Życie to sztuka cz.12

Budze się w czarnym pomieszczeniu, którego nie znam. Ostatniego wieczoru biłam się z Tymkiem o moją ulubioną czekoladę, to ostatnie co pamiętam. Moją czaszkę przeszywa potężny ból głowy. Być może to skutki dziwnego snu, z którego praktycznie nic nie pamiętam. Jedynie co pozostało w mojej głowie to pięć pomieszczeń. Nie mam pojęcia czy byłam w sklepie, czy u kogoś w domu. Mam w głowie totalną pustkę, patrząc na zegar, który stoi na półeczce obok łóżka, w którym się znajduję, widnieje data zupełnie mi odległa. Nie rozumiem tego. Wyleciało mi z głowy 5 dni? Powinnam już być w Nowym Jorku. Ale gdzie jestem? Ostrożnie wstaję z łóżka i uważnie oglądam pomieszczenia. Ściany są czarne, podłoga jest czarna, w centrum stoi biurko a na lewo od łóżka, na ścianie wisi wielkie czarne lustro. I nagle zauważam białe drzwi. To chyba jedyna jasna rzecz w tym pomieszczeniu, dlatego nie trudno je przeoczyć. I znów dopada mnie myśl gdzie jestem? Co tu robie? Ile tutaj jestem? Mój ciąg pytań przerywa dźwięk przychocącej wiadomości. W prawym kącie pokoju dostrzegam jakąś postać, siedzącą w fotelu. Wcześniej jej nie zauważyłam, dlatego lekko podskoczyłam z przerażenia. Osoba przygląda mi się i powoli wstaje. Kiedy jest wystarczająco blisko mogę stwierdzić, że to chłopak. Wtedy uderza mnie jego zapach i już wiem, że jestem bezpieczna. Podchodzę bliżej i przytulam się do niego. Tymek obejmuje mnie delikatnie i po cichu pyta :
- Jak się czujesz? - szepcze mocno przytulając mnie.
- Bywało lepiej, co tutaj robię? Dlaczego tutaj jestem? - pytam, nie mogąc doczekać się odpowiedzi. Nie wiem czego się spodziewać. Ku mojemu zaskoczeniu Tymek milczy, wyplątuję się z jego objęć i patrzę mu prosto w oczy.
- Miałaś wypadek i spadłaś ze schodów. Długo się nie budziłaś, dlatego postanowiłem że zabiorę Cię już do Nowego Jorku. Jesteśmy w domu mojego wuja. - odzywa się a ja słucham go uważnie. To niemożliwe spadłam ze schodów? Nic takiego nie pamietam.
- Nic takiego nie pamiętam - szepczę.
- Lekarz stwierdzil, że mogło dojść do tymczasowego zaniku pamięci.- Powoli przetrawiam informacje, które do mnie docierają. Patrzę na niego przerażona. Czego jeszcze mogę nie pamiętać?  
- Jak to się stało? - pytam. Chcę bardzo dokładnie poznać przyczyny swojego wypadku. Gdzieś w środku mam nadzieję, że przypomnę sobie to zdarzenie.
- Bardzo mi przykro Lena, to moja wina. Usłyszałem tylko trzask i jak przybiegłem leżałaś na podłodze. - Mówi ze smutkiem w głosie. Widać że jest mu przykro.
- Przecież to nie Twoja wina. Tylko... - zastanawiam się czy powinnam wspominać o pięciu pomieszczeniach, które widziałam.  
- Tylko co? - przygląda mi się podejrzliwie.  
- Nic, nic. Chciałam powiedzieć że tęskniłam. - Nawet nie wiem co powiedziałam, dopiero po jego minie mogę to przeanalizować. Zabrzmiało to dość dwuznacznie. Kąciki jego ust unoszą się w górę.
- Za kim? Za mną? Nie możliwe - Śmieje się ze mnie. Głupek.  
- Nie za Tobą, tylko za życiem. - Po moich słowach jego uśmiech schodzi z twarzy. Pojawia się na niej grymas niezadowolenia.
- Więc witamy wśród żywych. Musisz się ogarnąć psychicznie i fizycznie, ponieważ jutro jedziemy do szkoły tanecznej na przesłuchanie. A jest już 18, więc możesz wziąć prysznic i zejść na dół. Kolacja już jest gotowa.
- Dobrze. A gdzie jest łazienka lub cokolwiek? - Pytam bo czuje się zupełnie obco w tym miejscu. Już kolejny raz jestem w nowym domu i nie wiem gdzie co jest.  
- No tak przepraszam. Chodź - Mówi i zaraz potem ciągnie mnie za rękę i pokazuje wszystkie pomieszczenia. Tym razem mój pokój jest dość mały, jednak przestronny. Należy do mnie również wielka czerwona sala, w której będę mogła tańczyć. Łazienka jest na korytarzu, co troszkę mi przeszkadza, ponieważ zwykle łazienke miałam tylko dla siebie. Nie będę narzekać, powinnam cieszyć się, że już tutaj jestem.
- Ogarnij się i widzimy się na dole. - Tymek puszcza mi oczko i kieruje się schodami w dół.  

***

Woda spływa po moim ciele. Stoję już tutaj dobre 20 minut. Jestem jak marionetka - bezsilna. Za wszelką cenę próbuję sobie przypomnieć wypadek, dlaczego? Nie wiem. Zmęczona zakręcam wode, owijam się ręcznikiem i kieruję się do swojego pokoju. Idąc mam nadzieje, by nikt mnie nie przyłapał, gdyż jestem w samym ręczniku i nie jest to dla mnie konfortowe. Kiedy jestem już w pokoju, ubieram zwiewną bluzeczkę i spodenki do spania. Wyczerpana rezygnuję z kolacji i kładę się spać. Po kilku minutach przychodzi sen. Koszmar...

Sosenka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 851 słów i 4704 znaków, zaktualizowała 25 maj 2016.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik lunetka96

    Piszesz super, widać płynność opowiadania i lekkość w czytaniu moje brawa :D  :jupi:

    27 maj 2016

  • Użytkownik Sosenka

    @lunetka96 dziękuję :)

    27 maj 2016

  • Użytkownik Wiki21

    Świetne, kiedy kolejna część??

    26 maj 2016

  • Użytkownik olaa

    Łooo to wszystko naprawde się jej przyśniło? Niewierze!  :eek: kiedy kolejna część nie moge doczekać!

    26 maj 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudowne *-*

    25 maj 2016

  • Użytkownik niezgodna

    Kiedy można spodziewać się kolejnej? super.

    25 maj 2016