,, Gdybym tylko wiedziała" Cz.8

Cz. 8
Ania

To nie dzieje się naprawdę. Pewnie usnęłam i śni mi się jakiś koszmar, tyle, że nie pamiętam, abym miała spać. Nie wiem nawet gdzie jestem. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam był fakt, że wyjrzałam przez okno, bo ktoś jakby czaił się obok domu i wtedy pomyślałam, że mogłabym być mniejsza, to dowiedziałabym się, co Rafał robił za drzwiami z tą cizią i wtedy to się stało. Nagle niesamowicie mocno zabolał mnie brzuch, więc się zgięłam odruchowo i zamknęłam oczy, no i gdy je otworzyłam, nie byłam już w swoim pokoju. Stałam na czymś białym, jakby niekończącej się desce, gdzie coś, w końcu tego czegoś, wciąż się na mnie gapiło. Zaczęłam, więc uciekać w przeciwną stronę, ale to coś białe zdawało się nie mieć końca. Potem jednak zauważyłam, że gdzieś tam na końcu tego białego podłoża, jest coś czarnego i strasznie dużego. Nie miałam pojęcia, co to może być, bo liczyło się tylko dla mnie to, aby jak najdalej od tego uciec. I kiedy dotarłam już do końca, wreszcie odważyłam się sprawdzić, co jest na górze.  
Gdy to sobie uświadomiłam najpierw zaczęłam się śmiać.
Doniczka.  
Wielka przeogromna czarna doniczka. Zupełnie taka sama, jak ta, którą miałam w pokoju. Zrozumiałam natychmiast, że to musi mi się śnić, bo w normalnym życiu nie ma tak wielkich doniczek, więc oznaczało to, że śniłam. Nie wiedziałam tylko jak zdołałam usnąć, skoro ostatnie, co pamiętam, to, że miałam się spotkać z Rafałem. Miał czekać w pokoju rodziców, bo tam chciałam mu powiedzieć na spokojnie, że go kocham i że jeśli tylko zechce, może zostać moim chłopakiem na dłużej. Byłam pewna, że gorącym pocałunkiem zdołam go przekonać, by dał nam szansę, a tym bardziej, że powiedział, iż chyba też coś do mnie czuje.  
Miało być tak wspaniale, a tu okazało się, że zasnęłam. Poklepałam się po twarzy dość mocno. Coraz to mocniej zaczęłam wymierzać sobie kolejne policzki, aby jak najszybciej się obudzić.  
Lecz o zgrozo, nic takiego się nie zdarzyło!
Wciąż stałam na czymś białym, obok, podobnej do mojej doniczki i wciąż w oddali widziałam to czarne coś.
- To na pewno ci się śni!- Krzyknęłam do siebie, mocno zaciskając oczy. Ale po otwarciu, wciąż trwałam w tej samej pozycji i w tym samym miejscu. Już miałam się załamać, gdy nagle z oddali dobiegły mnie jakieś głosy. Ktoś głośno krzyczał moje imię, więc zaczęłam mu odpowiadać. Być może dzięki temu się obudzę, ale nic z tych rzeczy nie miało się zdarzyć. Uzmysłowiłam sobie to dopiero wtedy, gdy przed moimi oczami pojawiła się gigantyczna Sandra z tym Krzyśkiem.
- Anka!- Wydzierali się tak głośno, że omal nie straciłam słuchu.
- Tu jestem!- Krzyczałam, ale oni nawet nie drgnęli. To przez tą straszną muzykę, która dudniła nawet w moich uszach. Postanowiłam się nie poddawać i dalej krzyczałam, ale tylko gardło sobie zdarłam. Nikt mnie nie słyszał.  
Za to ja, słyszałam, o czym rozmawiali oni.
- Ona musi gdzieś być, rozumiesz?- Stała i patrzyła na Krzyśka jak przestraszona gąska.
- No, ale przeszukaliśmy już wszystkie pomieszczenia.
Sandra zaczęła zaglądać do mojej łazienki, a w końcowej fazie nawet do moich szafek, z których wywaliło się moje pranie. Och, że też tego nie uprzątnęłam! Teraz Krzysiek musiał patrzeć na moje piżamy w groszki i parę majtek, które przyniosła mama z praniem.
- Krzysiek, jeśli jej coś się stanie, to ja nie wiem, co zrobię.- Usiadła na moim łóżku. Była takim olbrzymem, ale głos jej się załamywał.
- Będziemy jej dalej szukać- pocieszał ją.
- No, ale gdzie ona mogła się podziać? No przecież nie znika się od tak na zawołanie. Rafał mówił, że miała na niego czekać, a wcale nie przyszła.
- Może się rozmyśliła?
- Anka? Daj spokój. Ona jak już sobie coś postanowi, to nie ma zmiłuj.
Sandra wstała i zaczęła składać moje ubranie. Zdziwił mnie fakt, bo nigdy tego nie robiła. Zresztą, ja sama nigdy tego nie robiłam. Jednak, gdy tak dotykała moich rzeczy, wstrząsnęła mnie fala złości, bo to były moje rzeczy. Prywatne! Wystarczyłoby, aby znów wepchnęła je do szafki. Po powrocie mama i tak by je poukładała.
- Hej! Jestem tutaj!- Wydarłam się na całe gardło, bo skoro już byłam mała, to perspektywa pozostania tutaj bez jedzenia, zaczęła mnie przerażać. Na dole szalała moja imprezka, a ja stałam niedaleko starej doniczki.- Jestem tutaj!
- A szukałaś wszędzie? Może jest gdzieś w piwnicy.
- My nie mamy piwnicy. I pomyśleć, że ona może gdzieś tam być i potrzebować naszej pomocy. Krzysiek- odwróciła się do niego twarzą.- A co jeśli moja siostra została uprowadzona?
- Ty idiotko! Jestem tutaj! Halo!
Machałam rękami i podskakiwałam, ale oni mnie nie słyszeli, ani nie widzieli.
- Musimy szukać jej dalej- powiedział Krzysiek i podając Sandrze dłoń, podniósł ją i wyszli z pokoju, pozostawiając mnie samej sobie.
Siadając na tym białym, co okazało się być moim parapetem, z nerwów się rozpłakałam. Dobrze, że w ostatniej chwili dostrzegłam, jak to czarne, które przedtem siedziało w rogu, było już tylko kilka kroków ode mnie. Zanim wrzasnęłam zdążyłam zauważyć, że był to pająk!
I to trzy raz większy ode mnie…

