Empiria – rozdział 1

Empiria – rozdział 1Gdy Gavin wstał rano, udałam, że mnie też obudził, choć nie zmrużyłam oka przez całą noc. Przeciągnęłam się jednak, tak jakbym smacznie przespała choć parę godzin i uśmiechnęłam się do niego niemrawo, gdy zerknął na mnie, wychodząc z łazienki. Nie wiedział, że aż zaciskałam zęby z bólu. Plecy nadal bolały mnie po upadku, teraz jeszcze bardziej, po tym, jak przesuwał mną gwałtownie po łóżku. Starałam się jednak o tym nie myśleć, by znowu się nie rozpłakać.
– Myślałem, że nie idziesz dziś do pracy.
– To prawda, nie idę – powiedziałam, wstając z łóżka. Między nogami wciąż czułam ból i pieczenie, starałam się jednak uśmiechać. – Ale jakoś nie mogę spać, więc… pomyślałam, że odwiedzę rodziców.  
– Dopiero co u nich byliśmy.
– Tak, ale… – Wzruszyłam delikatnie ramionami. – Dopiero co była też rocznica śmierci Olivii i… rok temu byliśmy razem w ten dzień. Staraliśmy się jakoś przez to przejść, wspólnymi siłami. Niezręcznie się czuję, gdy jestem z daleka od nich. Chciałabym sprawdzić, czy wszystko u nich w porządku. – Wstrzymałam oddech, bojąc się, że Gavin mi nie uwierzy, ale on pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Oczywiście. Wasze rany wciąż są świeże. – Podszedł do mnie i delikatnie przesunął palcami po moim policzku. Powstrzymałam wzdrygnięcie. – Ja i tak muszę jechać do biura, spróbować naprawić to, co Malcom zepsuł. Wiem, że jest sobota, ale… – Westchnął. – Pewnie zajmie mi to parę ładnych godzin. Spędź z rodzicami tyle czasu, ile potrzebujesz.
– Dziękuję – szepnęłam, a on pochylił się i delikatnie mnie pocałował. Choć pachniał żelem pod prysznic i miętową pastą, miałam ochotę zwymiotować. Było mi niedobrze. Nie mogłam znieść myśli, że mnie całował. Nie po tym, co się stało.
Gwałt małżeński, tak ignorowany przez większość społeczeństwa. Bo przecież nie zgwałcił cię nikt nieznajomy, żaden wariat, tylko twój mąż. I tak uprawiacie seks, w czym problem?
Czułam się tak podle jak jeszcze nigdy. Problem był, i to duży. Nie zgodziłam się. Powiedziałam „nie”. Gavin wziął mnie siłą. Zatkał mi usta, by nie słyszeć moich krzyków. Na samą myśl o wczorajszym wieczorze serce drżało mi niespokojnie.
Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Nie byłam w stanie. Za bardzo się bałam. Gdy Gavin obracał się na drugi bok, przygryzałam wargi, by nie zacząć krzyczeć. Leżałam skulona w pozycji embrionalnej, nienawidząc go z całych sił.
Teraz znowu zachowywał się tak, jakby całe zło między nami nigdy się nie wydarzyło. Miałam ochotę go uderzyć. Tak, by poczuł każdy mój ból. By musiał ukrywać siniaki i zaczerwienienia. By poczuł to, co ja czułam.
Wiedziałam jednak, że nie mogę tego zrobić. Nie byłabym w stanie. Byłam za słaba. Nieważne, jak bardzo pragnęłam zemsty, musiałam poradzić sobie inaczej.
Gdy szedł do windy, a ja udawałam, że szykuję sobie śniadanie, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Cała zesztywniałam, ale on wydawał się tego nie zauważać. Pocałował mnie mocno, po czym trącił mój nos swoim i szepnął:
– Kocham cię, wiesz o tym?
