,, Gdybym tylko wiedziała" Cz.10

Cz. 10
Sandra

Obudził mnie krzyk Krzyśka, który dochodził z dołu.
- Tu jestem!- Odkrzyknęłam przeciągając się na łóżku, które z pewnością nie było moje.
- Wszystko, ok.?- Pytał idąc po schodach.
- Ta!
Leżąc w oczami wpatrzonymi w sufit, próbowałam sobie coś przypomnieć. Nie wiedziałam, jeszcze co, ale wiem, że było to coś ważnego. Potem jednak Krzysiek wszedł do pokoju i wtedy mnie olśniło. Byłam w pokoju Ani! Mojej siostry, która zaginęła nie wiedzieć, czemu i dlaczego. Klepnęłam łóżko obok siebie, bo wzrok jego mówił, że sam przed chwilą się obudził. Przetarłam swoje oczy, które trochę mnie bolały. Jak widać brak snu zbierał swoje żniwo.
- I jak? Doszedłeś do siebie?- Zapytałam wodząc niewyspanym wzrokiem po gumie na suficie, która sugerowała, aby ją odkleić. Tyle, że jakoś nie miałam na nią siły, ani czasu.
- Nadal śpię, ale jest wpół do czwartej popołudniu, zatem postanowiłem, że sprawdzę, czy nie wiesz czegoś nowego. Nie pokazała się?
- Nie. Chyba nie, bo właśnie mnie obudziłeś.
Wstałam i usiadłam na łóżku. Perspektywa bycia bez pozwolenia mojej siostry w jej pokoju, była dość dziwnym uczuciem. Nikt na mnie nie krzyczał, ani mnie nie wyganiał. A na dodatek byłam w tym pokoju z Krzyśkiem.
Po pierwszym olśnieniu, które sugerowało, że obudziłam się i jeszcze nie byłam w łazience, podskoczyłam pod lusterko w toaletce i doznałam szoku. Cały makijaż, który wcześniej zrobiłam, aby wyglądać jakoś dojrzalej, walał mi się pod oczami i na policzku. Wstając przetarłam swoje oczy, zapominając o tym, że byłam wcześniej umalowana. A najgorsze było to, że Krzysiek to wszystko widział! Aż się dziwiłam, że jeszcze nie uciekł, gdzie pieprz rośnie.
I na dodatek ta opuchlizna…
- Idę się doprowadzić do normalności- powiedziałam nie patrząc już za siebie, tylko wkraczając, na kolejne lokum siostry bez pozwolenia. Zamknęłam za sobą drzwi nie czekając na odpowiedź Krzyśka, bo jeszcze jedno spojrzenie na taką kreaturę, mogło okazać się dla niego szokujące.
- To ja zacznę sprzątać!- Krzyknął za drzwiami, gdy odkręciłam już kran z wodą.
- Aha!
Myjąc się, starałam nie myśleć o swoich workach pod oczami, które nie zrobiły się tyle z niewyspania, co z powodu makijażu. To przez niego moja twarz wyglądała jak balon, a oczy były wysepkami skośnych nośników nie zdatnych do jakiegokolwiek podziwiania, już nie wspominając, że wtedy wzrok miałam dużo gorszy. Czerwone spojówki były wystarczającym dowodem na to, że nigdy nie powinnam się malować.  
Uczulenie na jakikolwiek kosmetyk, pojawiło mi się już w drugiej klasie podstawowej. Choć może było i wcześniej, ale tego dnia po raz pierwszy sięgnęłam po tusz do rzęs. A następnego dnia, strasznie tego pożałowałam. Potem po kilku takich ,,wypadach’’ na twarzy, mama zabrała mnie do lekarza i okazało się, że jestem uczulona na jakiekolwiek kosmetyki. Moja twarz była niczym pupcia niemowlęcia, więc pozostał mi tylko krem Bambino, który jako jedyny nie uczulał mojej twarzy, ani oczu. Wiem, że wtedy mogliśmy zrobić więcej badań, które by dokładnie określiły, co mogę brać, a co nie i dlaczego, ale będąc w drugiej klasie, rodzice zbytnio się tym nie przejęli. Byłam dzieckiem, więc dla niech było to normalne, że nie powinnam się malować, ale teraz chyba powinnam coś z tym zrobić.
