MYŚL Rozdział 1 - Kika / cz.1

MYŚL Rozdział 1 - Kika / cz.1MYŚL Rozdział 1 – Kika/cz1.
Wstęp
Nienawidzę siebie, że tym jednym głosem ZA pokonałem tą cząstkę mnie mówiącą VETO.
Nienawidzę WAS, że twórczością na tym portalu doprowadziliście mnie do poczucia winy. POLIP nie dający nic od siebie i żerujący na Waszym literackim dorobku. Komentarze to jedno, a stworzenie czegoś od podstaw nawet kiedy efekt końcowy nie zachwyca to zupełnie inna liga, inny wysiłek.
Absolutny debiut, choć latami kołaczący się po mózgownicy. Jeżeli się spodoba to proszę o motywację i rady, bo rodzę każde zdanie jak słonica dziesięcioraczki.  
*****************************************************************

Stuk, stuk, stuk – przerwało mu zgłębianie intrygującej gry słów, mowy ciała, realizacji własnych, tych mniej i bardziej oczywistych zamiarów dwojga głównych bohaterów. Oglądał właśnie "Wenus w futrze” Polańskiego. Trzeba przyznać, że niezłe studium relacji damsko-męskich niekoniecznie sformatowane do perwersji niejakiego Masocha. "Nasze pierwotne instynkty nigdy do końca nie pozwolą na swobodne działanie umysłu” pomyślał. "Jesteśmy anatomicznie ukierunkowani na określone bodźce, które warunkują określone zachowania. Wtedy zaczyna się coś w rodzaju tańca godowego, "stroszenia piórek” i na nic zda się kreacja zahaczająca często o hipokryzję. Im mniej ci zależy na wyimaginowanej choć przewidywalnej w zamiarach nagrodzie, tym większą masz władzę, inaczej skończysz na kolanach.” spuentował swoje refleksje wciskając pauzę.

Znajome "stuk, stuk” przybierało na sile. Podniósł głowę, znieruchomiał jak strażnik surokatek wypatrujący i nasłuchujący zagrożenia wśród piaszczystych pagórków.

Ludzie mają swoje fetysze, miał i ON, choć może nie był to fetysz, raczej słabość. Tym fetyszem lub jak kto woli słabością był dźwięk. Dźwięk obcasów kobiecych szpilek wybijający regularne "stuk, stuk” na twardości podłoża. Nie musiał się oglądać do kogo należał. Wyobraźnia wielokrotnie rysowała wspanialsze dopełnienie niż szara rzeczywistość. Cieszył się w myślach jak małe dziecko gdy ta druga nie ustępowała jej pola. Wymuszona niewygodnym obuwiem sylwetka eksponowała to co trzeba i jak trzeba. Wydłużone nogi, łapiący równowagę anatomiczną kręgosłup wyginał się dumnie prężąc piersi i wypinając zapraszająco napięte pośladki swojej właścicielki. Sama posiadaczka "cudownych bucików” czerpała satysfakcję z każdego poczynionego w nich kroku ciesząc swoje ego zachłannymi spojrzeniami głodnych samców. Czuła się kobietą.

Właścicielkę obecnych, narastających powoli dźwięków znał doskonale. Ten stukot, ta pora dnia, a raczej wieczora jednoznacznie sugerowała prześliczną, śniadą, drobnej budowy, posiadaczkę kruczoczarnych, prostych, długich prawie do połowy pleców włosów. Apetyczna odmiana Megan Fox? Jessicy Alby? Porównanie pozostanie porównaniem, każdy jest jedyny i niepowtarzalny. Od miesiąca ten smukłonogi aniołek o małej domieszce latynoskich genów uwił sobie gniazdko vis a vis jego gawry, bo tak ochrzcił swoje mieszkanie w ekskluzywnym apartamentowcu niedaleko centrum. Nie potrzebował tego całego blichtru "szklanych domów”, ale świadomość spokojnego sąsiedztwa i panorama za oknem przechyliły szalę.