Kochał mnie? Naprawdę? Co za popieprzoną wizję miłości miał w swojej głowie? Czy tak właśnie mówili do niego rodzice po tym, jak zalewali się w trupa, zapominając o dziecku?
Zmusiłam się do uśmiechu.
– Ja ciebie też.  
Pocałowałam go na pożegnanie, a napięcie mojego ciała puściło dopiero w momencie, gdy zamknęły się za nim drzwi windy. Od razu porzuciłam robienie śniadania, wiedziałam, że i tak niczego nie przełknę. Ubrałam się, wzięłam torebkę i zjechałam windą na dół, gdzie wsiadłam do autobusu i pojechałam do domu. Wiedziałam, że moich rodziców czeka test cierpliwości i spory szok, ale nie mogłam dłużej milczeć.
Mama od progu zaczęła komentować moje podkrążone oczy, ale szybko ucięłam jej paplaninę i poprosiłam ją o chwilę spokoju, bo muszę pilnie wykonać jeden telefon. Wtedy jej brwi podjechały do góry.
– Akurat tutaj?
– Tak, mamo, to ważne. Muszę do kogoś zadzwonić.
– No dobrze, ale… – Przyglądała mi się uważnie. – Zachowujesz się dziwnie. Stało się coś?
– Tak – powiedziałam cichym głosem. – Ale musisz się uzbroić w cierpliwość. Jeszcze nie mogę ci powiedzieć, o co chodzi.
– Jak to nie możesz? – Widziałam, że zaczęła się denerwować. – Nie powiesz mi teraz, więc kiedy?
– Niedługo. Najpierw jednak… muszę po kogoś zadzwonić.
– Nic z tego nie rozumiem.
Znowu zbierało mi się na płacz.
– Zrozumiesz, mamo. Obiecuję.     
Poszłam do swojego dawnego pokoju, mając wrażenie, że nie było mnie tu od wieków, choć nie był całkowicie ogołocony z moich rzeczy. Na łóżku nadal leżała jedna z moich pościeli, gotowa mnie ugościć, gdybym zechciała tu spać. Czułam się tu jednak trochę obco. Nie czekając ani chwili dłużej, zadzwoniłam pod numer, który znałam już na pamięć.
Harvey odebrał natychmiast.
– Możesz przyjść – powiedziałam cicho.
– Już jadę.
Na sztywnych nogach zeszłam na dół, szukając mamy wzrokiem. Siedziała z tatą przy stole w kuchni, wyraźnie zaniepokojona. Wzięłam głęboki wdech.
– Zanim wszystko wam powiem… musicie wiedzieć, że zaraz ktoś tu przyjedzie. Harvey. – Jego imię niemal uwięzło mi w gardle.
– Harvey… – powtórzyła mama, a jej oczy się rozszerzyły. – Czy to nie jest ten chłopak, który przerwał wam ślub? Ten, co wbiegł do kościoła?
– Tak, to on. – Ze zdenerwowania miałam suche gardło.
– Co? Po co go tu zaprosiłaś? – Zaczęła podnosić się z krzesła. – Czy Gavin o tym wie?
Wzięłam głęboki oddech, patrząc na nią i na tatę, który milczał, ale jego oczy zdradzały niepokój.
– Mamo, Gavin nie może się o tym dowiedzieć. Nie jest dobrym człowiekiem. Skrzywdził mnie – wyszeptałam łamiącym głosem. – Dlatego potrzebuję waszej pomocy.

Otworzyłam Harveyowi drzwi, niemal nie wierząc, że to działo się naprawdę. Tak dawno go nie widziałam. Czułam się, jakby to był sen, jakby zobaczenie go miało być kilkusekundowym przywilejem, zanim po raz kolejny zniknie z mojego życia.
On jednak, ledwie przekroczył próg, wyciągnął ramiona w moją stronę i mnie przytulił. Tak mocno, że niemal się rozsypałam. Objęłam go, czując pchające się do oczu łzy tęsknoty. Ramiona zaczęły mi się trząść, ale on nadal mnie nie puszczał, obejmował mnie, a twarz wtulał w moje włosy. Słyszałam jego przyspieszony oddech i chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.
