Mylne

Wchodzę do środka. Muzyka zagłusza wszystko dookoła. Nie słyszę rozmawiających ludzi. Wszystko staje się przytłumione. Moje myśli również. Mijam tańczącą parę, grupkę dziewczyn pijących drinki, rozbawionego mięśniaka, kilka nie mogących odnaleźć się w towarzystwie osób. Przepycham się przez pijany tłum. Ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Może zatańczymy? - chłopak nachyla się zbyt blisko, więc go odpycham, kręcąc przecząco głową. Marszczy brwi.
-Pewnie szukasz Tim'a, wspominał coś o tobie. Jest na górze, ale nie radzę zaglądać do jego pokoju. Jest w kiepskim stanie, za dużo wypił - śmieje się, biorąc butelkę piwa ze stolika. Wypija je w przeciągu kilku sekund. Krzywię się.
-Dzięki - mówię tylko i uciekam na górę.


****

Podbiegam szybko do leżącego na podłodze przyjaciela. Wzdycham, klepiąc go delikatnie po policzku.
-Tim, obudź się. Położysz się na łóżku, ale musisz mi pomóc - klękam nad nim, ściągając z niego czerwoną bluzę. Jego twarz wykrzywia się w wielkim grymasie.
-Nie...ja...przepraszam..ja..nigdy...przepraszam - jego słowa to jedynie bełkot, którego nie jestem w stanie zrozumieć.  
-W porządku, Tim. Po prostu złap mnie wokół szyi.


****

Spoglądam, jak beztrosko śpi. Mały chłopiec na tle tylu problemów. Uśmiecham się, choć nie jest to odpowiednia chwila ani miejsce. Kładę się obok przyjaciela. Przykrywam jego zmarznięte dłonie. Jego klatka unosi się i opada. Rytm serca się wyrównuje i wiem, że niedługo wszystko wróci do normy.  
-Amy - szepcze przez sen a mój uśmiech staje się jeszcze szerszy.
-Jestem tutaj - przytulam się do jego ciepłego torsu. Cisza. Słyszę tylko jego spokojny oddech i głośne bicie serca.


****

Często zastanawiałam się, jak to jest stracić wszystko w przeciągu ułamka sekundy. Myślałam nad postępowaniem ludzi, ich zachowaniu, kiedy dowiadują się, że wszystko, co do tego pory mieli, zostało im odebrane przez los lub z własnej winy. Próbowałam zrozumieć ich ból, upokorzenie i rozpacz. Starałam się wczuć się w ich sytuację. Nie musiałam długo czekać. To, na czym mi najbardziej zależało, zostało mi odebrane w jednej, ulotnej chwili.

****

Widzę, jak powoli otwiera zmęczone powieki. Uśmiecham się i macham ręką. On również się uśmiecha, kiedy dostrzega mnie obok. Śmieje się.
-Zawsze ratujesz mnie w takich żenujących sytuacjach, Amy - głaszcze mnie po ramieniu. Wywracam tylko oczami.
-W takim razie pora zaprzestać. Przestań doprowadzać się do takiego stanu, wtedy nie będę musiała tego robić - próbuję zabrzmieć poważnie, ale tylko się śmieje. Kiwa głową. Zawsze tak było. Odkąd pamiętam.  
-W porządku - słowa znów brzmią, jak obietnica, ale przekonuję się, że to kłamstwo.

****

Wchodzę do luksusowego pomieszczenia. Tim dzwonił kilkakrotnie, ale nie mogłam zerwać się z uczelni. Elegancka posesja nie przypomina mieszkania zwykłego studenta. Przyjaciel mówił, że to tylko skromne spotkanie ze znajomymi, ale do moich uszu dobiega głośny gwar i śmiechy. Wzdycham. W wielkim, przestronnym salonie dostrzegam sporo ludzi. Przy czarnym barku leje się do przeróżnych szklanek alkohol. Nie mogę na to patrzeć.  
-Tim jest na górze. Ostro zabalował. Może zostaniesz na trochę z nami? - blond chłopak zauważa mnie w korytarzu, uśmiechając się przyjaźnie. Wynika z tego, że jako jedyny jest trzeźwy, choć w jego ręku spoczywa kieliszek czerwonego wina. Kręcę przecząco głową i wymijam go, chcąc przedostać się na górę.
-Swoją drogą, nie uważasz, że za bardzo cię wykorzystuje? - głos za moimi plecami zatrzymuje mnie. Stoję, jak zaczarowana, nie mogąc wykonać ani jednego kroku w przód. Podchodzi do mnie, chwytając mnie lekko za ramię.
-Nie musisz przychodzić po niego na każde zawołanie. Masz swoje życie. Nie on jeden jest w jego centrum - mimo, że jego głos jest opanowany i przyjazny, czuję, jak mrozi mnie od środka. Pierwszy raz od dawna zostałam spoliczkowana słowami.  
-Przyjaciele tak robią - szepczę ledwo dosłyszalnie. W jego oczach dostrzegam zrozumienie i współczucie.  
-Zastanów się tylko czy on jest na każde twoje skinienie - ostatnie zdanie dobija mnie jeszcze bardziej. Zamykam oczy. Nieznajomy odchodzi.  

