,, Gdybym tylko wiedziała" Cz.6

Cz. 6
Krzysiek

Nie jestem pewny, ale chyba śniadanie jej smakowało. Mamie też ugotowałem jajka, ale na twardo, bo ona nie lubi tych na miękko. Zjadła prawie wszystko, więc byłem z niej dumny. Chciałem włączyć jej telewizor, ale stwierdziła, że jeszcze nieco się prześpi. Ostatnio bardzo dużo sypiała, ale to chyba dobrze. Gdy spała byłem pewny, że jest bezpieczna.
Wróciłem do Sandry, która wciąż podziwiała naszą kuchnię. Ja już do niej przywykłem, więc na mnie nie robiła już wrażenia, ale mama wciąż się nią zachwycała. Wczoraj nawet zapytała, kiedy znowu zabiorę ją na domową łąkę. Uśmiechnąłem się i odparłem, że kiedy tylko zechce, więc uśmiechem pożegnała mnie i zapadła w sen.
Miałem nadzieję, że śni jej się, iż wyzdrowiała. Oj, jak bardzo ja bym tego chciał!
Było coś po dziewiątej, kiedy Sandra stwierdziła, że jej siostra już wstała. Dotychczas utrzymywalismy naszą znajomość w tajemnicy, ale żeby wzbudzic w jej zazdrość, teraz się miała o NAS dowiedzieć. Nie byłem do końca przekonany, czy to był dobry pomysł, ponieważ prosić o miłość, to tak jakby prosić o życie. Przecież nikt nam tego nie da, gdy nie będzie to nam przeznaczone. Ale Sandrze nie było sensu nic tłumaczyć. Wciąż powtarzała, że to wszystko dla jej własnego dobra, ale ja tam miałem inne zdanie.
Wychodząc z mojego domu Sandra złapała mnie pod rękę i szczerze się przy tym uśmiechnęła. Nakazała mi zrobić to samo, więc i ja posłałem jej swój powalający uśmiech.
- Czyżby jeszcze spała?- Zapytała jakby sama siebie.
- Nie wiem. Jest sobota, więc może dłużej postanowiła pozostać w łóżku.
- Czy ja wiem. To do niej nie podobne. No chyba, że już przygotowuje się na spotkanie z tym kretynem.
Szliśmy w kierunku ich domu, ale po chwili Sandra zawróciła i zaczęliśmy iść w stronę sklepu warzywnego. Wiał malutki wietrzyk, więc poprawiłem sobie nieco bluzę, bo nie chciałem być chory. Nie chciałem i nie mogłem sobie pozwolić na żadną chorobę, bo w takim wypadku zaraziłbym mamę. Ona jest zbyt krucha. Tak bardzo ją kocham.
- Złap mnie za rękę, co?
Zrobiłem, o co mnie poprosiła, ale nie byłem tym zachwycony. Na dodatek jeszcze bardziej zrobiło mi się zimno. Dreszcz przeszywał moje ciało, gdy złapałem za jej cieplutką dłoń. Jeszcze nigdy nie trzymałem kobiety za rękę. Nawet, gdy była to tylko przyjaciółka.
- Masz bardzo ciepłe dłonie- powiedziała szybko, jakby odrobinę zdenerwowana. Najwyraźniej jej zadanie specjalne zaczynało przerastać ją samą.
- Ty też. A nie jest ci zimno? Masz tylko ten sweter?
- Tak, ale chyba nie sądzisz, że powinnam zakładać przy własnym chłopaku zimową kurtkę?- Skwitowała uśmiechem, na co mocniej ścisnąłem jej dłoń. Nie wiem, dlaczego tak zrobiłem. Był to najwyraźniej odruch, niezbyt dobrze wpływający na naszą sytuację, ale czy nie właśnie tego chciała?
W sklepie kupiłem jej czekoladę w kształcie serca. Sklepowa popatrzyła na nas dziwnie, ale nic nie powiedziała. Znała nas przecież bardzo dobrze, więc byłem pewny, że zanim Ania wstanie, poczta pantoflowa zadziała dużo szybciej. Na potwierdzenie mojej teorii wystarczył fakt, że kiedy wychodziliśmy ze sklepu oglądając się za siebie, spostrzegłem jak pani Rutka wyciągała swój telefon komórkowy i wybierała jakiś numer. Z pewnością nie chodziło tu o zwykłą pogadankę o tak wczesnej porze.
- I jak? Byłam przekonująca?- Zapytała mnie Sandra, choć nie bardzo rozumiałem, o co jej chodzi.
- Chyba tak- odparłem na odczepne, bo przy kobietach, to lepiej nie pytać, o co im chodzi, gdyż wtedy mogą mówić bez końca.
- Chyba? No przecież patrzyłam na ciebie jak na chłopaka?
Jak na chłopaka…
- Super, dobrze wiedzieć, że nie jestem dziewczyną- dodałem, aby rozluźnić atmosferę.  
Następstwem był nasz wspólny śmiech.
Powrotną drogą sam złapałem ją za dłoń, bo tak przecież się umówiliśmy i wracając, żartowaliśmy sobie z Rafała. Sandra obstawiała, że pewnego razu nie wytrzyma i padnie zanim zdąży zaspokoić kolejną dziewczynę. Ja stawiałem na brak emocjonalny tej części ciała, którą kobiety oglądają niczym twarz. Oczywiście nie były to dobre żarty, ale Sandra śmiała się tak prawdziwie, że nie mogłem powiedzieć jej, iż to nieco nie stosowne. Rozmowa o męskim przyrodzeniu była dla mnie żenująca, ale skoro już się w to wpakowałem…
Nagle Sandra niespodziewanie przytuliła się do mnie mocniej, szepcząc, że Ania jest w oknie. Zerknąłem tam przelotnie i faktycznie tam była, ale gdy tylko nas ujrzała prawie migiem schowała się za firanką. Resztę czasu nie musiałem się zastanawiać nad tym, czy o nas myślała, bo nasze twarze w kolorze czerwieni mówiły same za siebie. Byłem jedynie ciekaw, co sobie o nas myślała.  
Co myślała sobie, o mnie…