Podszedł do drzwi. W krzywym zwierciadle judasza uzyskał potwierdzenie tego o czym i tak doskonale wiedział. Biała, elegancka koszula będąca doskonałym tłem dla spiętych w koński ogon włosów, przewieszony przez ramie płaszczyk, ciemnogranatowa, ołówkowa spódnica przed kolana, cieliste, samonośne pończochy/rajstopy nie pasowały do wyobrażenia/, no i to co najważniejsze – czarne, klasyczne, połyskujące czerwoną podeszwą Louboutiny. Sycił wzrok dokąd źródło jego doznań nie zniknęło za zamykającymi się drzwiami. Minęło kilka sekund nim pamięć wzrokowa pozwoliła mu wrócić do rzeczywistości. Cofnął się w głąb mieszkania.

W salonie nalał szklankę swojego niezawodnego przyjaciela. Glennfiddich 12yo., papieros, z głośników high endowego sprzętu- The Veils, a zwłaszcza ich boska "Lavinia”. W przytłumionym świetle bocznych lampek widać było jego dość szczupłą sylwetkę dla której tłem była iluminacja nocnego miasta obleczona w ramy wielkiego, panoramicznego okna. Wspomnienia. Te zakodowane w pamięci: obrazy, odczucia, dźwięki, zapachy. To wszystko składa się na coś co nazywamy przeszłością. Naszą przeszłością. Mózg jest tylko materią, nie wybiera, zapisuje wszystko jak twardy dysk, więc teraz sam musiał dokonać wyboru, które ze wspomnień wywołać na pierwszy plan, a które z racji chwilowej bezużyteczności ukryć w najdalszych zakamarkach szarych komórek.

Łyk whisky rozlał się przyjemnym ciepłem po trzewiach. Te wszystkie kobiety, te wszystkie suczki, które dały mu tyle przyjemności, którym on dał tyle przyjemności, teraz uparcie zestawiał z osobą apetycznej sąsiadeczki. Kogo mu ona przypomina?.... Kogo?.... Kogo?..... Ależ tak! To samo apetyczne dla oczu ciało, te same kształty, ten sam styl i sposób poruszania. Kika.

22letnią Kikę tak jak większość swoich dziewczyn poznał na portalu randkowym. Stworzył tam profil zwięzły, rzeczowy, nie okraszony tak wszechogarniającą dwulicowością i przede wszystkim nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Układ taki, który jemu odpowiadał najbardziej. Czysta radość z tego, co jedni nazywają dewiacją, inni hedonizmem, a jeszcze inni spełnieniem. Może dlatego nie narzekał na brak zapytań zaciekawionych tematem niedoszłych aspirantek. Kobiety zawsze instynktownie wyczują fałsz, już taka ich kobieca intuicja. Szukał uległej do relacji BDSM. Szukał suczki. Koniecznie aspirującej do roli suczki. To wymóg konieczny. Uznawał to za dodatkowe wyzwanie. Odebranie dziewictwa to fizyczna czynność, ale odebranie mentalnego dziewictwa, patrzenie jak dziewczę z pełną świadomością oddaje się jego praktykom z rosnącym upodobaniem to zdobycie Everestu. Ruchy frykcyjne może wykonywać każdy nie splamiony skazą inwalidztwa lub impotencji samiec.

Portal był nie przebraną kopalnią "młodych talentów”. Szanował autonomię poglądów i upodobań każdej właścicielki profilu, dlatego nigdy nie zaczepiał. Wiedział, że tak jak pszczoła zawsze odnajdzie własny ul, tak suczy instynkt wskaże JEJ drogę. Dodatkową zaletą takiej postawy była też niewątpliwie szczerość intencji, co z wiadomych względów bardzo sobie cenił.

Czekał cierpliwie, " ciekawość to pierwszy stopień do piekła”. Paradoks polegał na tym, że stopnie do JEGO piekła prowadziły w stronę raju.

