Pirackie życie 2

Wkrótce na pokładzie jej zniszczonej karaweli pojawił się dowódca wybawczego okrętu razem ze swoimi ludźmi.
- Proszę, proszę. Kogóż my tu mamy. Tatia - sarknął, patrząc na nią nieprzyjaźnie. - Co to się stało, że dałaś się tak łatwo pokonać, co?
- A ty co? Zerwałeś się Peterowi ze smyczy, że jesteś tu sam, czy może twój kapitan wreszcie zaufał ci na tyle, że puścił cię samego? - odparła pytaniem.
- Jeszcze pożałujesz swoich słów... Każ swoim ludziom rzucić broń. Nie macie szans, my mamy przewagę i dwa sprawne statki.
Kobieta zagryzła wargi. Wiedziała, że nie wygrają tej walki. Jej ludzie byli zmęczeni i ranni. Ze ściśniętym sercem wydała rozkaz rzucenia broni. Wśród jej załogi rozniósł się szum niezadowolenia, lecz posłusznie wykonali polecenie. Wrodzy piraci natychmiast ich otoczyli i zakuli w ciężkie kajdany, a następnie ostrożnie przeprowadzili na swoje jednostki. Pozostały na pokładzie karaweli mężczyzna postąpił groźnie w stronę kobiety. Chwycił ją mocno za prawe ramię. Syknęła z bólu i kopnęła go w goleń. Warknął, puszczając ją. Puściła się biegiem w stronę swojej kajuty, lecz nie przebiegła nawet pięciu metrów, gdy została powalona na deski pokładu. Mężczyzna dysząc, przewrócił ją na plecy, unieruchamiając jej ręce i nogi. Wbił jej kolano w podbrzusze tak mocno, że aż wrzasnęła z bólu.
- Mówiłem, że pożałujesz swoich słów, suko, lecz tym razem przegięłaś. To, co mam zamiar z tobą zrobić, sprawi, że będziesz błagać o skrócenie twego życia.
Brutalnie podniósł ją za włosy i popchnął w stronę przerzuconego przez burtę trapu, którym przedostali się na drugi okręt. Gdy tylko dotknęli stopami desek, galeon odbił od karaweli i odpłynął na kilka metrów, po których ostrzelał i tak już uszkodzony statek.
- Nie! - wrzasnęła Tatia, starając się uwolnić i ze łzami w oczach patrząc, jak jej ukochany statek najpierw staje w płomieniach, a potem idzie powoli na dno. - Zabiję cię za to! - warknęła, gdy pirat przyciągnął ją mocno do siebie.
- Bardzo wątpię - szepnął jej do ucha, ściskając swoją obszerną, pokiereszowaną dłonią jej lewą pierś. Krzyknęła z bólu. - Jeszcze się przekonasz, że mnie się nie sprzeciwia.
Popchnął ją brutalnie ku swojej kajucie. Zamknął za nimi drzwi.
- Co ty robisz, pojebańcu? - warknęła, z obrzydzeniem patrząc, jak się przed nią obnaża. Spuścił swoje niegdyś białe spodnie i chwycił w dłoń wyjątkowo grubego penisa.
- Dam ci nauczkę. Przyjemną. Przynajmniej dla mnie.
- Nie waż się mnie tknąć! - syknęła, cofając się przed nim. Gdy poczuła, że oparła się plecami o ścianę, o mało jej serce nie stanęło. Tymczasem mężczyzna wyswobodził się ze spodni i pocierając ręką członka, podszedł do niej. Brutalnie chwycił za kołnierz jej marynarki i pociągnął. Złote guziki rozprysnęły się dookoła.
- Spieprzaj! - splunęła mu w twarz. Wymierzył jej za to siarczysty policzek, pod wpływem którego upadła na podłogę z rozciętą wargą. Starała się przed nim obronić, lecz zakuł ją w końcu w kajdany, blokując jej ruchy i ustawiając tak, że klęczała wypięta do niego tyłkiem. Bezceremonialnie ściągnął jej spodnie i bieliznę. Zacisnęła nagle mocno oczy i zagryzła wargę, czując, jak w nią wchodzi. Jęknęła głucho, gdy pchnął ją mocno.
- Jęcz, suczko - warknął. - Chcę słyszeć, jak jest ci dobrze.
- Tej przyjemności ci nie sprawię.
- A powinnaś. Jeśli to zrobisz, być może pozwolę ci obciąć.
- Pierdol się! - syknęła. Nagle poczuła jego rękę na swoim gardle.
- Bądź miła, to dłużej pożyjesz.
Przez dłuższą chwilę gwałcił ją jeszcze, dysząc coraz mocniej. W końcu z obrzydzeniem poczuła, jak zalewa ją gorącym nasieniem. W końcu wyszedł z niej. Obrócił ją na plecy mocnym kopniakiem w prawy bok. Poczuła, jak pęka jej skóra. Zwinęła się z bólu.
- Jeszcze się przekonasz, dziwko, że to ja jestem tutaj najdelikatniejszym kochankiem.
Przełknęła głośno ślinę, widząc nutę szaleństwa w jego ciemnożółtych oczach. Niedługo potem została sprowadzona pod pokład, gdzie w klatkach znajdowali się już jej kamraci. Zwinęła się w kłębek w najdalszym rogu klatki, do której ją wepchnięto, niepozwalając nikomu do siebie podejść, ani tym bardziej się dotknąć. Po jej policzkach spłynęły łzy upokorzenia, przez które patrzyła beznamiętnie na swych ludzi skłebionych po drugiej stronie ich tymczasowego więzienia.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 855 słów i 4612 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Kuri

    Drugi Draco D:

    18 lut 2016