Rozdział X
Nastrój ekstatyczny udzielał mi się przez resztę tygodnia. Matce też wrócił humor. Nawet ojciec to zauważył, ale przypuszczał, że to nieoczekiwana zmiana pracy matki. Właśnie, po wielu latach, porzuciła orkę i powołanie w państwowym szpitalu, gdzie miejscami było rzeczywiście jak na wojnie, choć czasami ta wojna była między jebanymi „panami” lekarzami a resztą szpitalnianego personelu, i przeszła do prywatnej przychodni. Normalnie matka by się nigdy nie zdecydowała, oferta była nieoczekiwana, w dodatku tuż przed wakacjami. Po prostu odchodząca koleżanka siłą ją tam wepchnęła na swoje miejsce. Pracy dwa razy mniej, lepsze zarobki, a z obowiązków przede wszystkim uprzejmość wobec wszystkich i, co ważne, dbanie o wygląd.
Stary nie miał szans domyślać się, co u nas w domu dzieje się naprawdę, a przecież z matką wyprawialiśmy takie rzeczy, że nawet ślepy powinien był zauważyć zmiany w naszym zachowaniu.
Wszyscy byliśmy nafazowani, staremu też to się udzielało. Ja maturę, w dodatku podobno się zakochałem (trzymamy się z matką tej wersji). Wszystko pasuje.
W tygodniu wymienialiśmy z matką znaczące uśmiechy, a kilka razy w ciasnym korytarzu nie sposób było się nie przytulić. Ale wszystko pod kontrolą. Pilnowałem, żeby gesty były tylko miłe, żeby matki nie spłoszyć. Niemniej jednak ten jej nowy stanik (do nowej pracy) parę razy bardzo przyjemnie wbił mi się pod żebra. Półwzwód miewałem często.
Poza tym podbijanie do matki przy każdej okazji a podtrzymywanie atmosfery to dwie różne rzeczy. Nie chciałem się spalić za wcześnie. Jej to nie groziło, bo stary dostał dodatkowych sił witalnych.
W czwartek, gdy siedziałem w kuchni przy stole, pozwoliłem sobie na ciut więcej i zaraz pożałowałem. Gdy przechodziła, wtuliłem się w nią, szukając okazji do wciśnięcia się w cycki. Odepchnęła mnie uprzejmie ze słowami „nie szarżuj”.
I w ten sposób została przeze mnie zweryfikowana w praktyce kolejna nauka ojca, tym razem brzmiąca „nie zaczynaj, jeśli nie możesz dokończyć”.
Nadeszła sobota.
Ja pierdzielę. Teraz to już jest regularna schadzka erotyczna z własną matką i to w konkretnym, zaplanowanym celu. Może to nie będzie seks z własną matką, o którym marzyły wszystkie gnoje na całym świecie, ze mną włącznie, ale ja będę ją miał realnie i pokonam granice, o których inni mogą marzyć. Będę się onanizować przy własnej matce na luzie, patrząc jej w oczy, ona będzie to akceptować i będzie na mnie patrzeć, i nie poganiać, i na pewno mówić takie rzeczy, że pała stanie mi jeszcze dwa razy bardziej. I będę miał przy niej orgazm, i będę przy niej tryskał, a po wszystkim jeszcze sobie posiedzimy i o tym pogadamy.
Z początku strasznie mnie to jarało i myślałem o tym zbyt często. I pewnie chuj by to wszystko trafił do soboty, gdyby nie matura i egzaminy. Nie wiem, co było przyczyną, a co skutkiem, ale zacząłem ryć matmę jeszcze mocniej, a kosmate myśli wracały tylko, gdy szedłem do kuchni lub kibla. Miałem iść w ślady ojca, więc siedział teraz ze mną dużo.
Zupełnie przeszła mi ochota na walenie w samotności. Zaczęło mi się to wydawać wręcz bezsensowne. Matka była tak wielkim afrodyzjakiem, że chyba już trwale przeniosła mnie na inny poziom. Cześć, koniobijcy, nadeszła nieuchronna pora rozstania. Opuszczam wasz klub. Ja robię to już inaczej. Z kimś. No dobra, na razie przy kimś. Ale to wystarczy, by różnica była kolosalna. Przechodzę do świata interakcji z drugą osobą w realu. Stamtąd już się nie chce cofać.
