- Wolałbyś, żebym już nie żył? - zapytał Peter, mrużąc oczy i przyglądając się uważnie przyjacielowi.
- Skąd taki niedorzeczny pomysł?! - wściekł się natychmiast Skjop. - Ten kretyn — wskazał na lekarza — nie powiedział mi, w czym rzecz, tylko przyleciał do mnie i przywlókł tutaj, więc nie miałem pojęcia, o co chodzi. Był tak podenerwowany, że zakładałem najgorsze! Niemniej jednak twoje wybudzenie bardzo mnie raduje.
- To dobrze.. Powiedz chłopakom, że ich kapitan powrócił! - odrzekł pirat, kładąc szczególny nacis na "ich kapitan".
- Ten wypadek całkowicie pomieszał ci we łbie? - warknął Skjop — Cała załoga zachodzi w głowę czy wybudzisz się z tego stanu, nikt tutaj nie myśli o mianowaniu nowego kapitana, a ty mi z takimi głupotami wyjeżdżasz? Daj spokój co?
- Jesteś moim zastępcą! - mruknął jeszcze Peter buńczucznie.
- No i co z tego? Sądzisz, że mógłbym skorzystać na twoim wypadku i sięgnąć po twoje stanowisko? Nie! I nie mam zamiaru się w tym powtarzać, już wystarczająco dobitnie wytłumaczyłem to kilku osobo, które śmiały wysunąć takie supozycje! Jeśli jesteś aż tak ślepy, żeby nie widzieć, że jestem ci wierny i nigdy nie robiłem niczego przeciwko tobie, to chyba znajdę sobie inny okręt, na którym być może bardziej mnie docenią...
Groźba rozwścieczonego do białości pirata ciężko zawisła w powietrzu. Ten tymczasem obrócił się na pięcie i szybkim krokiem skierował się do drzwi. Z ręką na klamce zatrzymał go w miejscu jednak cichy szept przyjaciele:
- Przepraszam...
- Co, proszę?
- Przepraszam... Byłem głupi.
- No... Bezdennie. Co za palant z ciebie! Może jeszcze mi powiesz, że najchętniej to odbiorę ci Oskara, bo zaopiekowałem się nim po twoim wypadku?
Zmieszany Peter pokręcił tylko głową.
- Wiedz więc, że mały zaczyna coraz częściej dopytywać się, gdzie jesteś, bynajmniej nie nazywając cię po imieniu czy "wujkiem", tylko ojcem. Uspokajam go niemal co noc, gdy budzi się z płaczem i zlany potem z koszmarów, bo śni mu się, że umierasz... Na twoim miejscu zacząłbym się cieszyć, że jesteś jeszcze ranny, bo jak jeszcze raz powiesz coś równie głupiego, jak przed chwilą, to własnoręcznie ci cos zrobię i będzie to nic przy twoim aktualnym stanie!!! Ah i radzę ci szybko wyzdrowieć, bo trzeba zrobić coś wreszcie z Tatią. Nie śmiałem podejmować wobec niej żadnych decyzji bez ustalenia tego z tobą, bo nie wiedziałem, jakie masz wobec niej plany...
- A co... zrobiła coś? - zainteresował się kapitan.
- Wystarczy, że jest i muszę znosić jej pośrednia obecność na tym statku.. najchętniej to bym ją zabił i wyrzucił za burtę, by już nigdy więcej jej nie spotkać!
- Od kiedy jesteś aż tak jadowity w stosunku do niej?
- Odkąd osierociła Oskara. To suka, a nie matka. Może i my też nie mieliśmy łatwego dzieciństwa, bo niezbyt miło jest wychowywać się wśród szczurów i ścieków, jak większość twojej załogi, ale przypuszczam, że pobyt w tym burdelu wywarł na Oskarze jeszcze większe wrażenie. Niekoniecznie dobre.
- A co na to sama zainteresowana? Rozmawiałeś z nią?
- Niestety... Ciągle uparcie twierdzi, że nie chce mieć z bachorem nic wspólnego. Widziałem, że wstrząsnęła nią wiadomość o tym, że jej syn jest też na tym okręcie, ale był to wstrząs pomieszany ze wstrętem. Przypuszczam, że ona go nienawidzi.
- Pewnie związane jest to z tym, co zrobili jej wtedy nasi ludzie — mruknął Peter, moszcząc się wygodniej na poduszkach.
- Bronisz jej?
- Bynajmniej. Po prostu staram się zrozumieć powód jej postępowania.
- Sam kiedyś mi mówiłeś, że kiedy jeszcze razem byliście, ona często namawiała cię na założenie rodziny, a od momentu, kiedy uratowaliśmy ją przed jednostkami cesarskimi, jej stosunek uległ całkowitemu odwróceniu.
- Zwracam ci uwagę, Skjop, że przez kilka lat nie widywałem się z nią, więc to pewnie wtedy zmieniła podejście do rodzenia dzieci...
- Ej! A nie przyszło ci na myśl, że być może ona była z tobą brzemienna, kiedy ją zostawiłeś i dlatego teraz tak reaguje? - odezwał się drugi pirat.
- Wątpię. Nie robiłem nic w kierunku, by zaciążyła.
- Nie powiesz mi, chyba że się z nią nie gździłeś...
- Możesz spadać?!
- Serio? Nigdy jej nie zerżnąłeś? Nie wierzę...
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
RiseOne
Super opowiadanie. Na kolejną część przyjdzie na czekać, o ile dobrze wywnioskowałem, niecałe 2 tygodnie, ale warto.
elenawest
@RiseOne hej :-) dzięki za opinię :-) postaram się wrzucić kolejną część wcześniej, teraz po prostu miałam taki przestój w wenie twórczej :-P