Ostra gra - rozdział 10

Siedziałam na końcu korytarza na schodach i próbowałam stłumić śmiech – mimo wszystko nie chciałam, aby ktoś mnie teraz nakrył, jak się śmieję.
Po tym jak odbiegłam od Kastiela, w szkole zapanowała grobowa cisza. Zastanawiałam się, czy było to spowodowane tym, że z Kastielem zerwała dziewczyna, czy tym, że chłopak stał nieruchomo, wpatrując się we mnie.
Już miałam wstać ze schodów i skierować się do klasy, w której miałam mieć zaraz lekcje, gdy usłyszałam głośne słowa, dochodzące z ust Amber. Szybko schowałam się za jednym z wielkich pudeł i mając nadzieję, że mnie nie zauważą, wytężyłam słuch.
– Kastiel zawsze źle wybiera dziewczyny – powiedziała Amber, a jej koleżanki głośno przyznały jej rację. – Tamta to jedno, ale ta Alice – wypowiedziała moje imię kpiąco – to już totalna pomyłka. Dziewczyny, bądźmy szczere: ja znam Kasa i wiem, że na pewno taki dla niej nie był.
Kiedy skończyła mówić, zachciało mi się śmiać.
Ona zna Kastiela? Ja go nie znam, a na pewno rozmawiam z nim więcej niż ona, więc co ta dziewczyna za bzdury wygaduje?!
Amber zaczęła wzdychać, jaka to ona nie jest świetna, że Kastiel będąc z nią miałby wszystko, kiedy na horyzoncie pojawił się Nataniel.
– Amber? – spytał. – Co ty tu jeszcze robisz? Zaraz zaczynają się lekcję, a z tego co mi wiadomo, ty masz teraz biologię, której sala jest na drugim końcu szkoły – powiedział oficjalnym tonem.
Rany!, że do siostry też tak mówi... Chociaż z drugiej strony mu się nie dziwię, bo mając rodzeństwo, które tak się zachowuje, pewnie sama byłabym dla nich niemiła.
Po kilku sekundach usłyszałam, jak Amber odchodzi z koleżankami, nie komentując słów Nataniela.
Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze.
– Możesz już wyjść, Alice – powiedział Nataniel, tym samym sprawiając, że się wzdrygnęłam.
Otrzepałam swoje ubranie i zmarszczyłam czoło.
– Skąd wiedziałeś, że tu jestem? – spytałam.
– Widziałem jak biegniesz w tę stronę – wyjaśnił. – Potem widziałem, że Amber z koleżankami się tu kieruje, więc postanowiłem ci pomóc.
Zaśmiałam się cicho.
– Dzięki. – Po chwili spoważniałam, przypominając coś sobie. – Jak mi poszło? Myślisz, że wszyscy w to uwierzyli? – W końcu on podsunął mi ten cały plan pod nos.
– Tak – odpowiedział. – Dobrze zagrałaś, a po twoim pobiegnięciu, Kastiel stał z szeroko otwartymi oczami i nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
No,  o to chodziło.
Wszystko poszło zgodnie z planem.
Teraz tylko czekać na reakcję Czerwonowłosego...
– Lepiej idź już na lekcję, bo zaraz dzwonek. Do zobaczenia – powiedział i ruszył schodami w górę.
Patrzyłam na jego znikającą sylwetkę i myślałam, że Nataniel nie jest wcale takim sztywniakiem. Co prawda wymyślenie takiego planu nie było jakieś strasznie zwariowane (tym bardziej, że w zasadzie mi pomagał), ale myślę, że jak chce, to potrafi się bawić. Może ze względu na kogoś taki jest?
Na tę chwilę tego nie wiem, ale mam zamiar się dowiedzieć...

* * *

Na lekcjach Kastiel zachowywał się jakbym była powietrzem. Trochę mnie to irytowało, ale wolałam to, niż jak udawał, że jesteśmy parą. No, cóż – coś za coś.
Po szkole miałam zamiar iść od razu do domu, jednak coś przyszło mi do głowy.
Kiedy Amber rozmawiała z koleżankami przy schodach, powiedziała, że Kastiel zawsze źle wybiera dziewczyny. Może i to nie była moja sprawa, ale zaczęłam się zastanawiać, kim była jego poprzednia dziewczyna (chyba naprawdę byli razem...) i w jaki sposób go zraniła. Mogłaby spytać o to Iris, ale ona miała na głowie mamę, więc wolałam z nią nie poruszać takich tematów. Z kim jeszcze mam w szkole niezły kontakt, aby chciał ze mną rozmawiać na temat Kastiela?
Długo nie musiałam się nad tym zastanawiać, bo rozwiązanie pojawiło się tuż przede mną.
– Hej, Nataniel! – zawołałam i podbiegłam do niego. – Co ty na to, żeby się przejść? Porozmawiamy, pośmiejemy się...
Blondyn podrapał się po głowie.
– Nie wiem, czy mogę; szkoła...
– No, dawaj. Pół godzinki w parku? – Myślałam, że nie będę potrzebowała tyle czasu, ale w przeciwnym razie, gdyby podał na przykład dziesięć minut, mógłby zacząć coś podejrzewać.
Wziął wdech i uśmiechnął się delikatnie.
– Dobra. Pół godziny.