Seks przy matce i odpowiedzialność za studia dziwnie zlewały mi się w ten sam schemat, co tu dużo mówić..., dojrzałości.
Wieczór.
Stary bryka na trzecie pod rząd w maju obowiązkowe imieniny, ale tym razem oświadcza, chyba pod wpływem zmian w życiu matki (oczywiście praca), że dziś narąbie się mocniej, ale to już będzie ostatni raz. Ma dość obowiązków wobec kolegów. Powinniśmy się z tego cieszyć, co nie? No właśnie...
Tym razem spryskałem się dezodorantem ojca porządnie.
W ogóle w łazience spędziliśmy dłuższy czas, bo matka weszła jeszcze, gdy brałem prysznic. Moja nagość (pomijając oczywiście sterczącego wacka), nigdy w domu nie była tabu. Starzy włazili, kiedy chcieli, czy to do pokoju, czy łazienki, nie krępując się stanem zaawansowania mojego odzienia, poza tym z ojcem od małego chodziłem przynajmniej parę razy w roku na basen na ich karnety z pracy. Byłem więc na bieżąco z budową ciała dorosłego mężczyzny, a stary w domu też się nie krępował. Nie mówię, że łaził nago, ale jak trzeba było zajrzeć do łazienki, nie było problemu z mojej strony. A na basenie, gdy byłem małym chłopcem, bardziej mnie interesowało, czy też będę miał kiedyś takie mięśnie i... blizny jak jego koledzy (wiadomo, budowlanka).
Tak więc matka umyła mi wtedy plecy, czego normalnie nie robi, a na koniec klepnęła w tyłek. Potem, gdy cały goły i mokry stałem pochylony przodem do niej, wytarła mi włosy. Chyba jednak nerwy obojgu nam dawały się we znaki, bo zamiast wycierać, raczej mnie za te włosy wytargała. W każdym razie wytarła porządnie, bo gdy podniosłem wzrok, była rozbudzona i wesoła, oddychała trochę szybciej, a nawet trochę zarumieniła. W każdym razie z bliska wyglądała zjawiskowo. Możliwe też, że uwolniła jakieś feromony, bo tam w łazience seks wisiał już w powietrzu wyraźnie. Na koniec strzeliła mnie ręcznikiem, tak jak trener swojego zawodnika przed wypuszczeniem na ring bokserski. No fajnie, u niej stres i krępacja minęły. Ja dopiero oswajam się z sytuacją. Jakby na to nie patrzeć, dla nas obojga jest to już któryś kolejny „mój pierwszy raz”. Heh..., pomału zaczynam się zastanawiać, czy nie będzie ich jeszcze więcej?
Acha, gdy mnie tak tarmosiła, wykorzystałem okazję i złapałem ją za biodra, żeby nie stracić równowagi, a chwilę potem jedną ręką oparłem się o jej brzuch. Ręce wsunąłem pod rozpięty szlafrok i oparłem oczywiście na halce, ale to było prawie tak, jakbym ją trzymał nago. Matka ma fajne, zaokrąglone biodra, tak jak to powinno wyglądać u prawdziwej baby i płaski, ale dostatecznie miękki brzuch.
