wszystkim, którzy tutaj przybyli – powiedział i skierował się z gitarą za kurtyn.
Ludzie, którzy zaczęli wychodzić, posyłali mi dziwne spojrzenia, jakby to była dla nich jakaś nowość, że Kastiel ma dziewczynę.
– Dobrze słyszałam? – wykrztusiła z siebie Iris, o której obecności kompletnie zapomniałam.
Odwróciłam twarz w jej stronę, nie wiedząc, od czego zacząć.
Podrapałam się po karku, lekko krzywiąc twarz.
– To... – zaczęłam, wypuszczając ciężko powietrze przez usta – to długa historia. Możemy się dzisiaj spotkać i postaram się to wytłumaczyć.
– Oookey – powiedziała, będąc nadal w szoku. – W takim razie napiszę do ciebie dzisiaj i umówimy się na spotkanie – dodała i wyszła z piwnicy, a zaraz za nią Lysander.
Zostałam sama z Kastielem. Już miałam się zmywać, gdy usłyszałam głos chłopaka:
– Alice – zwrócił się do mnie. Spojrzałam w jego stronę, a na jego twarzy błądził szelmowski uśmiech. – Jeśli chciałaś zostać moją dziewczyną, wystarczyło powiedzieć. Rozważyłbym to.
Zacisnęłam usta, czując, że jego komentarz wywołał na moich policzkach czerwone wypieki.
– Chyba śnisz – powiedziałam pod nosem, ale Czerwonowłosy to usłyszał, bo roześmiał się po chwili. Spojrzałam na niego, ponieważ jeszcze nie miałam okazji usłyszeć jego szczerego śmiechu.
Nie minęło trzydzieści sekund, a Kastiel znalazł się tuż obok mnie.
Próbowałam rozszyfrować wyraz jego twarzy, ale na marne. Zrobiłam niezrozumiałą minę, a on przechylił głowę na bok.
– Idziemy? – spytał, pokazując schody. – Odprowadzę cię do domu, w końcu to obowiązek chłopaka.
Otworzyłam usta, żeby wytłumaczyć mu całą tę sytuację, ale szybko z tego zrezygnowałam i pokręciłam przecząco głową. Następnie skierowałam się do wyjścia.
Szliśmy ramię w ramię, w ogóle się nie odzywając. Czułam się trochę skrępowana, zażenowana i nie wiedziałam, które z tych uczuć było silniejsze...
Z tego wszystkiego moje dostanie się do zespołu zeszło na drugi plan, a naprawdę nie mogłam posiąść się ze szczęścia. Po pierwsze wiem, że mój głos nie jest w najgorszym stanie, mimo braku treningu przez długi czas, a po drugie – w końcu zacznę kontynuować swoją pasję! Nie mogłam uwierzyć, że wystarczyła tylko zmiana środowiska, żebym zdała sobie sprawę, co w życiu jest dla mnie tak naprawdę ważne.
– Więc – zaczął Kastiel, a ja bałam się usłyszeć dalszą część jego wypowiedzi – powiedziałaś Amber, że jestem twoim chłopakiem?
Odchrząknęłam, mrugając nerwowo oczami.
– To... nie tak, jak myślisz – powiedziałam słabo, wiedząc, że w zasadzie było dokładnie tak, że jej to powiedziałam. Jednak nie wiedziałam, że to do niego dotrze! Postanowiłam szybko to sprostować. – Wychodząc rano do szkoły, zobaczyłam ją pod twoim domem. Podeszłam do niej i powiedziałam to, żeby się od ciebie odwaliła – powiedziałam na jednym wdechu.
– Czyli martwiłaś się o moje bezpieczeństwo – stwierdził.
Stanęłam i spojrzałam na niego, cofając lekko głowę i mrużąc oczy.
– Nieee – odpowiedziałam, śmiejąc się z jego komentarza. – Raczej chodziło mi o to, żebyś nic nie zrobił Natanielowi. Ponownie. Nie wiedziałam, że ona chodzi do tego liceum, co my – dodałam cicho.
– Mhm – mruknął, również stając. Po chwili zrobił kilka kroków w moją stronę i wziął pasmo moich ciemnych włosów w swoją dłoń. – Ale wiesz, że skoro tyle osób myśli, że jesteśmy w związku, to musimy teraz udawać parę?
Zrobiłam wielkie oczy i otworzyłam delikatnie usta.
– Nie, odkręcimy to jakoś – powiedziałam pewnie. Jednak się nie ruszyłam, bo patrząc w jego brązowe oczy, byłam jak skała.
– Tak? A w jaki sposób? – spytał szeptem, przybliżając się do mnie powoli.
Błyskawicznie odskoczyłam, mało co nie upadając na tyłek.
– Co ty robisz?! Nie jesteśmy parą, wytłumaczyłam ci, dlaczego tak powiedziałam Amber. Powiesz jutro wszystkim, że blondi sobie coś ubzdurała, mówiąc, że jestem twoją dziewczyną – skończyłam i wypuściłam nosem powietrze.
Kastiela wzrok przepalał mnie na wylot przed dłuższy czas, a ja ponownie nie potrafiłam się ruszyć. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a ja źle się czułam, nie wiedząc, co czuje w danej chwili.
– W porządku – powiedział i przytaknął głową. – Jutro wszystko wyjaśnię. A teraz rusz się, bo jest już późno i nie pozwolę ci wrócić samej do domu.
Zdziwiona jego słowami, poszłam za nim.
W sumie cieszyłam się, że jutro wszystko wytłumaczy, a my nie będziemy musieli udawać pary, którą zresztą nie jesteśmy.
Problemem może okazać się jedynie Amber, która może potwierdzić to, że jej powiedziałam, iż jestem Kastiela dziewczyną... Słowo przeciwko słowu – bo ja wszystkiemu zaprzeczę.
Po kolejnych piętnastu minutach marszu w ciszy, doszliśmy pod mój dom.
Będąc przy drzwiach (nie zgodził się mnie odprowadzić tylko do furtki), odwróciłam się do Czerwonowłosego, aby mu podziękować. Jednak wstrzymałam oddech, widząc, jak jego twarz niebezpiecznie nachyla się nad moją.
Spojrzałam w jego oczy, potem nieświadomie przenosząc spojrzenie na jego usta, które były coraz bliżej moich.
Biorąc delikatny wdech, zamknęłam oczy.
Nagle usłyszałam cichy śmiech.

– Chyba śnisz – powiedział Kastiel, a ja gwałtownie otworzyłam oczy, patrząc na jego oddalającą się sylwetkę.

LiyettaLecrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1220 słów i 6919 znaków.

1 komentarz

 
  • xd

    Kiedy kolejna ?

    13 mar 2016

  • LiyettaLecrie

    @xd Na blogu jest więcej, a kiedy tam kolejna, nie wiem.

    13 mar 2016