Idąc do parku rozmawialiśmy o szkole – a jakże inaczej! Chłopak mówił, że bardzo lubi pełnić funkcję przewodniczącego, choć bywa to męczące. Szczególnie, gdy musi uganiać się za uczniami, prosząc o różne papierki. Kiedy o tym wspomniał, podniosłam brew do góry i spojrzałam na niego, na co tylko przytaknął głową. Wiedziałam, że jedną z tych osób, za którymi musi się uganiać, jest Kastiel. W sumie zdziwiłabym się, gdyby Czerwonowłosy przynosił papierki na czas...
W końcu usiedliśmy na ławce. Ułożyłam usta w dzióbek, zastanawiając się, jak zacząć rozmowę. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy, więc postanowiłam walić prosto z mostu.
– Nataniel – zaczęłam i poczekałam, aż na mnie spojrzy. – Z natury jestem ciekawa, dlatego interesuję się nawet tymi sprawami, które nie dotyczą mnie w najmniejszym stopniu.
Spojrzał na mnie niezrozumiale i pomrugał kilka razy oczami.
– Kiedy schowałam się za pudłem, twoja siostra mówiła coś o poprzedniej dziewczynie Kastiela...
– Co dokładnie mówiła? – przerwał mi, pytając nerwowym głosem.
Zdziwił mnie jego ton, ale postanowiłam, że skoro zaczęłam, to skończę... I dowiem się o byłej dziewczynie Kastiela.
– Nie za dużo. Po prostu powiedziała, że chłopak zawsze źle wybiera dziewczyny. A ja chciałabym się dowiedzieć, kim była jego poprzednia dziewczyna. I – trochę zwątpiłam, czy powinnam o to pytać – w jaki sposób go zraniła.
Chwilę się nie odzywał, a następnie westchnął ciężko.
– Nie wiem, czy powinienem ci o tym opowiadać; to sprawa Kastiela. Wiesz, nie chcę mieć kolejnych problemów z nim – powiedział, przepraszającym tonem. – Przepraszam, ale nic ci nie powiem.
W zasadzie miał rację – Czerwonowłosy od razu zorientowałby się, że to właśnie Nataniel mi o tym opowiedział. Chociaż... coś mi nie pasowało w tej historii. Nie wiem, miałam jakieś dziwne przeczucie.
Chciałam coś powiedzieć, ale gdy otwierałam usta, zadzwonił mi telefon.
– Przepraszam na chwilę – powiedziałam i wyjmując telefon z kieszeni, odeszłam kilka kroków. – Słucham?
– Cześć, Alice – przywitała mnie Iris. – Jestem aktualnie sama w domu, może chciałabyś do mnie wpaść? – spytała.
Po jej głosie słyszałam, że potrzebuje teraz kogoś, z kim będzie mogła porozmawiać.
– Jasne. Podaj adres i za jakiś czas będę. – Spojrzałam na Nataniela, który bawił się breloczkiem-królikiem, którego dołączonego miał do kluczy. Zaśmiałam się pod nosem i dostając nazwę ulicy oraz numer domu od Iris, rozłączyłam się, chowając telefon i idąc do chłopaka. – Muszę lecieć, umówiłam się z Iris – powiedziałam.
– W porządku. Wybacz, że nie mogłem ci pomóc. To dla mnie nadal... – Pokręcił głową. – To nie moja sprawa. Przypomnij Iris o usprawiedliwieniu – rzucił na odchodnym i poszedł w swoją stronę.
Zmarszczyłam czoło.
Chciał coś powiedzieć, ale zmienił zdanie – czyli miałam rację, że coś tu nie gra.

* * *

U Iris byłam w ciągu piętnastu minut; okazało się, że mieszka niedaleko mnie. Dziwne, że nie powiedziała mi tego, gdy pierwszy raz się spotkałyśmy, aby iść na karaoke. Może nie wiedziała, czy z naszej znajomości coś będzie, więc wtedy uważała to za zbędne?
Tylko kiedy przekroczyłam próg jej domu, zasypała mnie pytaniami dotyczącymi związku z Kastielem. Widocznie nie potrzebowała rozmowy o swoim samopoczuciu... Z początku gdy jej o tym opowiadałam – śmiała się, jednak kiedy doszłam do końca historii, zrobiła poważną minę.
Spojrzałam na nią niezrozumiale, czując, że nie ma dla mnie dobrych wieści.
– Zdajesz sobie, Alice, sprawę, że Kastiel jest typem człowieka, który się mści? – spytała mnie, spoglądając na mnie współczująco.
– Chyba nie zrobi mi krzywdy, nie? – Wszystko inne byłabym prawdopodobnie w stanie znieść.
– Krzywdy raczej na pewno ci nie zrobi, ale... ale jest on nieprzewidywalny. Pewnego dnia Nataniel miał przez niego poważne problemy, został prawie wyrzucony ze szkoły. Jednak zanim do tego doszło Kastiel przyznał się do wszystkiego, mówiąc mu, że było śmiesznie.
Nieświadomie zaczęłam obgryzać paznokcie.
Dobra. Teraz zaczęłam się na poważnie bać tego, co może nastąpić.
Może powinnam się do niego przejść i z nim porozmawiać? Daleko nie mam...

LiyettaLecrie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1569 słów i 8921 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    boskie !!!!

    19 mar 2016

  • Użytkownik eM

    Ja chcę kolejną część :) Twoje opowiadanie jest świetne :)

    18 mar 2016

  • Użytkownik ???

    Czekam na kolejną :D

    18 mar 2016

  • Użytkownik karolciaaa4

    Niezle :) czekam na kolejna część ;)

    18 mar 2016