My horny boss | 12

- On zasługuje na prawdę, Sel! - Alice mnie skarciła.

- Alice, ja wiem, ale jego była narzeczona jest także w ciąży, chce żeby ułożył sobie z nią życie.

- A pomyślałaś o nim? Czy on chce ułożyć sobie życie z INNĄ kobietą? NIE. I ty również tego nie chcesz, więc jak nie chcesz go stracić to lepiej..

- Witam moje drogie panie - usłyszałyśmy Valentina, który podszedł do naszego stolika, w biurowym pomieszczeniu 'jadalni'. - Ładnie to tak jeść lunch beze mnie? - zrobił mine zbitego psiaka i usiadł obok mnie. - Co tam słychać, o czym gadacie?

- Powiedz mu, Sel - Alice kiwnęła głową na Vala.

- Powiedz mi o czym? - zapytał i odkroił sobie kawałek upieczonej piersi z kurczaka i włożył sobie do buzi.

- Alice, to nie jest coś co mogę powiedzieć byle komu.

- Byle komu? - Val przełknął i odłożył sztućce. - Myślałem, że rozmawialiśmy już o tym.

- Val, nie zrozum mnie źle..

- Obiecaj, że nie powiesz Michaelowi - Alice uniosła brwi pytająco.

Biedny Val, patrzył się to na nią to na mnie.

- Masz moje słowo - odpowiedział po chwili i patrzył na mnie, próbując mnie przejrzeć.  

- Jestem w ciąży - spojrzałam na niego, czekając na jakąś reakcje. Szybko się poderwał z miejsca.

- Z kim? - zapytał.

- Z Twoim bratem.

- Spaliście ze sobą?

- Co to za pytanie? Ma ci się spowiadać z kim się pieprzy? - Alice gromiła go wzrokiem.

- Alice! - zbeształam ją - Tak, Val. Stąd się biorą dzieci - zwróciłam się do przyjaciela, który z powrotem zajął miejsce na krześle.

- To super - powiedział podekscytowany, a raczej próbował udawać. - Powiedziałaś mu już?

Pokiwałam przecząco głową.

- Ariana jest z nim w ciąży.  

- Co? - zapytał rozbawiony - W życiu to nie uwierzę, ta szmata miała więcej chujów w cipie niż ja palców u rąk i stóp - zaśmiał się. - Nie no, serio w to uwierzyłaś?

- Słyszałam ich rozmowę, Val.

- Rozmawiałaś z nim?

- Tak.

- I co ustaliliście?  

Opowiedziałam mu całą historie, dokładnie tak jak to zrobiłam z Alice.

- Woah.. Dobra słuchaj, zależy Ci na nim?

- Valen..

- Zależy Ci na nim? - zapytał, tym razem stanowczo.

- Tak.. - spojrzałam na swoje palce.

- Więc po co kazałaś mu zająć się Arianą? To jest to czego chcesz? Zobaczyć go z inną kobietą?

- Nie..

- To jest już pewne? Że jesteś w ciąży?

- Tak, byłyśmy wczoraj u ginekologa.

- Po co byłyście wczoraj u ginekologa? I kto? - usłyszałam za sobą głos Michaela. W momencie uderzyła we mnie fala gorąca.  

- Alice, chodź na chwilę, potrzebuję Twojej pomocy z.. silnikiem.

- Silnikiem? Serio? - zaśmiała się i wstała od stołu, kierując się za Valem.

Michael usiadł obok mnie i oparł jeden łokieć na stoliku.

- Co się stało, Seleno? - zapytał troskliwie. Uwielbiałam, jak zwracał się do mnie moim pełnym imieniem.

- Nic takiego, tylko badania kontrolne. - szybko ucięłam.

- Tylko?

Energicznie pokiwałam głową na tak.

- Tylko. Mogłabym dzisiaj wcześniej pojechać do domu? Źle się czuję.

- Tak, możesz. Wszystko w porządku, kochanie? - zapytał i chciał dotknąć mojego policzka, ale odsunęłam głowę. Skinęłam głową twierdząco i wstałam od stołu. Wyszłam z jadalni i poszłam wolnym krokiem do gabinetu Michaela, po moją kurtkę i apaszkę. Miałam nadzieję, że zostawił gabinet otwarty.

Na moje szczęście gabinet był otwarty, więc szybko weszłam do środka i skierowałam się w stronę wieszaka. Poczułam ucisk na moim ramieniu, więc przestraszona spojrzałam za siebie.

Zostałam mocno przyciśnięta do ściany, przez Michaela. Widocznie przyszedł za mną.