I właśnie w tym momencie mojego życia dotarło do mnie coś nowego, coś, na co nigdy do tej pory nie zwracałem uwagi – nie sam matczyny brzuch, który przecież dobrze znałem z dziecięcego przytulania, tylko drgające pod nim mięśnie, gdy matka targała mną podczas wycierania głowy. Na przemian miękki i twardniejący brzuch, naprężający się rytmicznie i łagodniejący, by za sekundę znów się naprężyć i wibrować, co wyczuwałem obiema dłońmi – i tą na brzuchu, i tą na biodrze. Jeszcze nie wiedziałem, co to jest i jak ten fragment kobiecego ciała będzie na mnie działać w przyszłości, ale już czułem, że to jest coś niesamowitego. Chciałem ją złapać i przytrzymać, żeby się tak jeszcze dłużej prężyła i wyginała. Delektowanie się kształtami jej ciała i tym, jak reaguje, było niesamowite, nigdy do tej pory nie miałem okazji dotykać matki w ten sposób, trzymać w swoich rękach, w dodatku takiej żywej, poruszającej się energicznie, prawie wyślizgiwała mi się z rąk. Dlaczego wcześniej nie wykorzystywałem tych okazji? Ano tak, ostatni raz wycierała mi łeb, jak miałem może z dziesięć lat i robiła to, przytrzymując mnie swoimi cyckami. Mogła już wtedy przeczuwać, że dorastam i z pewnych form bliskości trzeba pomału rezygnować. W dodatku to ciepło jej ciała, które teraz wyczuwałem dłońmi... Mało brakowało, abym jej nie objął, a rękoma zjechał na pośladki. Na szczęście nic nie zauważyła albo potraktowała to jako coś normalnego. Zresztą cholera wie, co baby myślą i czują naprawdę. Może uznała, że w tym całym zaaferowaniu doda mi od siebie trochę bodźców, trochę matczynej erotyki, mając nadzieję, że nie będę tego jeszcze odbierał do końca świadomie?
Szkoda, że wtedy przed nią nie kucnąłem, mogłaby moją głowę trzymać niżej, na wysokości swojego brzucha, ale nie wiem, czy dałbym się wtedy tak łatwo od tego brzucha oderwać. Jak widać, babka to nie tylko cycki i cipa. Zapragnąłem wtedy strasznie jej brzucha, najlepiej oczywiście bez halki. A do planów wpisałem zapuszczenie kudłów na głowie. Chcę poczuć na twarzy całą symfonię jej drgających mięśni, kołyszących się bioder, zapachu matczynego brzucha, który jest jedyny i delikatnie słonawego posmaku jej skóry, na którego do tej pory też nie zwracałem uwagi. Na pewno sprokuruję jakąś sytuację, żeby mi musiała znów wytrzeć łeb – tak wtedy myślałem.
Seks (z mojego ówczesnego punktu widzenia – ostry seks) wisiał od rana w powietrzu. Ba! Od rana? Właściwie to już od tygodnia... W każdym razie wszystko się dobrze zapowiadało, a to tarmoszenie po głowie (puściła, gdy włosy były już zupełnie suche) tylko mnie w tym upewniło. Musiała coś czuć. Jakieś motyle, czy coś. Ponoć babie przy byle emocji co chwila coś tam się rusza. W sumie mają tam więcej rzeczy niż u faceta.
Zakładam bokserki. Matka psiknęła perfumami. Potem długo rozczesywała swoje włosy, obserwując mnie uważnie w lustrze. Przypatrywała mi się z troską, ale i z zaciekawieniem. Zsunęła z ramion szlafrok, chwilę się sobie przypatrywała i się zastanawiała, w końcu zupełnie go opuściła i odwiesiła. Zresztą ten szlafrok od początku był bez sensu. Rzadko go zakładała. Może założyła po to, żeby dodać sobie otuchy? Albo tak na wszelki wypadek? A może po to, by go zdjąć teraz przy mnie? „W sumie czemu nie?” – pofantazjowałem sobie z pewną dozą prawdopodobieństwa, bo matka w ostatnich dniach już nieraz mnie zaskakiwała. Potem starannie upięła włosy (cały czas patrząc na mnie w lustrze). Gdy szliśmy do pokoju, wzięła mnie za rękę, ale tak, żeby to ja ją trzymał.
2 komentarze
AO
Jak zgłosić swoją wierzytelność w postępowaniu upadłościowym?
Thanks a lot for sharing this with all of us you really realize what you're speaking about!
Bookmarked. Kindly also talk over with my web site =).
We could have a hyperlink change agreement among us Co powinien zawierać wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej?
wram
Fajne opowiadania. Bardzo fajne. Super relacja.