Kiedy zadzwoniłam do niego w nocy, byłam przerażona. Nie myślałam, co dalej. Nie wiedziałam, jak i gdzie się z nim spotkać i czy w ogóle powinnam to robić. Przecież Gavin mógł w każdej chwili sprawdzić, czy kłamałam, czy byłam w pracy, a jeśli tak, kto mnie w niej odwiedził. Musiałam powiedzieć mu prawdę – a więc powiedziałam. Powiedziałam, że idę odwiedzić rodziców. Nie wiedział jednak, że przyjdzie tam Harvey. Musiałam tylko sprawić, że mi uwierzył. Od razu skasowałam połączenie z Harveyem oraz jego numer. Gavin w każdej chwili mógł sprawdzić mój telefon. Gdyby odkrył, do kogo dzwoniłam, rozpętałoby się piekło. Nie ulegało wątpliwości, że znał numer Harveya i nie zwiodłoby go imię Kelly. Musiałam być ostrożna. Tylko perspektywa spotkania z Harveyem pozwoliła mi przetrwać noc. Nic mu nie powiedziałam, bo bałam się rozmawiać; zdążył jedynie powiedzieć mi, żebym przyszła do domu rodziców i do niego zadzwoniła, gdy już będę na miejscu, a wtedy przyjedzie. Całą noc zastanawiałam się, czy będę w stanie powiedzieć na głos to, co mnie spotkało.
Teraz wydawało mi się, że w ogóle nie wydobędę z siebie głosu. Tęsknota za Harveyem była tak wielka, że nie chciałam wychodzić z jego objęć. Czułam się jak malutka dziewczynka, a w jego ramionach było bezpiecznie.
W końcu jednak musiałam się od niego odsunąć, bo czułam na sobie wzrok rodziców.
– Czy dowiem się w końcu, o co tu chodzi? – Mama nigdy nie była zbyt cierpliwą osobą. Jej wzrok skakał z Harveya na mnie. – Co on tu robi? Dlaczego się z nim tu spotykasz?
– Mamo… – Wzięłam głęboki oddech. – Wiem, że wydaje ci się to dziwne, bo nawet go nie znasz… – Zerknęłam na Harveya, który milczał. Jego twarz była napięta, ale gdy spojrzał na mnie, jego oczy złagodniały. Niemal niezauważalnie skinął głową, dodając mi odwagi. – Ale zaraz wszystko wam wyjaśnię.  
Poszłam do salonu, tak jakby zmiana miejsca miała mi pomóc. Harvey usiadł obok mnie, ale ja wcisnęłam się w najdalszy kąt kanapy, chcąc zachować trochę przestrzeni. Rodzice usiedli naprzeciwko nas.
Jak miałam zacząć o tym mówić? Jak miałam opowiedzieć o największym błędzie mojego życia?
– Byłam z Harveyem, zanim zaczęłam być z Gavinem – powiedziałam cicho, uznając, że najlepiej będzie nakreślić rodzicom początek tej historii. – Później… zerwaliśmy. – Sam powrót do tego wspomnienia bolał, a wypowiedzenie tego na głos jeszcze bardziej, choć wydawało mi się, jakby to było sto lat temu. – Wtedy Gavin wyciągnął mnie z łóżka i zabrał w góry.
Mama sztywno skinęła głową.
– A chwilę później planowaliście ślub. Który… – Przeszyła Harveya ostrym wzrokiem. – Zepsułeś, chłopcze.  