Ten dzień szczególnie pamiętał, bo otrzymał długo wyczekiwaną płytę Irrepressibles z pamiętnym "in this shirt”. Wsłuchując się w utwór zajrzał do netu. Prócz niewybrednych komentarzy moherowych moralistek znalazł wiadomość od dziewczyny z nickiem Kika: Cześć Likaon. Temat intryguje mnie od dawna. Literatura internetowa wprawia w zadziwiające mnie samą podniecenie. Jaka jest rzeczywistość? Kika. Spojrzał w profil, przeczytał zgrabnie i inteligentnie nakreślony autoportret. Fotki z których spoglądała na niego niby Olga Kurylenko zadziałały. "Cześć Kiko. Wyobraź sobie, że stoisz przed witryną ekskluzywnej cukierni pełnej wyglądających apetycznie, nie znanych Ci ciastek. Twoje kubki smakowe nie otrzymują żadnych bodźców, a mimo to mózg sugeruje całą paletę przyjemnych smaków. Prawdziwą? Jeżeli jesteś zainteresowana degustacją daj znać. Likaon.

Glennfiddich wywoływał przyjemną błogość wyostrzając wspomnienie i rozjaśniając umysł. Czy podobieństwo Kiki i nieznajomej mieszkającej vis a vis będzie tylko fizyczne? To nie miało znaczenia. Dla ślicznotki ala Fox łamane przez Alba szykował coś specjalnego. Mroczna, rogata myśl zakiełkowała i z rosnącą, z każdą sekundą siłą drążyła teraz jego zwoje mózgowe.

Kika nie dała powodów do zniecierpliwienia. Decyzja mogła być tylko jedna i podjęta zapewne wcześniej niż padło internetowe pytanie. Po prostu potrzebowała odpowiedniego katalizatora. Uśmiechnął się do siebie. W pajęczą sieć wpadł kolejny motyl bezradnie trzepocząc skrzydełkami. Nie najszczęśliwsze porównanie gdyż nigdy nie zdarzyło się aby ONE czuły się wykorzystanymi ofiarami, raczej świadomymi współtwórczyniami "gwałtu” na ich ciele i umyśle. Nieodzowną rzeczą był jednak rytuał uświadamiania, oswajania tematu, wzajemnego poznania i tego co budziło największe zdziwienie: reguł. Ogłupione erotyczną literaturą nie zdawały sobie nigdy sprawy z tego, że nawet jazda po bandzie musi mieć swój hamulec bezpieczeństwa. Zbyt cienka jest granica między "chcianym” i "niechcianym”.

Wpatrywał się w jej czekoladowe oczy, które w kameralnym, kawiarnianym świetle były prawie czarne. Ta czerń płonęła, skrzyła się jak śnieg oświetlony promieniami księżyca w mroźną noc. Płonęła żądzą poznania nieznanych jej doznań. Płonęła chęcią złożenia ofiary. Ofiary z siebie i dla siebie, dla Niego. Kika była gotowa. Wystarczyły trzy słowa na które zawsze czekał. Słowa kluczowe. Słowa gwarantujące oddanie i dobrą obopólną zabawę. Nie wywierał presji. Nie naprowadzał. Wiedział, że przegadają tysiące tematów, wypowiedzą miliony słów nim usłyszy te oczekiwane, dobrowolnie wypowiedziane. Ot randez vous choć z drugim dnem. Kika przechyliła lekko na lewo głowę. Włosy przelały jej się po ramionach podążając za gestem. Oblizała pełne, kształtne wargi nadając im dodatkowy połysk i powab. Uśmiechnęła się do niego zalotnie z wyczuwalną wciąż nutą napięcia:” Ufam ci Likaonie”.  

