Bo Twoja miłość nie zna granic cz.8

Bo Twoja miłość nie zna granic cz.8Oczami  ADY:
Wstałam dosyć wcześnie, jednak spało mi się wyśmienicie. Pewnie się już domyślacie, dlaczego, to przez mojego Maksa. Każda kobieta ślini się na jego widok, a on wybrał właśnie mnie, taka szarą myszkę. Na same wspomnienia z wczorajszego popołudnia mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech. Odwracam się w stronę ukochanego i bacznie mu się przyglądam. Tak słodko śpi, wygląda jak mały, niewinny chłopczyk, który pragnie jedynie miłości. Podnoszę się i opieram się łokciami o materac , który ugina się pod moim ciężarem. Pochylam się nad Maksem i całuje go delikatnie w czoło by go nie zbudzić. Nagle czuje ciężar na moich plecach:- Witaj moja ukochana dziewczyno , nie spałem już od dawna :- i posyła mi ten swój zabójczy uśmiech, pod którym rozpadam się na milion kawałeczków. Muszę grać oburzoną i niedostępną. Próbuje mnie całować, ale się jemu to nie udaje, gdyż przekręcam głowę raz to na lewą stronę a raz na prawą. Zrezygnowany schodzi ze mnie i się nie odzywa i po cichutko mówi:- przepraszam, już taki nie będę.- i onieśmiela mnie tym swoim głębokim spojrzeniem, które wyraża jedno pełną skruchę. Odwraca się do mnie tyłem i siedzi na rogu łóżka. Cichutko na czworaka do niego podchodzę i rzucam się na niego, mówiąc:- blefowałam:- patrząc to na jego usta i oczy, a ten obraca mnie tak, że leże pod nim, nachyla się do mojego ucha, czując bijący od niego zapach jego ciała, i jego oddech, gdzie już na samą myśl dostaje gęsiej skórki:- ja też- i unosi cwaniacko swoje brwi. Po czym wpija się w moje usta, a ja pozwalam jego językowi na wejście do środka i tak wirujemy w szaleńczym pocałunku. Jego ręka rozpoczyna wędrówkę po moim ciele pozostawiając ślad..czerwono-krwisto-rozpalony, pragnąc więcej i więcej, jednak to za szybko by zrobić ten krok więcej. Łapie w swoich dłoniach twarz Maksa i delikatnie kręcę głową, że nie a on tylko się uśmiecha i całuje w mój nos. Takiego właśnie wyobrażałam sobie swojego faceta, który będzie cierpliwy w tych intymnych tematach. :- chodź Kochanie trzeba w końcu coś zjeść bo w brzuchu już mi burczy.- mówi i dodaje :- ale Ty zostajesz w łóżku, bo nadal masz stan podgorączkowy, a i nawet mowy nie ma żebyś poszła dziś do kancelarii, zostajesz tutaj. – nakazał, ale jednak to działo się dal mnie wszystko za szybko ledwo co go znam, owszem dażę go wielkim uczuciem, ale… no właśnie zawsze jest to małe ale gdzie człowiek analizuje wszystko… ja tak nie potrafię, muszę mu to powiedzieć co ja też o tym sądzę:- Maks , posłuchaj mnie, znamy się raptem kilka dni, może troszkę przystopujmy? Ale błagam Cię nie zrozum mnie źle.. Chcę się z Tobą spotykać tylko to dla mnie za szybko, poznawajmy się , dażę do Ciebie bardzo wielkim uczuciem, ale proszę pozwól mi wrócić do swojego domu..