,, Boidudek" cz. 20

Wtorek
     7 kwietnia

Nie miałam ochoty dłużej patrzeć jak staję się coraz bardziej ignorowana, więc czym prędzej ubrałam się i zrobiłam sobie miejsce na stole, aby laptop się zmieścił pośród tych wszystkich gazet, które ktoś porozkładał. Gdzieś mignął mi się napis, który głosił ,,Śmierć młodej kobiety i dziecka”, więc nie patrząc na to schowałam ją pod spód, bo tylko niepotrzebne sprawiało mi to ból. Nie chciałam myśleć, co by się stało, gdyby któremuś z moich dzieci coś się przytrafiło złego. Zbyt mocno je kochałam, aby się teraz takimi rzeczami zadręczać. Zresztą gazeta była stara z czwartku 2 kwietnia, więc co było, to było. Nie było w każdym razie warto się nad tym wszystkim zastanawiać.
Gdy tylko laptop się włączył mój mózg stanął na najwyższych obrotach otwierając okienko z napisem Boidudek.
,,Mam już dziewiętnaście lat i chyba najwyższy czas stwierdzić, że wróżba cyganki nie była prawdziwa. Nic takiego, co jak mi wtedy ukazała się nie zdarzyło i nikogo nie poznałam, aby wyglądem przypominał mi kogoś znajomego z jej kuli. Zresztą nie wiem nawet, co miałam zrobić, bo ta cyganka nic konkretnego mi nie powiedziała. Była to najzwyklejsza w świecie wizja niedotycząca nikogo. Zresztą, mogłam sobie przecież ją wtedy wyobrazić. Byłam młoda, więc mogło tak być, zwłaszcza, że już prawie nie pamiętam, co się wtedy miało przydarzyć i komu. Tak, więc zamykam rozdział tajemniczej wizji i wracam do życia prawdziwego. Tu, gdzie jest mój dom.
Mój synek skończył już prawie dwa latka, więc mam, co robić. Jest teraz na etapie brojenia gdzie się da i psucia wszystkiego, co się da. Na szczęście ma swoją ulubioną bajkę, którą mogę mu puszczać niemal na okrągło. Jest nią Listonosz Pat. Gdy tylko ją włączę, to wiem, że te piętnaście minut będzie siedział na tyłeczku i nigdzie się nie ruszy. Przynajmniej mam wtedy czas dla siebie.
Gdy nikogo nie ma, a mały się bawi, czy też ogląda swoją ulubioną bajeczkę siadam wtedy wygodnie we fotelu i układam wiersze. Wiem, że to jest śmieszne, bo przecież nie jestem już dzieckiem, ale nie potrafię się powstrzymać, żeby czegoś nie napisać. Nieraz wystarczy tylko jeden i już jest mi lepiej.
Nie wiem, jak mam opisać swoją potrzebę pisania, bo dla mnie jest czymś niewytłumaczalnym. To prawie to samo, co, jak kiedy chce się siusiu i nie możemy za długo z tym wytrzymać. Czujemy to w sobie i dopiero, gdy oddamy swoją potrzebę jest nam lepiej i czujemy ulgę. Tak właśnie jest zemną. Chodzę i chodzę z głosami, które siedzą w mojej głowie i z chwili na chwilę robi się ich coraz więcej. Nieraz to nawet mam taki mętlik w głowie, że coraz więcej rzeczy zapominam. Potem, dopiero, gdy już zapiszę swoje myśli czuję się spełniona, czuję jak się nowo narodzona.
Raz nawet przyrównałam swoje pragnienie do człowieka chodzącego z piekącym uczuciem podniecenia, który dłużej przetrzymany w celibacie staje się nerwowy i bardzo często wybucha. Inny raz przyrównałam je do pijaka, któremu nagle zabrakło flaszki, tak jak mnie kartki i długopisu. Pijak nie spocznie, póki nie znajdzie sposobu, aby znów się napić, a ja nie spocznę, póki nie wyrzucę z siebie potoku słów, które układają się w postaci wiersza. On pijąc, czuje to samo, co ja pisząc. Oboje osiągamy pełne spełnienie, choć każde z nas wie, że nie na długo. Teraz pisząc to zdaję sobie sprawę, że może to być pewien rodzaj uzależnienia. No, bo on musi i ja muszę. Oczywiście, tak samo jak i on mogę postanowić, że on nie wypiję, a ja nie napiszę nic, lecz nie wiem jak długo mogłabym z tym wytrzymać. Te słowa, informacje, zdania, gromadzą mi się niczym śmieci w koszu, gdzie pełny trzeba opróżnić, aby znowu mógł być przydatny, aby opróżniony z informacji znów mógł spokojnie myśleć.
Być może jest to choroba, a nie powołanie, tak ja myślałam, bo skoro wydawnictwom nie podobają się moje teksty, to może nie są nic warte?”
Znów poczułam werwę i chęć do pisania, choć jakoś tak nie jest, jak to opisuje moja bohaterka. Ona twierdzi, że pisać musi, a ja piszę…, bo właściwie nie wiem sama, dlaczego. Teraz bardziej piszę, bo pragnę się dowiedzieć jak jej losy się zakończą. Głupie, wiem, bo żaden autor nie powinien tak nigdy pisać, ale ja przecież nie jestem autorem, ani pisarzem, czy też pisarką. Jestem zwykłym człowiekiem.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 850 słów i 4541 znaków.

Dodaj komentarz