Diabeł w przebraniu anioła 4

Diabeł w przebraniu anioła 4Kiedy wyszedł myślałam, że zaraz się rozpłacze. Jak on mógł tak okropnie mnie potraktować ? cholerny dupek. W tamtej chwili nienawidziłam Abrama z całego serca. Wstałam z łóżka ze łzami w oczach, dodatkowo miałam cholerne zakwasy, zarąbiście. Nie miałąm zamiaru znowu zakładać bluzy tego dupka, więc postanowiłam znaleźć swoje własne ciuchy. Po dłuższym przeszukiwaniu szafek, szafy i szafeczek okazało się, że moje ubrania leżały pod łóżkiem. No tak.. ubrałam się w nie i wybiegłam z tego pieprzonego domu, oby jak najdalej od wspaniałego zapachu Abrahama. Tak bardzo go nienawidziłam, tak strasznie mnie skrzywdził. Cholera. Poszłam do domu, gdzie zastałam ciocie siedzącą w kuchni i gapiącą się bezmyślnie w ekran telefonu.
- Matko jedyna, dziecko, gdzieś ty była ?- Ciocia natychmiast do mnie podbiegła i przytuliła.
- U koleżanki ciociu.
-Tak się o ciebie martwiłam, nie mogłaś zadzwonić
- Ja...
- Nie spałam całą noc- histeryzowała przerywając mi - Nigdy więcej tak nie rób.
- Dobrze, dobrze - Uśmiechnęłam się sztucznie - Mogła bym liczyć na jakiś obiad ?
- Ależ oczywiście, już ci coś szykuje - Natychmiast zabrała się za gotowanie. Kochałam ją bardzo. Miała co prawda 45 lat, ale mogłam z nią rozmawiać, jak z najlepszą przyjaciółką. Zawsze wszystko jej zawsze mówiłam, jednak o tym co się zdarzyło z Abramem nie mogłam jej powiedzieć, a przynajmniej nie teraz. Było mi ciężko o tym myśleć, a co dopiero o tym rozmawiać.
- No masz - Podała mi miskę z jakąś zupą.
- Wiesz, ja jednak nie jestem głodna - Odsunęłam talerz na bok.
- Ależ kochanie, wczoraj nie jadłaś kolacji i na dodatek do południa byłaś u tej swojej koleżanki.
- Ale ja na prawde nie jestem głodna.
- No niech ci będzie, ale jak będziesz, to powiedz. Odgrzeje ci zupę.
- Dobrze, dobrze.
- Ok, ja musze lecieć do pracy. Paa.
- Narka - Bąknęłam. Nie lubiłam sama zostawać w domu. Cholernie mi się nudziło. Poszłam do swojego pokoju o odpaliłam laptopa, szukając jakiegoś fajnego filmu.

Oczami Abrahama :
Ha, kolejna idiotka, ale z nią, nie raz powtórzę, bo to było świetne. Poszedłem do chłopaków, którzy siedzieli w parku na ławce.
- Siema ludzie, musze się wam czymś pochwalić- Przywitałem się, siadając na ławce.
- Kogo znowu zaliczyłeś ?- Olivier brzdąkał coś na gitarze. O Matko kolejne nudne zajęcię. Niech się ten chłopak, ogarnie, bo w końcu zacznie szyć na drutach, szczerze powiedziawszy, wcale by mnie to nie zdziwiło.
- Zaliczyłem Natalię.- Powiedziałem z dumą, na co Nicholas i Arek zakrztusili się skrętami.
- Co ? - Powiedzieli chórkiem.
- Zaliczyłem Natalie - Powtórzyłem.
- Dlaczego mnie to nie dziwi - Nucił Olivier, a ja popatrzyłem na niego jak na głupka.
- No nie powiem, zaskoczyłeś mnie - Nicholas poklepał mnie po ramieniu.- Dałeś jej jakąś tabletkę gwałtu ? -Arek jak na zawołanie zaczął się wić ze śmiechu.
- Hahahaha bardzo śmieszne, mówisz jak bym był jakiś trędowaty.
- Nie wierze, że Natalia, mogła być do czegoś takiego zdolna- Niki pokręcił głową z niedowierzeniem.
- A widzisz pozory mylą.
- Wiedziałem, że nie powinienem puszczać cię na trening z nią.
- Daj spokój, przecież ją do tego nie zmusiłem, więc nie wiem o co się ciskasz. Może ty jesteś zazdrosny ?
- Co ? Ha, przestań.
- No tak, na pewno jesteś zazdrosny. To było oczywiste, że ona ci się podoba, ale sorry, jest moja.
- Ha, Twoja ? - Nicholas się oburzył - Jakim prawem ? To ja pierwszy ją poznałem, a ty mi ją zabierasz ?
- Ludzie mówicie o niej tak, jak by była jakimś przedmiotem - Wtrącił się Olivier, który jak zwykle bardzo wrażliwie podchodził do tematu.
- Oh, przestań Olivier niech sobie podyskutują. - Arek turlał się po ziemi i wcale się nie zdziwiłem, ponieważ był na haju. Zmrużyłem oczy i stamtąd poszedłem, bo nie miałem ochoty słuchać wykładu Oliviera, o tym, że dziewczyny to nie rzeczy i trzeba je traktować z szacunkiem bla, bla, bla. Przerabiałem już to kilka razy i na serio, teraz nie miałem na to ochoty. Olivier na siłę próbował zrobić ze mnie aniołka jakim samym był, a ja najzwyczajniej na świecie nie potrafiłem taki być.Nie oszukujmy się nie jestem święty, a właśnie wręcz przeciwnie.To wszystko było żałosne. Poszedłem do domu i położyłem się na kanapie w salonie gapiąc w sufit. Zastanawiałem się co robi teraz Natalia. Pewnie płacze w poduszkę, zastanawiając się.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - Przedrzeźniałem wszystkie dziewczyny, z którymi zrywałem. Zawsze tak mówiły, albo, , nienawidze cię " no i ogólnie był płacz i zgrzytanie zębów. To było na prawdę żałosne, kiedy błagały mnie, żebym został. Mówiły, że mnie kochają i, że nie wyobrażają sobie beze mnie życia, a ja śmiałem się im w twarz i uświadamiałem, że są dziwkami i kompletnymi idiotkami. Czasem wydaje mi się, że ja nie mam sumienia, ale to chyba prawda. Tak czy inaczej nie skończyłem jeszcze z Natalią.

Oczami Natalii :
No super znowu szkoła. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki z zamkniętymi oczami. Postanowiłam się dzisiaj troche postarać jeżeli chodzi o mój wygląd. Nie miałam zamiaru zmieniać stylu, bo w dresach i bluzie było mi najwygodniej. Postanowiłam zrobić lekki makijaż. Pomalowałam rzęsy tuszem, przez co mojego duże, czarne oczy, stały się jeszcze większe. Posmarowałam bezbarwnym błyszczykiem usta i zrobiłam luźnego warkocza na bok. No i do szkoły. Postanowiłam, nie zwracać uwagi na Abrahama i skupić się na treningach. Teraz walka jest najważniejsze. Musze wygrać chociaż wiem, że szanse na to są znikome.No trudno, nawet jeśli nie przeżyje nie będę miała nic do stracenia. Moje życie to kompletna ruina, nienawidzę go.

natalaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1110 słów i 5889 znaków.

Dodaj komentarz