Iluzja – rozdział 14

Iluzja – rozdział 14Gdy tata wrócił z rozmowy kwalifikacyjnej, siedziałam cała na szpilkach. Wciąż myślałam o tym, czy propozycja Gavina była aby na pewno w porządku, czy nie kierował się egoistycznymi pobudkami. Widząc jednak podekscytowaną twarz taty, nieco się uspokoiłam.
– I jak poszło? – zapytałam.
– Mam dobre przeczucia – powiedział entuzjastycznie. – Gavin ma do mnie dzwonić. Naprawdę cholernie bym się ucieszył, gdyby się udało.
– Ja też – powiedziałam ze ściśniętym gardłem.  
Mówiłam prawdę. Ucieszyłabym się, gdyby mój tata w końcu został przez kogoś doceniony. Wolałabym tylko, żeby wyjaśniły się moje mieszane uczucia względem Gavina. Ten człowiek był jedną wielką zagadką.
Zbliżały się Święta, więc w kawiarni ruch był większy niż zwykle – ludzie przychodzili kupować paczki kaw lub herbat na prezenty albo po prostu nie chciało im się gotować w domu i chcieli coś zjeść w kawiarni. Byłam obecna tylko ciałem, bo duchem niezbyt często. Myślałam o Harveyu, który nie odzywał się od czasu pocałunku. To tym bardziej pokazywało, że nie traktował mnie poważnie; byłam dla niego tylko odskocznią, kimś, kogo wykorzystał do swoich własnych celów. Chyba jeszcze nigdy nikt tak mnie nie potraktował i było mi cholernie przykro, choć starałam się tego nie okazywać. Miałam ochotę wygarnąć mu wszystko. Już parę razy brałam komórkę do ręki i wybierałam kontakt podpisany jego imieniem, ale zawsze się rozmyślałam. Bo niby co miałam powiedzieć? Że zaczęło mi na nim zależeć, a on potraktował mnie jak zabawkę i razem z Kirą byli siebie warci?
Nagle okazywało się, że w tym całym szaleństwie to Gavin był najrozsądniejszą osobą z całej trójki.  
Jakby wyczuł, że o nim myślałam, przyszedł do kawiarni tradycyjnie około południa. Gdy tylko go zobaczyłam, serce zabiło mi mocniej, choć nie wiedziałam dlaczego. Gavin kojarzył mi się z jakimś irracjonalnym lękiem, ale teraz nasza relacja nabrała nowego wymiaru. Raczej nie musiałam się już obawiać, że zrobi coś głupiego.  
Gdy podszedł do kasy, posłał mi delikatny uśmiech.
– Cześć.  
– Cześć – odpowiedziałam drżącym głosem. – Espresso i sałatka z kurczakiem?
Te słowa wypadły ze mnie niekontrolowanie. Wcale nie chciałam się przyznawać, że pamiętałam, co zawsze zamawiał. Równie dobrze dzisiaj mógł chcieć coś innego.
Wydawał się zaskoczony, ale w końcu uśmiechnął się i skinął głową.
– Dokładnie tak. Kartą.
Zapłacił, a ja starałam się udawać, że to rozmowa jak każda inna. Zaniosłam do kuchni zamówienie na sałatkę i poszłam zrobić podwójne espresso. Czułam na sobie jego wzrok, gdy napełniałam kolbę ziarnami kawy i mieliłam je. W końcu zaniosłam mu filiżankę – jak zwykle siedział na wysokich fotelach przy oknach, z laptopem na blacie. Gdy postawiłam obok parującą kawę, odezwał się, jakby od niechcenia:
– Dziękuję. Przy okazji… – Obrócił się tak, że siedział do mnie przodem. – Mogę ci już przekazać dobre wieści. Twój tata został przyjęty. – Uśmiechnął się. – Pogratuluj mu osobiście. Ja zaraz do niego zadzwonię.
Musiało minąć parę sekund, zanim jego słowa do mnie dotarły.
– Naprawdę? To nie żart?
– Oczywiście, że nie. – Wywrócił oczami. – Za kogo mnie masz?  
Mimo jego beztroskiego tonu nadal byłam nieufna.
– I… przyjąłeś go tylko dlatego, że wiesz o naszej sytuacji?  
– Co to za pytanie? Wiem o waszej sytuacji, więc chciałem pomóc. – Nagle wyglądał na lekko obruszonego. – I to nie ja go przyjąłem. Rozmowę przeprowadzał mój kolega. Jak chcesz, to podam ci szczegóły ich rozmowy, żebyś nie myślała, że zatrudniam ludzi tylko dla zasady. – Potrząsnął głową. – Jedyne, co zrobiłem, to dałem twojemu tacie szansę. Tyle. Na resztę zapracował sam.
Może spowodował to jego urażony ton, a może sam fakt, że mój tata dostał dużo lepszą pracę, ale nagle spojrzałam na niego inaczej. Miałam ochotę go przytulić. Nie mogłam uwierzyć, że nagle nasz los miał się odmienić – choćby i tylko trochę.  
– Dziękuję – powiedziałam cicho, po czym wyciągnęłam rękę i dosłownie na parę sekund położyłam ją na dłoni Gavina. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, więc szybko ją zabrałam. – Naprawdę ci dziękuję.
Po czym szybko wróciłam do pracy, by Gavin mógł zadzwonić do mojego taty i przekazać mu, że został przyjęty.
Byłam mu tak wdzięczna, że na chwilę przestałam myśleć o Harveyu.