– Harvey i Gavin mają nieciekawą przeszłość – ciągnęłam dalej, ale mój głos był jak nie mój, kompletnie obcy i pusty. – Co zapoczątkowało lawinę wściekłości Gavina. – Na chwilę umilkłam. – Przed całym światem wyglądaliśmy jak idealne małżeństwo, ale tak nie było. Praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy przez cały czas, gdy byliśmy na Kostaryce. Potem było trochę lepiej, ale… Nie mówiłam nikomu o najważniejszych rzeczach. – Spuściłam wzrok na swoje ręce, bo wydawało mi się to łatwiejsze od patrzenia na rodziców. – Z pozoru zaczęło się niewinnie. Uważał, że założyłam zbyt krótką sukienkę do klubu. Powiedział, że tak może ubierać się dziwka, ale nie jego żona. – Słyszałam, jak mama gwałtownie wciąga powietrze. – Kazał mnie śledzić i… Pobił faceta, który się do mnie dobierał. Później… zobaczył, że zapisałam w komórce numer Harveya. Wściekł się i… groził, że jeśli się z nim spotkam, wyrzuci tatę z pracy. – Ta retrospekcja wiele mnie kosztowała, a najgorsze było jeszcze przede mną. Usilnie próbowałam powstrzymać łzy. Nadal wpatrywałam się w swoje ręce, które drżały. – Raz jakiś facet poddusił mnie w sklepie, gdy próbowałam… nieważne, co próbowałam, faktem jest, że zaczął mnie dusić… a Gavin stwierdził, że mam za swoje. Że mogłam się nie wtrącać. – Z czubka mojego nosa skapnęła nagle łza. – Dowiedziałam się, że nas okłamał. Powiedział, że jego rodzice nie żyją, a to nieprawda. – Mówiłam coraz szybciej, by mieć to już za sobą. – Jego matka do nas przyszła. Byłam taka wściekła… zarzuciłam mu, że jest pieprzonym kłamcą. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że coś może mi grozić z jego strony. Później było jeszcze gorzej. Zaprosił do siebie kolegów z pracy, a ja wróciłam pijana. Wrzeszczał, że go upokorzyłam… – Ukryłam twarz w dłoniach, bo czułam, że emocje zaczynają brać górę. Nie chciałam płakać przed rodzicami i przed Harveyem. – I… – Wracanie myślami do tego momentu sprawiło, że zaczęłam się trząść i szlochać. – Wtedy pierwszy raz mnie uderzył…  
Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej, rozszlochałam się tak, że dostałam spazmów. Nie musiałam zresztą niczego dodawać. Nie musiałam opisywać każdego uderzenia. Wystarczyło to jedno. Wystarczyły magiczne słowa „po raz pierwszy”. Gdy podniosłam wzrok, twarze rodziców były blade jak śmierć. Mama podniosła drżące ręce do ust. Tata jakby zamarł. Poczułam, jak Harvey się przysuwa i znowu mnie obejmuje. Osunęłam się w jego ramiona, cały czas pochlipując. Choć tak bardzo się bałam wypowiedzenia tego na głos, teraz poczułam ulgę. Niedużą, ale jednak.
Mama wstała i podeszła do mnie na drżących nogach, obejmując mnie z drugiej strony. Widziałam, jak tata zaciska pięści tak, że mu bieleją.  
– Aurora… dlaczego nie powiedziałaś nam o tym wcześniej? – Mama także płakała. – Jak… jak mogłaś? On… bił cię i nic nam nie powiedziałaś?
– Bała się – odezwał się nagle Harvey, po raz pierwszy od przekroczenia progu drzwi. Spojrzałam na jego twarz, która była jeszcze bardziej napięta i blada, ale głos miał spokojny. – I wierzyła, że Gavin to dobry człowiek. – Jego oczy odszukały moje. – Chciałaś udowodnić, że się myliłem – dodał ciszej.
Powoli skinęłam głową. Już zapomniałam, że Harvey zawsze wszystko rozumiał – bez słów. Miał rację. Chciałam, by się okazało, że się mylił, gdy mówił, że Gavin był zły. Myślałam, że mówił tak z zazdrości. Nie sądziłam, że odkryję prawdę w tak bolesny sposób.
