jutro lecę do Kalifornii, ale szybko wracam i mam parę dni wolnego. Chciałabyś może wyjść na kawę?
I co miałam mu teraz powiedzieć? Z jednej strony bardzo chętnie bym się zgodziła, ale z drugiej… miałam się teraz z nim spotykać? Chodzić na randki? I niby kiedy miałabym mu powiedzieć o ciąży — teraz czy dopiero gdy zrobi się między nami poważnie? I jak by na to zareagował? Pewnie by się wkurzył, że nie powiedziałam mu wcześniej. Albo by uciekł. Czy był w ogóle sens mu to mówić? Nie szukałam dla dziecka zastępczego ojca, a z boku mogłoby to właśnie tak wyglądać. Nie, to od początku było bez sensu. Dla Sheili to mógł być jeden niewinny wieczór, ale on miał swoje konsekwencje. Co ja sobie myślałam? Że nagle zacznę od początku z kimś nowym, jak gdyby nigdy nic? Przecież byłam w ciąży i to o dziecku musiałam teraz myśleć. Całe swoje życie musiałam podporządkować pod tę małą istotkę, a szukanie nowego partnera nie było żadnym priorytetem. Prawdę mówiąc, chyba potrzebowałam odpocząć od mężczyzn. Byłam zmęczona ciągłym życiem obok nich. Byłam zmęczona sobą i tym, co czułam do Harveya, tym, że w kółko analizowałam jego zachowanie. To wszystko było bez sensu. Przetrwałam piekło, które zgotował mi mój własny mąż — powinnam się teraz skupić na sobie oraz na dziecku. I to właśnie musiałam mu powiedzieć, może niekoniecznie zdradzając wszystkie szczegóły.
Zaczęłam się zastanawiać, co odpisać, ale nagle usłyszałam, jak coś walnęło o drzwi wejściowe. Serce od razu podskoczyło mi do gardła. Czy to był jakiś pijak, który nie trafił do swoich drzwi? Czy może… Gavin? Moje myśli nie zdążyły się aż tak rozpędzić, bo po chwili usłyszałam brzęk kluczy i wkładanie ich w zamek. Julie weszła do środka, a raczej potknęła się o próg i przez to wytrzeszczyłam na nią oczy.
— Co ty wyprawiasz? Wystraszyłaś mnie… — urwałam, by lepiej przyjrzeć się przyjaciółce. — Czy ty jesteś pijana?
— Lekko podchmielona — wymamrotała, zamykając drzwi. — To był mój pierwszy alkohol po lekach, więc…
— Gdzie byłaś?
— W tym barze niedaleko kawiarni.
— Sama?
— Nie. Z Brianem. — Chyba poczerwieniała.
— Poszliście sobie walnąć drinka po pracy? — zapytałam zdezorientowana, bo nic nie rozumiałam. Brian i Julie nie chodzili przecież ot tak na drinki.
— Pocałowałam go — wymamrotała nagle Julie, a ja wytrzeszczyłam oczy jeszcze bardziej.
— Co??
— Jestem taka głupia! — jęknęła głośno i upuściła torebkę, po czym usiadła na podłodze jak małe dziecko. — Odkąd mi powiedziałaś, że chyba mu się podobałam, ale się z kimś spotyka… sama nie wiem, nie mogłam przestać o nim myśleć! Wcześniej mi się nie podobał, to znaczy, uważałam, że jest przystojny, ale nie tak, żeby mi się podobać, rozumiesz? Ale później coś przestawiło mi się w głowie i… nie wiem, wyciągnęłam go na obiad i drinka, a potem… — Zakryła oczy. — Jestem taka głupia — powtórzyła.
Próbowałam zdusić śmiech. Byłam słabym kupidynem, ale jak widać — skutecznym. Przez moje małe kłamstwo Julie zaczęła patrzeć na Briana inaczej i posunęła się aż do pocałunku. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
— Wcale nie jesteś głupia. A, hm… co na to Brian?
Odsłoniła oczy i westchnęła dziwnie.