Byłam w kawiarni cały dzień, by nadrobić te zmiany, które musiała przejąć Julie, gdy byłam chora. Myślałam, że zniosę to dużo gorzej, ale uwijałam się ze wszystkim całkiem sprawnie. Pod koniec byłam już lekko zmęczona, ale do wytrzymania. Po wysprzątaniu dokładnie całego lokalu w końcu pożegnałam się z Brianem, odłączyłam wszystko od prądu i wyszłam na zewnątrz, by zamknąć drzwi na klucz.
Wtedy odwróciłam się i zobaczyłam postać w czarnej kurtce opierającą się o czarny motocykl.
Serce znowu rzuciło mi się do galopu. Nie zdążyłam zebrać myśli, a on już do mnie podchodził. Nie wiedziałam, co niby miałam mu powiedzieć. Przypomniałam mu się po kilku dniach? Czułam, jak wzbiera we mnie złość.
– Co ty tu robisz? – zapytałam chłodno, gdy zbliżył się na tyle, że widziałam jego twarz, oświetloną przez najbliższą latarnię. – Skąd wiedziałeś, że dziś zamykam?
– Nie wiedziałem. Improwizowałem. – Wsunął ręce głęboko w kieszenie. Wyglądał na… skruszonego. – Chciałem z tobą porozmawiać.
– O parę dni za późno – skwitowałam oschle, poprawiając pasek torebki. – Wszystkie dziewczyny tak całujesz, a później się nie odzywasz?
– Ty też mogłaś się odezwać.
Prychnęłam. Serio?
– To nie ja jestem w związku z pewną blondynką – rzuciłam, a Harvey gwałtownie pobladł.
– Skąd o tym wiesz?
Nie zaprzeczył.
Zabolało. Po raz kolejny.
– Pytanie nie brzmi, skąd to wiem, tylko dlaczego mi o tym nie powiedziałeś… i dlaczego w ogóle mnie pocałowałeś. Jeśli szukałeś kogoś do zemsty, to mogłeś wybrać kogokolwiek innego. – Starałam się, żeby w moim głosie nie było słychać żalu, ale chyba niezbyt mi to wyszło. – Ja się na to nie piszę.
– Przepraszam. Nie powinienem był cię całować – powiedział nagle, a ja zamarłam. Miałam nadzieję, że tym razem zaprzeczy, powie, że wcale nie byłam kimś do zemsty, kimś na pocieszenie… że to coś znaczyło. Mimo wszystko. – Sam nie wiem, czemu to zrobiłem. To skomplikowane.
Nie wiedział, czemu to zrobił?
Miałam wrażenie, że pęka mi serce. Policzki zapiekły mnie gwałtownie, tak jakbym dostała w twarz.
Aż tak mało dla niego znaczyłam?
– Skomplikowane – powtórzyłam. – To jedyne, co masz do powiedzenia?
– Po prostu… jeszcze nie uporałem się ze sprawami z Kirą i… – skrzywił się, jakby samo wypowiedzenie tych słów go bolało.
Teraz dopiero poczułam się jak śmieć. Jakby ktoś zmiął mnie i wyrzucił do kosza. Znaczyłam mniej więcej tyle samo. I to ten uroczy chłopak, do którego czułam sympatię od początku, sprawił, że się tak poczułam.
– A więc byłam kimś zastępczym? – spytałam delikatnie.
– Poczekaj, to nie tak…
Nie chciałam słuchać jego wymówek. Nie chciałam słuchać, jakie to wszystko skomplikowane. To było bardzo proste – tylko że ja oberwałam rykoszetem.
– Dobranoc, Harvey – powiedziałam łamiącym się głosem, po czym odeszłam, bo nie chciałam, by zauważył łzy w moich oczach. Chyba coś jeszcze wołał, ale się nie odwracałam.
Gdyby Olivia tu była, załamałaby się tym, w co się wplątałam.
I tym, kim się stałam bez niej.