– Powinnaś była powiedzieć nam to na samym początku – odezwał się tata słabym głosem. – Nie powinnaś się na to narażać ze względu na mnie.  
– Nie chciałam, byś stracił pracę…
– Teraz i tak ją stracę, kiedy pobiję go tak, że nie będzie mógł nawet ruszyć palcem. – Zacisnął szczęki i wyciągnął rękę, by dotknąć mojej dłoni. – Cholerny sukinsyn.  
– Puśćcie mnie – wydusiłam, bo ramiona Harveya i mamy nagle zaczęły mnie dusić. Potrzebowałam oddechu. Od razu się ode mnie odsunęli. – Nikt nikogo nie pobije. To nie rozwiąże sprawy… – W tym momencie zdałam sobie jednak sprawę, że nie wiem, co tak naprawdę ją rozwiąże. – Gavin nie da mi rozwodu. Jestem o tym przekonana. Trzyma mnie przy sobie za wszelką cenę, bo upiera się, że mnie kocha. – Nie mogłam nie wypowiedzieć tych słów z rozgoryczeniem i kpiną. – Bo chce mieć rodzinę. Ostatnio pytał, czy jestem w ciąży…  
– A jesteś? – pisnęła moja mama.
– Nie, nie jestem. Ale widzę, że jemu na tym zależy. Chociaż… – Wzruszyłam ramionami. – Może po prostu chce mieć w domu worek treningowy. – Głos załamał mi się na ostatnim słowie. Poczułam, jak Harvey bierze mnie za rękę i mocno ściska. – Niezależnie od powodu, nie da mi odejść – ciągnęłam. – A ja… nie jestem w stanie sama się uratować – szepnęłam. – Dlatego potrzebuję waszej pomocy.
– Tu trzeba zadzwonić na policję! – Mama już łapała za telefon. – Zgłosić gnoja i zamknąć, by więcej cię nie tknął!
– Tak, mamo, ale… obawiam się, że to nie takie proste.
– Masz jakieś zdjęcia?  
Wszyscy spojrzeliśmy na Harveya, który patrzył na mnie pytająco.
– Zdjęcia? – powtórzyłam.
– Zdjęcia obrażeń – powiedział cicho. – Czy masz jakieś zdjęcia tego, co ci zrobił? Bo to pomogłoby udowodnić jego winę. Inaczej może podważyć twoje słowa i wszystkiemu zaprzeczyć.
Poczułam, jak ogarnia mnie wstyd. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? Zdjęcia na pewno bardzo by pomogły. Gdybym tylko uwieczniła te siniaki albo ranę na plecach… Zacisnęłam usta.
– Nie – jęknęłam. – Nie pomyślałam o tym…
– Aurora, nawet mi się nie waż obwiniać za to, że nie zrobiłaś zdjęć obrażeń. – Głos mamy drżał. – Nie jesteś niczemu winna. Słyszysz? Niczemu!
Mój mózg nagle jakby ocknął się z transu i zaczął pracować. Lekko się wyprostowałam, czując przypływ siły. Już nie byłam sama. Powiedziałam prawdę. Miałam się do kogo zwrócić i gdzie schronić. Gdybym zawiadomiła policję, oskarżyła Gavina o przemoc domową i na dowód pokazała zdjęcia albo jakieś nagrania… to stanowiłoby niepodważalny dowód. Zostałby skazany. Ja byłabym wolna. Musiałam tylko mieć coś, co uwiarygodniłoby moje słowa.
– O nie. Nawet o tym nie myśl – powiedział ostro Harvey, widząc, że się zamyśliłam. Od razu domyślił się, co chodziło mi po głowie. – Nie wrócisz tam i nie podłożysz się mu specjalnie tylko po to, by znowu cię pobił i żebyś miała czemu robić zdjęcia.
– Wykluczone! Nie będziesz się podkładała szaleńcowi!