****

Ostatnie poprawki. Ostatnie minuty do tak ważnej chwili, która może odmienić moje życie. Spektakl zaraz się zacznie. Stoję zdenerwowana a zarazem podekscytowana, czekając na Tim'a. Wiem, że zaraz się zjawi i mnie wesprze. Dobrze wie, że to dla mnie ogromnie ważny moment.  
Wibrująca komórka w kieszeni wyrywa mnie z rozmyślań.
-Halo? - uśmiecham się, widząc na wyświetlaczu imię przyjaciela. Szum w słuchawce prawie mnie ogłusza. Głośna muzyka a potem trzask zamykanych drzwi wprawia mnie w zdezorientowanie.  
-Amy, nie mogę przyjść. Przepraszam, ale mam do załatwienia coś ważnego na mieście. Nie martw się, przyjdę następnym razem - w jego głosie nie dostrzegam smutku ani poczucia winy. W tej chwili czuję się tak, jakby ktoś spuścił na mnie wielką, ogromną kulkę ważącą więcej niż kilka ton. Pojedyncza łza spływa mi po policzku. Bardzo chciałam, żeby się tutaj pojawił. Nie mówię niczego, nie mówię, jak bardzo ważny jest dla mnie ten dzień i jego obecność tutaj, nie mówię nic.
-Amy? Muszę kończyć. Zadzwonię do ciebie wieczorem - dudniąca muzyka w słuchawce wprawia mnie w jeszcze gorszy nastrój, choć nie wiem czy to jeszcze możliwe.  
-Jasne. Cześć - szepczę a potem naciskam czerwoną słuchawkę na mokrym wyświetlaczu.  

****

Spacer to dobre rozwiązanie. Próbuję się uspokoić. Cisza wcale nie działa na mnie rozluźniająco. Smutek wypala we mnie jedną, wielką dziurę, której nie mogę i już nawet nie chcę zakleić. Każdy krok sprawia trudność a łzy moczą blade policzki.
-Amy?  
Zatrzymuję się, choć nie dostrzegam niczego oprócz rozmytej, zmartwionej twarzy przez swoje zaszklone oczy.  
-Co się dzieje? - ciepły dotyk w pasie sprawia, że jeszcze bardziej napinam wszystkie mięśnie. Nie odpowiadam.  
-Myślałem, że jesteś na imprezie z Tim'em - dochodzi do mnie sens tych słów. Dudniąca muzyka. Trzaskające drzwi. Szum. Pośpiech. Wyrywam się z uścisku.  
-Puść mnie - krzyczę a potem biegnę przed siebie.  

****

Milion nieodebranych połączeń, ale pierdolę to. Nie chcę go widzieć na oczy. Nieznajomy miał w zupełności rację. Jestem tylko naiwna a on umiejętnie to wykorzystywał. Dzwonek do drzwi. Nie mam ochoty wstać, ale gość na zewnątrz jest niesamowicie uparty i nachalny. Schodzę na dół. Otwieram.
-Co z tobą? Nie mogę się do ciebie dodzwonić - uśmiechnięty Tim próbuje się ze mną przywitać, ale ja stoję, jak figura woskowa. Marszczy brwi.  
-Mogę wejść? - śmieje się.
-Nie, nie mam ochoty z tobą rozmawiać - nie patrzę mu w oczy i już próbuję zamknąć drzwi, ale przytrzymuje je ręką. Jest silniejszy.  
-Możesz wytłumaczyć o co chodzi? - jego uśmiech znika tak szybko, jak się pojawił.  
-To ty się lepiej zastanów o co chodzi. Twoje kłamstwa wyszły na jaw. Jesteś kiepskim kłamcą - moje słowa pałają nienawiścią. Jego twarz wyraża zaskoczenie, ale ja tylko prycham.
-Masz złe pojęcie o przyjaźni, najwyraźniej znikome. Jestem na każde twoje zawołanie, pomijając to, że wiele razy prosiłam cię, żebyś nie doprowadzał się do stanu, do jakiego notorycznie się doprowadzasz, ale widocznie masz gdzieś moje prośby. W momencie, w którym cię naprawdę potrzebuję zostawiasz mnie samą, bo rzekomo twoje ważne sprawy na mieście zamieniają się w zajebistą imprezę, o której nawet mi nie wspomniałeś. Myślę, że starczy wytłumaczeń. Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie chcę takiego przyjaciela - ostatnie słowo wydostaje się z moich ust z wielkim trudem. Ciężko powstrzymać się od łez. Puszcza drzwi i spuszcza wzrok, wpatrując się w swoje czarne adidasy.  
-Zrozumiałem - mówi poważnym tonem, siląc się na jeden z najbardziej smutnych uśmiechów, jakie u niego widziałam. - Pamiętaj, że cię kocham, Amy. Cokolwiek zrobię, cokolwiek by się działo - dodaje ochrypłym głosem a potem po prostu odchodzi.  
+
+
+
+
+
To było jedno z najgorszych pożegnań, jakich doświadczyłam. Kilka dni później zmarł na raka.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1463 słów i 8377 znaków.

6 komentarzy

 
  • Malolata1

    Nie musisz współczuć, wolna. Ta historia nie jest moja.

    17 kwi 2015

  • wolna

    Piękne i bardzo smutne. Bardzo Ci współczuję.

    16 kwi 2015

  • Malolata1

    Rozumiem, nie mam pretensji. ;)

    16 kwi 2015

  • LittleScarlet

    Wierzę, nie chciałam Ci zarzucic kłamliwości czy czegos takiego, po prostu miałam wrażenie jakby gdzies zniknęła spora część tekstu

    15 kwi 2015

  • Malolata1

    Może nie opisałam dokładnych szczegółów, ale uwierz, wiem co mówię.

    15 kwi 2015

  • LittleScarlet

    Wzruszające to i prawdziwe, ale Tim był w całkiem niezłym stanie jak na ostatnie stadium raka :vv Może się czepiam, ale jakoś mnie to... Zdziwiło? Zirytowało? Sama nie wiem

    15 kwi 2015