— Cóż… to było… — Zarumieniła się. — Intensywne…
Parsknęłam krótkim śmiechem.
— To znaczy?
— Wydawało się, jakby tylko na to czekał. Chciałam się odsunąć, ale on jakoś tak przyciągnął mnie bliżej i…
— No dobra, nie potrzebuję wszystkich szczegółów. — Usiadłam obok niej na podłodze. — Czyli jednak ci się podoba.
— I pokazałam to w iście subtelny sposób.
— Sama mówisz, że Brian jakby tylko na to czekał. — Lekko ją szturchnęłam. — Chyba jednak zacznie się spotykać z tobą.
— Nie wiem… — Pokręciła głową. — Ja i Brian? To… dziwne. Wcześniej nigdy nie myślałam o nim w ten sposób.
— Najwyższy czas zacząć, skoro już go pocałowałaś.
Znowu jęknęła, jak na zawołanie.
— Jak napalona fanka na koncercie swojego idola.
Pomarudziła jeszcze chwilę, aż w końcu wstała z podłogi i poszła pod prysznic. Mnie uśmiech nie schodził z twarzy. Ostatecznie nie powiedziałam Brianowi o jego zmyślonej dziewczynie, ale Julie chyba się nie wygadała. Odszukałam przyjaciela w kontaktach i kliknęłam na słuchawkę. Odebrał niemal od razu.
— Podejrzewam, że miałaś z tym coś wspólnego — powiedział od razu, a po głosie słyszałam, że był rozemocjonowany.
— Być może.
— Cholera, Aurora, w życiu bym się tego nie spodziewał. Mało nie zszedłem na zawał.
— Julie chyba też. — Po czym dodałam ściszonym głosem: — Mogłam jej lekko skłamać, że się z kimś spotykasz…
— Ja? — parsknął śmiechem. — A to dobre.
— Jak widać podziałało, bo nagle zaczęła o tobie myśleć. Dość obsesyjnie, jak widać.
— Nadal nie wierzę, że to się stało. Mówiła coś więcej?
— Że się jej podobasz.
Wypuścił powietrze z ust.
— I to nie jest sen? To się faktycznie dzieje?
— Żaden sen. To znaczy, może o tym śniłeś, ale teraz już na pewno nie śnisz. Chcę być świadkową na waszym ślubie.
Mówiąc to, czułam delikatnie szpileczki wbijające się w moje serce. Cieszyłam się, że Julie w końcu zaczęła coś czuć do Briana i że była szansa, że będą razem, ale… ta mała egoistyczna część mnie podsuwała mi obrazy ich jako szczęśliwej pary… i mnie obok — całkiem samej. No, może nie całkiem, bo przecież będę zapewne opierała na biodrze dziecko — ale nagle poczułam się z tym źle. Dotychczas Julie była ciągle obok i wspierała mnie na każdym kroku, nawet z wyprowadzką. Teraz pojawiła się szansa, że będzie z Brianem i to on będzie dla niej na pierwszym miejscu. Harvey dalej będzie z Sheilą, a ja… zostanę sama.
— Czyli co, mam teraz przestać się spotykać z tą wymyśloną dziewczyną?
Szybko otrząsnęłam się z mini transu.
— Dobrze by było. Daj jej trochę czasu, a później gdzieś ją zaproś. Na trzeźwo.
— Ile to jest “trochę czasu”?
— Dzień, może dwa. Ale nie przesadź, żeby nie pomyślała, że jednak nie jesteś zainteresowany.
Porozmawiałam z nim jeszcze chwilę, a później się rozłączyliśmy. Patrzyłam się w ciemne okno, czując pustkę. Zastanawiałam się, czy powinnam odpisać na smsa Kyle’a, czy może zachować się kompletnie po chamsku i po prostu go zignorować.
On nie jest dla ciebie odpowiedni.
Westchnęłam cicho.
Wyglądało na to, że nikt nie był.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
sylwinka
super, ale czuję niedosyt
candy
@sylwinka dziękuję, następny rozdział już się pisze