- zauważyłam rozczarowanie w jego oczach, zawód.. no tak przecież on mnie kocha wyznał mi to wczoraj pomimo iż znamy się raptem dwa dni, ale ja tak nie mogę … muszę go poznać by móc wiązać się w związek. Nie usłyszałam nic, dostrzegłam w jego oczach łzy, próbował je powstrzymać ale nadaremno. Podeszłam do niego ale on odsunął się na bezpieczną odległość na tyle, że z dala z zasięgu mojego dotyku. Zawiodłam go na całej linii, tak mocno chcę go przytulić ale nie da w ogóle się do siebie zbliżyć. Nim się obejrzałam nie było go już w sypialni. Usiadłam na łóżku, dotykając prześcieradła, poduszki, która jest przesiąknięta jego perfumami. Schrzaniłam na całej linii, jak mogłam go tak potraktować, czego ja się w ogóle boje? Czemu wszystko analizuję? A nie żyje tym co teraz jest? Opuszczam to pomieszczenie, które przywołuje w moich myślach za dużo rozterek.Idę przez długi korytarz w nadziei, że znajdę światełko w tunelu by ulotnić tą złą panującą aurę pomiędzy mną a Maksymilianem. Zastaję go w kuchni opartego o blat kuchenny, spoglądający w okno zapewne daleko przed siebie. Podchodzę ostrożnie do niego i kładę rękę na jego ramieniu, on jednak się nie odwraca i mówi:- przepraszam popełniłem błąd, że zrobiłem z siebie totalnego idiotę, przez to Ty sama nie wiesz co czujesz, strasznie się z tym czujesz. Oczywiście jak będziesz chciała możesz zostać u mnie do czasu choroby nie mniej jednak Ci niczego nie zabraniam..:- czuję i słyszę jak walczy sam ze sobą, by powiedzieć te słowa. :- idę po swoje rzeczy i zaraz wyjdę.:- nigdy tak się nie czułam, tak podle. Mam mętlik w mojej małej głowie, kłęby myśli,które nie mogą chociaż raz pozbierać się w całość.Zabieram w pośpiechu swoją ramoneskę i wychodzę z domu Kamińskiego. Wszystko obróciło się o 180 stopni, jak balon, który pękł w ułamku sekundy. Zamiast cieszyć się u boku faceta, który szaleje za mną, ja analizuję.. nie potrafiąc zaryzykować. Niby to wiem i wmawiam to sobie a cały czas przegrywam tą bitwę. Kiedy ujrzałam płaczącego Maksa, serce mówiło zostań przy nim , a rozum zostaw na jakiś czas.. Punkt dla mojego mózgu. Opuszczam posesję już pewnie dla mnie Pana mecenasa. opieram się o betonowy mur i gorzko płacze, zdając sobie sprawę,że popełniłam błąd w sowim życiu. Słyszę jak dobija ktoś się do mojego telefonu, z początku nie mam nawet ochoty odbierać,ale przypomina mi się Lena, która może się do mnie dobijać. Szybko wysypuję całą zawartość w mojej torbie i zbieram z ziemi telefon, który jest cały w kawałkach. Składam go do kupy i spoglądam na wyświetlacz to : NIKODEM. No tak. nie wzięłam L4, jakoś się będzie trzeba wytłumaczyć. :- Halo? Panie Nikodemie przeprasz..- nie dokańczam, gdyż przerywa mi w połowie zdania :- Lena jest w szpitalu, ten gnój ją potrącił i a na chwilkę prosiłem aby zaczekała na mnie przed bramą.. Przejeżdzaj szybko na szpitalną. Wszystko się dowiesz na miejscu...- dalej już nic nie usłyszałam, gdyż czułam jak się osuwałam na ziemie, ale nie do końca na niej leżałam całym ciałem, bo mój wybawca w porę wziął mnie na ręce, a był to....  

_________________________________________________________________
Wybaczcie, że dopiero teraz piszę ale czasu kompletnie nie mam :C ale tak jak obiecałam kolejną część dodałam. Myślę , że sprostałam Waszym oczekiwaniom miłego czytania! :* /lunetka96

lunetka96

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1230 słów i 6484 znaków.

3 komentarze

 
  • madzia123

    Świetnie, już nie mogę się doczekać kolejnej części <3

    10 lut 2016

  • lunetka96

    @madzia123 licz na sobotę :D <3

    11 lut 2016

  • mysza

    Szkoda,  że tak jest między nimi.

    6 lut 2016

  • el

    super :*

    6 lut 2016