Ania

No proszę. Krzysiu przygruchał sobie nową panienkę. Ciekawe, czy jest stąd. Gdyby się tu nie spojrzał, na pewno bym ją rozpoznała, a tak to firanka przesłoniła mi wszystko. I pomyśleć, że to o Rafale mówią, że jest dopuszczalny. Gdy tylko Sandra wróci, opowiem jej, co takiego się tutaj działo, kiedy jej nie było. Zresztą, mam inne rzeczy na głowie. Jestem przecież sama w domu, więc nie będę zawracała sobie głowy jakimiś pierdołami.
Po szybkim prysznicu i wylaniu na siebie stosu perfum, poszłam do sklepu i kupiłam sobie ekstra kieckę za sto pięćdziesiąt złotych i buty za stówę. Za resztę zamówiłam pizzę, pepsi, chipsy, no i dwie butelki czystej. Kumple Rafała obiecali przynieść ze sobą kilka zgrzewek piwa, więc będzie ekstra.  
Zasłałam swoje rozwalone łóżko narzutką od mamy z pokoju i wypryskałam je jej drogimi perfumami z Oriflame. Gdyby to widziała, pewnie natychmiast by się wściekła, ale przecież nie moja wina, że ich nie zabrała. A piżmowy zapach przyda się, gdy będę przekonywała Rafała, że to ja jestem najlepszą dziewczyną na sali.
Praktycznie, gdy już wszystkie rzeczy przyszły, poukładałam to jakoś w kuchni tak, żeby można było swobodnie przejść i za resztę pozostałych pieniędzy wybrałam się do fryzjera. Babeczka uczesała mnie w super koka, gdzie zwisało kila luźnych kręconych loczków. Podkreśliła mi grzywkę lekko ją strzygąc i tak umodelowana, zostawiłam u niej moje ostatnie osiemdziesiąt złotych.
Gdy wybiła godzina siedemnasta, a ja miałam już na sobie tą cudną kreację, ledwo zakrywającą mi pośladki i piersi, zaczęli przychodzić pierwsi goście. Paulo z Radkiem zabrali się za stereo ojca i niebawem miała popłynąć z niego super muza. Wszystko zaczynało być super!  
Brakowało mi jeszcze tylko Rafała…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1274 słów i 6810 znaków, zaktualizowała 10 cze 2018.

2 komentarze

 
  • AnonimS

    Ciekawe opowiadanie ale znowu ten pośpiech. Pozdrawiam

    9 cze 2018

  • Obca

    @AnonimS wiesz, młodzież z opowiadania bardzo się spieszy ;)

    9 cze 2018

  • blondeme99

    No i znowu się nie zawiodłam. Trzymaj tak dalej  :)

    9 cze 2018

  • Obca

    @blondeme99 Dzięki śliczne. Piszę jako obca, bo nie zawsze mogę się zalogować. Pozdrawiam :)

    9 cze 2018