Ania nigdy nie miała takiego problemu jak ja. Odkąd pamiętam, nakładała na siebie przeróżne warstwy fluidu, maskary, cieni i pomadek, które zużywała z przerażająca prędkością. Ja od tamtej pory nigdy już nie nałożyłam na siebie niczego z tych rzeczy, aż do wczoraj. Złudnie myślałam, że tamten czas minął i teraz miałam tego konsekwencje.
Gdy tylko pozbyłam się tych natręctw z twarzy, wzięłam szybką gorącą kąpiel i pozbawiona jakichkolwiek złudzeń, że będę wyglądać normalnie, zeszłam do Krzyśka. Jak widać zdążył przez ten czas posprzątać połowę pozmywanych naczyń i zmyć resztę. Idąc po schodach, żałowałam każdego swojego kroku, który zbliżał mnie do rzeczywistości.
- Nieźle ci idzie- powiedziałam starając się nie ukazywać swojej twarzy.
- Dzięki, ale ty lepiej się połóż i odpocznij. Musisz nabrać siły na dalsze poszukiwania.
Ania. Ona gdzieś zginęła, a ja przejmowałam się swoim wyglądem. Już sama nie wiem, co było gorsze.
- Daj spokój. Ile można odpoczywać. Ty zmywaj, a ja będę ci donosiła wszystko, co trzeba będzie wyprać, lub zmyć.
- To musiałabyś chyba wrzucić tu cały dom- zażartował z uśmiechem.
- Wiem, ale póki, co skupmy się na drobnostkach, ok.?
Nie wiedząc, co powiedzieć więcej, zaczęłam się motać wokół własnej osi. Krzysiek zauważył to i zaproponował, abyśmy napili się kawy, co przyjęłam ze szerszym uśmiechem. Zaraz wstawiłam wodę na kuchni. Motając się z kąta do kąta, postawiłam na stole dwie szklanki i nasypałam do nich po łyżeczce kawy, stwierdzając, że jest mniejsze pół pojemnika. Zanotowałam sobie w głowie, że trzeba kupić nową, zanim wrócą rodzice i znów ogarnęło mnie złe przeczucie, że do tego czasu możemy nie znaleźć Ani. Co im powiemy? Co ja im powiem? Że zgubiłam własną siostrę?
Już widzę jak walają się pytania, czy się czasem nie wygadałam i Ania odkryła swoją prawdziwą tożsamość. No, bo przecież tak mogło być. Aż boję się pomyśleć, że to, co przed chwilą przyszło mi do głowy jest prawdą.
Z całych sił starałam się sobie przypomnieć, czy nie mówiłam o tym nikomu w Ani obecności. Nie, nic takiego nie miało miejsca. Wtedy też nie mogła się o niczym dowiedzieć, bo ja sama ledwo się pokapowałam. Z tego wszystkiego usłyszałam tylko, że jedna z nas nie jest ich biologicznym dzieckiem i że więcej uwagi musi poświęcić Ani. Takie słowa wypowiedziała mama przez telefon, choć nie wiem, z kim rozmawiała. Dodałam dwa do dwóch i samo wyszło. Zazwyczaj, gdy ktoś musi komuś poświęcić więcej uwagi, to oznacza, że albo ta osoba jest chora, albo po wcześniejszej dygresji, adoptowana. Zdziwiło mnie tylko, że nigdy nikomu z nas nic o tym nie wspomnieli. Pewnie nie chcieli, abyśmy czuły się gorsze, żeby Ania nie czuła się inna.
- O czym tak myślisz?- Zapytał mnie i zauważyłam, że wciąż stałam nad szklanką z łyżeczką pełną cukru, której jeszcze nie wsypałam do szklanki.
- Ja? Nic takiego. Tak tylko…
Perspektywa opowiedzenia o tym komuś wydała mi się tak absurdalna, że postanowiłam na poczekaniu wymyśleć jakiś inny powód mojego zamysłu.
- Tak, tylko co?
