Ależ pełna niespodzianek droga Marty na wesele 19

Ależ pełna niespodzianek droga Marty na wesele 19Dresiarz sam wpakował jej swą męskość do ust.
- Teraz jego ssij! Ale nie za długo. Chcę cię zaraz wyruchać.
Przerażona Marta ssała posłusznie. Miarowo. Starała się, bo nie chciała mu "podpaść".
Przeszywały ją dreszcze na myśl, co się zaraz stanie.

Boże. Zerżną mnie! Zerżną mnie obaj... I to nieodwołalne! - Myślała. - Czy zrobią to, jeden po drugim? Czy może obaj na raz... - Powoli godziła się z losem.

Ssała miarowo, aż młodzian nie wyciągnął swej męskości z jej ust.
- Teraz nadstawiaj się. Chcę wjechać ci w pizdę!

Gdy nauczycielka ociągała się, w sukurs przyszedł pierwszy z drabów.
- Kurwo. Mamy czekać?! I tak zaraz zostaniesz wyjebana. I to wyjebana koncertowo!

Marta była podniecona do granic... Kompletnie tego nie rozumiała, wręcz była zszokowana sama swoimi odczuciami.  
Jak to?! Oni zaraz mnie tu zgwałcą... a mnie to kręci maksymalnie! - Myślała. - Mnie, elegancką damulkę, dwóch takich drabów, dresiarzy, zerżnie jak dziwkę, a ja czuję, że wręcz tego chcę... Że nie mogę się doczekać, kiedy pierwszy z nich wpakuje w moją cipę kutasa! Że nie mogę się doczekać, kiedy zaczną mnie rżnąć... Marta... czy z tobą jest wszystko w porządku??? Co się z tobą dzieje???"

Dlatego nie zamierzała już się bronić, postanowiła opierać się jedynie "pro forma". Ale nie wiedziała, do końca, czego od niej oczekują.
Dresiarz nie pozostawił wątpliwości.
- Kładź się na siedzeniu na plecach i podciągnij kieckę. Chcę widzieć suczkę, jak ją pierdolę. Lubię właśnie tak! Patrzeć jej twarzą, w twarz!

Kobieta chwilę ociągała się. Wreszcie chwyciła za rąb sukienki.  
"Boże... co też ja robię...? Czy to dzieje się naprawdę? Rozkładam się sama przed dresiarzem??? Niepodobna..."
Jak osika drżały jej ręce, gdy podciągała sukienkę powoli.  

Przypominała sobie wtedy, jak pierwszy raz oddała się w aucie, na tylnim siedzeniu. Pamiętała to jak żywo. Było to tuż po studiach, po obronie pracy magisterskiej, w czerwcu. Chodziła wtedy z Maćkiem, chłopcem sporo niższym i młodszym od niej. Był na nią tyleż napalony, co niezdarny... To jemu wtedy drżały ręce... Pamiętała to doskonale, jak podciągał jej granatową spódnicę. Tę samą, w której wcześniej stała przed komisją, gdy broniła pracę magisterską. Pamiętała, jak Maciej podniecił się, gdy odkrył, że jego dziewczyna, świeża pani magister, pod spódnicą ma cieliste pończochy, z szerokimi, piętnastocentymetrowymi koronkami.

Teraz nie było mowy o jakiejkolwiek niezdarności ze strony dresiarza. Dokładnie wiedział co chce zrobić i jak.
Gdy już zadarła sukienkę, mężczyzna szybko przesunął wąski pasek koronkowych majtek na bok.

Jego kompan zaglądał mu przez ramię.
- Ładna pizda! Zadbana. Wydepilowana. Pewno specjalnie po to, żeby ją podstawić jakiemuś chujowi! Gotowa do pierdolenia!
Pierwszy z chłopców, jakby rozpoznawał intymny skarb kobiety. Przejechał powoli palcem wskazującym po wargach sromowych Marty.
- Ach! - Westchnęła nauczycielka.
- Patrzcie, no patrzcie! Nasza suczka jest wilgotna! A jak pizda jest wilgotna, to znaczy że suka jest chętna! Chętna na wyjebańsko!
Na potwierdzenie wepchnął palec wgłąb pochwy i poruszał nim kilka razy.
- O kurwa! Ale ciasna cipa! W życiu takiej nie macałem! No, może taką miała ta brzana, co żeśmy ją wtedy pukali na śpiocha, na tej dżamprezie u Brykarza. Co taka zdziwiona bya, jak się obudziła, ha ha ha!
- To i dobrze! - Komentował nie mniej rozochocony kompan. - Dobrze ją też poczujemy. Jak tamtą. Ale już nie dopuścimy, żeby na wesele poszła z taką ciasną. Jak ją dorwą jacyś frajerzy, to niech ją mają po nas. Ha, ha, ha!
- Proszę... przestańcie... - Marta zdobyła się na ostatnie błaganie, wypowiedziane cicho i drżącym głosem, zdradzającym to, że jest zrezygnowana i że nie w głowie jej opieranie się.
- Rozkładaj nogi! - Dresiarz był bezwzględny.
Mimo, że nie spełniła polecenia, położył się na nauczycielce. Marta poczuła na sobie ciężar napakowanego w siłowniach ciała - kupy mięśni. Poczuła też doskonale, gdy przyłożył czub swego drąga do wejścia jej ciasnej cipki. Jakby dla zademonstrowania swej władzy nad kobietą, chcąc się jednocześnie zaznajomić ze szparką, przeszorował nim bardzo powoli, ale za to mocno wzdłuż warg sromowych.
- Ach... ach... - wzdychała przerażona Marta.
"A więc to stanie się właśnie teraz... zaraz, teraz mnie posiądzie... Zacznie wtryniać swojego grubego kutasa! Rozpychać nim mnie... Wpakuje mi go do oporu... Pierwszy raz zostanę wzięta bez mojej zgody... Nie... nie pierwszy."