Sandra

Wciąż nie mogę uwierzyć, że ślad po Ance całkiem zaginął. Zupełnie, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nikt jej nie widział i nikt nawet nie przejmował się nią, że jej nie ma. Pytaliśmy z Krzyśkiem wszystkich możliwych osób na jej imprezce, lecz każdy twierdził, że ona z nikim nie rozmawiała. Ostatnio widziano ją, jak szła do swojego pokoju, całkiem sama. Nikt się temu nie dziwił, bo przecież to był nasz dom, ale i nikt jej później już nie zobaczył. Zupełnie jak w ruskim filmie. A najgorsze było to, że nikt nawet nie zamierzał pomóc nam jej szukać. Nikt z wyjątkiem Krzyśka. Ale on się nie liczył, bo wciąż był zafascynowany moją siostrą.
Gdy zaczęłam popadać w panikę i chodzić w tę i z powrotem, Krzysiek nagle uścisnął mnie i chwilę tak przytrzymał.
- Uspokój się. Ona się znajdzie, zobaczysz.
- Łatwo ci mówić, bo to nie twoja siostra- powiedziałam, choć za moment pożałowałam swoich słów.- Przepraszam. Po prostu już sama nie wiem, co mam dalej robić. Ona nie mogła ot tak po prostu zniknąć. Krzysiek, co ja mam zrobić?
- Może najpierw posprzątajmy ten bałagan, co?
Odsunęłam się od niego z gniewem mrużąc oczy.  
- Posprzątać? Teraz? A co? Sądzisz, że może schowała się pod sofą?
Byłam tak zrozpaczona, że już sama nie wiedziałam, co gadam. Na szczęście Krzysiek to rozumiał i nie odpierał moich ataków.
- Po prostu wydaje mi się, że jeśli posprzątamy, to może natrafimy na coś, co mogłoby nas do niej doprowadzić.
Miał rację. Dobrze, że przynajmniej on potrafił myśleć jasno. Podziwiałam go za to.
- Pewnie masz rację.
Ogarnęłam wzrokiem nasz salon i pokoje. Przejście tornada nie byłoby zbyt dobrym określeniem. U nas, po prostu było dużo gorzej. Wcześniej jakoś tego nie zauważałam, ale teraz, gdy sobie popatrzyłam na nasze schody, na których leżała jakaś para stringów i na dolnym stopniu zużyty kondom, okazywało się, że to nie będzie zwykłe sprzątanie. Tu przydałaby się dezynfekcja i dezynsekcja, bo nie wiadomo, jakich robali nabawili się goście od siebie. Ja nie zamierzałam zarazić się czymkolwiek, więc najpierw poszłam do kuchni i z otwartej szafki na rękawiczki, wyciągnęłam dwie pary rękawic recepturek i cały wór pustych worków.
- Więc dobrze, ale zrobimy to po mojemu. Ty zbierasz do jednego worka puszki po piwie, a ja do drugiego butelki po tych pozostałościach, dobra?
- Ma się rozumieć pani kapitan- Zasalutował, czym wywołał we mnie niemy uśmiech.
- Dzięki. Prawdziwy z ciebie przyjaciel.
Odchrząknął, ale nic nie odpowiedział. Słowo ,,przyjaciel’’ dziwnie teraz zabrzmiało, skoro uprzednio go pocałowałam. Ale to miało być tylko na zmyłkę. A przynajmniej tak chciałam, aby wyglądało.
