My horny boss | 2

Pewnym krokiem weszłam do budynku i skierowałam się w stronę recepcji.

- Przepraszam? - mruknęłam cicho, więc ciemnowłosa recepcjonistka przeniosła swój wzrok z ekranu laptopa, na mnie.

- Tak? - uśmiechnęła się służbowo. - W czym mogę pani pomóc?

- Dostałam pracę jako asystentka pana Malarkey - uśmiechnęłam się lekko. - Dzisiaj zaczynam.

- Wow - widocznie ją to zaskoczyło - Gratuluję - od razu jej twarz rozpromieniła i podała mi dłoń. - Jestem Alice, główna recepcjonistka - przedstawiła mi się.  

- Selena - uścisnęłam jej dłoń.

- Wjedź na ostatnie, trzynaste piętro,  tam będzie również mini recepcja, jak na każdym piętrze. Dalej Monica Cię pokieruje - uśmiechnęła się serdecznie i wskazała dłonią w stronę windy. Cicho podziękowałam i skierowałam się do windy.

- Zatrzymaj windę! - usłyszałam krzyknięcie i automatycznie wystawiłam rękę, którą winda uderzyła. No ale się zatrzymała. - Dzięki - wbiegł do środka zdyszany brunet. - Na które? - zapytał.  

- Trzynaste - mruknęłam cicho, zawstydzona. Przekręcił głowę i przyjrzał mi się.

- Hej, my to się chyba nie znamy? - zapytał, gdy drzwi windy się zamknęły. Wcisnął odpowiednie przyciski i spojrzał na mnie, czekając na odpowiedź.

- Jestem nowa - odpowiedziałam z uśmiechem. Chciał już coś powiedzieć ale winda się otworzyła, pewnie jego piętro.

- Powiesz mi tylko jak masz na imię? - spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem stojąc pomiędzy windą a piętrem. Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem i drzwi zaczęły się zasuwać. - W takim razie do zobaczenia, nieznajoma - skinął głową.

Po niecałej minucie stałam już przy blacie, czekając na recepcjonistkę, która w pokoju obok, śmiała się i popijała kawkę z inną kobietą. Odchrząknęłam i niewysoka blondynka od razu poderwała się z krzesła i podbiegła do blatu.

- Tak? - zapytała, lustrując mnie od góry do dołu.

- Dzisiaj zaczynam pierwszy dzień pracy, jako asystentka - powiedziałam dumnie.

- Oh, Selena? Czekałam na Ciebie - uśmiechnęła się. - Jestem Monica - powiedziała i spojrzała w stronę jednego z gabinetów. - Tamten jest Twój - wskazała palcem na gabinet na samym końcu korytarza.  

Od razu mi pokazuje mój gabinet? Nie powinna mi najpierw pokazać firmy, gdzie co wszystko jest?

- Po prawo na końcu. A po lewo na końcu jest gabinet prezesa - spojrzała na mnie i w tym samym momencie z gabinetu owego szefa wybiegła kobieta, szatynka z piękną figurą, na bardzo wysokich obcasach, więc obie spojrzałyśmy na nią. Wyglądała na zapłakaną. Spojrzałam na Monice, na co tylko ona pokiwała rozbawiona głową. - Nie przejmuj się, to jest była narzeczona prezesa, Ariana - ledwo powstrzymywała się od śmiechu. - Ciągle tu przyłazi i błaga pana Malarkey żeby do niej wrócił. Na szczęście on nie jest taki głupi.

- Co masz na myśli? - uniosłam brew lekko zaciekawiona.

- Ciągnęła od niego tylko pieniądze i była z nim ponieważ jest cholernie przystojny - puściła mi oczko. - Dobra, wystarczy tych pogaduszek - zaśmiała się i położyła dłoń na moim ramieniu, kierując się ze mną w stronę MOJEGO gabinetu.  

Otworzyła drzwi i wpuściła mnie pierwszą. Biuro nie było za duże, na środku było wielkie biurko z małym stosem dokumentów, lampką, miejscami na papiery i czerwoną różą w wazonie. Pod ścianami były szafy i mniejsze szafki. Przy drzwiach był niewielki wieszak na ubrania.