Nauczycielka przypomniała sobie pewne wczasy nad Bałtykiem, gdzie poderwał ją Julian, sporo starszy od niej mężczyzna. Po jednym z dancingów, gdy też była elegancka, w wieczorowej sukni, to właśnie ten podstarzały donżuan, bez jej zgody przeleciał ją w jej własnym pokoju. Ale wtedy, by do tego doszło, najprawdopodobniej podstępnie dosypał jej coś do drinka. Dlatego zapewne niewiele pamiętała, poza tym, że również miała zadartą suknię i czuła na sobie ciężar tego lowelasa...
---------------------------------------------------------------
Pałka dresiarza znów przeszorowała szparkę Marty. Tym razem zagłębiając nieco główkę między jej wargi sromowe.
- Ach... nie... - protestowała kobieta.
Łobuz jednak nic sobie nie robił z protestów nauczycielki. To, że jej nawet nie uciszał, mogło świadczyć, że mu się podoba, że dziewczyna mówi "nie".
- Co ty się z nią tak pieścisz, wsadziłeś jej w końcu?! - Poganiał go rozgorączkowany kompan.
W tym momencie Marta poczuła, jak czub męskości dresiarza naparł na jej cipkę mocniej. Bardzo mocno. Wiedziała, że to jest właśnie ta chwila, kiedy poczuje w sobie twardy pal napastnika. Wiedziała, że już nic jej nie uchroni przed wtargnięciem.
- Ojej! Ach! - Krzyknęła, gdy poczuła, jak wchodzi.
- Mówiłem, że ciasna jest! - Dresiarz tłumaczył się koledze.
Naparł mocniej i tłok zaczął powoli wsuwać się w kobiecą norkę.
- Ach... ach... nie... - Szeptała nauczycielka, lecz już bez przekonania, zupełnie pogodzona ze swym losem.
"A więc staje się to. Ten brudny typek, bandzior, wsadzi mi... wsadzi mi do oporu... A ja... Ja... szanowana pani profesor... leżę pod nim... i mogę jedynie czekać, jak głęboko mi wepchnie... Zostanę... zostanę zerżnięta przez takiego gnojka..."
- Trafiłeś wreszcie do pizdy? Nie cackaj się z nią, tylko porządnie jej pakuj! - Byczek stał nad nimi i ewidentnie kipiał testosteronem.
Takim ponaglaniem wjechał na ambicję koledze.
Marta poczuła, jak mięsisty klin wbił się mocno w jej pochwę.
- Ładuj ją! Ładuj tę odjebaną lalunię w tę jej nauczycielską cipę! Zakurw jej a dobrze!
Dresiarz, jakby słuchał się kompana.
Wycofywał się i napierał na Martę mocno. Czuła jak ścianki jej cipki są mocno i brutalnie rozpychane.
Kobieta cicho jęczała.
- Aaaaa... aaaaa... aaaaaa...
Czuła, że w ten sposób jest upokarzana przez mafiozów, ale ku swemu zaskoczeniu odczuwała specyficzny rodzaj przyjemności. Coś bardzo podobnego do odczucia, gdy zorientowała się wtedy na wczasach nad Bałtykiem, że ten podstarzały lowelas Julian ją wykorzystał.
Jęczała coraz głośniej.
Jej jękom sekundowało dość głośne, miarowe skrzypienie resorów auta. Napakowany dresiarz ważył swoje.
- Szerzej nogi dupciu!
Uznała, że skoro i tak już jest w niej, jakiekolwiek przeciwdziałanie, jakiekolwiek próby oporu nie mają już najmniejszego sensu. Posłusznie rozłożyła nogi. Przypomniała sobie, co mówiła jej starsza koleżanka Agnieszka, niby żartem - "jak już cię zaczną gwałcić, to przynajmniej coś trzeba wynieść z tego... chociaż jakieś przyjemności..."  
Zatem pomyślała Marta - Żart głupi, ale żart żartem, skoro już jestem w takim położeniu... to co innego mogę zrobić?! Co innego niż... skupić się na przyjemności w przyjmowaniu pchnięć... na tym, czego doznaje moja cipka..."
Kobieta skupiła się na silnych sztychach, które czuła w pochwie.  
"Boże! Boże, co się ze mną dzieje! Nie... nie mogę w to uwierzyć... Przecież ja tego chcę! Właśnie tego! I to pragnę jak cholera! Niech ten twardy kutas mocno rozjeżdża moją cipę... niech się w niej panoszy... niech ją rozpycha.
Dresiarz nie przestawał. Pchał swój kołek w łono nauczycielki raz za razem, rytmicznie, niczym maszyna.
- Aaaa... aaaa... aaaa... - Dokładnie w rytm pchnięć cichutko pojękiwała Marta. - Boże... ależ ja jestem uległa... nawet te moje jęki są dobitnym dowodem mojej spolegliwości. Boże... dlaczego to mnie tak podnieca??? Dlaczego podnieca mnie to, że jestem brana bez mej zgody? - Myślała w duchu.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1571 słów i 8956 znaków, zaktualizowała 19 wrz 2023.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.