Duma jego gawry –"pokój zabaw” był gotowy na przyjęcie nowego gościa. Pojęcie "pokój” w aspekcie tej przestrzeni to niedorzeczność. Pomieszczenie bardziej przypominało loch o kamiennych ścianach, najeżonych metalowymi mocowaniami. Okno zostało całkowicie zabudowane zapewniając intymność. Podłoga ułożona z dębowych desek była synonimem surowej solidności. Z białego sufitu przeciętego kilkoma potężnymi belkami zwisało kilka bloczków do podwieszania. W czterech narożnikach nastrojowo jarzyły się lampy imitujące pochodnie. Jedną ze ścian zdobił arsenał różnych batów, pejczy, szpicrut, rózg. Obok na hakach wisiała równie bogata kolekcja sznurów, łańcuchów i kajdanek. Prosta orzechowa półka stojąca poniżej zawierała niezbędne do zabaw bdsm akcesoria: klamerki, plugi, wibratory etc. Za meble wystarczyć miał niski koziołek, pochyła lekko ława, dyby i szeroki stołek, wszystko wykonane z surowego drewna obitego skórą. Cisza, która tu panowała miała wkrótce oddać to miejsce we władanie dźwięków.

Kika przyszła punktualnie oznajmiając wszem i wobec swoje nadejście miłym dla ucha "stuk, stuk, stuk” swoich szpilek. Cudowny dźwięk, cudowna Kika, para idealna. Teraz będzie cała jego. Po raz kolejny złamane zostaną wszelkie tabu. Żałował, że nie może zobaczyć jej miny gdy napotka pierwszą z szykowanych na ten wieczór niespodzianek. Na wycieraczce przy drzwiach zostawił dla niej pudełeczko podpisane KIKA. W środku znajdował się liścik i obroża z przypiętą smyczą. " Załóż to, zdejmij majtki i włóż je do swojego pyszczka. Jak na rasową suczkę przystało wykonaj posłuszny siad. Zastanowię się czy zasługujesz żeby wpuścić Cię do środka”. Oczami wyobrażni widział jak nerwowo rozgląda się na boki w obawie przed sąsiedzką dekonspiracją. Niemal słyszał jak wali jej serce, jakie targają nią emocje. Przez cienką ścianę drzwi słyszał jak się miota w niepewności, w posłuszeństwie. To miłe. Czekał.” Puk, puk” przerwało panującą ciszę zakłócaną dotąd tylko przez cicho sączącą się z głośników płytę LAMB. Po chwili nieco głośniejsze "puk, puk” stworzyło akustyczne deja vu. "Przecież nie jest idiotką” pomyślał, "ciekawe czy zna psa, a raczej sukę, która puka? Może jeszcze zadzwoni?” ironizwał. Drapanie w drzwi i ciche popiskiwanie rozwiało wątpliwości. Zrobił parę mocnych wdechów dla uspokojenia. Wręcz rytualnie. Niczym dr. Jekyll szanujący kobiety musiał / i pragnął/ wiedziony pierwotnymi, samczymi instynktami przybrać teraz postać pozbawionego wszelkich norm i niewzruszonego mr. Hyde’a. W przeciwieństwie do pierwowzoru, on własnego Hyde’a miał pod całkowitą kontrolą. Otworzył drzwi. Siedziała na wycieraczce z zadartą do góry głową, wpatrując się w swojego oprawcę. W zębach trzymała materiał czarnych, obszywanych koronką, jedwabnych majteczek. Zawsze sycił się tą chwilą, kiedy kobieta starannie przygotowana, w perfekcyjnym makijażu, wystrojona na spotkanie, niepokalana jeszcze orgią bólu i rozkoszy, nie nosząca jeszcze rzeczywistych śladów tychże, nie stłamszona wysiłkiem intensywnych doznań, patrzy na niego. W tych oczach była żądza, ciekawość, resztki dumy i to na czym mu najbardziej zawsze zależało: ufność. Wyjął majtki z jej ust i zbliżył do swojej twarzy. Uderzył go zapach kobiecości zmieszany ze słodką wonią perfum Thierry Muglera ANGEL. "Dzisiaj zgubisz swoją aureolkę aniołku” pomyślał.  
"No, szybciutko” rzekł wykonując przy tym gest ręką. Podniosła się z ulgą " Uf! Nareszcie, bo myśl….” Silny policzek przerwał jej wywód wprawiając w osłupienie ” Suka przemawia ludzkim głosem!? Chodzi na dwóch łapach? Nie za dużo cudów jak na jedną chwilę? Nie interesuje mnie co masz mi do powiedzenia, bo Suka nie dyskutuje tylko wykonuje polecenia i zadowala swojego Pana. To Pan wie co jest dla Suki najlepsze! Zrozumiano?” W miarę tej tyrady widział jak jej oczy lekko się zeszkliły, z zaciśniętymi wargami hamowała napływające łzy. W niemym geście kiwnęła lekko głową i powróciła do pozycji podpartej na czterech kończynach. Znał doskonale ten moment. Nieuchronny i konieczny. Przerabiał go wielokrotnie, w różnych scenariuszach, w innym towarzystwie. Katharsis, moment IN lub OUT. Kika wybrała. Kąciki jego ust nieznacznie się uniosły.