Odczekał chwilę, ale mnie i tak nic ciekawego nie przychodziło do głowy. Wytarł ręce w ściereczkę i usiadł przy stole, z którego wcześniej sprzątnął stos naczyń.
- Aaa, już sama nic nie wiem. Jestem głupia i tyle.
Wciąż patrzyłam na dół przenosząc szklanki z kawą na stół. Nie wiem jak dzisiejszego dnia będę prosperowała, ale z takim wyglądem, to, co najmniej byłam jak przepity grubas. Chyba po raz pierwszy tak bardzo wstydziłam się swojego wyglądu. A na dodatek Krzysiek nic nie mówił. Pewnie zastanawiał się jak jeszcze może ze mną wytrzymać, skoro morda moja, nie nadawała się do niczego. Prawie ze wstrętem spojrzałam na niego i wycedziłam stos niepotrzebnych słów.
- Gapisz się na mnie jak byś zaraz miał zwymiotować.- Pokazałam mu swoje oczy, żeby przestał gadać do siebie w myślach i szydzić z mojego wyglądu. Lepiej niech powie mi w twarz, co myśli i będę miała czas, aby dojść do siebie, gdy go już nie będzie.- Lepiej ci, jak widzisz jak wyglądam?
Osłupiał i teraz dopiero zaczął się na mnie patrzeć. Sądziłam, że jest obrzydzony moim widokiem, ale on wypatrywał powodu mojego złego zachowania.
- Co ci jest?- Zapytał zbijając mnie z tropu. Przestał mieszać w szklance i patrzył jak wryty.
- Nic!- Wrzasnęłam wstając od stołu i zaczynając płakać, choć wcale tego nie chciałam.
Czekał chwilę, aż w końcu podszedł do mnie i… mnie przytulił!
- Zostaw mnie- powiedziałam wciąż płacząc i ukrywając twarz w dłoniach.
- Uspokój się- szepnął delikatnie.- To minie, przecież wiesz. A Ania się znajdzie, zobaczysz. Wystarczy tylko, że napijemy się kawy i spokojnie porozmawiamy. Nikt jej na pewno nie porwał. Nie wiem, może sama poszła gdzieś, bo zobaczyła Rafała z kimś innym. Może siedzi teraz u swojej koleżanki, albo próbuje dojść do siebie, bo wypiła więcej niżby chciała. Cii… wszystko się ułoży…
Gdy Krzysiek tak mnie tulił, ogarnęła mnie wielka ulga. Nikt od dawna, choć może i nawet nikt w ogóle, nigdy, mnie tak nie tulił. Ostatnio mama, gdy miałam dziewięć lat i zbiłam sobie kolano spadając z rowerka. Pamiętam, że tuliła mnie nawet wtedy, gdy lekarz zakładał mi opatrunek. Wciąż powtarzała, że bardzo mnie kocha i zrobi wszystko, abym była szczęśliwa. A teraz przytulał mnie Krzysiek, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Z jednej strony chciałam, aby mnie przytulał i pocieszał, ale z drugiej strony myśli sugerowały mi, że on wolałby tak przytulać Anię, bo to w niej przecież był zakochany. I to ta ostatnia myśl sprawiła, że się od niego odsunęłam.
- Krzysiek, nic się nie ułoży.
Stałam teraz niedaleko niego, ale wciąż nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. W moje mocno przekrwione oczy i zapuchnięte policzki. Wciąż wyglądałam jak potwór. Wiem, bo przejrzałam się w odbiciu czajnika, który gdyby mógł coś zrobić, najwyraźniej by pękł.
- Nie być tak pesymistycznie nastawioną do życia. Gdyby wszyscy tak myśleli, to do dzisiaj byśmy rozpalali ogień kamieniem i mieszkali w ziemiance.
Uśmiechnęłam się słabo. Miał rację.
- Ale co my możemy teraz zrobić? W domu wciąż jest bałagan, a po Ani ani śladu…
Znów do mnie podszedł i złapał za ramiona, spoglądając mi prosto w oczy.