– A mam jakieś wyjście? Harvey ma rację, muszę mieć dowody. Przecież… znacie go. Ma kontakty w całym mieście! Nikt nie uwierzy, że mnie bije, jeśli jedynym dowodem będą moje słowa. Muszę mieć materialny i fizyczny dowód! – Na nowo ogarniała mnie panika. – Inaczej może przekręcić całą sytuację tak, że jeszcze to mnie oskarżą o fałszywe zeznania!
Nagle zadzwoniła komórka mamy, leżąca na stoliku. Serce rzuciło mi się do galopu, gdy zobaczyłam, kto dzwonił. Mama wytrzeszczyła oczy.
– Po co on do mnie dzwoni? – syknęła ze strachem.
– Prawdopodobnie mnie sprawdza – wydusiłam. – Sprawdza, czy do was przyszłam. Czy mówiłam prawdę. – Ścisnęłam mocniej rękę Harveya. – Mamo, odbierz i powiedz, że tu jestem. Tylko nie daj po sobie poznać, że wiesz!
Mama pobladła, ale posłusznie wzięła komórkę i odebrała połączenie. Wzięła głęboki oddech.
– Halo? Gavin, co za miła niespodzianka. Co… – umilkła i przez chwilę go słuchała. – Praca w sobotę? A to pech. Tak, Aurora jest u nas, wpadła na herbatę. Na pewno jej się nie nudzi pod twoją nieobecność. – Zaśmiała się sztucznie, a ja zaciskałam kciuki, licząc, że Gavina przekona jej ton. – Tak, oczywiście. Do widzenia. – Odłożyła telefon, jakby ją parzył. – Co za… – Przeniosła na mnie przerażony wzrok. – On naprawdę cię śledzi.
– Mówiłam – powiedziałam cicho, po czym wzięłam głęboki oddech. – Posłuchajcie mnie… to oczywiste, że muszę tam wrócić. I oczywiste, że on znowu spróbuje mnie ukarać, gdy zachowam się źle… – Te słowa wyleciały ze mnie za szybko, poczułam, jak Harvey cały sztywnieje. Mantra powtarzana przez Gavina w końcu stała się moją. – Spróbuje mnie uderzyć – poprawiłam się, ale wiedziałam, że już nie zmienię wydźwięku moich słów. – Ale tym razem będę przygotowana. Zrobię zdjęcia. Może… kupimy jakieś kamery? Takie, żeby ich nie znalazł, ale żeby był jakiś obraz. To pozwoli mi się od niego uwolnić. Proszę, nie utrudniajcie mi tego.
– Dziecko, przecież on może cię zatłuc na śmierć!
– Nie zrobi tego. Naprawdę – dodałam, patrząc mamie w oczy. Nagle poczułam się, jakbym z całego towarzystwa była najsilniejsza. W mojej głowie formował się w końcu konkretny plan. – On chce mieć zabawkę. Nie pobije jej na tyle, by musiał ją wyrzucić do kosza.  
– To chore. Nie pozwolimy ci na to…
– Nie macie wyjścia. Jestem jego żoną, bez względu na wszystko. Muszę tam wrócić. Muszę udawać, że jest w porządku, a później… Spuszczę na niego bombę, której nie będzie się spodziewał.
Zapanowało milczenie. Wszyscy przetwarzali w milczeniu moje słowa. Wiedzieli, że miałam rację, choć nie chcieli tego przyznać. Gavin może nie był celebrytą, ale na własnej skórze przekonałam się, że wszędzie miał jakichś znajomych, gotowych oddawać mu przysługi. A jakby jego kolejnym znajomym okazał się jakiś policjant, który stwierdziłby, że kłamię? Nie wyobrażałam sobie, co byłoby wtedy. Najgorsza kara ze wszystkich, wymierzona w dodatku nie tylko we mnie.