Kółeczka z dymu przecinały się rozbijając swoje struktury. Na stole urządzonego w dworkowym stylu salonu wylądowała kolejna porcja Glennfidicha w pobrzękującej lodem szklance. Odtwarzacz zassał kolejną płytę, "Bat for Lashes”? Może być. Rozparł się wygodnie na sofie. "Daniel” popłynęło z głośników. Sycił słuch dżwiękami….

Aaa! Zaskomlała pociągnięta mocno w głąb mieszkania. Tłukąc o podłogę nadgarstkami i kolanami Kika podążała za Nim połączona skórzaną materią smyczy. Obroża wpijała jej się boleśnie w szyję. Dlaczego tu jest? Co ją do tego skłoniło? Likaon? Bzdura, nawet zawodowy PRowiec lub mniej grożny, zwyczajny bajerancik-orator nie byłby w stanie nakłonić jej do tego, czemu chciała się oddać bez reszty, bez moralnego marginesu. "Chciała” to słowo klucz. Musiała mieć jednak pewność, że "niechciana” krzywda nie wchodzi w grę. Likaon jak jej się wydawało był gwarancją nietykalności "niechcianego” i katalizował wszystko co "chciane”. Policzek był bolesny lecz skoordynował chwilową przyszłość. Poddała się temu co ma się stać z ufnością. Jednak Likaon!
  
Sama świadomość własnych zamiarów była niesamowicie podniecająca. Począwszy od całego rytuału przygotowawczego swoją cielesność Kika czuła podniecenie. Mrowienie i gorąc wilgotnej kobiecości, otulone niecierpliwością oczekiwanie potęgowało całą lawinę uczuć i……właśnie czego? … nieuchronnego, nieznanego, zakazanego owocu? Czy słodycz płynąca z wnętrza będzie w stanie przezwyciężyć cierpkość jego smaku?  

Perfekcyjny, koniecznie delikatny makijaż. Nie chciała być odebrana jak dziwka. To wygląda dobrze tylko na kartkach erotycznej ramoty. Włosy rozpuszczone? Hm spięte w koński ogon? OK. Strój. Postawi na prostą, ”czarną przed kolana”, ciemne pończochy, ramoneska dla odrobiny ekstrawagancji i okrycia ramion, na nogi klasyczna, średniej wysokości szpila. Odrobina ulubionych perfum. Czarna bielizna Triumpha, wygoda plus zmysły – ideał. Dla niego chciała być ideałem ….