– Na pewno dobrze wyglądam?
– Mówię ci setny raz, że tak. Jak zapytasz mnie po raz sto pierwszy, to chyba kopnę cię w tyłek.
– Nie bądź taka. – Wywróciłam oczami i usiadłam na łóżku obok siostry, skubiąc paznokcia. – Po prostu się denerwuję.
– Normalne, w końcu to wasza pierwsza randka. – Podskoczyła i delikatnie uderzyła mnie w ramię. – Tylko pamiętaj, kontroluj szminkę, żeby nie wlazła ci na zęby.
– Pamiętam.
– I nie całuj się z nim, nieważne, jak przystojny będzie. Nigdy nie całujemy się na pierwszych randkach, dlatego nawet nie daję ci gumki.
Znowu wywróciłam oczami.
– Serio? Uważasz, że poszłabym z kimś do łóżka na pierwszej randce?
– Może. Jakby był… księciem. – Olivia wyszczerzyła w uśmiechu swoje białe zęby. – Albo jakimś celebrytą. Wtedy trzeba brać, co jest, a nie wybrzydzać. – Roześmiała się głośno, po czym wyciągnęła nogę i lekko kopnęła nią w mój pośladek. – Idź już! I baw się dobrze!

Obudziłam się ze snu ze łzami w oczach. Cholera. Nie chciałam śnić o Olivii. Nie dzisiaj.
Usiadłam na łóżku i przyciągnęłam do siebie kolana, opierając na nich głowę. Łzy powoli wysychały. Dookoła wciąż panowały egipskie ciemności. Musiał być środek nocy. Wiedziałam, że rano będę wykończona, bo teraz nie zdołam tak szybko zasnąć. Nie kiedy przed oczami dopiero co widziałam twarz Olivii.  
Nie mogłam przestać myśleć o tym, że zaraz nadejdą pierwsze Święta bez mojej siostry.

