My horny boss | 5

- Selena.. - usłyszałam szept przy moim uchu i zimną dłoń na moim policzku. Delikatnie otworzyłam oczy i dopiero teraz dotarł do mnie zapach świeżo zaparzonej kawy i naleśników. - Dzień Dobry - Michael przysunął się do mnie i złożył na moich ustach krótki, ale namiętny pocałunek. Od razu otworzyłam oczy, które pod wpływem pocałunku zamknęłam i spojrzałam na jedzenie, które leżało na tacy postawionej na szafce nocnej.  

- Dzień Dobry - uśmiechnęłam się i przyciągnęłam tego przystojnego jak diabli faceta do siebie. Od razu mnie pocałował, tak gwałtownie, że musiałam odchylić głowę by zaczerpnąć powietrza. Odsunął kołdrę i tym ruchem zdjął ze mnie moje jedyne odzienie. Leżałam przed nim totalnie naga. Szybko chwyciłam za róg kołdry, by móc się nią zakryć, ponieważ nawet przed Gregiem nie leżałam naga, po prostu się wstydziłam i nigdy nie miałam do mojego męża tyle zaufania.

- A-a-a - pokiwał przecząco głową i odsunął kołdrę tak, że nie mogłam jej już dosięgnąć. - Jesteś taka piękna Seleno, nie zakrywaj swojego ciała.

- Ale..  

- Csiii... - nachylił się i pocałował mnie mocno i zdecydowanie w usta. Językiem jechał coraz bardziej w dół, tworząc mokrą ścieżkę. Delikatnie przygryzł jeden z sutków i uśmiechnął się do mnie zalotnie, gdy sutek stanął na baczność. - Pewnie jesteś głodna, przygotowałem dla Ciebie śniadanie - uśmiechnął się i złoży na moich ustach przelotny pocałunek.  

- Która jest godzina? - zapytałam - Musimy jechać do firmy - już miałam wstawać z łóżka, ale przytrzymał mnie i wskazał palcem na tace z jedzeniem.  

- Najpierw zjesz, potem się ubierzesz i pojedziemy - puścił mi oczko i przygryzł seksownie wargę, co sprawiło, że stałam się mokra w ciągu kilku sekund. - Oh, pieprzyć to - powiedział i niemalże rzucił się na łóżko, na mnie.



~



Gdy wyszłam z pod prysznica, niestety kawa i naleśniki były już zimne, ale przecież jedzenia nie wolno marnować. Usiadłam opatulona ręcznikiem w okół talii, na rogu łóżka i zaczęłam jeść naleśnika, smarując go dżemem malinowym i popijając kawą.



- Gotowa? - zapytał Michael, zapinając swoją koszulę. - Pomożesz mi? - uniósł jedną brew i uniósł jeden kącik ust w lekkim uśmiechu. Podeszłam do niego i gdy zapinałam jeden z górnych guzików, namiętnie wpił się w moje usta.

- Możesz mi powiedzieć jak mam Ci zapiąć te koszule jeśli mi to utrudniasz? - zapytałam rozbawiona

- Ja tam lubię takie utrudnienia - złapał mnie za pośladek i mocno go ścisnął, na co wydałam z siebie cichy jęk. - Takie dźwięki też lubię, zwłaszcza gdy leżysz pode mną. Tak jak 20 minut temu - uśmiechnął się triumfalnie, na co uderzyłam go w klatkę piersiową i pokręciłam głową rozbawiona.



- Idź, ja zaraz do Ciebie dojdę - powiedziałam do Malarkeya, gdy weszliśmy do budynku.  

- Chyba do siebie dojdziesz, po dzisiejszym poranku - powiedział zadziornie i puścił mi oczko. - Idę do siebie.

Uśmiechnęłam się lekko, tak żeby nikt nie zaczął niczego podejrzewać. Podeszłam do blatu recepcji, za którym siedziała Alice i klikała coś w komputerze.  

- Hej - powiedziałam i oparłam się o owy blat.

- No witaj pani przyszła Malarkey - zachichotała i spojrzała na mnie tym wzrokiem 'mów mi co tam się działo'.

- Co? Ale jak? - zdziwiłam się, skąd wiedziała?

- Twój mąż tu był - wyjaśniła gestykulując dłońmi. Wstała i również oparła się ręką o wysoki blat. Zrobiło mi się gorąco na samą myśl o Gregu. Cholera, ja w ogóle o nim nie pomyślałam, nawet przed sekundę. - Pytał o Ciebie.

- Coś więcej? - przygryzłam dolną wargę ze stresu.  

- Pytał czy Cię nie ma, bo nie wróciłaś po pracy do domu. Widziałam, że wychodzisz z szefem wcześniej, więc postanowiłam Cię kryć. Powiedziałam, że pojechaliście na jakąś konferencje odnośnie projektu budynku, który tworzycie.  

- Jesteś wielka! - pisnęłam i przytuliłam ją, mimo tego dzielącego nas blatu. - Mogę mu powiedzieć, że spałam u Ciebie? - przymrużyłam lekko oczy, czekając na jej odpowiedź.  

- Ale.. Co..? - wytrzeszczyła oczy po czym zachichotała. - Ty i Malarkey? - uniosła brwi.

- Na razie! Idę pracować! Do zobaczenia na lunchu - zbyłam ją i zachichotałam, kierując się do windy.

Wcisnęłam odpowiedni guzik i gdy winda się już prawie zamknęła, zobaczyłam biały gips pomiędzy drzwiami od windy a ścianą. Winda automatycznie się otworzyła i moim oczom ukazał się pan Nieznajomy.

- Uhuhuh, historia lubi się powtarzać - zaśmiał się i wszedł do windy. - Tak wiem, trzynaste - puścił mi oczko i wcisnął przyciski. Gdy winda się zamknęła odwrócił się w moją stronę.

- Jak to jest możliwe, panie nieznajomy, że nie widziałam pana przez ponad miesiąc odkąd tu pracuję? - zapytałam i uniosłam brew. Wtedy uniósł swoją rękę i ujrzałam biały gips od nadgarstka po same ramie.

- Wypadek samochodowy - wyjaśnił i właśnie wtedy drzwi windy się rozsunęły.  - Może pani nieznajoma da się zaprosić na kawę? - zapytał, wychodząc na swoje piętro, idąc tyłem. Zderzył się z inną dziewczyną co wyglądało przekomicznie, a raczej jego wyraz twarzy.

- Może - droczyłam się i drzwi windy się zasunęły i ruszyła na trzynaste piętro.

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1036 słów i 5399 znaków.

Dodaj komentarz