Z drugiego mojego końca, też mnie wziął…
Jego twardy kołek bezpardonowo wtargną w me usta! Najpierw jakby rozpoznawał teren, lecz wkrótce już panoszył się w najlepsze… Próbował zsynchronizować tempo z działaniami palców…
Myślałam, że się przesłyszałam na początku, ale nie… Ten hultaj bezceremonialnie wysapał:
- I co pani profesorko… czujesz się brana na dwa baty???
A ja przecież nic nie mogłam powiedzieć… Mogłam jedynie przyjmować mocne pchnięcia i… kurczowo trzymać się biurka… żeby z niego przypadkiem nie spaść!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.