- Najpierw pozwól mi się tobą zająć, a potem posprzątamy resztki, ok.?
Puścił mnie i zajrzał do lodówki. Wyciągnął karton maślanki, na wpół opróżniony i wlał odrobinę do czystej szklanki.
- Co ty robisz?- Zapytałam dziwiąc się temu, co robi.
- Siadaj, albo nie. Chodź do pokoju i połóż się na chwilę.
Pociągną mnie za rękę i nakazał się położyć. To, co robił, było aż tak bardzo absurdalne, że pozwoliłabym mu teraz na wszystko, aby tylko miał w głowie jakiś plan, który przywróciłby mi siostrę.  
Gdy tak leżałam, nakazał mi zamknąć oczy, więc to zrobiłam. Potem poczułam jakieś zimno na policzku i usłyszałam jego głos, w który się wsłuchałam bez reszty.
- Nie znam się na sztuce idealnej, bo jestem zwykłym laikiem w tym, co robię, jednak pozwól, że nałożę ci maślankę na całą twarz, która ściągnie ci nieco tą gorączkę. Nałożę ci ją też blisko oczu, więc ich nie otwieraj, jeśli chcesz wyglądać kwitnąco, czyli, jak co dzień wyglądasz. Wiem, że jesteś uczulona na coś, chyba na ten makijaż, który miałaś wczoraj i dlatego skóra twoja się zbuntowała. Maślanka przywróci ją do rzeczywistości, a napar z zielonej herbaty złagodzi obrzęk twoich oczu. Poleż tak przez kilka minut, powiem ci kiedy, koniec i wtedy umyjesz twarz, dobrze?
- Dobrze- wysyczałam przez zaciśnięte usta, które też były w maślance.
- No, a teraz ja wracam do roboty, a ty leż i czekaj.
Usłyszałam jak jego kroki się oddalają. Potem słyszałam odkręcający się kran z wodą i plusk wody o gąbkę, która już szorowała następne brudy.
Twarz faktycznie zaczynała mi się robić nieco chłodniejsza, ale byłam pewna, że to przez wilgoć maślanki, z którą pewnie wyglądałam jak poparzona białym błotem. Jednak słuchając poleceń mojego przyjaciela, nie poruszyłam się, ani przez chwilę. Co dziwniejsze, czułam, że Krzysiek nigdy by mnie nie skrzywdził. Przecież, gdy widział jak płaczę, podszedł i przytulił mnie, mimo iż wcześniej mu naubliżałam. Pomaga mi w sprzątaniu i robi wszystko, aby mi ulżyć w cierpieniu. To skarb, nie chłopak, pomyślałam i natychmiast tego pożałowałam. Nie mogłam przecież do niego poczuć nic więcej, oprócz przyjaźni, która trwała w nas od lat. Krzysiek zakochany był w mojej siostrze, więc nie było, o czym rozmawiać. To ona, gdyby tylko zechciała byłaby rozpieszczana przez niego i obdarowywana prezentami. To ją by przytulał, gdyby smutek wdarł się między jej serce, a rozum i to ją by obejmował, gdyby tylko chciała.
I wtedy poczułam ukłucie zazdrości.
Nie chciałam, aby Ania się nim zainteresowała, ale chciałam, aby się znalazła. Była przecież moją siostrą. I nie ważne, że być może adoptowaną…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2434 słów i 12873 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik AnonimS

    Mnożysz te zagadki. Być może adoptowaną..... Ciekawe co dalej choć ja już się domyślam chyba  co napiszesz. Pozdrawiam

    21 cze 2018

  • Użytkownik Ewelina31

    @AnonimS ok zobaczymy, czy się sprawdzą Twoje domysły. Tylko być szczery w swojej opini, dobrze?

    22 cze 2018

  • Użytkownik AnonimS

    @Ewelina31 być czy bądź?  :P . Zawsze jestem szczery. Pozdrawiam

    22 cze 2018

  • Użytkownik Ewelina31

    @AnonimS Bądź*

    22 cze 2018