Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Przyłapany przez matkę 5(25)

Rozdział V

Po latach, gdy wspominam tę rozmowę, a przede wszystkim rzeczową reakcję matki na nieopróżnione jądra, dochodzę do wniosku, że zareagowała jak profesjonalna, wykształcona pielęgniarka znająca się na fizjologii. Całej fizjologii. Także w tym aspekcie. Nie bez powodu nasz dom jest sterylny jak sala operacyjna, a opakowanie produktu z wczorajszym terminem ważności nie istnieje w jej uniwersum. Po prostu uznała, że fizjologia jest ważniejsza od psychologii. Poniekąd słusznie. Myślę, że byłaby z niej dobra higienistka szkolna, szczególnie w liceum. Ciekawe tylko, jak radziłaby sobie z tą drobną częścią higieny i medycyny szkolnej, która odpowiada za życie dorastających chłopców? Mogłoby być ciekawie. Biorąc pod uwagę jej rzeczowe podejście do życia, to niezależnie metod, które by stosowała, zakochanych w niej chłopaków mogłoby być sporo... Wcale nie sugeruję, że deprawowałaby nieletnich, aczkolwiek chłopaki mogliby to odbierać zupełnie inaczej.
    Dorastający panowie pakują swoje wacki w różne dziwne miejsca, różnych zresztą kobiet, do tego zwykłe zapalenie cewki moczowej, sprawy z napletkiem czy nawet prozaiczne zastrzyki w dupsko. „Dzień dobry. Proszę za parawan. Majty też... To jest gabinet!”. A może: „Dzień dobry. Proszę za parawan. Oj, Misiu, nie przejmuj się. Takim chłopcom jak ty zdarza się, że stanie w nieodpowiedniej chwili...”. A może jednak: „Proszę, proszę, co my tu mamy. Jaki piękny okaz. Widzę, że dorastamy... Ty jesteś już z czwartej klasy? Zobaczmy, jak to wygląda”. Życie szkolnej higienistki może być bardzo ciekawe...
    Przez resztę dnia, gdy trafialiśmy na siebie w mieszkaniu, matka z lekkim uśmieszkiem patrzyła mi w oczy, a ja nie wiedziałem, gdzie posiać wzrok.
    Potem już nic się nie działo, aczkolwiek następna wódeczka wypadała ojcu w najbliższy weekend. W międzyczasie, przez te parę dni, stałem się zupełnie innym człowiekiem. Nagle zacząłem się bardziej angażować w domowe sprawy, poszedłem nawet z ojcem do jego kolegi pomagać przy samochodzie. Nie wiem, może matka coś wyczuwała, może ja miałem jakieś podświadome wyrzuty sumienia, w każdym razie ojciec też głupi nie był i zaczął mi się przyglądać. Matka wpadła wtedy na genialny pomysł i teatralnym szeptem, żebym ja też słyszał, powiedziała do ojca: „Chyba się zakochał”. To prawda, tylko że ja w matce byłem niezdrowo zakochany już od dawna.
    Stary, widząc moją przemianę, przypomniał sobie o obowiązkach ojca i któregoś dnia wziął mnie na stronę. Lodowaty mróz, beton, pręty zbrojeniowe, kurna, za dużo się dzieje w te dni. Byłem przerażony, nogi miałem jak z waty. Tym bardziej że wziął mnie specjalnie na bok, tak żeby matka nic nie słyszała i zaczął w te słowa: „Muszę z tobą poważnie porozmawiać...”.
    „Kurwa, kurwa, kurwa!” – powtarzałem w myślach, żałując wszystkiego łącznie z pierwszymi uświadamianymi przytulasami do matczynego biustu. Za chwilę świat zawali mi się na głowę.
    „Synu, najwyższy czas, żebym porozmawiał z tobą o życiu prawdziwego mężczyzny...”. („Ja pierdolę!!!... Kurwa, gówno, kurwa, gówno!...”) powtarzam w myślach jak szalony, a ten wyjeżdża mi z rybami: „Zapraszam cię na weekend, na nasze stare łowisko. Na pewno coś złapiesz. Pokażę ci, co i jak”.
    Ustawiam się tak, żeby nie zobaczył mojej twarzy i zaczynam się tłumaczyć: „Tato, to jeszcze nie ten czas, żyjemy w innym tempie, chyba bym nie wytrzymał, za młody jestem. Może jak na studiach będę potrzebował odreagowania, albo gdy urodzi mi się pierwsze dziecko...”. Ojca zaskoczyły moje plany, musiał się poczuć dumny, że tak wychował syna, bo już nie nalegał. „Dzięki, ojciec, na pewno to kiedyś zrobimy. A potem z twoim wnukiem”. Chyba go udobruchałem.
    Czoło miałem mokre od zimnego potu. I miałem już serdecznie dość tego rollercoastera.
---