– Czy to nie przesada? – skrzywiłam się, widząc, jak mama rozstawia zastawę stołową.
– Nie bądź niegrzeczna – upomniała mnie, patrząc, czy wszystko stoi tak jak należy. – Gavin bardzo nam pomógł.
– To wyślijmy mu kartkę z podziękowaniem. Po co szykować całą kolację?
– Zupełnie cię nie rozumiem. Dlaczego aż tak go nie lubisz? Nie cieszysz się, że wkręcił tatę do firmy?
– Cieszę się – mruknęłam. – Ale…
– Zapraszamy go i kropka – przerwała mi.
Cudownie. Moi rodzice byli teraz tak wdzięczni Gavinowi, że zapraszali go na kolację. Osobiście uważałam, że to przesada. Mama mogła dziwić się mojemu podejściu, ale nie zamierzałam jej mówić, jak naprawdę poznałam się z Gavinem. Miałabym jej powiedzieć, że próbował mnie przekupić oraz pobił innego faceta tylko dlatego, że podejrzewał, że coś łączyło go z jego narzeczoną? Nie mogłam jej odebrać tej radości.
Miałam wielką ochotę wyjść z domu na czas tej niezręcznej kolacji, ale zwyczajnie nie miałam dokąd. Darren nie dał mi żadnej zmiany w kawiarni, nie miałam żadnej koleżanki, do której mogłabym iść… a Harvey nie wchodził już w grę. Musiałam zostać.
Nie chciałam, by Gavin nagle wszedł w nasze życie, ale nawet ja musiałam przyznać, że dużo dla nas zrobił. To znaczyło dużo więcej niż zabranie mnie do restauracji, w której czułam się nie na miejscu.
To też nasuwało wątpliwości – czy Gavin uzna nas za prostaków, a nasz dom za jakąś klitkę? Skoro chodził do restauracji, które przypomniały pałac, pewnie mieszkał w czymś podobnym. My żyliśmy w normalnym, prostym domu i jedliśmy proste jedzenie. Nie mogłam się powstrzymać od myślenia, że w jego mniemaniu pewnie byliśmy gorszym sortem ludzi.
– Na Święta też go zaprosimy? – dodałam z ironią.
To miał być żart, ale mama wyglądała, jakby naprawdę się nad tym zastanawiała.
– Właściwie, dlaczego nie?  
– Mówisz serio?
– Czy ty go w ogóle znasz, Aurora? – Mama zaczęła rozkładać sztućce. – Bo mam wrażenie, że podczas tej jednej rozmowy poznałam go bardziej niż ty.
– A więc mnie oświeć.
– On nie ma nikogo – powiedziała ze smutkiem. – Wiedziałaś o tym? Żadnej rodziny. Jego rodzice zmarli. Wspomniał krótko, że rozstał się z narzeczoną. Pewnie Święta spędzi sam jak palec z jakimś szybkim daniem z marketu.  
Z wysiłkiem przełknęłam ślinę. Musiałam oddać mamie sprawiedliwość – tego nie wiedziałam. Nie chciałam mu współczuć, ale jak mogłam tego nie zrobić? Mnie umarła siostra, ale i tak czułam, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca z piersi. Gdybym straciła też rodziców i została sama… Nie chciałam sobie tego nawet wyobrażać.  
– Poza tym… może dzięki temu poznalibyście się lepiej. Ładnie byście razem wyglądali.
– Naprawdę próbujesz mnie z nim zeswatać?  
– Już nic nie mówię. – Pokręciła głową i wycofała się do kuchni. – Ale taka jest prawda.
Mama mogła sobie mówić, co tylko chciała… bo nie wiedziała o Harveyu. Zapewne teraz mylnie łączyła fakty i myślała, że za każdym razem, gdy mówiłam jej, że byłam u kolegi, byłam u Gavina. Już sobie wyobrażała, że ten mężczyzna, który załatwił pracę jej mężowi, zostanie też chłopakiem jej córki.
Nie miałam serca wyprowadzić jej z błędu. Dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej.
Dlatego poszłam na górę wziąć prysznic i zacisnąć zęby na resztę wieczoru.