"Rozbierz się!” polecenie jak skalpel przecięło granice świata refleksji i rzeczywistości. Znajdowała się pośrodku kamiennego pokoju. Przytłumione światło oświetlało przyprawiające ją o dreszcze wyposażenie. Dreszcze strachu? Podniecenia? Zapewne jedno i drugie. On patrzył na nią siedząc na krześle opróżniając zawartość trzymanej w ręku szklanki. Ona na czworaka długo zastanawiała się czy naprawdę coś powiedział. Wstał i podszedł do niej. Bez jakiejkolwiek zbędności poczuła piekący policzek, i drugi, wszystko w mgnieniu oka, w ułamku sekundy, nagłe, zdecydowane, jednoznacznie podkreślające wypowiedziane polecenie. "To ma mi sprawić przyjemność!” rzekł sadowiąc się ponownie na krześle. Spojrzała na jego sylwetkę, proste, krótkie, ciemne włosy, prosta, nie wyróżniająca się specjalnie muskulaturą postać, prosty strój: proste czarne jeansy, prosty czarny golf, po prostu jej oprawca, Likaon.

PanLikaon

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2877 słów i 17608 znaków.

14 komentarze

 
  • likeadream

    Dobrego pisarza można poznać po kilku zdaniach, słowach, metaforach... Ten na dodatek jest jak większość prawdziwych pasjonatów bdsm bardzo inteligentny. I to nie jest tylko suche odbicie piłeczki po komentarzu u mnie. Nie muszę czytać teraz wszystkich opowiadań. I tak wiem, że będą mi się podobać

    21 cze 2014

  • PanLikaon

    Nie czytałem Andziu. Empiryzm jest mi bliższy

    18 maj 2014

  • Andzia

    Czytałeś,, 50twarzy Greya ''?bardzo bardzo podobnie piszesz

    18 maj 2014

  • Salomea

    Wspaniałe opowiadanie jedno z lepszych jakie tu kiedykolwiek czytałam. Liczę, że niedługo będzie nam dane przeczytać kolejne części gdyż zapowiada się bardzo ciekawie. :)

    14 maj 2014

  • PanLikaon

    Miłe, co piszecie i dzięki za motywujące oceny. Trochę zniewiescialem widząc same Panie. Z drugiej strony Czy można sobie życzyć lepszego towarzystwa?

    14 maj 2014

  • zielonooka

    Dojrzałe, powoli budujące napięcie opowiadanie. Tak jak ktoś wspomniał, z wyższej półki. W większości opowiadania tu zamieszczane nie umywają się do Twojego. :)

    13 maj 2014

  • PanLikaon

    Kiciu. Kika ma ostro z górki. To ON się spina żeby było idealnie.

    13 maj 2014

  • kicia

    Z perspektywy Kiki sytuacja wydaje się ciekawsza ON niebezpiecznie ociera się o klimat gdzie nadęcie bierze górę nad tajemniczością. Twoje umiejętności jednak są z wyższej półki więc pewnie wiesz lepiej. Milknę zatem i z przejęciem czekam jak będziesz rozpalał atmosferę kolejną częścią

    13 maj 2014

  • anulka

    Czyta się bardzo przyjemnie!!!!!
    A teraz czas do łóżeczka....., czekam na dalsze części, nie muszę, chyba mówić, że z niecierpliwością :smile:

    12 maj 2014

  • selene

    Zatem "podrapię" za uszkiem i ja. Chapeau bas! Z niecierpliwością czekam na kolejną część ;)

    12 maj 2014

  • PanLikaon

    Czuję przyjemne mrowienie. Jak cudowne jest to drapanie za uszkiem

    12 maj 2014

  • Karou

    jesteś niesamowity, to jest niesamowite :)

    12 maj 2014

  • missWiki

    Działa na zmysły:) bardzo mi się podoba:)

    12 maj 2014

  • Ramapate

    Czyta się wyśmienicie. Nie muszę chyba tłumaczyć czemu. Znawcą literatury nie jestem, ale swoje przeczytałem. Albo robisz to już długo (piszesz), albo jesteś niesamowicie utalentowany. Przechodząc do kwestii erotyki - osobiście fanem takich zabaw nie jestem, ale w tym wydaniu działa na wyobraźnię i, powiem szczerze, nawet mnie zaciekawiło. Jeszcze raz, wielkie "wow" i kontynuuj swą robotę.

    12 maj 2014