Ułożył ręce pomiędzy moją głową i wpił się w moje usta, bardzo namiętnie. Po niedługiej chwili, objął mnie w talii dwoma rękoma i delikatnie uniósł, więc objęłam go w biodrach swoimi nogami. Jęknęłam mu w usta, przez intensywność naszych pocałunków. Nasze języki toczyły ze sobą walkę jakby na śmierć i życie.  

Poczułam jak zaczął obcierać się swoim przyjacielem o moją kobiecość. Wiedział jak bardzo to na mnie działa.  

Podszedł ze mną do biurka i posadził mnie na nim, wciąż nie przerywając naszego pocałunku. Gdy zaczął odpinać powoli guziki mojej koszuli, opamiętałam się i w porę odepchnęłam go od siebie. Patrzyłam mu w oczy, w których szalało podniecenie.  

Spuściłam głowę i wyminęłam go szybko wkładając na siebie płaszcz i niemalże wybiegłam z jego gabinetu.



~



Gdy weszłam do domu, o mało co nie dostałam zawału.

- Co tu robisz? - zapytałam Grega, który wyszedł z salonu i przyszedł do przedpokoju. Przecież powinien skończyć pracę za 3 godziny.

- Źle się poczułem - powiedział dziwnym głosem. - Więc wróciłem wcześniej do domu.

- Ja też - westchnęłam i złapałam się za głowę.  

Zdjęłam płaszcz i zsunęłam buty z nóg.

- Zamierzałaś mi powiedzieć?

- Miałam zrobić coś na obiad, zrobić pranie i posprzątać trochę. Tak powiedziałabym Ci, jakbyś wrócił z pracy - uśmiechnęłam się lekko.

- Nie to mam na myśli - dalej mówił tym dziwnym głosem. Uderzyła we mnie fala gorąca, aż zakręciło mi się w głowie. Dowiedział się o mnie i Michaelu?

- A co się stało? - zapytałam, próbując z całych sił, żeby mógł głos zabrzmiał jak normalniej.

- Że jesteś w ciąży, że będziemy mieli dziecko. - podszedł bliżej z tym dziwnym wyrazem twarzy. Wiedziałam, czułam to, że coś złego się wydarzy.

- Skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona. Skąd on do cholery wie?

- Twoja kosmetyczka to słabe miejsce na trzymanie testu ciążowego. - zakpił.

- Grzebałeś mi w moich rzeczach?! - oburzyłam się. - Tego już za wiele Greg! Nie jestem Twoją własnością! - wydarłam się, czego po chwili pożałowałam. Poczułam mocne pieczenie na policzku. Uderzył mnie. - Nigdy więcej tego nie rób! - zaczęłam płakać z tego bólu i upokorzenia.  

- Bo co? To są moje rzeczy, ja je kupiłem - syknął i złapał mnie za szyję. - Zrozumiano? - energicznie pokiwałam głową na'tak'.

- Tak - spojrzałam mu w oczy. Był cholernie zły.

- To jest moje dziecko? - zapytał.

- Dlaczego mnie o to pytasz? - wytarłam łzy, które wciąż napływały.

- Bo wychodzenie na kawkę ze swoim szefem to nie jest normalne - patrzył na mnie z furią wypisaną na twarzy. Bałam się go. Strasznie się go bałam. - Odpowiedz mi do kurwy!

- Greg.. - załkałam i próbowałam go jakoś uspokoić.

- Nie dotykaj mnie. - warknął. - Więc to prawda, dobrze się domyśliłem. - mówił bardziej do siebie niż do mnie. - Pieprzyłaś się z tym chujem! - krzyczał. - Ty kurwo - zmierzył mnie wzrokiem i zamachnął się, uderzając mnie dwa razy mocniej.  

Przez siłę tego uderzenia upadłam na podłogę i złapałam się za piekący policzek.

- Proszę! Proszę nie rób mi krzywdy! - krzyknęłam i w ostatniej chwili uchroniłam brzuch przed tym jak zaczął mnie kopać. Kopał mnie najpierw w nogi, potem w plecy, klatkę piersiową, twarz i głowę. Krzyczałam i płakałam, błagałam go żeby przestał, ale to na nic.

Nagle zapadła ciemność.

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1412 słów i 7147 znaków, zaktualizowała 3 sty 2017.

4 komentarze

 
  • LesnaMoc

    Masakra

    3 sty 2017

  • Nick888

    Kiedy następna czesc? Nie mogę się doczekać!

    3 sty 2017

  • Malawasaczka03

    What??
    Co za dupek!  
    MEGA

    3 sty 2017

  • Nataliiia

    Kiedy next??

    3 sty 2017