Mama skrzywiła się na moje czarne spodnie i szarą bluzkę, ale na szczęście niczego nie powiedziała. Pomogłam jej ustawić na stole półmiski i musiałam przyznać, że zaczynałam się denerwować. Po ostatnim razie miałam zamiaru znowu siadać z Gavinem przy jednym stole, a tu proszę – zmusiła mnie do tego moja mama.  
W końcu przyszedł, ale nawet nie poszłam mu otworzyć. Zrobiła to mama, ponownie cała w skowronkach. Zarumieniła się, kiedy wręczył jej wino. To było dziwaczne – ledwo się znali, a on nagle przychodził do nas jak do siebie. Zdjął płaszcz i wszedł za mamą do jadalni. Gdy mnie zobaczył, skinął mi głową. Za chwilę ściskał już z uśmiechem rękę taty.
Moja mama ciągle coś mówiła, a ja milczałam. Usiedliśmy do stołu i wkrótce zaczęła się toczyć rozmowa, jednak w niej nie uczestniczyłam. Dotyczyła głównie nowej posady taty, o której opowiadał Gavin. Dopiero kiedy wydawał się pogrążony w konwersacji, odważyłam się na niego spojrzeć i przeżyłam lekki szok – chyba po raz pierwszy nie był w garniturze. Miał na sobie ciemny sweter i czarne dżinsy. Od razu wyglądał inaczej, jakoś tak… bardziej ludzko. Miał na twarzy kilkudniowy zarost i starał się uśmiechać, ale wciąż miał podkrążone oczy. Jak widać stanowczość, która towarzyszyła mu przy zerwaniu z Kirą, powoli już odpuszczała.  
Miał nienaganne maniery. Pochwalił kuchnię mojej mamy i miałam nadzieję, że było to szczere – ale zjadł wszystko, co zostało mu podane. Wbrew moim obawom konwersacja płynęła swobodnie do przodu. Ja nadal się nie udzielałam, ale nikt zdawał się nie zwracać na to uwagi. Jedynie Gavin od czasu do czasu zerkał na mnie ukradkiem, jakby chciał się upewnić, że jego obecność tutaj mi pasowała.
W końcu jedzenie już prawie zniknęło i atmosfera zrobiła się luźniejsza. Dopijaliśmy wino przyniesione przez Gavina i czułam, że mam ciężkie powieki. W pewnym momencie poczułam wibracje komórki, którą miałam w kieszeni spodni. Nie chciałam zerkać na nią przy stole, więc przeprosiłam i wstałam, by odejść do salonu.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi, natychmiast wyciągnęłam komórkę z kieszeni i coś przekręciło mi się w żołądku. Na ekranie widniało nieodebrane połączenie od Harveya.
Nie wiedziałam, co mam z tym zrobić. Nie miałam ochoty oddzwaniać. Bo i co nowego mógłby mi powiedzieć?
– Aurora? – Usłyszałam głos mamy za plecami i natychmiast zablokowałam telefon. – Odprowadź, proszę, Gavina.
Czyli już szedł – co za ulga. Z powrotem schowałam komórkę i wyszłam z powrotem do jadalni.
– Było naprawdę przepysznie, dziękuję – mówił właśnie Gavin, ubierając płaszcz. – Nie trzeba było.
– Trzeba, trzeba. Choć tak mogliśmy się odwdzięczyć.
– Naprawdę nie było za co. Dobranoc. – Skinął głową moim rodzicom, po czym spojrzał na mnie. – Wyjdziesz ze mną na chwilę na zewnątrz?
Wzruszyłam lekko ramionami. Po dwóch godzinach siedzenia przy stole mogłam równie dobrze wyjść na zewnątrz na parę minut.
Ubrałam się ciepło i wyszliśmy. Przed naszym domem stał zaparkowany jego samochód. Szłam obok niego, nie bardzo wiedząc, czego może ode mnie chcieć. W końcu zatrzymaliśmy się przy furtce.
– Byłaś dość cicha przy kolacji – odezwał się, a z jego ust wydobył się obłoczek pary.
Znowu wzruszyłam ramionami.
– Nie miałam niczego do powiedzenia.
Chwilę milczeliśmy, po czym Gavin powiedział delikatnie:
– Słuchaj, nie chcę, żebyś myślała, że to, co zrobiłem dla twojego taty było podyktowane jakimiś egoistycznymi pobudkami… wiem, że kiepsko zaczęliśmy, ale już ci tłumaczyłem, z czego to wynikało. Naprawdę nie jestem złym człowiekiem. A ty masz wspaniałych rodziców. I cieszę się, że mogłem was poznać.
Brzmiał tak szczerze. Jedno musiałam przyznać – nie był już taki jak wcześniej, gdy spotkaliśmy się wtedy na kawie. Nie mówił już tak oficjalnym tonem, nie biła z niego odpychająca pewność siebie. Najwyraźniej był to tylko i wyłącznie wpływ Kiry, w co byłam w stanie uwierzyć. Karmiony wyłącznie kłamstwami i brakiem miłości, sam stał się toksyczny. Teraz to wszystko zniknęło.
– Trzymam dystans w stosunku do ciebie, bo… Wciąż pamiętam te początki i szczerze mówiąc, nie wiem, jak mam się zachowywać wobec ciebie – powiedziałam szczerze. Gavin skinął powoli głową. – Ale jestem ci wdzięczna za to, co zrobiłeś. Moi rodzice też to doceniają. I masz rację, są wspaniali – uśmiechnęłam się.
– A… twoja siostra? – zapytał, jakby z lekką obawą, czy w ogóle mógł o tym wspomnieć. – Jaka była?
Musiałam wziąć głęboki wdech, by się nie rozpłakać – jak za każdym razem, kiedy słyszałam ten nieszczęsny czas przeszły – była. Mimo wszystko jednak cieszyłam się, że o to zapytał. Tak jakby naprawdę go to interesowało.
– Też była wspaniała. Nie tak nudna, jak ja. – Parsknęłam urywanym śmiechem. – I… była bardzo dzielna. Walczyła z rakiem aż do końca. Nienawidziła się poddawać.
– Nie jesteś nudna – zaprzeczył nagle stanowczo, aż poderwałam głowę i spojrzałam na niego pytająco. – Jesteś sumienna. Ciężko pracujesz, by pomóc rodzicom. Masz swoje zasady i się ich trzymasz. – Uśmiechnął się lekko, bo zapewne myślał o tym samym, co ja. – I naprawdę cię za to szanuję. Jeszcze raz podziękuj rodzicom za zaproszenie. A z twoim tatą widzę się w pracy. Dobranoc. – Pochylił się i pocałował mnie w policzek, równie uprzejmie i delikatnie co poprzednim razem, a jednak poczułam na twarzy dziwne ciepło. Przyjemne.
Chyba musiałam dać mu drugą szansę.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3333 słów i 18790 znaków, zaktualizowała 23 sty 2021.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik HeheheCO