    Na szczęście przez resztę tygodnia nic się nie działo, a w szczególności matka zachowywała się jak dawniej. Zaczynałem dochodzić do siebie. A w sobotę matka wylądowała jak zwykle w moim łóżku zaraz po mnie. Nigdy nie czekała, aż stary wróci od kolegów. Nigdy po tych powrotach nie musiała się nim opiekować, ani go ratować. Sam się rozbierał, korzystał tylko z przywileju niekorzystania z łazienki i nieświeży walił się w wyro. Matce nie chciało się wstawać w nocy i przenosić do mnie, jeszcze by mnie zbudziła. Korzystała po prostu, tym razem ze swojego przywileju – wyspania się. Przypomnę, moje wyro było naprawdę potężne.
    Jednak zbyt wiele stało się ostatnio. Ja, co prawda, zasnąłem od razu kamiennym snem, nie chcąc psuć sobie humoru świadomością, że zapewne matka już nigdy do mnie nie będzie po tym wszystkim przychodzić ze swoją kołdrą, a tymczasem...
    Budzę się o trzeciej w nocy, z pokoju obok leci już ostre chrapanie ojca, a matka jak gdyby nigdy nic śpi u mnie w takiej pozycji jak zawsze. Ja już miałem dość powstrzymywania się. Chciałem to robić, patrząc na nią we śnie. Chciałem to zrobić nawet za cenę nowej rozmowy w kuchni. Po prostu chciałem ją wykochać na odległość. Myślę, że by mi wybaczyła.
    Darowałem sobie dotykanie halki. Odkryłem kołdrę i zsunąłem lekko bokserki. Spałem bez góry, co matka niechętnie akceptowała przy jej obecności. Nigdy dotąd przy niej nie onanizowałem się na leżąco. Bałbym się, że zostaną gdzieś ślady, które moja perfekcyjna matka na pewno by potem znalazła, poza tym bałem się zapachu spermy w pokoju. Sprawę zazwyczaj załatwiałem w kiblu albo w łazience. Byłem co prawda ostrożny, ale po ostatnich wydarzeniach byłem już kimś innym, czułem w sobie nowy rodzaj hormonów. Czułem przemianę. Zresztą nie waliłem od czasu, gdy mnie przyłapała.
    Cała skóra zrobiła mi się podczas onanizowania dziwnie wrażliwa, zacząłem też szybciej oddychać. Pozbywam się bokserek zupełnie, krew krąży coraz intensywniej, układam się rozwalony w częściowym rozkroku, nic mnie nie blokuje, mimo że podczas zadowalania się do tej pory w kiblu lub łazience robiłem to jak królik, skupiając się tylko na szybkim zadowoleniu samej pały. Zaczynam masować prącie tak wolno, jak tylko się da, i patrzę, patrzę, patrzę na moją matkę leżącą metr ode mnie. Orgazm przyszedł niespodziewanie, niczym zmaz nocny. Trochę mną wstrząsnęło.
    Wystraszyłem się. Nakryłem kołdrą i znieruchomiałem. Matka wstała po paru minutach, poszła do łazienki, potem pokrzątała się jeszcze po kuchni, czego zwykle w nocy nie robi i wróciła. Pocałowała mnie (śpiącego) w policzek, ułożyła się do snu i znieruchomiała. Zasnęła.
    Nigdy wcześniej nie całowała mnie w środku nocy. Ale też rzadko kiedy w nocy wstawała. Dziwne to wszystko. Nadchodziła wiosna, okno było mocno otwarte, może dlatego? Przez następne dni niczego nie zauważyłem, nie dała po sobie nic poznać, może poza kilkoma bardziej zatroskanymi spojrzeniami w moją stronę niż zwykle. Ale może mi się tylko zdawało. Wszystko wróciło do normy.
    Acha. Bokserki. Zupełnie o nich zapomniałem. Matka musiała je znaleźć na ziemi. Na szczęście nie były schlapane. Leżały teraz elegancko złożone na cztery na brzegu blatu mojego biurka.

Lucjusz

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użył 1302 słów i 7432 znaków, zaktualizował 13 lut 2022. Tagi: #onanizm #masturbacja #matka #rodzina

2 komentarze

 
  • Użytkownik Maxel

    Jest wiele opowiadań które są szybkie, no jak dla mnie kolejny kciuk w góre. Mi sie podoba

    13 paź 2023

  • Użytkownik kitu

    Sorry, w dalszym ciagu nie jestem przekonany do atrakcyjności tych serii opowiadań.Nudne,długie opisy czynnosci wykonywanych przez głownego bohatera,żadnej ciekawej akcji ani jej zwrotu.Inie mam tu wcale na myśli akcji erotycznych.Nie jestem za bardzo ciekawy dalszego ciągu,bo się boję że usnę czytajac.Sorry.Zupełnie  mi się nie podoba prowadzenie i fabułą tej opowieści.

    12 lut 2022

  • Użytkownik Lucjusz

    @kitu To może rozwiń wątek o szkolnej higienistce, który pozostawiłem wyobraźni czytelnika? Przeczytam na pewno z zainteresowaniem.

    12 lut 2022

  • Użytkownik Qwerty123123

    @Lucjusz a moze wkoncu napisz cos ciekaweggo?

    12 lut 2022