Marta czuła się jak sparaliżowana.
- Proszę… Dajcie mi spokój…
- Jak będziesz uległa, to będzie spokojnie. A jak będziesz się opierać, to…
- To tak też lubimy! Lubimy jak suczka się broni… jak to niby nie chce dać… Bo i tak da! Ha ha ha! – dokończył wyższy.
- Rozkładaj się na tylnym siedzeniu! – tonem nie znoszącym sprzeciwu polecił grubszy.
Pod Martą uginały się nogi. Czuła się kompletnie bezradna. I zrezygnowana… Nie chciała się szarpać. Wiedziała, że to nie ma sensu. „I tak da!” – dźwięczały jej te słowa w uszach.
Posłusznie siadła na tylnym siedzeniu samochodu. Dresiarze szybko znaleźli się obok niej, po obu stronach.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.