Piątek
3 Kwietnia
Dzisiaj po raz pierwszy mąż nie odezwał się do mnie słowem. Przyjechał z pracy i najzwyczajniej w świecie mnie olał. Nie było ani buzi na dzień dobry, ani nawet na dobranoc. Przechodził obok mnie obojętnie i bardzo się smucił. Dopiero pod wieczór wpadło mi do głowy co mogło być tego przyczyną. Przecież wczoraj obiecałam mu, że dobrze posprzątam dom, bo miał przyjechać jakiś jego kolega. Kolega nie przyjechał, ale i nie posprzątałam niczego. Zupełnie nie wiem jak to mogłam zrobić, żeby nic nie zrobić.
No dobrze, mogłam się tłumaczyć tym, że zajmowałam się Krzysiem, albo, że gotowałam obiad i trochę pisałam, ale nic, co sama wymyśliłam nie brzmiało przekonująco. Zwyczajnie zawaliłam sprawę, choć obiecałam, że sobie poradzę, że to zrobię. Miał, więc prawo być na mnie zły.
Nie byłam jednak dobrą matką. Ani żoną.
Dodaj komentarz