- Mam nadzieję, że Ci się podoba - pokiwałam energicznie głową, wciąż podziwiając te, jak dla mnie, luksusy. - Poprzednia sekretarka chciała mieć morski kolor na ścianach - prychnęła - Może dla Ciebie szef też zrobi mały remoncik - zachichotała i szturchnęła mnie lekko ramieniem. - Dobrze, już Cię zostawiam, jak będziesz czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać - uśmiechnęła się i opuściła gabinet, zamykając za sobą drzwi.

Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do biurka, na którym położyłam swoją torebkę. Opadłam ciężko na wielki skórzany fotel i zachichotałam.  

Usłyszałam pukanie do drzwi dlatego szybko poprawiłam się na krześle i odpowiedziałam 'proszę'.

- Susan, chce Ci tylko powiedzieć, ze te dokumenty chce mieć jutro u siebie na biurku, zrobione - usłyszałam męski, cholernie seksowny głos wypowiadający ostatnie słowo stanowczo. Nie widziałam twarzy ani postury, ponieważ drzwi mi zasłaniały.

- Ale..  

- Żadnych ale - po chwili zatrzasnął drzwi.

Jaka Susan?

Drzwi otworzyły się kolejny raz i tym razem mężczyzna wszedł do środka. W ciągu sekundy zrobiłam się mokra, dosłownie. To jest najseksowniejszy mężczyzna jakiego w życiu widziałam. Nie miał na sobie marynarki, pewnie ją zostawił u siebie w gabinecie. Miał idealnie ułożone włosy do góry, zaczesane do tyłu na żel, a po bokach ścięte na krótko. Lekki zarost i zdziwienie na swojej twarzy.

Biała koszula idealnie opinała jego mięśnie, miał rękawy podciągnięte do łokci i zaczął się zbliżać do mojego biurka. Nerwowo podniosłam się z miejsca i poprawiłam spódniczkę, patrząc mu prosto w oczy, on lustrował całe moje ciało, przez co czułam się niekomfortowo. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały, cicho odchrząknął.

- A pani to..? - zapytał stojąc naprzeciwko mnie.

- S-Selena - zająkałam się i przełknęłam ślinę. - Selena Gomez - poprawiłam się.

- Moja nowa asystentka? - uniósł jedną brew z lekkim uśmiechem. Pokiwałam energicznie głową na 'tak'. - Michael Malarkey - podał mi dłoń, którą od razu uścisnęłam. Boże, poczułam jakieś dziwne prądy gdy go dotknęłam. Jego dłoń była taka delikatna i taka wielka w porównaniu do mojej.  

Monica miała racje, jest cholernie przystojny. Boże chyba się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Dobrze, że Greg nie słyszy moich myśli, bo chyba by mnie zabił, albo wyrzucił na zbity pysk.

- Miło mi pana poznać, prezesie - uśmiechnęłam się szeroko, musiałam wyglądać jak totalna idiotka, ale ten człowiek mnie tak zawstydzał, samą swoją obecnością, że aż nie wiedziałam co mam zrobić.

- Mi panią również, pani Gomez - zabrał swoją dłoń i splótł swoje obie dłonie. - Mógłbym poprosić o kawę? - zapytał grzecznie, a mi zrobiło się gorąco. Boże, przecież ja nawet nie wiem gdzie jest ekspres do kawy! Chyba zobaczył moje zmieszanie, ponieważ od razu przerwał ciszę. - Coś nie tak? - uniósł lekko brwi.

- Jest taki mały problem.. - przygryzłam nerwowo wargę i spuściłam głowę. - Nie mam pojęcia gdzie jest ekspres do kawy.  

Usłyszałam westchnięcie i po chwili poczułam jak podchodzi do mnie i pokazuje dłonią w stronę drzwi.

- Jak zwykle Monica nie wykonuje swoich zadań, tak jak powinna - powiedział gdy kierowaliśmy się w stronę korytarza. - Ja pani pokażę.



__

Mamy 2 rozdział :3

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1309 słów i 6949 znaków.

Dodaj komentarz