To było dużo informacji, dlatego wkrótce każde z nas potrzebowało oddechu. Mama zrobiła gorącej herbaty, a ja poczułam zbliżającą się migrenę. Chciałam też porozmawiać z Harveyem, ale niezręcznie było mi iść z nim na górę. Po chwili wahania stwierdziłam jednak, że w obecnej sytuacji będzie to najnormalniejsza rzecz, jaką mogę zrobić. Pociągnęłam go za rękę, prowadząc do mojego pokoju. Usiedliśmy naprzeciwko siebie na łóżku, odstawiając na szafkę filiżanki z herbatą. Przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło. Wykorzystałam ten czas, by dokładnie przyjrzeć się mężczyźnie siedzącemu przede mną. Miałam wrażenie, że był jeszcze wyższy, jakby szerszy w barkach, włosy miał krótko przycięte, a oczy straciły dawny blask. Zniknął Harvey z łobuzerskim uśmiechem, zastąpiło go to ponure, napięte oblicze. W pewnym momencie wyciągnął ręce, by ująć moje dłonie, a ja aż zadrżałam pod wpływem jego dotyku.  
– Nie wierzę, że ci to zrobił – powiedział cicho. – Nie sądziłem, że posunie się aż do tego.
– Próbowałeś mnie ochronić. To nie twoja wina, tylko moja.
– Słyszałaś, co powiedziała twoja mama. Nie obwiniaj się. Jeśli ktoś tu jest winny, to tylko Gavin. – Zawahał się, po czym zapytał: – Co dokładnie się tam stało?
– Powiedziałam już wszystko.
– Nie. Nie wszystko. Czuję to. Coś ukrywasz. Chcę… muszę wiedzieć, co dokładnie ci zrobił.
Ponownie spuściłam wzrok, ale nie pozwoliłam sobie na zawahanie. Po raz kolejny zaczęłam mówić – jak uderzył mnie w twarz, tak, że upadłam. Jak popchnął mnie na ścianę i potrząsał jak szmacianą lalką. Jak kopał mnie po żebrach, jak przewrócił mnie plecami na szafkę. Jak mówił, że to moja wina, bo go sprowokowałam. Z każdym moim słowem czułam, że napięcie wokół nas rośnie, a Harvey coraz bardziej się napina. Gdy zaczęłam mówić o tym, jak zaczął mnie rozbierać, mimo że krzyczałam, że nie chcę, oderwał się ode mnie jak oparzony, poderwał się z łóżka i odwrócił plecami. Widziałam, jak bierze głębokie oddechy, jakby próbował nad sobą zapanować. W końcu odwrócił się ze szklistymi oczami. Z powrotem usiadł na łóżku i wyciągnął ramiona.
– Mogę? – zapytał niepewnie.
Nienawidziłam tego, jak teraz na mnie patrzył. Traktował mnie z najwyższą ostrożnością, jak kogoś, kto w każdej chwili mógł się kompletnie rozsypać. Jak… ofiarę. Nienawidziłam tego, że bał się mnie dotknąć. To nie jego się bałam.
Zamiast odpowiedzieć, po prostu się w niego wtuliłam, choć moje plecy gwałtownie zaprotestowały. Położyliśmy się powoli, a ja przymknęłam oczy. Zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie. Powoli ogarniał mnie spokój. Od Harveya biło bezpieczne ciepło. Nie musiałam się pilnować. Nie musiałam się kontrolować.  
Nie musiałam się bać.



Zaczynamy przygodę z drugą częścią "Iluzji" :) #letsgo

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 4016 słów i 22724 znaków, zaktualizowała 6 kwi 2021.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Werr

    Nareszcie jest wyczekiwana część dobrze że już blokada ustąpiła 🥰 Oby tylko nie zrobił jej krzywdy i żeby udało jej się uwolnić od tego potwora

    6 kwi 2021

  • candy

    @Werr jeszcze nie ustąpiła niestety :D mam tylko dwa rozdziały i zero weny na następne

    6 kwi 2021