Droga powrotna.

Nie często zdarza mi się gdzieś jechać. Jestem raczej typem człowieka, który zamyka się w swoim zamku. Jednak ostatnio coś się zmieniło i zabrałem się na weekend do mojego przyjaciela. Spędziłem czas w gronie najbliższych i było mi całkiem miło znów ich zobaczyć. Zaskoczyło mnie że pożegnanie nie było wyjątkowo smutne, nie czułem goryczy ani żalu. Zazwyczaj odczuwam rozstania dosyć mocno lecz tym razem nic takiego się nie stało poszedłem do tego inaczej. Nie rozumiem dlaczego tak się stało ale nie zastanawiałem się nad tym. Moje myśli pogrążone były w rozmyślaniu na temat czynności jakie będę podejmował w trakcie drogi powrotnej. Czekała mnie podróż pociągiem dobre sześć godzin. Wybrałem pociąg nocny. Miałem nadzieję że sen przyjdzie szybko ale nie przychodził wcale. Siedziałem w przedziale razem z dwiema kobietami, córką i matką. Pamiętam że było bardzo gorąco. Nasz przedział wydawał się najmniej żywy, prawdopodobnie ze względu na to że mieliśmy najmniej osób. Wyjechałem około dwudziestej trzeciej. Kobiety usnęły dość szybko, nie zdążyłem wymienić z nimi zbyt wiele słów. Powiedziały mi że wracają z wesela brata ciotecznego matki. Szczerze mówiąc ich historia wydawała mi się nurząca dlatego nie skupiłem się nawet żeby zapamiętać cokolwiek. Siedziałem i próbowałem zasnąć ale sen nie nadchodził. Wyszedłem z przedziału, musiałem skorzystać z łazienki. Przechodziłem mijając przedziały innych pasażerów, w wielu z nich świeciły się światła w jednym było dość głośno. Doszedłem do łazienki, nikogo nie było w okolicy. Przemyłem twarz i patrzyłem w lustro przez chwilę, wydawało mi się że patrzę na siebie może trzydzieści sekund. Światła w łazience mrugnęły. Spojrzałem na swoją twarz, później na ręce i zdziwił mnie widok krwi. Zaciąłem się o coś czego nie poczułem? Obejrzałem dokładnie dłoń ale nie znalazłem na niej żadnych zadrapań ani nic podobnego. Umyłem rękę i wyszedłem z łazienki. Zaskoczył mnie spokój i cisza. Przed dosłownie chwilą ludzie rozmawiali w przedziałach w jednym z nich było dosyć głośno a tak naglę z niczego wszyscy postanowili położyć się spać. Przecież jest lekko po północy. Spojrzałem na zegarek, to co zobaczyłem zadziwiło mnie. Była trzecia, jak to możliwe? Co się stało? Dlaczego byłem w łazience trzy godziny. Wracałem, powoli przemierzałem korytarz. Dlaczego jest tu tak ciemno, spojrzałem przez okno. Nadal jedziemy, czyli wszystko jest w porządku. Wróciłem do swojego przedziału. Kobiet nie było, to dziwne przecież miały wysiadać tam gdzie ja. Rozejrzałem się po przedziale, przy oknie dostrzegłem ślady krwi. Poczułem niepokój, ogromny niepokój. Wyszedłem jeszcze raz. Zapukałem do przedziału obok, chciałem… Nawet nie wiem o co chciałem zapytać. Zrobiło mi się gorąco, adrenalina uderzyła mi do głowy. Nikt nie odpowiedział. Otworzyłem drzwi przedziału. Nikogo nie zastałem w środku. Ale jak to? Co to ma znaczyć? Otworzyłem następny… Pusto, następny… Nadal pusto. Co się stało z wszystkimi? Dlaczego jestem tutaj sam. Stałem przed drzwiami przedziału, z którego wcześniej słyszałem głośne rozmowy i śmiechy. Otworzyłem drzwi. Przy oknie siedział facet. Złapałem go lekko za ramię i zapytałem "Co się stało?”. Nic dziwnego że mi nie odpowiedział, pociągnąłem go za ramię, obrócił się w moją stronę i upadł na podłogę. On nie żył. W tym momencie pomyślałem że to okropny sen i że zaraz się obudzę. Koszmar, tak na pewno to koszmar. Za chwilę się obudzę w swoim przedziale. Spróbowałem skupić się żeby wstać, na próżno. To wcale nie był sen. Brak ludzi… Trup, do czego tu doszło? Wróciłem do swojego przedziału. W głowie miałem cały czas twarz tamtego gościa. Bałem się. Ktokolwiek to zrobił może przyjść po mnie. Otworzyłem plecak, szukałem broni. Zawsze woziłem w plecaku nóż, przeszukałem plecak ale nie znalazłem swojego noża. Gdzie on jest? Odruchowo zajrzałem do kieszeni spodni. Znalazłem… Dlaczego on tam był? Dlaczego go ze sobą wziąłem. Wyjąłem nóż ze swojej kieszeni i oglądałem go chwilę w dłoni, biorąc sprawę profesjonalnie był to folder. Otworzyłem go i sprawdziły się moje najgorsze obawy. Nóż miał ślady krwi. Został jeszcze jeden przedział, którego nie sprawdziłem. Sprawdziłem wszystkie od mojego do łazienki, ale jeden znajdował się dalej. Był ostatnim. Ostatni raz wyszedłem na korytarz, powoli z nożem w dłoni zbliżałem się do drzwi ostatniego przedziału tego wagonu. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi. Moje oczy ujrzały coś, czego nie powinien widzieć nikt. W tym przedziale były zwłoki. Nie jedne, nie para. W tym przedziale znajdowali się wszyscy pasażerowie mojego wagonu… Dlaczego oszczędził akurat mnie? Wtedy przeszła mi przez głowę myśl… jedyna, którą byłem w stanie wytworzyć w trakcie tego chorego powrotu. A co jeśli mordercy nie ma? Tylko mordercą jestem ja…

indiwibarcih

opublikował opowiadanie w kategorii dramat, użył 941 słów i 5141 znaków.

1 komentarz

 
  • nienasycona

    No i chyba do pociągu już nie wsiądę. Twoje opowiadania bardzo działają na moją psychikę.

    24 mar 2015