    Ciekawe, wciągające i ładna okładka. Czekam na więcej

    25 sty 2021

  • Użytkownik candy

    @HeheheCO dziękuję 😊 okładka niestety nie moja zasługa, ale też mi się podoba

    25 sty 2021

  • Użytkownik HeheheCO

    @candy nie ma za co, mało osób w ogóle tu daje okładki

    25 sty 2021

  • Użytkownik agnes1709

    Mama się nakręciła, więc może powinna sama wziąć się za faceta?:lol2: I teraz, jak wspomniałaś o chacie Gavina, ja już chcę zobaczyć, jak mieszka. :D Nakręcasz czytelników, to masz! A na dokładkę powiem, że teraz będzie numer, jak się znów z Harveyem wezmą za łby o następną kobietę :lol2:

    24 sty 2021

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 no w końcu trójkąt miłosny  :rotfl:  a chata będzie w następnym rozdziale 😃

    24 sty 2021

  • Użytkownik agnes1709

    @candy A kiedy następny? - oto jest pytanie, bo jak trzeba czekać, coś złego się stanie. Może się to odbić na moim zdrowiu psychicznym (jakbym już za mało czuba miała w głowie):D Może dziś? Zapewne wszyscy są ZA! Ja jestem napewno :D

    24 sty 2021

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 wpisałam sobie w kalendarz dodawanie rozdziałów co pięć dni, bo mam masę roboty uczelnianej i obawiam się, że jak będę dawać częściej, to potem będzie dłuuuuuga przerwa xd

    24 sty 2021

  • Użytkownik agnes1709

    @candy On tam, raz można zrobić wyjątek ;)

    24 sty 2021

  • Użytkownik Mysza

    Tak czytam i czytam i chce więcej. Może ta druga szansa to nie jest zły pomysł

    23 sty 2021

  • Użytkownik candy

    @Mysza cieszę się że się podoba! ❤️

    23 sty 2021