Robota szła nam fatalnie wolno, a worki wciąż zapełniały się to nowymi rzeczami. W jednym były butelki szklane po wódce i czymś innym, czego nie potrafiłam sprecyzować. W drugim były kartony po napojach. W trzech innych, leżały puste pudełka po pizzy i sosach. W dwóch kolejnych, puste puszki po piwie i pepsi, i kilku napojach wyskokowych. A w ostatnim było wszystko inne, łącznie z niedojedzonym jedzeniem i zużytymi kondomami. Istny burdel. Gdyby rodzice to wszystko zobaczyli, pewnie od razu oddali by nas do domu dziecka, pomyślałam, gdy podnosiłam ostatnią parę stringów.
- Gdyby tak je wyprać, to miałabyś niezły komplety- zażartował Krzysiek, na co nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- No i siłę pewności siebie, że ktoś przede mną się w nich dymał.
Był to żart może nie na miejscu, ale nie zamierzałam się gniewać. To nie on ponosił winę za bałagan, tylko w sumie moja siostra, która zapadła się pod ziemię. Bo inaczej nie umiałam tego nazwać.
I tak obładowani wynieśliśmy śmieci do najbliższego kontenera. Tam się pożegnaliśmy, bo niebawem miała być szósta rano, a Krzysiek spieszył się do domu, do matki. I tak pozostałam sama z tym całym bałaganem, w którym wszystko trzeba było pozmywać i powypierać. Zanim jednak się za to zabrałam, weszłam jeszcze raz do pokoju Anki i usiadłam na jej łóżku. Było nietknięte, odkąd tu wczoraj wieczorem byłam z Krzyśkiem. Postanowiłam położyć się na chwilkę, bo padałam na twarz po tym całym sprzątaniu. Aż odchodziła mi ochota do życia, gdy przypominałam sobie, ile jeszcze pozostało do pozmywania.
Leżąc na jej łóżku, czułam się dziwnie. Przeważnie siadywałam na nim tylko w obecności Ani. Ona nie pozwalała nam wchodzić do swojego pokoju ze względu na swoją osobistość, jak to często powtarzała. Mama przynosiła do jej pokoju tylko pranie i natychmiast odchodziła, bo jakoś tak nie potrafiły przez ostatni czas, złapać ze sobą kontaktu.
- Gdzie jesteś siostra?- Zapytałam się sufitu, który świecił nie tylko pustką, ale i gumą do żucia, przyklejoną obok żyrandola.- Czy coś ci się stało? Ktoś cię porwał? A może pojechałaś z kimś gdzieś i jeszcze śpisz smacznie w cudzej pościeli, jak o tym marzyłaś?
Dziwnie się czułam mówiąc do siebie na głos, ale po prostu wciąż nie mogłam pojąć, jak ona mogła tak po prostu zniknąć. Jakaś niewidoczna siła zabrała ją gdzieś, gdzie nawet ja nie potrafiłam dotrzeć. Po cichu zaczęłam się modlić w duchu, aby tylko nic jej się nie stało.  
Ona wróci, powtarzałam w myślach i nagle niespodziewanie usnęłam.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2074 słów i 10875 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    No i mamy bliskie spotkanie z albo naćpaną laską albo z pozaziemskim mocami. Pozdrawiam

    11 cze 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Ok, może zbyt trochę poniosła mnie wyobraźnia. Ale miałam ku temu swój powód ;)  I dziękuję za komentarz :)

    11 cze 2018

  • AnonimS

    @Ewelina31 moja droga. Po to jest wyobraźnia żeby z niej korzystać.

    11 cze 2018

  • Obca

    @AnonimS  :)

    11 cze 2018